Zmiana w scenariuszu

Kiedyś

Kiedyś myślałam, że z piwnicy wyjść - to uciec
Wywinąć się więzom niepostrzeżenie
Na jednym oddechu przebiec pół świata
Tam, gdzie nie dosięgają złe ręce, złe oczy.
I mówili „No, nieźle! Sprytnie! Szacunek!”
A ja ukryta na drugiej półkuli,
W gorączce tropiku własnego ciała,
Wciąż nie mogłam złapać oddechu.

Później

Później myślałam, że siła - to oddać
Uderzyć tak, by już nie musieć oddawać
Połamać złe ręce, wydrapać złe oczy
I mówili „Tak! Dobrze! Wal!”
I klaskali, i mlaskali
Na zachlapane ściany piwnicy.
A ja nie mogłam się domyć.

Teraz  

Teraz pewnie powiedzą „Głupia!”
„Co ona robi?”
Od niezrozumiałego odwrócą wzrok,
Pójdą dalej, rozczarowani.  
Bo scenariusz przewiduje,
Że ja na schodach piwnicy zawrócę.

Podam dłoń złej dłoni, spojrzę ciepło w złe oczy.
I najsilniej jak potrafię powiem
„Chodź ze mną.”




angie

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i dramaty, użyła 168 słów i 914 znaków, zaktualizowała 3 mar 2019.

1 komentarz

 
  • AnonimS

    Jaka metamorfoza... a co na to złe oczy? Nie wybuchną szyderczym rechotem?  :P

    3 mar 2019

  • angie

    @AnonimS Mogę zaryzykować. Ale tylko raz.

    3 mar 2019