I'm just a canniball - Prolog

1.
TERAŹNIEJSZOŚĆ
Trzask drzwi z drewna brzozowego wybudził Białowłosą niemal natychmiast - czerwony wzrok śledził każde zakamarki ciemnego pokoiku, jakoby szukając niewidocznego przestępcy. Pod szarą pościelą poruszała się niespokojnie, czując w nozdrzach gryzący zapach nieznajomego.  
-Kto tam?- z jej gardła wydobył się warkot zdziczałego psa. Uruchomiła radar wystający spomiędzy śnieżnych kosmyków. Teoretycznie dawno wyskoczyłaby przez okno w celu uniknięcia kolejnego załamania psychicznego, lecz teraz wzięła górę ciekawość i chęć obrony swego terytorium. Kobieta wstała z łóżka, sięgając smukłymi palcami po sztylet.  
-Proszę odpowiedzieć.- podchodząc do ciemnych zakamarków piwnicy wyciągała przed siebie czarne ostrze nasycone jadem kobry. Coś z hukiem opadło na pokrytą pyłkiem głowę Albinoski, powalając ją na podłogę i pozbawiając przytomności. Nastała CIEMNOŚĆ.  
2.
CZTERY LATA WSTECZ
Białowłosa siedziała na wzgórzu, przekornie spokojna i otwarta. Jednak, słysząc i czując czyjąś obecność, odruchowo nastawiła wilcze uszy, kuląc nieco dwudziestoczteroletnią sylwetkę. Gotowa do skoku, poczekała, aż przybysz podejdzie bliżej i usiądzie obok. Zerknęła nań wściekle czerwonymi ślepiami, a że gościem była Violette, przywitała ją zimnym uśmiechem.  
-Jak się czujesz?- zapytała jedyna i ostatnia - pierwsza - koleżanka Pożeraczki, klepiąc ją po plecach obdarowanych postrzępionymi, niby wróblimi skrzydłami. Nie odpowiedziała, jedynie zacisnęła jak najmocniej powieki, próbując umrzeć w sposób nienaturalny. Z grymasem wstała i uniosła się w górę, nie chcąc ranić koleżanki kolejnym głupim słowem. Po chwili zniknęła za CHMURAMI.
3.
CZTERNAŚCIE LAT WSTECZ
Dziewczynka o nietypowym wyglądzie przemierzała usłane zbożem pole, wypowiadając wojnę wiatrowi. Upiorny nastrój otaczając Jej młodą sylwetkę ukazany został przez mgłę, gęstą i białą. Białowłosa, ze sztyletem w ręku, otwarła rozpadające się drzwi starego wiatraka, ciskając chudym cieniem na skulone postaci. Zadarła głowę i zawyła zewem wilka, zaraz podbiegając do starszego mężczyzny i wbijając mu ostrze w głowę. Zrobiła głęboką szramę, która odsłoniła czaszkę. Po wykonaniu powierzonego Jej zadania, uciekła, nie pozostawiając za sobą nic prócz martwych CIAŁ.
4.
NARODZINY POTWORA
Nikt w oddziale pogrzebowym nie zastanawiał się nad pochodzeniem niesamowitej Istoty, która leżała, maleńka, na stole zimnym jak lód, zwijając się w kłębek. Jednak gdy Dziecię powstało i nieporadnie zmieniło swoją formę na wilkową, by przejść na tą otwartą przestrzeń, wtedy to dopiero lekarze i laboranci, przerażeni sytuacją, zaczęli uciekać. Eksperyment również kulawo wybiegł na ponury świat, dorastając w warunkach odpowiednich, o zgniłym mięsie jako jedzeniu i krwi jako piciu. Kanibalka zapowiedziała złe czasy LUDZKOŚCI.

Hanniball

opublikował opowiadanie w kategorii przygoda, użył 502 słów i 2989 znaków.

Dodaj komentarz