Sny o jutrze cz. 2

Sny o jutrze cz. 2Dziewczyna, pokierowana przez zapytanego na ulicy nieznajomego, szybko znalazła miejsce do którego zmierzała. Wyjęła klucze z torebki, do każdego z nich była przylepiona naklejka z informacją, napisaną przez Jej szwagra, do czego dany klucz służy. Żałowała, że odrzuciła jego propozycję podrzucenia Jej na miejsce, lecz nie chciała zbytnio mu się narzucać. Przypomniała sobie swoje własne słowa: "Wystarczy, że znalazłeś dla mnie to mieszkanie, załatwiłeś całą papierkową robotę! Poza tym muszę przecież zorientować się gdzie będę mieszkać!”.
- Jaka ja byłam głupia.. No cóż, co się stało to się nie odstanie, a spacer mi nie zaszkodził. - Powiedziała sama do siebie otwierając frontowe drzwi klatki schodowej. Zerknęła na skrytki pocztowe widniejące na ścianie pomieszczenia między frontowymi, a wewnętrznymi drzwiami. Znalazła oznaczoną numerem 8, na której widniało Jej imię i nazwisko. "Zadbał chyba o wszystko o co się dało zadbać! Ależ ja zazdroszczę Kasi takiego faceta!” - przemknęło Jej w myślach. Otworzyła wewnętrzne drzwi i powiodła po widzącej już lepsze czasy klatce schodowej. "Przynajmniej nie jest drogo, a blisko do pracy, a o to mi chodzi głównie..” stwierdziła w myślach. Wyszła po schodach w górę, a gdy stanęła przed drzwiami do mieszkania numer osiem, zatrzymała się na chwilę. Zauważyła na drzwiach świeżo zamontowaną tabliczkę z nazwiskiem: "Victoria Markowska”. Uśmiechnęła się do siebie i pogrążyła w myślach: "Tak, Vicki Markowska, lat 25 absolwentka UŚ, aktualnie pracująca w firmie, która absolutnie nie ma nic wspólnego z moim kierunkiem studiów, na stanowisku załatwionym przez znajomości szwagra, bo w swoim zawodzie nic nie mogę znaleźć.. Tak oto wprowadzam się do mieszkania w obcym sobie mieście, na dodatek znalazła mi je moja starsza siostra, wszystko załatwił jej mąż, a ja czuję się jak idiotka, która nic nie umie sama zrobić...” - Westchnęła głośno, pocieszona przynajmniej tym, iż udało Jej się kupić jedną z tych dziwnych masek Voo-Doo, które Jej szwagier kolekcjonował. "Przynajmniej jakoś mu się odwdzięczę jak przyjadą jutro”- pomyślała. Sięgnęła do klamki drzwi, nim jednak położyła na niej dłoń, przypomniała sobie o kluczach. Rozpoczęła poszukiwania ich ponownie w swej obszerniej, czerwonej torebce, klnąc w myślach na swój kretyński odruch wrzucenia ich na powrót do torebki. Gdy je odszukała, wzięła głęboki oddech i zbliżyła się ponownie do drzwi. Próbowała przekręcić klucz w zamku, jednak zamek stawił opór.
- Co jest! - Rzuciła do siebie denerwując się na nieposłuszny mechanizm. Wyjęła klucz, sprawdziła naklejkę, która wskazywała na drzwi wejściowe mieszkania. Zmarszczyła brwi i ponownie rozpoczęła siłowanie się z zamkiem. W złości nacisnęła na klamkę i ku jej zdziwieniu drzwi ustąpiły. Niepewnie weszła do środka, nie będąc pewna czy zwyczajnie pomyliła mieszkania, czy Jej szwagier zapomniał zamknąć wychodząc. Gdy zamknęła za sobą drzwi do jej uszu dotarł odgłos kroków. Była już pewna, że pomyliła mieszkania. Miała właśnie przepraszać za najście gdy Jej oczom ukazała się Jej własna siostra.      
- Hej Viki, kochanie! Miałaś przyjechać tu dopiero jutro!? Nie zdążyliśmy jeszcze dokończyć naszego prezentu.. - Powiedziała Kasia podchodząc do siostry i obejmując Ją. Po wymianie uścisków i całusów w policzka Vicki przybrała groźny wyraz twarzy i stwierdziła:
- Jakiego znowu prezentu?! Mało dla mnie zrobiliście?
- No normalnego prezentu siostrzyczko, na nową drogę życia.. Nie marudź i nie rób takiej miny, wiesz, że się Ciebie nie boje! Chodź pokażę Ci. Już prawie gotowe. W każdym razie tak twierdzą.. - odparła Kasia.
- Twierdzą?! - Vicki wyraźnie zdziwiona zapytała.
- No Darek i jego koledzy z firmy. I nie zadawaj pytań! - Kasia poprowadziła siostrę w kierunku kuchni z której dobiegało sapanie i odgłosy walki ze sprzętem. Gdy weszły obie do kuchni, ich oczom ukazał się widok trójki mężczyzn zajętych montowaniem nowych mebli kuchennych. Oczy Vicki poszerzyły się.
- Nie wiem co powiedzieć.. - Stwierdziła patrząc na zabudowę, idealnie przypominającą jej tą, która tak bardzo podobała się Jej w katalogu, który niegdyś z siostrą przeglądała.
- Wystarczy "Dzięki szwagier, może kawy się napijesz?” - Odparł jak zawsze prosto z mostu Darek, mocując się z blatem.

     Victoria przygotowywała ze swoją siostrą "kofeinę w płynie”, jak zwykł określać kawę Darek, dla szwagra i jego znajomych. Miała głowę pełną pytań, ale wiedziała, że w tym momencie i tak nie uzyska satysfakcjonującej odpowiedzi, postanowiła więc zapytać, gdy zostaną sami. Wcale jednak nie była zdziwiona słowami Darka, który wszedł do salonu wraz ze znajomymi, gdy kawa była gotowa.
- Tak, wiem o co chcesz zapytać, więc uprzedzam Twoje głupie pytanie: Te meble mnie nic nie kosztowały, poza czasem jaki spędziłem, by je zrobić.. Vicki, jestem stolarzem, pracuje w firmie produkującej meble. Uwierz, że dla każdego z nas tutaj, zrobienie ich za free to żaden problem, kwestia ruszenia głową.
- Ale.. - Próbowała oponować Vicki, lecz jej wypowiedź uciął jeden z kolegów Darka.
- Poważnie, materiały mamy, w firmie nikt się nie zorientuje, że coś zniknęło.. Bo się nie zorientują, już o to potrafimy zadbać! - Stwierdził mężczyzna podnosząc kubek z kawą do ust. Gdy zrobił łyk zamknął oczy i rzucił mimochodem. - Gdyby wszędzie gdzie montujemy meble robiono nam kawę, ta praca nie miałaby złych stron.. - Upił ponownie łyk, a jego kolega przytaknął mu głową, po czym dodał:
- Poza tym, to nie było tak że Darek sam robił te meble.. Ta pała się na stolarza nie nadaje i nie dałbym mu zrobić małej, wiszącej półki.. Hehehehe. Tak na poważnie to "pomagamy” sobie w takich sytuacjach. Każdy każdego kryje, każdy każdemu pomoże, wszyscy są szczęśliwi, a jakoś przecież sobie radzić trzeba! Nie tak dawno mi "pomagali”, więc z mojej strony to zwykłe odwdzięczenie się. A mebelki są zrobione pierwszorzędnie - mówiąc to mrugnął okiem – zazwyczaj się tak nie staramy, są rzeczy których w meblach nigdy widać nie będzie, więc można sobie odpuścić, ale między sobą.. robimy je jak "bóg przykazuje”.
- Ech.. Dziękuję Wam wszystkim. Naprawdę dziękuję. Brak mi słów.. - Stwierdziła Vicki, na co Darek tylko się uśmiechnął i dorzucił.
- Meble do salonu przywieziemy jutro rano.. - Z zadowoleniem obserwował siostrę swojej żony oniemiałą z wrażenia. Musiał przyznać, że sam wyszedłby z propozycją prezentu, gdyby Kasia nie zrobiła tego pierwsza. Lubił Victorię. Była uczynną dziewczyną, pomagała im wiele razy gdy potrzebowali pomocy, czego nie mógł powiedzieć o swoim rodzeństwie, ani o starszym bracie Kasi. Dlatego gdy Vicki znalazła się na lodzie, w ramach wdzięczności i zwyczajnej troski "w rodzinie” uruchomił swoje znajomości, by jej pomóc. "To i tak mało za to, że wstawała do naszego synka w środku nocy za mnie, czy za Kasię, nie wspominając o całej reszcie!” - przemknęło mu przez myśl.
- Mężu! - Zwróciła się Kasia do Darka. - Pora jechać, Kubuś pewnie tęskni za nami, a Twoja mama do najmłodszych nie należy, więc nie wystawiajmy Ją na zbytnie zmęczenie przy tym urwisie.
- Racja żoneczko.. Zbierzemy tylko cały nasz burdel z kuchni i lecimy.
     
     Koledzy Darka wychodzili właśnie ze swoimi narzędziami, gdy u jednej ze skrzynek narzędziowych urwała się rączka, a sama skrzynka uderzyła o podłoże wywołując dość głośny huk. Winowajca szybko zgarnął w pod pachę uszkodzoną skrzynkę i kontynuował swą podróż po schodach. Kasia czekała już w samochodzie, odprowadzona przez siostrę, a Darek upewniał się czy wszystko zabrali. Właśnie miał wychodzić, gdy drzwi mieszkania otworzyły się i pojawiła się w nich Vicki, która przypomniała sobie o prezencie dla Darka. Poprosiła by chwile zaczekał i doskoczyła do swojej torebki, z której po chwili wydobyła maskę. Wręczyła ją szwagrowi mówiąc:  
- To takie moje małe podziękowanie, za wszystko co robisz. Znalazłam to w antykwariacie, właściciel nie miał pojęcia skąd dokładnie jest. - Patrzyła jak uradowany szwagier lustruje z lubością kształty i nacięcia maski z bardzo ciemnego drewna, przedstawiającej twarz demona.
- Dziękuje Vikuś, kochana jesteś! - odparł Darek. Wymienili się całusami na pożegnanie. Dziewczyna odprowadzała wzrokiem szwagra idącego korytarzem, gdy z drzwi przy klatce schodowej wyłoniła się starsza kobieta, która zdecydowanym tonem zaczęła wykrzykiwać na Darka:
- Co to ma być! Jak można się tak tłuc! Tu mieszkają ludzie! Bezbożniku jeden Ty! - Vicki obserwowała jak Darek odwraca się do Niej z przebiegłym uśmiechem na twarzy, po czym cały czas odwrócony tyłem do starszej kobiety przykłada maskę do twarzy. Wiedziała co zrobi, ale nie mogła uwierzyć własnym oczom iż ten stateczny mężczyzna potrafi czasami tak zaszaleć. Darek odwrócił się do robiącej mu wymówki kobiety, przytrzymując maskę przy twarzy i wykrzyczał:
- Uarghaaaaaa!!! Zabiorę Ci duszę!!! Uaaaarghaaaaaa!!! - Wykonując dziwne ruchy i podskoki Darek wystraszył kobietę, która zbladła i wykrzyknęła:
- Diaaabeeeeeł!!! - Zatrzasnęła drzwi, kryjąc się we własnym mieszkaniu, cały czas jednak dało się słyszeć jej krzyki "Pomocyyy!!! Diabeł!!! Policjaaa!!! Księdza!!!”. Darek tymczasem odsunął maskę z twarzy i śmiejąc się na całego zbiegł po schodach.

     Dawid właśnie wkraczał do klatki, gdy do jego uszu dobiegł odgłos rozmów z piętra. Gdy znalazł się przy swoich drzwiach dostrzegł dwóch Policjantów rozmawiających z jednym z mieszkańców. Zdziwiony nieco wzruszył tylko ramionami i sięgnął po klucze, gdy jeden z funkcjonariuszy podszedł do niego.
- Dzień dobry obywatelu. Aspirant Jankowski. Mieliśmy doniesienie, że grasuje tu.. Diabeł..
- Ta stara dewota znowu ma swoje jazdy?
- Wskazała na Pana. Aczkolwiek to nie przestępstwo być demonem, to jednak straszenie ludzi już tak. Jakkolwiek to brzmi.. Czy może Pan jakoś udowodnić że to nie był Pan? Żebyśmy mieli to z głowy..
- Byłem na zakupach, rachunek wystarczy?
- Mogę sprawdzić godzinę dokonania zakupu?
- Tak, proszę wejść do środka. Rachunek mam w siatce, nie będę tu wyciągał wszystkiego.

     Vicki obserwowała przez uchylone drzwi funkcjonariusza wychodzącego z mieszkania. Przepraszał za kłopot i życzył miłego dnia. Usłyszała znajomy głos, a po chwili zobaczyła tego samego nieznajomego, którego pytała o drogę.

Arni

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 1944 słów i 10916 znaków.

10 komentarze

 
  • Boguś ;)

    Dobre Xd aż chce się dalej czytać :D masz talent chłopie :) szkoda go marnować ;) według mnie powinienieś dalej pisać i źle robisz kończąc w takim momencie ;/ tak wiem jestem niezalogowana więc moje żałosne zdanie najmniej tu znaczy :P  pozdrawiam i miłego dnia życzę :smile:  :rotfl:

    12 kwi 2014

  • Arni

    Informuje zainteresowanych, że zakończyłem swą działalność. Pozdrawiam Was wszystkich i dziękuję za wspólnie spędzony czas. "Arni out"

    27 lut 2014

  • Lindsay

    O, ciekawe. :D Będziesz kontynuował?

    20 lut 2014

  • *

    Długo jeszcze?

    18 lut 2014

  • Kejt

    Kiedy kolejna czesc?

    17 lut 2014

  • Arni

    "Jak Ci się nie podoba to nie czytaj, proste i logiczne." A dla Twojej wiadomości, każde z moich opowiadań ma dedykację, więc póki Twoje imię / nick nie jest wymienione w dedykacji.. to wiesz :)

    4 lut 2014

  • ewela

    Facet lepiej przestań pisać, bo wyraźnie ci nie wychodzi...

    4 lut 2014

  • Gabi14

    Ej, jak ja nie dodam części po jednym dniu to masz do mnie o to pretensje, a sam dodajesz co kilka dni  :woot: ( a co do części jak zawsze super :D )

    31 sty 2014

  • Hybrajan

    Nice. Teraz poproszę część trzecią i czternastą TDO

    31 sty 2014

  • Martuska

    Aż chce się czekać na kolejne części:) jesteś nieprzewidywalny, no i to poczucie humoru:-D

    31 sty 2014