Whisky cz. 3 ostatnia

Rozdział 3

Remont, lokator i …

Po długich rozmowach z szefem udało mi się go przekonać aby nie wyrzucał mnie z pracy. Byłam jego najlepszą i najładniejszą barmanką. Argumentów mi nie brakowało na koniec stwierdził, że jestem narcyzem i, że smutno by było stałym klientom gdybym już nigdy nie podała im piwa.
Wojtek zaplanował gruntowny remont. Oczywiście zostałam do niego wciągnięta, ponieważ dzieliłam z nim mieszkanie. Wybrałam niebieski kolor do swojego pokoju. Miałam dość beżu, w naszym mieszkaniu prawie każda ściana nie licząc łazienki była beżowa. Zdzieraliśmy płytki przez kilka dni. I kładliśmy też kilka dni. Nie podejrzewałam mojego brata, że posiada talent do prac remontowych. Pochwaliłam go za to a on mnie za solidne sprzątanie.  
Rano przed drzwiami naszego mieszkania znalazłam małego kotka. Moja filantropijna dusza uwolniła się i zapragnęłam go przygarnąć.
-Wojtuś proszę. Będzie mieszkał ze mną w moim pokoju.- Starałam się zrobić taka minę by przypominała tą, którą robią małe dzieci chcąc coś wyłudzić. –Wojtuś no proszę.-Starałam się wywołać w swoich oczach łzy gdy nagle kichnęłam.
-Nie. Jesteś uczulona na sierść. To głupi pomysł zwierzęta tylko bałaganią.- Był nieugięty w swoich przekonaniach i miał silne argumenty.
Miałam się poddać, ale żal mi się zrobiło kotka.
-Poszukam mu domu jeżeli nic nie znajdę to zostanie. –Zastanawiałam się skąd wpadam na takie absurdy. Prawda była taka, że nikt nie chce kotów na naszym osiedlu bo już raz szukałam domu dla jednego.
Kot uciekł dwa dni później. Marynarz przyjął to jak prawdziwy facet.
-Jeden problem mniej. Trzeba znaleźć lokatora. Mamy jeden pokój wolny, może warto by kogoś przyjąć. Kasa się przyda.  
Zamieszkała z nami włoszka. Przeczuwałam plany mojego brata w stosunku do niej. Przyznać musze ładna była. Miała typową dla Włochów karnację. Piwne oczy, długie, czarne, falujące włosy. Zgrabna pupę i piersi. Zastanawiałam się skąd Wojtek ją wziął.
  
Dostałam wiadomość od kolegi z szkoły. Poinformował mnie, że Maciek targnął się na swoje życie i leży w szpitalu. Godzinę później kolejna wiadomość Maciek zmarł. Czy to co przeżyłam po odebraniu wiadomości można nazwać załamaniem. Wszystko co ludzkie stało mi się obce i obrzydliwe. Bo to my ludzie jesteśmy tak straszni.  
Siedziałam więc goła na balkonie i płakałam. W ręce trzymałam żyletkę. Delikatnie przesuwałam ją po skórze i patrzyłam jak sączy się krew. Kropla po kropli spływała powoli.
Czułam złość. Wszystko było nie istotne.
Drzwi do mieszkania się otwarły miałam nadzieję, że to nie ta włoszka. Przyszedł Wojtek. Wyszedł na balkon. Wyrwał mi żyletkę. Przyniósł z mieszkania koc i opatrunki. Milczał gdy mnie opatrywał i później gdy niósł do łóżka. Siedział przy mnie całą noc, czuwał gdy ryczałam i płąkałam. Kolejne dni były milczeniem nikt nic nie mówił. Do mojego pokoju wchodził tylko Marynarz. Pytał czy mi coś trzeba. Było mi trzeba whisky. Odmawiał. Mówił.
-Wszystko, ale upić ci się nie pozwolę. –Był przy mnie.  
Pomyślałam, że nie jest moim bratem on był moim drugim przyjacielem. Straszne kary musiałyby mnie czekać gdybym jego też w jakiś sposób zraniła.  
Wyszłam z pokoju i poszłam się upić. Siedziałam na stacji i piłam mój ulubiony alkohol. Przejeżdżały pociągi. Ludzie wsiadali i wysiadali. Niektórzy coś szeptali gdy mnie widzieli. Podeszło do mnie dwóch policjantów. Wtedy też pojawił się Marynarz. Pamiętam jak niósł mnie na rękach i mówił, że wszystko będzie dobrze, że będzie tak jak zawsze.
Nic nie mogło być tak jak dawniej.  
Minoł miesiąc i doszłam w małym stopniu do siebie. Nie byłam tą samą osobą.  
Wojtek przyniósł mi list, który był od Maćka. Dotarł kilka dni po jego śmierci. Czekał z nim aż przetrwam najcięższe dni.  

" W małym pudełeczku byłaś ty i ja. Razem mieliśmy swój świat. Nie zapomnij, że kochałem cię. Nie ma mnie już mnie. Jeżeli mój plan udał się. Jestem daleko od ciebie. Nie mogłem znieść rozstania, tego pożegnania. Kocham Cię i zawsze będę. Zrobiłem to, ponieważ na tym świecie czułem się zbyt źle.Kochanie nigdy nie wiń się.

Maciek”

Miałam więcej pytań niż odpowiedzi. Zrozumiałam jak ważni są ludzie w moim życiu.


        Rozdział 4  

Minęło kilka miesięcy od tragicznych wydarzeń związanych z Maćkiem. Zbliżyłam się przez nie do Wojtka. Zrozumiałam, że nigdy nie był moim bratem. Wyznał mi, że kocha mnie inaczej i znikł na jakiś czas. Znów zostałam sama. No dobra z kotem. Przygarnęłam jednego do siebie. Kicham, ale to zawsze jakieś towarzystwo. Marze tak jak dawniej o miłości. Nie piję whisky. Wcale nie piję alkoholu.  
Czekam na Wojtka musiał odejść. Był wściekły na siebie, że mnie pokochał w inny sposób niż kocha się siostrę.

Epilog


Dzwonek dzwonił i dzwonił. Stwierdziłam, że ten ktoś odpuści. Czekałam aż odejdzie. Walił w drzwi i dzwonił prawię godzinę. Stał tam Wojtek. Mój kochany Marynarz.  
Rodzice by nas zrozumieli ale czy mogę być z prawie bratem?
Otwarłam. Wszedł i już został.

Kaja123

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 958 słów i 5273 znaków.

Dodaj komentarz