Girl or boy

If i were a boy, u would be my queen
If i were a boy, i would give u everything
If i were a boy, u wold fall in love with me
But now i'm a girl. It means, im just not me
Marzenia... Spełniają się tylko w snach i opowiadaniach :(


W Warszawie w dzielnicy Mokotów mieszka dziewczyna imieniem Dominika. Nie jest podobna do swoich koleżanek. Skrywa w sobie jedno bezcenne pragnienie, którego spełnienie się byłoby jak danie jej lepszego życia. Ale to jedno z tych marzeń które spełniają się tylko w snach.  
Godzina ósma rano. Dominika wstaje i szykuje się do szkoły. Zakłada luźne dżinsy, szeroką zieloną bluzę, czapkę z daszkiem do tyłu i czarne adidasy. Szybko czesze krótkie brązowe włosy i zapominając drugiego śniadania wybiega z domu.  
- Cześć Dominika! - wita ją w progu szkoły Ania, jej jedyna przyjaciółka.  
- Hej - Witają się swoim kumplowskim uściskiem dłoni, a Dominika kontynuuje - Co robiłaś w sobotę?
- A, byłam z mamą u dziadków.  
-Myślałam że pójdziemy na zakupy. Buty mi się zniszczyły i...  
Idąc przez szkołę słychać było różne rozmowy. Ale często kiedy Dominika przechodzi korytarzem daje się usłyszeć " To on czy ona? " Odpowiedzią zwykle jest " Nie wiem ". Wielu patrząc na nią bierze tę dziewczynę za chłopca lub nie może jej określić.  
Jest w tej szkole od prawie roku i nadal nie wyjaśniły się wątpliwości tych wścibskich albo ciekawych osób. I tu dochodzimy do największego pragnienia Dominiki. Ania odciąga ją w stronę klasy ponieważ wie jak bardzo frustrujące i wkurzające są dla niej takie sytuacje.  
-Wiesz, naprawdę chciałabym być facetem - powiedziała z wściekłością na twarzy Dominika.  
Dziewczyny weszły do klasy. Tam było spokojnie bo wszyscy znali i w miarę lubili Dominikę. Ona też nie miała zastrzeżeń do nikogo.  
Po lekcjach przyjaciółki poszły do Dominiki pooglądać filmy i odrobić razem lekcje. Wieczór spędziły fajnie. Ok. 22 Ania musiała iść do siebie.  
- To widzimy się jutro - zadowolone, pożegnały się. Wychodząc Ania powiedziała :
- Jesteś wyjątkowa, przestań się przejmować tymi debilami ze szkoły - po czym wyszła.  
Dominika posiedziała jeszcze trochę przy laptopie. Koło 23 zaczęła się szykować do łóżka. Nie jest jedną z tych osób które siedzą do godzin porannych. Rano kolejny dzień do przeżycia.  
Dominika zasnęła z nadzieją na kolejny dzień spędzony z najlepszą kumpelą.  
Noc była spokojna, pogodna. Śpiącej dziewczynie towarzyszyło wlatujące przez okno światło księżyca. Ale nie wiedziała że to jej ostatnia noc.  


Rano znowu poranny klimat obudził Dominikę.  
Kiedy otworzyła oczy jak zwykle usiadła na łóżku. Ale kiedy spojrzała na swoje ciało miała ochote jeszcze raz się położyć bo chyba jeszcze się nie obudziła.  
Dotknęła swojej MĘSKIEJ klatki piersiowej i padła na łóżko mówiąc cicho :
- Co... do... cholery... - była zdziwiona, trochę przestraszona ale jednak na jej twarzy widać było uśmiech. A, co do twarzy :
- A to co?- powiedziała kiedy zobaczyła się w lustrze. Miała zupełnie nową twarz. Zupełnie nie podobną do tej którą widziała w odbiciu przez ostatnie 18 lat.  
Sprawdziła jeszcze dolne partie swojego ciała. Było ok... jeśli mamy na myśli chłopaka.  
Spojrzała na gwóźdź koło lusterka. Wisiały tam jej naszyjniki i łańcuchy, ale teraz był tam nowy zestaw łańcuchów. Rzucił jej się w oczy nieśmiertelnik, na którym wyryto imię Dominik.  
Rozległo się pukanie do drzwi.  
- Dom, mogę wejść? - to mama.  
-Jestem Dominik? - nie słysząc pukania te myśli krążyły po głowie Dominiki. - Dobra, zagram w tą grę - pomyślał Dominik.  
-Dom! - mama dalej stała przy drzwiach.  
-Tak, wejdź - Kiedy mama weszła do pokoju zadał jej pytanie - Widzisz to co ja?
- Widzę mojego syna który przegląda się w lustrze. Możesz się pośpieszyć?
- A, tak. Zaraz idę do szkoły.  
Dominik poszedł się umyć i doprowadzić swoje włosy do porządku.  
Kiedy wrócił do pokoju otworzył szafę. Nie było tam już dresów. Znalazł dużo dżinsów rurek, ogromną ilość czapek i wiele fajnych ubrań.  
-Livin life ( żyć nie umierać ) - powiedział z uśmiechem i zaczął przebierać w rzeczach.  
Wyszedł na podwórko w dżinsach, koszulce i skórzanej kurtce. Miał też trampki i czarną czapkę na głowie.  
Idąc do szkoły zastanawiał się czy tam też się coś zmieniło. I myślał jakim cudem wszystko uległo zmianie. Na sposób jaki dokładnie sobie zażyczył. Cieszył się, że nie jest już dziewczyną.  
Przekraczając bramę na szkolne podwórko usłyszał szepty. Dobiegały od grupki dziewczyn stojących pod szkołą. Uśmiechnięte twarze jakby rozprawiały o nim.  
Jedna z nich przerwała I odezwała się do niego kiedy wchodził po schodach.  
- Cześć Dominik - Czarnowłosa piękność uśmiechnęła się do niego czarująco.  
Spojrzał się na nią I odpowiedział uśmiechem podrywacza.  
-Dom! – Krzyknęła w jego stronę jakaś blondynka. - Znowu do kogoś zarywasz?! – Podeszła I zaczęła do niego wykrzykiwać a swój wywód zakończyła : Koniec z nami, debilu!
Zdezorientowany chłopak stał obok grupki dziewczyn jeszcze przez chwile po czym wszedł do budynku szkoły.  
Tam szedł do Sali, ale po drodze nie słyszał już wkurzających go pytań. To była prawdziwa ulga. Odkrył że jest chyba najpopularniejszym chłopakiem w szkole bo każdy mówił mu “Cześć, co tam?” lub “Hej, przystojniaku”. Cudowne uczucie.  
- Heja, Dominik – Tą dziewczynę pozna wszędzie. Ania nic się nie zmieniła. Te same brązowe włosy, ten sam uśmiech I kumplowski gest jaki wykonywała jeszcze wczoraj.  
– Fajna czapka- powiedziała do niego.  
-Chcesz ponosić? – zapytał zdejmując nakrycie głowy.  
- Jesteś super – Uśmiechnęła się zadowolona z pożyczki.  
-Hej, możemy pogadać? – Dominik poszedł z nią w rejony budynku gdzie uczęszcza mało osób.  
- Wiesz, mam ostatnio jakieś zaniki pamięci. Jak długo się przyjaźnimy? – Zapytał Anie stojąc I patrząc na miasto w oddali.  
- Od dziecka. Nasi rodzice się znają. – Chyba zmartwiła się dziwnym pytaniem kolegi.  
-Bo wiesz… - W tym momencie chciał jej powiedzieć że nie jest Dominikiem, ale jakoś nie mógł. Czuł się wspaniale I pewnie kiedy by jej to wyjawił pomyślałaby że jest szalony.  
-Ja miałem dziewczynę? – zapytał w końcu.  
-Tak, chodzisz z Wiktorią… - Jeszcze bardziej się zaniepokoiła.  
- To ta blondyna co rzuciła mnie pod szkołą? – Oświecił przyjaciółkę.  
- Nie była ciebie warta. Puszczalska zepsuta jędza. Liczyła na twoją popularność I kasę twoich rodziców.  
- Ty taka nie jesteś – Uśmiechnął się I spojrzał głęboko w oczy Ani.  
- Weź, uspokój się – Uznała to za żart I śmiejąc się odeszła.  
Dominik poszedł na lekcje I tam znowu czekały go radosne powitania I zalotne spojrzenia najpiękniejszych dziewczyn w klasie. Fajnie być popularnym – tak pomyślał po tym wszystkim.  
Na następnej przerwie spotkał Anię.  
- A co robisz dzisiaj po lekcjach? – zapytał zatrzymując ją.  
- Jeszcze nie wiem, a co?
- A co powiesz na wyjście do parku? Wiesz, połazić, pogadać. Pobyć ze sobą.  
- Jesteś wrażliwy. Zgoda, zaczekaj po lekcjach – Widać że była zadowolona z tego pomysłu.  
Tutaj poznajemy Marka I Kamila, znajomych Dominika. Praktycznie jego najlepszych kumpli.  
-Ej, gadasz z tą Anką? – zaczepił Dominika Kamil.  
- Tak, a co? – zapytał poprawiając czapkę którą zabrał Ani.  
- Stać cię na kogoś lepszego. Na dziewczynę z wyższej półki. Zobacz np. Magdę – Marek wskazał dziewczynę w mini stojącą w oddali – Najpopularniejsza w szkole – zachwalał ją.  
- Albo Joaśka. Ta to ma… - Dominik szturchnął go w ramie.  
- Wypad z butami z mojego życia. Sam wybiorę sobie dziewczynę. – Odszedł, nie świadom tego co powiedział.  
- Dziewczynę? – kumple byli zdziwieni że chłopak takiego poziomu zadaje się z szarą myszką I planuje z nią przyszłość.  
Dominik skończył zajęcia I wyszedł przed szkołę gdzie czekała na niego uśmiechnięta jak zawsze Ania.  
- Hej, długo czekasz? – Jak zwykle uśmiechnął się do niej. Ona odpowiedziała:
- Kilka minut. Naprawdę fajną masz tą czapkę – Zdjęła mu ją z głowy I włożyła na swoją.  
- Weź ją sobie, mam dużo czapek – Powiedział nie patrząc na nią. Szli po nierównym chodniku więc uważał pod nogi I skupiał się na drodze.  
-Naprawdę? – Była zdziwiona I szczęśliwa.  
-Tak - Obdarował ją znanym jej na pamięć Dominikowym uśmiechem.  
Dziewczyna tak się ucieszyła że potknęła się o wystający kawałek chodnika. Dominik na szczęście zdążył ją złapać.  
- Uważaj – powiedział trzymając ja w ramionach.  
- Dzięki. Idziemy? – Poszli w stronę parku.  
Szli uliczkami porośniętymi trawą po bokach aż znaleźli ławkę na której usiedli jedząc gofry.  
- Dobre tu mają – Dominik pochwalił posiłek.  
- Byłam tu z Jarkiem.  
-Jarkiem? – zainteresował się.  
- Mój były. Był popularny jak ty, ale znacznie głupszy. Był egoistą. Ty jesteś dobrym chłopakiem.  
- Uwierz mi, jestem jedyny w swoim rodzaju – Znowu miał ochotę wyjawić jej prawdę, ale tak dobrze się z nią czuł że nie mógł tego zrobić ani sobie ani tej dziewczynie która co chwile się do niego uśmiecha. Po drugie, być może jutro będzie już Dominiką. Po co robić sobie nadzieje, skoro szczęście może trwać tylko chwile? To o całą wieczność za mało.  
- Naprawdę jesteś wyjątkowy – Teraz ona spojrzała w oczy chłopaka, który mógł być tym jedynym.  
Lekko się do niej przytulił.  
Ona odwzajemniła to uśmiechem.  
- Masz ochotę pójść w miejsce gdzie nie był jeszcze nikt? - zaproponował po chwili.  
- Co masz na myśli?
- Teraz muszę iść do domu, ale bądź tutaj koło 21. Jutro sobota więc pozwól że to będzie najpiękniejsza noc w twoim życiu.  
- Nie wiem co brałeś, ale nawet nie chce się dowiedzieć. Pierwszy raz widzę takiego Dominika I prosze – Dotknęła lekko jego policzka – Nie pozwól mu odejść.  
- Cześć – pomachała mu wychodząc z parku.  
Ze szpanerskim uśmieszkiem i planem na udaną randkę na której powie Ani ile dla niego znaczy, Dominik poszedł do domu. Do 21 zostało 5 godzin.  
O umówionej porze Dominik zjawił się w parku. Czekał 20 minut.  
-Damn – zaklął cicho I wyciągnął telefon żeby zadzwonić do Ani.  

- Hej, sorki ale coś mi wypadło – powiedziała gdy odebrała telefon. Była jakaś inna.  
- Wypada zadzwonić – Trochę oburzony Dominik stał w świetle latarni.  
- Wiesz, to chyba nie jest najlepszy pomysł. Jesteś fajnym kumplem, ale pogódźmy się z tym że do siebie nie pasujemy. Było fajnie Dominik ale… przepraszam – Szybko się rozłączyła.  
- Że jak nie pasujemy…Halo, Ania? – Włożył telefon do kieszeni I przewracając 2 śmietniki po drodze wrócił do domu. Ukrywał swoją wściekłość, ale w nocy polały się łzy. Dominik był wrażliwym chłopakiem I nie lubił przegrywać a zwłaszcza przyjaciół. Tej nocy w dwóch sercach padał deszcz. Uczuć I wspomnień. Tych chwil które pamiętała tylko Ania, a dla Dominika były nieznaną głębia która stworzyła wspaniała przyjaźń. Ta miała szanse przekształcić się w prawdziwe niegasnące uczucie. Ale co się stało?
Rano Dominik obudził się I dalej był Dominikiem. Czyli ten wspaniały sen trwa nadal. Oby nigdy się nie kończył.  

Teraz trzeba zając się naprawianiem wczorajszego wieczoru.  
W sobotę świeciło słońce. Pogoda idealna żeby przeprosić I wyjaśnić pewne sprawy. Właśnie w takim celu Dominik stoi przez drzwiami do domu Ani.  

-O, to ty – Wyjrzała przez drzwi. Znowu była zimna, niezadowolona z spotkania.  
- Co się stało? – zauważył że Ania ma podbite oko. Chyba coś jest nie tak.  
- Nie twoja sprawa. Po co przyszedłeś? – Nie była dla niego miła.  
- Czego się obraziłaś? Miała być cudowna noc. Co się stało? - Był gotowy paść na kolana byle tylko odzyskać jej zaufanie I przyjaźń.  
- Dom… Jesteśmy inni, a ciebie stać na dziewczynę z wyższej półki. Także to koniec, idź już. – Chciała zamknąć drzwi.  
- Chcę żebyś była dla mnie kimś więcej niż przyjaciółką. I ty też tego chcesz. Ani, widzę to. Powiedz, co jest nie tak?
-Nic, idź do swoich kumpli, oni wiedza najlepiej jak masz żyć.  
Zatrzasnęła drzwi. Dominik wracał do domu, zagubiony I wściekły. W momencie kiedy czuję że może wszystko I życie nabiera kolorów musi się coś zepsuć.  
Natknął się na Kamila I Marka koło przystanku.  
- Hej, co tam? – przywitał go Marek.  
- Wszystko się pieprzy. Ania nie chce się ze mną spotykać.  
Widząc zmartwionego przyjaciela powinno się powiedzieć coś więcej niż Kamil.  
- Tak będzie lepiej. Nie była ciebie warta. Bez kasy I szans na przyszłość. Do ciebie pasuje Aśka.  
- Albo Magda – dogadał Marek.  
- Aśka!
- Wiecie, kłóćcie się dalej, ja idę do domu. Narka – odszedł zostawiając kolegów w bezsensownym sporze. Żadna Magda ani Asia : Ania.  
Dominik szedł w stronę domu gdzie spotkał Magdę.  
- Cześć szwagier – powitała go. Stała oparta o bramę I uśmiechała się do niego.  
-Hej. Co tu robisz?
- Myślałam że przyda ci się pocieszenie. Po tym jak rzuciła cię Wiktoria. Ale z drugiej strony ty możesz mieć każdą. Czego jeszcze żadnej nie masz? – Dziwacznie gestykulowała mu przed twarzą ryzując gumę.  
-Magda… minęły 2 dni. – Jest głupia czy udaje?
- Ale na ciebie laski lecą 24 godziny na dobę. Możesz mieć jedną, a za chwile druga będzie do ciebie zarywać.  
- Nie jestem taki. Przepuść mnie, idę do domu. – Nie zainteresowany znajomością nasunął czapkę na oczy I poszedł dalej.  
Potem próbował dodzwonić się do Ani. Bezskutecznie.  
W poniedziałek kiedy poszedł do szkoły przed wejściem czekała na niego Magda.  
- Heja, jakie masz plany na potem? – Blondyna wpatrywała się w niego.  
- Mówiłem ci już, nic z tego nie będzie.  
Dziewczyna zbliżyła się do niego I przytuliła. Nie chciał tego, ale on naciskała.  
- Wiem, że tego chcesz – szeptała.  
Jej twarz była tak blisko że mimowolnie jego usta objęły usta Magdy I chwila której chciał uciec stała się jakby rozkoszą.  

Dominik wiedział że źle robi ale jakoś wczuł się w tę sytuacje. W jego sercu jest Ania, ale Magda właśnie stała się kandydatką na zmianę. Dziewczyna pocałunkiem uwiodła pewnie wielu facetów I wielu się na to złapie, ale Dominik teraz o tym nie myśli. Ta chwila jest dla niego urocza.  
Przestali. Spojrzeli sobie w oczy. Dominik jak zahipnotyzowany miał ochotę powiedzieć coś w stylu “Bądź moja na zawsze” ale kątem oka zobaczył że wszyscy się na nich gapią. Nic dziwnego, najpopularniejsi w szkole się całują. Ale w tym tłumie gapiów ujrzał Anię.  
Dziewczynie zbierało się na płacz. Przecisnęła się przez tłum I odeszła. Dominik chciał pobiec za nią, ale zatrzymali go koledzy.  
- Zostaw, tak jest lepiej – Wciągali go do szkoły próbując odwrócić uwagę od widocznej za ogrodzeniem smutnej dziewczyny.  
Na długiej przerwie Dominik siedział na korytarzu z Magdą. Nie był nią zainteresowany. Nie był też zainteresowany rozmową jego kolegów którzy siedzieli obok. Jego myśli krążyły wokół Ani I straszliwym błędzie jaki popełnił.  
- Jak myślisz Dominik? – usłyszał wyrwane z kontekstu pytanie.  
- Co? – zapytał Kamila.  
- Gadamy co lepsze : Ferrari czy Fisker karma. Twoja kolej
- Nie wiem. Mam to gdzieś. – Dominik poszedł w miejsce gdzie kiedyś rozmawiał z Anią. Był sam, mógł wszystko sobie przemyśleć. To dlaczego jest Dominikiem, dlaczego zakochał się w przyjaciółce I czego Magda zachowała się jak najgorsza suka w najmniej odpowiednim momencie.  
- Hej, Dominik – Nie był sam. Powoli zbliżała się do niego jakaś dziewczyna.  
-Cześć. Znam cie?
- Asia, siostra Magdy. Szkoda mi Ani. Byłeś z nią szczęśliwy.  
- Nie znasz jej.  
- Wiesz, mam już dosyć patrzenia jak się dołujesz. To wszystko było ukartowane!
- O czym ty mówisz dziewczyno? – zapytał zdumiony Dom.  
- Magda bardzo chciała być popularna. Była nawet gotowa za to zapłacić. Twoim kumplom.  
- Że jak? – Nie wierzył w to co słyszy.  
- Magda zapłaciła Kamilowi I temu drugiemu żeby stać się popularna. A oni wykorzystali twoją słabość do dziewczyn I to że interesujesz się szarą myszką.  
-Ona ma imię.  
- No tak. I zastraszyli Anie żeby nie poszła z tobą na to spotkanie.  
-A skąd te sukinsyny o tym wiedziały?
- Zobaczyli że Ania ma twoją czapkę I potem was śledzili żeby znaleźć na ciebie haka. A żeby cię bardziej pogrążyć zrobili tą akcje z Magdą pod szkołą. Są pewni że Ania już do ciebie nie wróci.  
- Mylą się. Musze iść przetrącić kilka karków. – chciał pobiec ale Asia go zatrzymała.  
- Nie, pogorszysz sprawę
- A oni mogli dać Ani w twarz? – wściekły wyrwał się I pobiegł w miejsce gdzie widział te dwa baranie łby ostatni raz. Asia pobiegła za nim.  
- Ty śmieciu. Jak mogłeś mi to zrobić?! – Rzucał się do Kamila kiedy ich znalazł. Asia próbowała go powstrzymać.  
-A ty co, taka jesteś fajna? Mogę ci oddać całą moją popularność, bo tylko na tym ci zależy! – Teraz darł się na Magdę.  
-Dom, idź do Ani. Teraz – Asia nie chciała by komuś stała się krzywda. Zaczęła rozmawiać z siostrą, a Dominik wybiegł ze szkoły. Wszyscy wiemy gdzie poszedł.  
Znalazł Anię w jej domu. Otworzyła drzwi I od razu:
- Nie przepraszaj. Podjęłam już decyzje. – Nie była w nastroju na rozmowę. Czy to z Domem czy z kimkolwiek.  
- Wiem co te dupki ci zrobiły. To było ugrane. Przepraszam że cię wtedy zostawiłem.  
- A z Magdą? Widziałam że ci się to podoba. Nie chciałeś przestawać. Jest na twoim poziomie I całuje lepiej niż ja.  
- Wiesz, jeszcze nie mieliśmy okazji tego sprawdzić – Uśmiechnął się.  
- Przepraszam – Wyjął z kieszeni karteczkę – Przeczytaj, kiedy już pójdę. Jeśli zmienisz zdanie przyjdź dzisiaj o 21 tam gdzie wtedy miałaś być. Chcę żebyś była dla mnie kimś więcej niż przyjaciółką. Decyzja należy do ciebie, cześć. – Odszedł spokojnym krokiem.  
Ania usiadła przy stole w kuch ni I pijąc herbatę zaczęła czytać liścik od Doma :

Zaufaj mi, podaruj mi swój czas
Podaruj mi siebie, dziewczyno, Uwierz w nas
Nie jestem bohaterem, nie będę wiecznie żyć
Ale póki umiem kochać, zawsze przy tobie chce być
Trzymać twoją dłoń, w oczy wpatrywać się
Mówić że kocham, że nigdy nie stracę cię
Ze śmiercią walkę stoczyć gdy przyjdzie po twą dusze
Niech nawet się nie zbliża, do odwrotu ją zmuszę
Nie dam nikomu cię zabrać, nie odejdziesz na krok
Daj mi się pokochać. Pozwól, bym chronił cię
A gdy już przyjdzie nasz czas, Nieba Bramę razem przekroczymy
Dłoń w dłoń, dwa serca obok siebie, jak wciąż żyliśmy
Będe kochać cię na zawsze i jeszcze dłużej
Zawsze to powtarzam, nigdy się tym nie znudzę
Bo to jest szczera prawda, z serca mi wypływa
Z miłości stworzona, by w naszych duszach żyła
Kocham cie. Bądź moja na zawsze
Dominik

Wieczorem Dominik przyszedł do parku, pod ławkę gdzie pierwszy raz poczuł że z tej przyjaźni może być prawdziwy związek.  
Czekał tam, myśląc że głupi wybryk kolegów przekreśli jego szanse z Ania na amen.  
- To było cudowne – Usłyszał za sobą głos Ani. Stała w cieniu drzewa.  
- To jak, dasz się porwać? Gdzieś gdzie nikt jeszcze nie dotarł? – Uśmiechali się do siebie.  
Podeszła, wziął ją a rękę. Szli tak przez park co chwile na siebie patrząc. Cieszyli się że udało im się uratować ta miłość.  
Piechotą dotarli do miasta.  

- Dominik, tu jest bezpiecznie? – Niepewnie idąc za nim do jakiegoś budynku jakby z horroru Ania zadała to pytanie.  
- Jestem tu, spokojnie – Trzymał ją mocno za rękę. Widział że się boi. Ale jeszcze chwile.  
Dominik otworzył jakieś drzwi na szczycie schodów którymi weszli na górę.  
- Witaj w moim świecie – Otworzył je dla niej.  
Znajdowali się na szczycie jakiegoś budynku, to jedno było widać. Wokół panowała ciemność.  
- Dominik, ale mi się tu nie podoba – Wydawała się nie zadowolona z niespodzianki.  
- Naprawdę? – Dominik znalazł jakąś skrzynkę z guziczkami I zaczął nimi pykać. Uczucie strachu I przerażenia Ani znikło jak PSTRYK!
Wokoło zaczęły zapalać się różnego kształtu neony I lampki. Było kolorowo, na powierzchni na której stali zaroiło się od odbić tych neonów. Nad nimi były gwiazdy, wokół nich kolorowo I stworzyła się jakaś magiczna atmosfera. Dominik włączył jeden z wolniejszych kawałków na swoim iPodzie, chwycił partnerkę za rękę I odtańczył z nią jeden z najromantyczniejszych tańców świata.  
Jakby płynęli po tym budynku, takie wrażenie odczuwała Ania. Dominik był jak rycerz który nie pozwoli by jego księżniczce stała się krzywda. Żyli w tym momencie tylko ta chwilą. Choćby meteoryt leciał w ten budynek, nie przestaną. To jest zbyt piękne, by mogło się zatrzymać.  
W pewnym momencie Dominik zemdlał. A było to ostatnie czego im było akurat trzeba. Nie wiedział z jakiego powodu. Po prostu urwał mu się film.  
Obudził się w swoim pokoju. Tak jak kilka dni temu. Zaczął sprawdzać swoje ciało czy coś znowu się zmieniło. Dalej był Dominikiem.  
- Chcesz żeby tak zostało już na zawsze? – usłyszał głos. Jeśli to ten głos dał mu tę szanse na lepsze życie, to miał ochotę mu podziękować z całego serca. Niektórzy oddaliby wszystko za taką szanse. Bez chwili zastanowienia odpowiedział
-Tak, chce.  
Znowu urwał mu się film. Tym razem obudził się na dachu. Nad sobą zobaczył zdenerwowaną Anię. Wokół wspaniałą atmosferę którą stworzył by ta jedna na milion dziewczyna poczuła się wyjątkowo.  

Wstał I wziął Anię za rękę. Pocałował I nie miał zamiaru przestać.  
Spojrzał się jej w oczy. Uśmiechnął się sam do siebie. Czeka go przecież jeszcze długa noc z Anią. I całe szczęśliwe życie do przeżycia.  
Coś co wydawało się nierealne, w tym opowiadaniu się spełnia. All we gotta do is BELIEVE. <3

EdD

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 4016 słów i 22349 znaków.

5 komentarzy

 
  • kryspin27

    Tak. Chce

    23 maj 2013

  • EdD

    Ciąg dalszy? Nie przewidywałam ale jeśli chcecie... chcecie?

    20 maj 2013

  • kryspin27

    Czekam na ciąg dalszy

    19 maj 2013

  • Ewkinia77

    uoooo, naprawdę fajne!!!!

    10 maj 2013

  • eM.

    Cudowne, brak mi słów

    9 maj 2013