Dotyk dźwięku
Pewnego poranka Luna pobudziła się wcześnie niż zwykle. Zazwyczaj gdy dzwonił budzik ona wyłączała go natychmiastowo przez co często spóźniała się do szkoły, jednak tego dnia na pewno będzie punktualnie stała przed salą od języka polskiego i czekała na swoja znienawidzoną polonistkę, była to podstarzała pana która swoją złość wyładowywała na swoich niczego winnych uczennicach podczas lekcji, chłopcom dawała spokój, nie wiadomo dlaczego. Morze była uprzedzona do kobiet, albo po prostu była miła dla wszystkich mężczyzn by nie umrzeć samotną. Tego nie wiedział nikt, dlatego wolała nie spóźniać się na jej lekcje. Była 6:30 dziewczyna przetarła oczy ze zdziwienia, nigdy wcześniej nie wstawała tak wcześnie to była dla niej nowość. Czuła się wyspana dlatego też wyszła do toalety. Wzięła pastę i nałożyła ją na szczoteczkę po czym zaczęła dokładnie szorować swoje białe niczym kość słoniowa zęby, bardzo dbała o swój wygląd i higienę, ale nie była pedantką, stanowczo nie, jej pokój był tego najlepszym przykładem. Dla rozbudzenia się wzięła zimny prysznic. Zeszła na dół, na stole leżała kartka "Kochanie dziś musiałam wyjechać wcześniej do pracy, zrobiłam kanapki, są w lodówce, będę przed północą, nie sieć za długo wieczorem, zamknij dokładnie dom wychodząc. Z mojego portfela weź trochę pieniędzy i kup coś dla siebie na obiad. Pamiętaj że Cię kocham. Mama”
Dziewczyna ze złością otworzyła lodówkę wyciągnęła kanapki i resztki soku pomarańczowego usiadła przy stole i sięgnęła po kanapkę. Starym pilotem włączyła mały telewizor stojący na blacie kuchni, zaczęła jeść. Przyzwyczaiła się do samotnych posiłków, lecz kiedy była z Tatą … ale teraz go już nie ma i obiecała sobie że nie będzie o nim myśleć, nie chce wspomnień.
Kiedy już zjadła zauważyła że się nie ubrała, wciąż chodziła w piżamie, ale to było do niej podobne, jest trochę roztrzepana lecz jeśli chodziło o własny wygląd, o to dbała o niego nad wyraz, choć nie była strojnisią, nie nakładała tony tapety na twarz, wręcz przeciwnie nie używała makijażu.
Wzięła z portfela mamy 50 zł. na obiad, postanowiła że zje coś na mieście, miała tam swoją ulubioną knajpkę ‘ Pod żabą’ lubiła tam chodzić. Założyła swoje stare adidasy, chwyciła torbę i wyszła do szkoły, postanowiła wybrać się przez lasy, kochała je, w ogóle lubiła kwiaty i zieleń, lecz nie miała do nich ręki, wszystkie kwiatki które miała zawsze jej usychały, zwiędnął jej nawet kaktus choć bardzo o niego dbała. Droga minęła jej szybko. W szkole usiadła na końcu klasy ze swoją paczką, o dziwo byli to sami chłopacy, nie lubiła dziewczyn z jej klasy, w ogóle uważała ze różni się od nich, i to bardzo, one również nie darzyły jej sympatią. Była to bowiem smukła niska dziewczyna o pięknych rudawych włosach, wielkie zielone oczy uważnie patrzyły na TEN świat. Na małym zgrabnym nosku było kilka niewielkich piegów które wyraźnie odznaczały się na jej bladej skórze, jeszcze sam fakt że przyjaźniła się z jednymi z najfajniejszych ludzi ze szkoły, morze gdyby nie to … zaprzyjaźniła by się z kimś ko jest dziewczyną. Kiedyś, miała siostrę, ale zginęła w wypadku samochodowym, razem z ojcem wjechała w nich ciężarówka nie mieli żadnych szans. Święta tamtego roku chciałaby wymazać z pamięci. Ale teraz miała już 14 lat 1 klasa gimnazjum dobiegała końca a wciąż nie czuła się w swojej szkole dobrze zadzwonił dzwonek. Lekcja z upiorną polonistką dobiegła końca. Luna spakowała się i weszła do toalety jej koledzy czekali na nią, a raczej tylko jeden. Zaniepokojona dziewczyna szybko zapytała
- Ej czy coś się stało?
- Nie, ale mam dla ciebie pewną propozycje- odpowiedział z zakłopotaniem w głosie
-Ok, mówiąc propozycję co miałeś na myśli?
-Chodzi o to - powiedział Allan delikatnie przeczesując ręką swoje ciemne puszyste włosy – bo wiesz we wtorek jest ta dyskoteka.
-Tak wiem przecież już to przerabialiśmy, umowa była taka że nikt z nas na nią nie idzie! - powiedziała rezolutnie Luna przerywając przyjacielowi.
-Dlatego przyszedłem tutaj, kiedy nikt nie usłyszy o czym rozmawiamy, bo ja powiedziałem że my pójdziemy tam razem rozumiesz ja i ty … ale jeśli nie chcesz mogę wszystko odwołać.
-Ty powiedziałeś że MY!-i nie dokończyła bo poczuła smukły palec rozmówcy na swoich wąskich wargach miała dreszcze na plecach, i to właśnie zdarzenie zadecydowało na jej decyzji.
Postanowili spotkać się u Luny, i tak w jej domu nie było nikogo oprócz jej kota, który był z nią we wszystkich chwilach odkąd pamiętała. Lekcje tym razem minęły jej nadzwyczaj szybko, była tez bardzo ciekawa co takiego powiedział All.
Oto koniec 1 części jeśli się wam spodoba to opublikuje więcej, proszę nie zwracajcie uwagi na błędy życzę miłego czytania
Dotrwanie do końca=kom. ;B
1 komentarz
Morosov
Mysle ze na ciebie przyjdzie jeszcze czas. A narazie polecam jakas ogromna(i ciekawa ofc) ksiazke, bo pisanie ci nie idzie. Polecam harego potera, bo uczy on czytania ksiazek(co nastepna czesc to dluzsza).