Wiecie jak wygląda życie syna wielkiego władcy?...nie... Nie jest to kąpanie się w złocie, bawienie się z pięknymi paniami lub robienie wszystkiego co się żywnie podoba. Nie jest tak. Mnie nie dosięgnął ten zaszczyt, ale nie mam czego żałować. Dlaczego? Od dzieciństwa byłem trenowany przez najlepszych nauczycieli sztuk walki..a kiedy nastawał wieczór jako mały szczeniak wychodziłem z pałacu pod zasłoną nocy i skakałem po dachach z kolegami. Nie chciałem być sławny...chciałem tylko żyć normalnie. Dziś dla mnie walka jest normą.A wejście na dach, przez okno, skakanie po murach nie jest wcale problemem.Nazywam się Dante i chce opowiedzieć wam o chwilach które przekroczyły moje umiejętności i doświadczenie.Czas wcale nie jest tylko tym o czym myślimy. To potęga o której nie miałem jak dotąd pojęcia.
***
Zaczęło się całkiem niewinnie jak dla mnie. Mój ojciec przeprowadził zmasowany atak na mury Wenecji..to było... to było chyba 10 lat temu... Tak! to na pewno było tamtego dnia.Pamiętam to jakby to było wczoraj. Wojska starły się pod granicami miast.Mieliśmy przewagę wiec podczas kolejnego szturmu naszego legionu obszedłem na około pole bitwy i przedostałem się głębiej w terytoria wroga. Miałem swój powód. Nie byłem doceniany, nie dostawałem żadnych pochwał ani łupów. Chciałem pokazać swojemu ojcu że ja także potrafię coś udowodnić. Chciałem odnaleźć skarb o którym bywały legendy. To była jedyna okazja. Pod zasłoną cienia i za plecami niczego niespodziewających się wrogów udałem się do Bazyliki Św. Jana gdzie najprawdopodobniej znajdował się "Sztylet Czasu" Godziny wspinaczek, przebytych dróg i ominiętych pułapek doprowadziły mnie to podziemi ukrytych za jednym z niczego nie przypominającym regale. Tyle lat poszukiwań wskazówek i przeczytanych ksiązek tylko dla jednego noża, lecz to nie jest jeszcze czas.. na czym to ja skończyłem? a Tak! pamiętam. Nie zauważyłem zapadni znajdującej się niedaleko obok korytarza całego w pajęczynach i co? nie wiadomo skąd włączyły się mechanizmy tak bardzo ozdobione skrzepniętą krwią że moje serce zaczęło bić tak mocno że aż nie złamało mi żeber. Nie było odwrotu musiałem przejść dalej. Miałem cel którego się trzymałem. Przebiegłem po ścianie, szybko przeskoczyłem nad przepaścią i zadne więcej piły nie będą mnie straszyć. Po wyjściu z ciemnych korytarzy. Ujrzałem posąg na którego wykutej dłoni leżał sztylet... sztylet czasu o którym tak wiele słyszałem teraz być na wyciągnięcie...
Krótkie ale to tylko z braku czasu narazie lecem jak się spodoba to komentować ! następne będzie o wiele dłuższe
6 komentarzy
DanteAssasin
informuje że ta częśc zostanie usunięta i napiszę ją od nowa i w nowych szatach . Stay tuned
;)
Super
nemfer
Dobra… jeszcze tu mnie nie było… a więc jestę… i stwierdzam iż że ponieważ gdyż… u mnie to wyszło przemistrzowsko (yyy… nie, ja sie wcale nie chwale )
Gabi14
Też dodawałam do moich opowiadań takie dopiski i źle to wyszło. Nie dodawaj ich i uważaj na ortografię
LittleScarlet
Okay... Początek był obiecujący, ale cała reszta do wyrzucenia. Błędy, wszystko takie na siłę niby "zabawne". Chyba cos nie wyszło... proponuje następnym razem najpierw dać komuś zaufanemu do przeczytania, żeby wychwycił błędy i w ogóle, a dopiero potem udostepniać. ;-;
Karou
i się posypało, na początku świetnie ale cały nastrój czytania zepsuły te (że tak napisze) dopiski no i ogólnie nieźle