Szaleństwa panny Kingi

***
Ostatni raz spoglądam przez okno na ten skurwiały świat, w którym każdy gdzieś prędko gna, by wypełnić swoje przeznaczenie. Patrzę na wszechobecną zieleń wiosny, błękit nieba, mrowisko ludzkich istot i zaczynam czuć piasek pod powiekami. Po chwili moje policzki wilgotnieją, a serce staje się ciężkie niczym ołów. Znowu się wzruszam. A może to nie jest wzruszenie, może to po prostu kolejne uświadomienie sobie bezsensu własnego istnienia. Zapalam papierosa. Czuję, jak dym wypełnia mnie całą, powodując jeszcze większy ucisk w sercu, pełnym żalu i trwogi. Trwogi przed tym, co ma zaraz nastąpić.  
Podjęłam już decyzję nieodwołalnie. Chcę odejść z tego świata, bo wiem, że moja obecność nie jest dla nikogo ważna. Moja nędzna egzystencja to kardynalny błąd w Boskim systemie.  
Na biurku leży przygotowany nóż. Jego ostrze czarownie błyszczy w promieniach wiosennego słońca, przebijających się zgrabnie przez szklaną taflę okna. Chwytam za rękojeść i zaczynam się przyglądać w ostrzu mojemu mętnemu odbiciu. Ciężkie łzy smutku, jedna po drugiej, padają głucho na mój drżący dekolt.  

Siadam na łóżku i przykładam ostrze do nadgarstka. Ciekawa jestem poziomu bólu, z którym zaraz się dogłębnie zapoznam…Zagryzam zęby i zatapiam nóż w skórę. Wszedł mięciutko. Krew rozlała się cienką strużką, dopływając do przedramienia, barwiąc po drodze łokieć i moją śnieżnobiałą pościel. Piecze jak diabli. Dociskam nóż, ile siły w ręku. W końcu jak coś robić, to porządnie. Tak mnie zawsze uczono.  
W mojej głowie kołacze się mnóstwo myśli, biją się jak szalone o dominację. Wygrało pytanie, na które doskonale znam odpowiedź - dlaczego wszyscy mnie zostawili? Zajęci własnymi sprawami, pozostawili mnie samą z moimi ponurymi rozmyślaniami. Nikt mi już nie pomoże, nikt nie zadzwoni. Za późno. Czy tak właśnie wygląda śmierć? Słyszę, jak krwista ciecz kapie delikatnie na podłogę. Kap, kap, kap…Powoli robi mi się lekko, powoli ustępuje ze mnie napięcie ostatnich miesięcy. W głowie mi wiruje karuzela myśli, zamykam mokre powieki…Nie ma już nic…już koniec…Idę do Ciebie, Rafał…

( Ciąg dalszy nastąpi... )

Ewkinia77

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 397 słów i 2259 znaków.

3 komentarze

 
  • Użytkownik Ewkinia77

    Dzięki:) już wysłałam. wkrótce się pojawi po zgodzie administratora:) pozdrawiam!

    10 maj 2013

  • Użytkownik moosiek150

    Interesujące i zarazem bardzo fajne. Czekam na następna część. c;

    10 maj 2013

  • Użytkownik Ola

    Nieźle!  :jupi:

    10 maj 2013