Prolog:
Krew, wszędzie było dużo czerwonej cieczy.Spojrzałam na martwe ciało Alison i pobiegłam do niej.Zaczęłam ją szarpać, krzyczeć by się obudziła.Nadaremnie.Jej ciało było zimne i blade, a ja zdałam sobie sprawę, że ona nie żyje.
- Nie!! - krzyknęłam
Usłyszałam czyjeś kroki i ukryłam się za dużym kamieniem.Nie dochodziło do mnie to co się właściwie stało.Ona, ona nie żyje krzyczało moje serce.Jak to do cholery nie żyje? przecież jeszcze nie tak dawno rozmawiałam z nią.Spojrzałam na zegarek.
Cholera przecież od naszej rozmowy minęły już trzy godziny.A niech mnie! oni wiedzą, wiedzą, że tu jestem.Co robić? co robić? gorączkowo zastanawiałam się.Poddać się? oddać się w ich ręce? ponownie spojrzałam na ciało mojej małej Alison i zapłakałam. Moja mała, ukochana siostrzyczka.Zabili ją.Spojrzałam ponownie na zegarek, może nie wszystko stracone? może jest jeszcze szansa? przecież zaraz będą mnie szukać, może wpadną na mój trop?
- Witaj - usłyszałam szyderczy głos Jona
- Jon? Jon to ty? To ty nas zdradziłeś? - zapytałam rzucając się na niego
- Mam ją! Mamy ją! - krzyknął Jon
Poczułam szarpniecie i spojrzałam na Emiliana.Boże jak ja go nienawidziłam! Jak ja go nie cierpiałam! Usłyszeliśmy wycia wilka i spojrzeliśmy na siebie.
- Co to? - zapytał Jon
- Na pewno nie ja - warknęłam wściekła
Jon spojrzał na mnie i zaśmiał mi się w twarz.
- Jane uspokój się! Jane spokój! - krzyknął zdenerwowany Emilian
Wycie było coraz bliżej a my spojrzeliśmy na siebie.Po chwili pojawili się obok nas. Spojrzałam na białe kły napastników i nie wiedziałam co mam zrobić.Przeszukałam kieszenie, nie miałam go.Cholera! musiałam zgubić, musiałam to zgubić.
- Jane! - krzyknął Jon - Jane daj mi to! - ponownie zawołał
- Jon ja nie mam.Musiało mi to wypaść - powiedziałam
- Cholerne baby! Nic nie potrafią zrobić! Nawet przechować kryształ! - krzyknął Emilian
Chciałam mu przywalić, ale wiedziałam, że nie możemy.Usłyszałam warczenie i zdałam sobie sprawę, że cholerne bestie nas otoczyli.
- Szanowni państwo macie jakieś pomysły? - zaśmiałam się
- Moim ostatnim był kamień, którego zgubiłaś - krzyknął Jon
Emilian zaczął uciekać a wilki pobiegły za nimi.
- W nogi! - zadecydował Jon
Pobiegliśmy ile sił w nogach, nie odwracając się za siebie.Zatrzymaliśmy się dopiero jakieś kilka kilometrów dalej.W tym głupim labiryncie sama bym się nie odnalazła, więc mieliśmy jakieś trzy, cztery minuty na odpoczynek.
- On nie żyje prawda? - zapytałam patrząc na Jona
- Tak, poświęcił się dla takiej głupiej dziewczyny jak ty - powiedział przez zęby
- Jonie! - krzyknęłam rozzłoszczona
- Cicho głupia! cicho! - krzyknął
Usłyszeliśmy szelest i wiedzieliśmy, że coś jest kilka metrów od nas.Jon stanął przede mną i zaczął powoli podchodzić do zarośli.Dziwne to pomyślałam.W labiryncie zarośl, ale wszystko możliwe w tym głupim świecie-pomyślałam Nie wiedziałam już co robić. Jon był już zaraz przy zaroślu a ja poczułam przy szyi nóż
-Jonie! - krzyknęłam
Chłopak odwrócił się i spojrzał na mnie.
- Kim jesteście? - zapytała młoda kobieta
Po chwili usłyszeliśmy straszny pisk i zobaczyliśmy białe światło.Usłyszeliśmy huk i upadliśmy na ziemie.CDN
2 komentarze
Blake
Ciekawie zacząłeś, czekam co będzie dalej.
chaaandelier
Jestem ciekawa jak dalej rozwiniesz tą historię. Czekam na dalsze części .