Sny o jutrze cz. 1 Prolog

Sny o jutrze cz. 1 PrologObiecałem, so here it is, Estrello. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Oto mój prezent.


"Nocami myślę, ciemność porusza wyobraźnię.
Zasypia cały świat, ze snu budzą się fantazje.
Reset systemu, cztery zera na zegarze.
Topię rzeczywistość w morzu niespełnionych marzeń.
Przyszłość - znów tatuuje cień na ścianie.
Kształty jutra, przepowiednie rozsypane.
Zbieram w całość części tego, co nieznane.
Zbieram w całość i nazywam swoim planem, ej.
Wyroki Boga, wiem, są niezbadane,  
A ja widzę wyraźnie dom, który tutaj stanie, wiesz.
Może nie jutro, za kilka lat na pewno.
Dom plus ogród, upatrzone miejsce jedno.
A w nim Ona i ja, zewsząd otoczeni ciszą.
Razem, Ona i ja, inne sprawy się nie liczą.
Z czasem zdobędę to, nie zostanę z samym planem.
Własną przyszłość zobaczyłem na tej ścianie..”

     Dawid z zamkniętymi oczyma odpoczywał przy dźwiękach jednej ze swych ulubionych piosenek. Poruszał rytmicznie swą głową, a jego ciemne, średniej długości, włosy falowały delikatnie. Był to jeden z nielicznych momentów, w którym mógł się wyłączyć i zatopić się w swych marzeniach. Tak, ta piosenka idealnie oddawała to o czym marzył. Niestety marzenia, a rzeczywistość to dwie różne sprawy. O tym jak wredne potrafi być życie, przekonał się dość szybko. Jego ojciec zginął, gdy był jeszcze nastolatkiem. Był to dla niego ogromny cios – stracił w jednej chwili swój autorytet, największe oparcie i największego przyjaciela. Może jako nastolatek nie doceniał swego ojca tak jak powinien i tak jak on na to zasługiwał, lecz teraz po wielu latach rozumiał, jakiego wspaniałego ojca miał. Michał, bo zwracali się do siebie po imieniu, zawsze starał się pokazać Dawidowi, co przynieść może ze sobą, każda decyzja jaką podejmuje. Stał przy nim i wspierał w złych i dobrych chwilach. Dawid nigdy nie usłyszał od niego "synu, zmęczony jestem po pracy, porozmawiamy potem”, pomimo tego, że pracował ciężko. Na każde pytanie, na każdy problem, potrafił znaleźć rozwiązanie. Niestety pewien pijany nastolatek za kierownicą w jednej chwili przeciął jego nić życia. W tamtym momencie świat Dawida stracił najstabilniejszą podporę. Postanowił jednak uczcić pamięć ojca przejmując częściowo jego obowiązki. Stał się podporą dla zdruzgotanej matki i dla swej młodszej o rok siostry. Znalazł sobie pracę dorywczą, by wspomóc rodzinę, poszedł na studia zaoczne, ponieważ chciał spełnić marzenia swego ojca. Michał chciał, aby jego syn, pokazał na co go stać, by osiągnął każdy cel jaki sobie postawi w życiu przed sobą. Słuchając tej piosenki Dawid przypominał sobie jedną z licznych rozmów na "takie tematy” ze swym ojcem. Pamiętał Michała mówiącego: "Dawid, moim największym marzeniem jest to, byś znalazł sobie kobietę, która nie będzie Ci tylko żoną, ale będzie tak jak twoja mama dla mnie, również najlepszą przyjaciółką. Dzięki temu, mimo że minęło prawie dwadzieścia lat od dnia w którym się pobraliśmy, nadal możemy polegać na sobie i bez zgrzytów idziemy przez nasze życie razem. Życzę Ci takiej właśnie kobiety, synu..”. Teraz po ponad sześciu latach od śmierci ojca, Dawid znalazł się w dość paskudnej sytuacji i jedyne czego pragnął to móc zapytać ojca o radę. Firma, w której pracował przeżywała kryzys, jak i większość firm na rynku w naszym kochanym kraju. Widmo mozolnego poszukiwania pracy w najgorszym przypadku przyprawiała go o niezbyt miłe samopoczucie. Na dodatek był tu sam. Wyprowadził się z domu, gdy jego młodsza siostra znalazła pracę w sąsiednim mieście i przeprowadziła się tam. Matka zamieszkała ze swoją siostrą, która z rożnych przyczyn nigdy za mąż nie wyszła, by obniżyć koszty utrzymania.
     Podniósł się z kanapy, przy której stał jego pecet, rozejrzał się po swym skromnym mieszkanku. Mało w nim było "udogodnień”. Z resztą nie potrzebował chaty wypełnionej najlepszym sprzętem. Nie potrzebował, bo mieszkał sam, a w jego życiu nie było nikogo, dla kogo chciałby zmienić ten stan rzeczy. Przed rodziną nie chciał się do tego przyznać, ale strasznie doskwierała mu samotność. Jakoś nie potrafił znaleźć "takiej kobiety”, jakiej życzył mu Michał. Pogrążony w swych myślach i marzeniach, ruszył do kuchni. Otworzył lodówkę, w której oprócz światła, znajdowało się kilka zdecydowanie za długo leżących tam rzeczy. Patrząc na nie stwierdził sam do siebie:
- Jeszcze parę dni i będę mógł na tym przylepić naklejkę "Nie dotykać! Eksperyment NASA!” Ech.. Najwyższa pora zrobić zakupy. - Z szuflady obok lodówki wyjął paczkę worków na śmieci, oderwał jeden z nich i po dłuższej chwili szamotania się z nim, a także jednoczesnego złorzeczenia na swą przesuszoną skórę, która wybitnie utrudniała mu zadanie, otworzył worek i wpakował do niego psujące się produkty. Napełniony worek postawił obok drzwi wyjściowych, ruszył do pokoju po klucze i portfel. Miał już wychodzić z pokoju, gdy przypomniał sobie o telefonie komórkowym, sięgnął po niego i wpakował do prawej kieszeni w spodniach. Skierował się do wyjścia, zabrał worek ze śmieciami, by wyrzucić go do kontenera stojącego przed blokiem, żywiąc cichą nadzieję, że po drodze nie natknie się na swą sąsiadkę, której nadał pieszczotliwe miano "radar”. Nie bez powodu zresztą. Zawsze wiedziała o wszystkim i o wszystkich i zawsze miała miliony pretensji i problemów. Ledwie jednak zdążył zamknąć za sobą drzwi, gdy uchyliły się "wrota piekieł”, a zza nich wychyliła się jego znienawidzona sąsiadka. Tym razem miała pretensję o zbyt głośną muzykę. Wkurwiony odparł ostro:
- O ile pamiętam cisza nocna jest od dwudziestej drugiej, więc niech się pani łaskawie odpierdoli!
- Ty antychryście! Zadzwonię po księdza i policję. Niech Cię do porządku doprowadzą! Belzebubie jeden Ty! - Ta typowa dla starej dewoty gadka nie zrobiła na nim wrażenia. Skierował w jej kierunku środkowy palec i zwrócił się na schody. Podążały za nim kolejne epitety jego "ulubionej” sąsiadki. Szedł do oddalonego o jakieś dwieście metrów mini marketu, nucąc w myślach słowa niedawno słuchanej piosenki:
"Wiem! Niewiele z tego może stać się prawdą.
Lecz nadzieję mam, że marzę nie na darmo!
Noc! Dla mojej duszy na tym świecie karmą!
Sny! O jutrze, których nigdy nie ukradną..”
Pogrążony w swych niezbyt przyjemnych myślach o rzeczywistości, został z nich wyrwany dość gwałtownie, słodkim kobiecym głosem.
- Przepraszam.. - Dawid podniósł swój wzrok i poszukał źródła głosu. Była nim rudowłosa nieznajoma, o słodkich rysach twarzy i czarujących niebieskich oczach, która widząc, że zwróciła jego uwagę na siebie, kontynuowała: - Czy mógłby mi Pan powiedzieć jak mam dotrzeć na ulicę.. - tu szamocząc się ze swoją czerwoną, dość obszerną torebką, wyjęła z niej kartkę z adresem -.. na ulicę.. Skośną? Szukam jej już od pół godziny, niestety jak widać bezskutecznie.. - Dawid stał chwilę oczarowany Jej oczami, w których było to coś, czym mogły się pochwalić tylko nieliczne kobiety. Gdy oprzytomniał, uśmiechnął się i powoli tłumaczył dziewczynie jak dotrzeć na maleńką ulicę, która właściwie powinna być traktowana jako zwykły "podjazd”, a nie odrębna ulica. Wiedział o niej z prostego powodu, była to ulica przy której mieścił się blok w którym mieszkał. Podziękowała szczerze, wymienili się pozdrowieniami i niestety ich drogi rozeszły się, z czego Dawid zbyt szczęśliwy nie był. "Takie życie” powiedział do siebie i ruszył dalej w kierunku sklepu. Myślał właśnie nad tym co kupić na weekend i na poniedziałek do pracy, gdy zadzwoniła jego komórka. Na wyświetlaczu widniał numer jego przełożonego. Wiedział co to może oznaczać, odebrał zrezygnowany. Tak jak się spodziewał Marek, jego zwierzchnik, zwyczajnie uprzedzał podległych mu pracowników o decyzjach jakie podjął zarząd. Podziękował za uprzedzenie, przynajmniej nie będzie w ogóle zaskoczony, gdy informacja o zwolnieniu oficjalnie do niego dotrze. Westchnął bezsilnie..  
  Wychodził ze sklepu, z delikatnie zmienioną listą zakupów, gdy ponownie rozległ się dźwięk komórki.
- A teraz co?! Wyrzucają mnie z kraju?! Czy od razu z tej planety?! - Wymamrotał pod nosem wyciągając komórkę. Rzut okiem na wyświetlacz przyprawił go tym razem o uśmiech. Odebrał połączenie i stwierdził:
- Hej siostruś! Co tam?!
- Ja Ci kurwa dam "co tam”! Za tydzień moje 25 urodziny! Mam nadzieję, że nie masz planów na weekend, bo będziesz musiał je zmienić..
- Tak się składa, że nie mam i miał nie będę..
- To świetnie się składa! Poznasz moje znajome! Może nie uciekną na Twój widok.. od razu..
- Ja też Cię kocham.. - Dawid omówił szczegóły ze swą siostrą, a gdy rozłączyła się, westchnął ponownie. "Gdybym jeszcze miał jakiś pomysł na prezent dla Niej, to byłoby dobrze..” pomyślał i skierował się w drogę powrotną do swego mieszkania. Gdy otwierał drzwi wejściowe budynku uderzyła go myśl: "Ciekawe do kogo rudzielec przyjechał, przecież na tej ulicy nie ma nic innego oprócz tego bloku!?”

Arni

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 1635 słów i 9495 znaków.

9 komentarzy

 
  • Karou

    Świetne opowiadanie, do tego fragment utworu 18L, czytając nuciłam :)

    30 sty 2014

  • Arni

    Nie wiem, nie wiem.. Nie lubię być zakuty w kajdany.. :redface:

    28 sty 2014

  • Arni

    misiek530 a nie wierzę w kilka rzeczy np w to co napisała nicki, i w to że zostawiacie tu komentarze, a jedyną dobrą serią jaką stworzyłem jest UC..

    28 sty 2014

  • Arni

    Estrello.. ZAWSZE? A to o czym mówiłaś, a konkretnie o zamkowym lochu, a właściwie co.. ekhm by się stało gdyby.. ekhm   Anyway.. Wybierz 2 imiona żeńskie

    28 sty 2014

  • misiek530

    co ty taki niewierzący hymm? ^^

    27 sty 2014

  • Arni

    :eek:  :eek:  :eek:  czytam Was i nie wierzę

    27 sty 2014

  • nicki

    Scarlet po przeczytaniu opowiadań tej dwójki, ale i komentarzy można stwierdzić, że oni mają swój wspólny świat.

    27 sty 2014

  • LittleScarlet

    Fajnie, fajnie. :3 Wszystkim robisz takie prezenty urodzinowe?

    27 sty 2014

  • misiek530

    geniuszu :P poprosze o ciąg dalszy

    27 sty 2014