Sell i Juss cz. 4

*Oczami Justina*
Musimy poważnie pogadać ? O czym ? - zastanawiałem się przez resztę występu. W końcu zaśpiewałem ostatnią piosenkę i zszedłem ze sceny. Mój wzrok od razu powędrował na Selene i jakiegoś gościa przy barze. Podszedłem do dziewczyny.
-Hej kochanie, możemy już iść- rzuciłem do Sell.
Ta popatrzyła się na mnie dziwnie ale podała mi rękę i ruszyliśmy w stronę wyjścia.
-Co to miało być?- zapytała oburzona
-Znam tego gościa i radzę Ci lepiej się z nim nie zadawaj. A po za tym to o czym musimy pogadać ?- spytałem grzecznie
-O tym pocałunku...-odpowiedziała nieśmiało
-A tak Selena strasznie Cię przepraszam to był taki impuls, kiedy Cię zobaczyłem tylko w ręczniku coś się we mnie ruszyło i serce podpowiadało mi żebym to zrobił.
-Mogłeś od razu powiedzieć- kąciki jej ust uniosły się do góry.
-Czyli się nie gniewasz?- zapytałem z nadzieją w głosie
-Nie, nie gniewam. ale teraz wracajmy już do klubu, zimno mi.
W budynku było strasznie duszno. Po chwili od wejścia straciłem Selene z pola widzenia. Podszedłem do Margaret i zapytałem czy nie chciałaby ze mną zatańczyć. Ucieszyłem się, bo leciała wolna piosenka czyli będę mógł z nią normalnie porozmawiać.
-Meg ?- zapytałem nieśmiało
-hmm ?
-Czy Selena coś o mnie mówiła ?
-Justin, ona cię nienawidzi...
-Tak myślałem...-powiedziałem bardzo cicho
-Ej, ale zawsze warto spróbować.
-Meg to chodzi o to, że ja..-nie zdążyłem dokończyć, bo zrobiła to za mnie Margaret
-Ty się w niej zakochałeś, prawda ?
-Z ust mi to wyjęłaś...
-Juss, postaraj się zdobyć jej zaufanie, tylko tyle Ci radzę, a teraz muszę iść przepraszam.
Dziewczyna odeszła, a ja zostałem sam na środku parkietu. Stwierdziłem, że nie ma sensu abym tu dłużej był więc skierowałem się w stronę baru przy, którym było wyjście.
Kiedy podszedłem bliżej zauważyłem Selenę, która siedzi samotnie i upija się to kolejnymi kieliszkami jakiegoś alkoholu.
- Sell, odwieźć Cię do domu?
- O Justiś, tu jesteś - wymamrotała nie trzeźwa.
- Selena chodź, ze mną chwyciłem ją za rękę.
Dziewczyna podała mi dłoń, lecz kiedy chciała wstać noga jej się podwinęła i Sell wylądowała praktycznie w moich ramionach. Postanowiłem dłużej nie czekać, przerzuciłem ją przez ramię i ruszyłem w stroną wyjścia. Położyłem ją na tylnych siedzeniach mojego samochodu, a sam usiadłem na miejscu kierowcy.
Po kilkunastu minutach byliśmy już pod jej domem.
Wyciągnąłem ją z samochodu i chwyciłem tak samo jak wcześniej. Dziewczyna chyba spała.
Weszliśmy na jej podwórko. Usadowiłem ją na ogrodowej kanapie, która stała na werandzie, a sam zaczęłam szukać w jej torebce kluczy do mieszkania. Po kilku minutach znalazłem pęk kluczy.
Tylko, który jest od drzwi wejściowych ?
Po kilku minutach uporałem się z problemem. Otworzyłem drzwi i wniosłem Sell do domu.
Miałem nadzieję, że nie ma nikogo w jej domu. Położyłem dziewczynę na sofie i po cichu wyszedłem z jej domu zostawiając tylko malutki liścik na stole.

*Oczami Seleny*
Kiedy się obudziłam nic nie pamiętałam. Bolały mnie wszystkie kości. Myślałam, że zaraz pęknie mi łeb. Ostrożnie zeszłam z sofy i udałam się do kuchni. Na stole zobaczyłam jakąś kartkę, a przy niej aspirynę i butelkę wody. Wzięłam liścik w dłonie i rozłożyłam kawałek kartki.
     "Sell, nie musisz mi za nic dziękować, przywiozłem Cię wczoraj do domu, liczę na
      rewanż, jak coś to dzwoń przecież masz mój numer
                                               Justin (: ''

Ahaa czyli on mnie tu przywiózł, to miło z jego strony. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
A tak w ogóle to gdzie Lucy ?
Chwyciłam w dłonie telefon i zauważyłam 20 nieodebranych połączeń od jednego numer. Oddzwoniłam... usłyszałam tylko głos podeszłego mężczyzny.
-O wreszcie pani oddzwoniła.- Odezwał się facet
-Jeżeli mogę wiedzieć to o co chodzi ?
-Pani Selena Gomez, tak ?
-No tak, ale o co chodzi ?
-A tak przepraszam, nie przedstawiłem się komendant James Black. Mam dla Pani złe wieści dotyczące pani ciotki Lucy.
-Co znowu przeskrobała ?
-To nie o to chodzi- głos mężczyzny się załamał
-To o co ?
-Pani ciotka została...-słyszałam tylko jak facet przełyka ślinę-...Pani ciotka została zamordowana.
Gdy to usłyszałam łzy zaczęły napływać mi do oczu.
-Ale, ale jak to.. ? Jak to się stało ?
-Przepraszam ale nie mogę udostępniać takich informacji przez telefon. Proponuję aby pani przyszła dziś na komendę.
-Tak, oczywiście na pewno się pojawię- mówiłam przez płacz- Do zobaczenia Panie Black
Zakończyłam połączenie. Jak to mogło się stać ? Dlaczego to akurat moja ciocia ? Dlaczego to jedyna osoba, którą miałam przy sobie ? Dlaczego ?
Nawet nie wiem dlaczego zaczęłam obwiniać Boga o to co się stało.

    Boże dlaczego zabierasz mi najważniejsze osoby w moim życiu ?

    Co ja Ci zrobiłam ?

    Dlaczego się nade mną uwiozłeś ?

Sama nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego co mówię... Czułam tylko pustkę w moim sercu. Nie chciało mi się nic robić... Bezsilna położyłam się na sofie i wtuliłam głowę w poduszki... Łzy niemiłosiernie spływały mi po policzkach...
Nie chciałam już żyć...

Ulkaa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1008 słów i 5294 znaków.

1 komentarz

 
  • anonimek ^^

    Dalej !! Świetnie piszesz ! *-*

    18 lip 2013