Zakazany owoc miłości cz.3

Z naszego świata zakazanej miłości wyrwał nas telefon Jamesa. Odebrał go z zauważalną niechęcią.
- Tak?... Hej Stary... Tak jesteśmy w lesie na grzybach, a co?... Rozumiem... To wpadajcie kiedy wam pasuje... Teraz?!... No dobra... No cześć! - z rozmowy wywnioskować można było, że chłopaki szybko do nas dołączą. Nawet trochę za szybko.
- Ej James! - O kurwa! Jestem bez stanika i w samych majtkach! Szybko odwróciłam się plecami do nich i liczyłam, że może kuzyn coś wymyśli. Niestety nie musiałam długo liczyć, bo nic nie zrobił tylko zabrał do ręki sukienkę i udawał, że jest to zabawa. Dla mnie nie jest. Jestem prawie naga! Prócz kuzyna nikt mnie jeszcze tak nie widział, a tu nadchodzą kolejni! - Widzę, że zabawa trwa w najlepsze. - zaśmiał się Zack - Mała nie wstydź się wujka Zacka! - on się że mnie nabija! Co za idiota!
- Idiota z ciebie Zack! - fuknęłam i znów starałam się zasłonić rękami ciało. Niestety za nic. Mam za duże cycki! - James oddawaj tą sukienkę!
- A jak nie? - zapytał tym irytującym głosikiem
- Po prostu oddawaj!  
- Mam warunek.
- Dawaj! - zażądałam ignorując Zacka obserwującego całe zdarzenie.
- Odwróć się przodem i daj się pomacać po cyckach. - uśmiechnął się szelmowsko do przyjaciela, a ten go poparł. Co za idioci...
- Nie!
- To sukienki też nie ma! - zaśmiali się w głos i podeszli do mnie z obydwu stron. James ścisnął mnie w pewnym momencie za pośladek, a ja mimowolnie jęknęłam cichutkim. Zack zaczął powoli masować moją szyję sunąć coraz bardziej w dół. Było mi tak błogo, że zapomniałam o wstydzie i oddawałam się pieszczotom. Kiedy skończyli byłam całą mokra i napalona.
- Stary masz niesamowitą kuzynkę. - wymruczał Zack
- Wiem. - odpowiedział James
- Mogę już tą sukienkę?! - oprzytomniałam nagle i uświadomiłam sobie co zaszło. Przecież nie jestem żadną dziwką!
- Trzymaj malutka.
- Już nie jestem taka malutka! Jestem silną i dobrą kobietą!
- Na pewno silną? - zapytał Zack i szybko poderwał mnie z ziemi. Nawet nie zdążyłam się ubrać i moje cycki znów są na wyciągnięcie ręki. Co za debile! Śmieją się tak głośno, że nawet wujostwo by usłyszało z drugiego końca lasu.
- Chce już wracać! Postaw mnie! - piszczałam wniebogłosy - A ty debilu oddawaj tą sukienkę! - wrzasnęłam już dość mocno wkurwiona. Mam genialny pomysł! Może trochę zaboleć, ale co mi tam. Puściłam się Zacka i poleciałam w dół. Niestety nie wszystko poszło po mojej myśli, bo nogą zaczepiłam o sukienkę, a ta się rozerwała na pół. - Nie! Moja sukienka! Jak ja teraz wrócę?! - tu już nie wytrzymałam i się rozpłakałam na dobre. Usiadłam na kocu i przyciągnęłam nogi do piersi. Nogi za to oplotłam rękami, a głowę w nich schowałam. Łzy bezradności ściekały mi po policzkach.

...

O kurwa! Tego się po niej nie spodziewałem. Zack zakłopotany całą zaistniałą sytuacją zaczął patrzyć się na mnie tymi niebieskimi oczyma z myślą, że coś wymyślę. Tylko co? Wiem! Pójdę do domu i przyniosę jej coś. Tak, to dobry pomysł. Podzieliłem się nim z Zackiem i szybko poznałem do domu po ciuchy dla pół nagiej kuzynki.

...

Jest mi tak wstyd. O to wszystko co tu się działo. Nikogo tak blisko do siebie nie dopuściłam aż do tej pory. Ale to z kim! Z kuzynem i jego kolegom, którego wczoraj poznałam! Jestem dziwką...  Zauważam, że nie ma tu Jamesa. Gdzie on poszedł?
- Gdzie James? - pytam nadal zapłakana i zawstydzona
- Poszedł po ubrania dla ciebie. Nie płacz. Wszystko będzie dobrze. - w tym momencie mnie przytulił. Był to bardzo miły i rzeczywiście pocieszający przytulas. Trochę zrobiło mi się miłej, ale wstyd przed prawie obcym chłopakiem nie minął pod rzadnym względem.  
Rozmawiałam jeszcze chwilę z Zackiem i okazało się, że James i Zack przyjaźnią się od pierwszej gimnazjum. Zack jest szatynem z pięknymi, niebieskimi oczami. Ma duży zasób żartów. Czasem sprośnych, ale i tak bardzo śmiesznych. Od razu złapaliśmy dobry kontakt. Szkoda tylko, że w takich, a nie innych okolicznościach...

...

Wbiegłam szybko do domu i na moje szczęście nie było tam rodziców tylko karteczka i koperta. Ciekawe co jest w środku... Nie! Teraz nie jest na to czas. Idę po ciuchy dla Lucy i wychodzę.
Nic więcej. Rozumiemy się James? Tak jest James! O Matko... Co ja wyprawiam?! Wchodzę na górę i udaje się do naszego pokoju. Dopadam walizkę Lucy i otwieram ją. Moim oczom ukazuje się jej cała bielizna. Jest taka seksowna... To w takim razie sukienki są w komodzie. Zaglądaj do niej i okazuje się, że mam rację. Wybieram kremową, na ramiączkach i wybiegam z domu. Jadę jak szatan do jeziorka.

Koteczka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 899 słów i 4785 znaków.

1 komentarz

 
  • Nataliiia

    Czekam na następną część!!

    30 paź 2016