Kilka następnych dni minęło bardzo szybko. Nolin nadal ciężko trenował i pomagał ojcu. Z dnia na dzień robił zauważalne postępy, a jego mistrzowi więcej czasu zabierało pokonanie go. Zbliżała się wiosna – ptaki świergotały coraz liczniej i głośniej, a temperatura była coraz wyższa. Mieszkańcy i zwierzęta powoli zrzucali z siebie okrycia pod którymi spoczęli na czas zimy i wybudzali się do wtóru radosnych krzyków dzieci i kupców którzy na dobre zaczynali handlować swoimi produktami. Taka to atmosfera panowała wokół, gdy Nolin stanął przed drzwiami barona Giarel’a, ponieważ został przez niego wezwany.
- Wejść!- powiedział baron gdy chłopak zapukał. Drzwi otworzyły się pchnięte i Nolin wszedł do gabinetu Giarel’a. Szybko omiótł spojrzeniem pomieszczenie, gdyż znał je na pamięć i skierował pytający wzrok na barona. Sam pokój był urządzony tak jak reszta zamku, czyli bogato. Na ciężkim drewnianym biurku - które było położone naprzeciw wejścia i za oknem – leżały różnorakie sterty dokumentów. Podłoga była z heblowanych desek, pozbawiona okrycia w formie dywanu prezentowała się nad wyraz pusto w obliczu reszty. Dookoła były pięknie robione meble – duża szafa z olbrzymim lustrem pośrodku, komoda z wyrytymi napisami i kilka kredensów wykonanych z drzewa dębowego – na których znajdowały się różnorakie gobeliny i obrazy w złotych ramach. Wzywałeś mnie panie?- Zapytał Nolin choć wiedział jaka będzie odpowiedź. - Tak wzywałem. - Baron omiótł go spojrzeniem i przewrócił stronę w – jak się Nolin’owi wydawało – dokumencie zawierającym informacje na temat wpłat podatków.- Normalnie zacząłbym od zapytania Cię o twoje samopoczucie i zaproponowania czegoś do jedzenia lub picia, ale dziś jest dość… wyjątkowa sytuacja i chcę przejść natychmiast do konkretów.
Nolin zmarszczył brwi i popatrzył na barona. Dopiero teraz zauważył, że ten wydaje się spięty, a nawet podenerwowany., , Lepiej zachować ostrożność” pomyślał.
- O co chodzi? Czy coś się stało lub w jakiś sposób zawiniłem?
- Tu nie o ciebie chodzi. Może nie dokładnie o ciebie. Mianowicie chodzi mi o twojego ojca.
- Mojego ojca? Jak to?- Nolin ze zdziwienia otworzył szerzej oczy.- Myślałem, że jesteście rówieśnikami, czyż tak nie jest panie?
- Nie do końca, ale istotnie tak jest.- Baron westchnął.- Czy raczej było. Ale cóż, zacznę od początku więc proszę mi nie przerywać i słuchać uważnie, a z pytaniami zaczekać aż skończę.
Giarel rozpoczął swoją opowieść. Mówił w niej jak ojciec Nolin’a przybył do Redmont pewnej zimy w towarzystwie swojej żony. Nikt nie wiedział skąd nadeszli, ani w jakim dokładniej celu przybyli. Loring powiedział wówczas, że jest kowalem i pragnie tu zamieszkać, bo jego żona niedługo urodzi., , Wydawał się spokojnym, ustatkowanym i przyjaźnie nastawionym jegomościem – Jak mówił baron.- Więc szybko zyskał sobie moje zaufanie, uznanie i przyjaźń”.
Dalej przeszedł do momentu gdy wybudował Loring’owi kuźnię, a jego matce zapewnił opiekę podczas ciąży. Tłumaczył, że wszystko robił z serca i nie oczekiwał zapłaty. Przemilczał jednak szczegóły opuszczenia Redmont przez Maklę, gdyż jak powiedział:, , Sam nie znam szczegółów. Jednego dnia była, drugiego o poranku już jej nikt nie widział”.
Na koniec przeszedł do sedna sprawy, czyli do medalionu.
- Doszły mnie słuchy, że twój ojciec trzyma u siebie jakiś dziwny medalion.– Baron Giarel podniósł się, położył obie dłonie na biurku i zmierzył chłopaka uważnym wzrokiem.- Czy to prawda?
Nolin zawahał się. Nie wiedział jaka będzie reakcja na temat odmowy i w ogóle nie wiedział jakimi intencjami kieruje się baron więc odrzekł niepewnie:
- Medalion? A kto powiedział baronowi o tym rzekomym medalionie?
- To nie twoja sprawa chłopcze. Odpowiedz mi szczerze, bo jak skłamiesz to gorzko tego pożałujesz. MACIE ten medalion, czy go NIE MACIE?
- Mamy. - Nolin przełknął nerwowo ślinę. Żałował, że miecz zostawił w swojej komnacie.- To pamiątka rodzinna. Czemu cię panie interesuje?
- Uważamy, że ten medalion związany jest z magią, a więc z herezją.
- CO?- Nolin nie zapanował nad sobą. Jego ciałem wstrząsnął dreszcz.- Jak to z herezją? Z jaką magią? Przecież magia nie istnieje!
Zdawało się, że baron chce coś powiedzieć, w ostatniej chwili zmienił jednak zdanie i powiedział krótko:
- Istnieje czy nie, my traktujemy to jako herezję. Do jutra chcę mieć ten medalion na swoim biurku. Przekaż to ojcu i ostrzeż, że jakiekolwiek sztuczki nie będą tolerowane.
Trudno opisać co działo się wewnątrz Nolina. Gniew, złość, smutek, strach, przecież miał barona za całkiem innego, wyrozumiałego człowieka. Za dobrego przyjaciela swego ojca. Zaczyna się wiosna… to czas by się radować, bawić i pić, a nie by się sprzeczać o takie rzeczy… Jednak ze wszystkich uczuć największa była obawa. Obawa o ojca, obawa o jego decyzje, obawa o ich wspólną przyszłość.
Wiedział bowiem jak bardzo Loring jest związany z tym medalionem. W końcu jak powiedział:, , To jedyna pozostałość po twojej matce”. Chłopak prawie na pewno był przekonany, że kowal za nic w świecie nie odda medalionu z własnej woli.
- A co… co się stanie je… jeśli – Nolin zaczął się jąkać- jeśli ojciec nie odda medalionu?
Wokół zapanowała wszechogarniająca cisza. Mieszkańcy za oknem ucichli, krzyki dzieci zniknęły, a radosne śpiewy ptaków i dźwięki stali krzyżującej się ze sobą lub ostrza strzały wbijającej się w cel przygasły. Jakby cały świat przesłoniła zasłona ciszy. Jakby cały świat zamilkł by móc usłyszeć wyraźnie słowa odpowiedzi. Słowa od których tak wiele zależy…
Nolin stał i czekał. Czas mijał bezlitośnie wolno. Wpatrzony w barona czuł jego wzrok na swoich oczach. Nie był pewien czy minęło pięć sekund, dziesięć, minuta, dwie czy godzina.
W końcu jednak baron otworzył usta i wymówił słowa odpowiedzi. Słowa od których krew Nolina zawrzała. Słowa od których bezgraniczny strach opętał serce chłopaka. Jego ręce zaczęły drzeć, a oczy rozszerzyły się. Usta lekko otworzyły w niemym krzyku rozpaczy i grozy.
- Zginie.
Dodaj komentarz