Zacznijmy od nowa - Rozdział 1

Postanowiłam zabrać kwiaty do swojego pokoju, aby rodzice ich nie zobaczyli, bo wiem, że byliby bardzo zaniepokojeni. Ustaliłam z Cass, że rano jak będziemy jechać do niej to je wyrzucimy.
-Jak myślisz, od kogo te kwiaty? Przecież ciebie każdy lubi.
-No chyba jednak nie każdy. Jestem zmęczona, chodźmy spać.
Gdy leżałyśmy w łóżku, zaczęłam myśleć kto mógł mi je podrzucić. Cassie już chyba usnęła, bo słyszę tylko jej równomierny oddech. Kurde. Nie usnę. Przewracam się z boku na bok i nic z tego. Wstaję na równe nogi, gdy słyszę kroki na korytarzu. Natychmiast budzę swoją przyjaciółkę.
-Cass. Cass, obudź się. Ktoś jest na schodach. - Mówię, a dziewczyna otwiera szeroko oczy, podnosi się z łóżka i staje koło mnie.
-Weź to i schowaj się za szafą. Ja będę z drugiej strony. - Podaje mi kij baseballowy, który swoją drogą nie wiem co tu robi. Robię to co mi każe i wstrzymuję oddech słysząc jak ktoś pomału łapie za klamkę. Kurwa.
Jestem przygotowana na najgorsze, gdy nagle zapala się światło, a w drzwiach staje moja mama. O chuj.
-Co wy wyprawiacie? Na co ci ten kij? Wytłumaczcie mi o co tu chodzi.
-Bo my ten no. No wiesz, ja...no - Patrzę ukradkiem na Cass i widzę, że ona też mi się przygląda. Zaraz coś wymyśli.
-No słucham. - Ponagla nas moja mama.
-Pani Walker, bo my się tylko bawiłyśmy w... chowanego.
-Chowanego? We dwójkę? Z kijem baseballowym? Błagam Cass, mogłaś wymyślić lepsze kłamstwo. Chyba jednak nie chcę wiedzieć o co tu chodzi. Kładźcie się już spać. - Mówi mama.
Gdy moja rodzicielka wychodzi, spoglądam na Cassie rozbawionym spojrzeniem.
-Serio? Chowanego? Co ci strzeliło do łba? - Śmieję się z niej.
-No co? Ty byś nic lepszego nie wymyśliła. Uratowałam ci dupę. Co byś powiedziała mamie? Że czaisz się na włamywacza, który prawdopodobnie podrzucił ci bukiet czarnych róż?
-Dobra, może masz rację. Chodźmy już spać.

***
Następnego dnia, gdy moi rodzice wyszli do pracy, my zeszłyśmy na dół zjeść śniadanie.
-Jedz szybciej, musimy jeszcze te kwiaty wyrzucić. - Mówi moja przyjaciółka.
-Możemy już iść. - Odpowiadam, gdy chowam brudne talerze do zmywarki. Poszłam jeszcze po plecak i ten nieszczęsny bukiet.
Jedziemy już do szkoły autem Ethana, brata Cass. Po drodze tak jak wspominałam, wyrzuciłyśmy te kwiaty.
-Co masz teraz? Ja chemię. - Pyta Cass gdy podchodzimy do szafek.
-Artystyczne. Spotkamy się na przerwie na lunch. Pa. - Macham jej i odchodzę. Teraz mam lekcję na samym dole. Kurwa. Nie chce mi się.
***
I jest pierwszy rozdział :) Co myślicie? Za bardzo się tu jeszcze nie dzieje, ale to się zmieni :P
Zostawcie kciuki w górę i komentarz :) <3

RealUnic0rn

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 502 słów i 2750 znaków, zaktualizowała 20 mar 2017.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik julasuper

    Kiedy next ;)  <3  :sex:

    10 mar 2018

  • Użytkownik Lala

    Kiedy kolejna ? ;*

    23 mar 2017

  • Użytkownik Karolina1Karolina

    Zaciekawiło :D Czekam na kolejne części :)

    22 mar 2017

  • Użytkownik ,,,

    Czekam

    20 mar 2017

  • Użytkownik RealUnic0rn

    @Malawasaczka03  dziękuję  :kiss:

    20 mar 2017