Znikająca miłość - rozdział III

Rozdział III

Jakiś czas później…

Dni upływały Tomowi w zastraszająco wolnym tempie. Większą część jego doby wypełniała szkoła i sen. Wieczory poświęcał na czytaniu i oglądaniu czego tylko się dało. Pragnął nadrobić stracony czas, który niczym piasek uciekał mu przez palce. Był świadomy, że kiedyś na jego dłoniach tego piasku zabraknie, a wtedy on sam również zniknie. Ale pogodził się z tym. Podjął decyzję i choćby nie wiadomo co się działo, spełni swój plan.
Wracając ze szkoły, idąc chodnikiem i mijając dziesiątki sklepowych witryn, przez nieuwagę potrącił przechodzącą obok osobę.
– Uważaj jak chodzisz – krzyknął pogardliwie Tom.
– Przepraszam – odpowiedział mu głos.
– Summer?
– Tom?
Znał ją, teraz był już o tym przekonany. To Summer Finn. Takich osób się nie zapomina. Podobno imię zawsze w jakiś sposób oddaje charakter czy wygląd jego posiadacza. Summer była tego najdobitniejszym przykładem. Jeśli mógłby porównać ją do świata roślin, to jej złote włosy i czerwone usta były symbolem największego rozkwitu, jaki mógł sobie tylko wyobrazić. Summer była w jego oczach ucieleśnieniem ambicji, chęci i odwagi. Kimś, kto niesamowicie go inspirował. I nie była drogocenną istotą, była zwykłą dziewczyną, ale o tym przekonał się dopiero po czasie.
– Przepraszam, zagapiłem się.
– Nic nie szkodzi. To moja wina. Przepraszam, śpieszę się. Cześć.
Tom nie zdążył nawet o cokolwiek zapytać, a Summer zniknęła już za rogiem. Kątem oka zauważył leżący na ziemi portfel, ale tak szybko jak się pojawiła, tak szybko też znikła.
Po powrocie do domu, Tom jak to zwykle bywało, chciał jak najszybciej zaszyć się w pokoju i kontynuować swój rytuał dnia w postaci książki lub filmu. Przeszkodził mu w tym Nate. Wyraźnie poddenerwowany z pewną dozą agresywności oznajmił Tomowi:
– Rozmawiałem z Alice.
– No i?
– Powiedziała mi o wszystkim. Zamierzałeś nam to też kiedyś przekazać? – zapytał ironicznie.
– To nie Twoja sprawa.
– Trochę jednak moja. Skoro nie jesteście już razem od kilku miesięcy, a Ty nie miałeś w tym czasie nikogo, to chyba wiesz, co się stanie, prawda? Pomyślałeś o tym?
– Podjąłem decyzję.
– Czekaj, czekaj. Chcesz zniknąć? I mówisz o tym tak po prostu?
Nate zaczął niespokojnie chodzić po pokoju. Tom w tym czasie zrelaksowany leżał na łóżku i przeglądał jedną z książek. Nate kontynuował:
– Człowieku, co jest z Tobą nie tak? Wyjaśnisz mi to?
– Ale tutaj nie ma co wyjaśniać. To proste. Cała ta presja na bycie z kimś i to tylko dlatego, żeby nie zniknąć. Kiedyś była…
– …miłość? – dokończył Nate. – Ale tego już nie ma. Zrozum to i przestań wierzyć w jakieś antyczne idee.
– No właśnie, może ja nie chcę żyć w takim świecie, pomyślałeś o tym?
– A ty pomyślałeś o nas? O rodzicach? Jak oni będą się czuć?
– To moje życie.
Stojący przy biurku Nate zauważył leżący na nim tajemniczy przedmiot. Podniósł go, aby sprawdzić zawartość. To portfel Summer Finn.
– Zostaw – krzyknął Tom. – Muszę jej to oddać.
– To ta Summer, o której myślę?
– Ta sama.
Nate również dobrze ją znał. Wiedział, ile dawniej znaczyła dla Toma i może teraz jeszcze coś znaczy. W ułamku sekundy narodził mu się w głowie pewien plan. Zostawił już brata w spokoju i poszedł do siebie. Odszukał Summer w internecie, znalazł jej numer telefonu i zadzwonił.
– Cześć. Summer? Summer Finn?
– Kto mówi?
– Nate Parker, brat Toma Parkera. Mieszkaliśmy kiedyś obok siebie.
– Tak, pamiętam. Wpadłam dzisiaj na Toma na mieście. Coś się stało?
Nate opowiedział jej o całej sytuacji.
– Proszę, gdybyś mogła z nim tylko porozmawiać. Wiem, że minęło dużo czasu, ale ze względu na waszą dawną relację, może ciebie posłucha.
Summer bez wahania zgodziła się. Przez wzgląd na dawne czasy – pomyślała. Była osobą jakie dzisiaj trudno już spotkać. Zawsze uczynna, pomocna, o silnych przekonaniach i wartościach, mająca w życiu jasne cele. Taka była Summer. Fantasmagorią w najczystszej i najrzeczywistszej postaci.

Na drugi dzień umówili się na spotkanie w pobliskiej kawiarni. Tom przyszedł dużo wcześniej. Nie powinien być zdenerwowany, a jednak nerwowo przebierał nogami, jakby jak najszybciej chciał stamtąd wyjść. O umówionej godzinie – niemal idealnie – pojawiła się Summer. Charakterystyczny filmowy efekt spowolnienia czasu podczas jej wejścia, zdawał się dla Toma czymś w pełni naturalnym. Usiadła naprzeciwko niego.
– Długo się nie widzieliśmy.
– To prawda. Proszę, twój portfel, stan gotówki bez zmian.
– Mam nadzieję, że za miesiąc nie przyjdzie żadna rata za kredyt, co?
– Ano właśnie, byłbym zapomniał. Wziąłem drobną pożyczkę na mieszkanie. Nie dużo, spłacisz raz-dwa.
– Żaden problem. Zawsze służę pomocą.
– To, co u Ciebie? Nie odzywałaś się od wyjazdu.
Summer wyraźnie posmutniała. Nie wiedziała co odpowiedzieć. Na osobę tak rozmowną jaką była, wydawało się to wręcz niemożliwe. W końcu jednak zaczęła opowiadać, o tym, jak jej rodzina i ona sama chciała odciąć się od swojego poprzedniego miejsca zamieszkania. Tom słuchał i wiedział, ile kosztuje ją to wyznanie. Również jego bardzo to bolało.  
– Strata najlepszego przyjaciela z dzieciństwa była dla mnie ciosem, ale wiedziałam, że musimy zacząć od nowa, z czystą kartą. Nieważne jakie byłyby tego konsekwencje. Ale nigdy o tobie nie zapomniałam. Chciałam się odezwać, ale wiedziałam, że nie mogę.
– Nienawidziłem cię wtedy. Od najbliższej mi osoby w życiu do nienawiści w ułamku sekundy.
– Przepraszam.
– Nie musisz. Teraz patrzę na to inaczej. Teraz zrozumiałem, że tak musiało być. Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku.
– Tak, dziękuję. Tyle się dzieje, że nie wiem nawet, od czego zacząć.
Rozmawiali jeszcze przez długi czas. Los znów ich ze sobą zetknął. Może to czysty przypadek, a może od początku gdzieś było tak zapisane. Tom po raz pierwszy od dawna poczuł coś na kształt radości. To pierwszy dzień od wielu miesięcy, który nie był tylko kolejnym w drodze do osiągnięcia wcześniej obranego „celu”. Zbierając się do wyjścia Summer zapytała:
– Spotkamy się jeszcze?
– Chętnie, jeśli chcesz.
– Pojutrze mam wolny wieczór. Mógłbyś do mnie wpaść. Powspominamy jeszcze.
I tak, nawet o tym nie myśląc i nie planując, rozpoczął się w życiu Toma nowy etap. Powiedziałby pewnie, że to ostatni przystanek. Ale kto wie. Może życie napisze mu wreszcie zadowalający scenariusz.

Nadszedł ów wieczór. Tom udał się pod wskazany adres. Summer otwierając mu drzwi, powiedziała:
– Wchodź, śmiało! Czuj się jak u siebie.
Nadal była tą samą Summer, jaką ją zapamiętał. Olśniewającą pod każdym względem. Najlepszą przyjaciółką, ale też pierwszą miłością, nawet jeśli jeszcze wtedy nie zdawał sobie z tego sprawy. Kiedy tak oboje siedzieli i rozmawiali, Tom mógł wreszcie zapomnieć o otaczającym go świecie, o planie, o ludziach, o społeczeństwie, którym gardził. W jego oczach ta najbliższa przyszłość jawiła się jako kolorowy abstrakt. Wiedział, że może być to tylko zgubna ułuda. Ale wreszcie miał w co wierzyć i trzymał się tego.  
Summer zaczęła wypytywać co u niego. Tom nie chciał znów zadręczać się myślami i wyjawiać jej swojego planu znikania. Odpowiadał zdawkowo, jednak ona nadal zarzucała go pytaniami. W pewnym momencie powiedziała:
– Podobno wszyscy się o Ciebie martwią.
– O co ci chodzi? Skąd wiesz?
– Cieszę się, że spotkaliśmy się po tym wszystkim i nie chciałabym cię teraz okłamywać. Rozmawiałam z Nate’em. Powiedział mi o tobie, Alice i twojej decyzji.
– A więc to dlatego chciałaś się spotkać? Nate kazał ci, żebyś spróbowała mnie przekonać?
– Po prostu mi powiedział, a ja nie chcę, żebyś tak skończył. Martwię się o ciebie.
Tom poderwał się z miejsca i ruszył w stronę wyjścia.
– Daruj sobie, możesz już skończyć grać. A ja myślałem, że rzeczywiście chciałaś się ze mną spotkać.
Sekundę później słychać było już tylko odgłos trzaskanych drzwi. Tom wrócił do punktu wyjścia, złamany po raz kolejny.  

Kolejne dni znów zaczynały ciągnąć się w nieskończoność. Dławiący rytuał codzienności przerywał tylko na odrzucanie kolejnych przychodzących połączeń i unikanie brata. Pewnego razu po powrocie ze szkoły do domu, mama oznajmiła Tomowi:
– Masz gościa, siedzi u ciebie w pokoju.
Tom wiedział, kim jest tajemnicza osoba. Wchodząc do pokoju i nawet na nią nie patrząc, podniesionym głosem powiedział:
– Co ty tu robisz? Jeszcze nie masz dość? Wyjdź, proszę.
– Chcę z tobą tylko porozmawiać i obiecuję, że już sobie pójdę i będziesz mógł o mnie zapomnieć.
– O tobie się nie da zapomnieć – wyszeptał pod nosem. Po czym dodał na głos:
– Jeśli myślisz, że zmienię swoją decyzję, to możemy się już teraz pożegnać.
– Nie chcę cię przekonywać, żebyś ją zmienił. To twoja decyzja, muszę to uszanować.
– Jak to? Gdzie się podziały twoje moralizatorstwa?
– Oni naprawdę bardzo się o ciebie martwią. Ale jeśli tak postanowiłeś, to nic mi do tego. Jestem tylko znajomą z przeszłości. Jak niby mogłabym cię przekonać? Nie wiem co Nate o mnie myślał, powinnam go przeprosić.
Tom spojrzał na nią, a przez głowę przebiegło mu tysiąc myśli, wziął głęboki oddech i ze spokojem oznajmił:
– A może nic mu nie mów. Może będzie lepiej jeśli pomyśli, że jego plan skutkuje.
– Wiesz, ja mam chłopaka i…
– Nate nic o tym nie wie. Niech myśli sobie różne rzeczy. Mnie zależy na tym, żebyśmy byli przyjaciółmi, jak dawniej, jeśli nie masz nic przeciwko.
– Z chęcią – zakończyła Summer.
Po tych słowach Tom odczuł ulgę. Ostatnie miesiące, a może tygodnie jego życia ma szanse spędzić z Summer. Wtedy jeszcze nie wyobrażał sobie lepszego zakończenia.

Bejtmen

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 1773 słów i 10236 znaków.

Dodaj komentarz