Samolot do Londynu Rozdział 2

Samolot do Londynu Rozdział 2Niedawno minął rok od pierwsze pocałunku Eleny i Bartka. Dziś są szczęśliwą parą, można by nawet rzec, że idealną. Wspólne trasy, zloty i noce. Elena zasypiając w ramionach chłopaka czuła się jakby była 3 metry nad niebem.  
Jest 4 maja. Dzień jak jeden z wielu ale jednak inny. Po raz pierwszy w tym roku jest piękna pogoda. Ani za zimno, ani za ciepło. Słońce delikatnie przygrzewa w plecy.
Elena otworzyła oczy i podniosła się z łóżka. Gdy tylko do jej oczu trafił poranny słoneczny blask rozbudziła się i poszła do łazienki aby się przyszykować. Kiedy ubrana i uczesana zeszła na dół do kuchni zaczęła sobie szykować śniadanie. Wtem poczuła wibrujący telefon w kieszeni jej jeansów. Wyjęła i odblokowała HTC. Na ekranie zobaczyła wiadomość od Bartka.
"Dzień dobry kochanie :** jak się spało?”
Szybko odpisała i zabrała się za jedzenie śniadania. Jej rodziców nie było w domu, a że jest jedynaczką ma sporo czasu dla siebie.
Po posiłku przebrała się w kombinezon i pojechała na tor. W końcu była niedziela. "W dzień piękny jeździj.” Na miejscu spotkała Szymona i Pawła, przyjaciół jej chłopaka.
E – Siema chłopaki. Jak dzionek?
Sz – Dobrze tylko te egzaminy…
E – Dacie radę, wiem jakie z was kujony. A gdzie Bartek?
P – Gdzieś zniknął nam po drodze, powiedział że jeszcze musi gdzieś podjechać.
E – Mhmm… Jedziemy rozgrzać oponki?
P – Jasne ale ty na końcu bo masz najsłabsze moto.
E – Noo ok. ale nie zapominaj, że to ja lepiej schodzę na kolano.
Po chwili cała trójka była na torze. O dziwo po kilku kółkach Elena z łatwością wyprzedziła Pawła jak i Szymona. Ona na swojej 125 wyprzedziła chłopaków na 600. Uśmiechnęła się do siebie i przekręciła do oporu. Jeszcze ambitniej złożyła się w zakręcie. Czuła jak slidery suną po asfalcie. Gdy tylko wyszła z zakrętu postawiła motocykl na koło. Kochała to uczucie. Adrenalina buzuje w żyłach, wiatr we włosach, dźwięk motocykla pędzącego z zawrotną prędkością… Miała wtedy wrażenie, że może wszystko. Ona po prostu kochała zapi*rdalać.

Gdy jako pierwsza przecięła umowną linię mety zrobiła jeszcze jedno okrążenie i zatrzymała się obok chłopaków.      Zdjęła kask i gdy spojrzała na towarzyszy roześmiała się.      Ich miny były bezcenne. Ona, 18-latka na dużo słabszym motocyklu pokonała ich.  
Wtedy przy wjeździe na tor zobaczyła znajomą sylwetkę KTM’a. Zeszła z Hondy i położyła kask na baku. W jednej chwili obok niej stał Bartek i gasił motocykl. Wtedy chłopacy podeszli do niej i zasłonili jej oczy. Nie rozumiała co się dzieje. Kiedy już mogła spojrzeć na chłopaka zobaczyła, że stoi przed nią z wielkim bukietem róż. Rzuciła się Bartkowi na szyję a z jej oczu popłynęły łzy.

B – Kochanie co się stało? Zrobiłem coś źle?
E – Nie, wręcz przeciwnie. Jesteś cudowny.
B – Oj wiem.
E – Narcyz ale mój.
P i Sz – Gorzko, gorzko!

Chłopak roześmiał się i pocałował Elenę. Była sensem jego życia, zrobiłby dla niej wszystko. Jego serce już od dłuższego czasu czuło, że to ta jedyna. Te niebieskie oczy o barwie letniego nieba, te brązowe włosy sięgające jej do połowy pleców, uśmiech, który sprawiał, że zachowywał się jak dziecko, które dostało lizaka, te aksamitne usta, które z taką pasją go całowały, ten temperament… kochał w niej wszystko.

P – Ejj nie zapomnieliście o nas?
E – A dlaczego niby?
Sz – Bo tak.
E – Hmm mogę powiedzieć Bartkowi o waszej sromotnej klęsce?
B – Jakiej klęsce?
P – Tylko spróbuj…
E – Ogólnie to mieliśmy normalnie jeździć na torze i ćwiczyć ale jakoś tak wyszło, że zaczęliśmy się ścigać i zostali daleko w tyle.
Sz – Wcale nie tak daleko.
E – Nie ważne czy wygrałeś o metr czy o kilometr, grunt że wygrałeś.
P – Nie cytuj Dominica Toretto bo ci to nic nie da.
E – I co z tego? Tylko powiedziała wam wszystkim ogólnie znaną prawdę.
B – No już, koniec kłótni. Teraz ja jadę rozgrzać opony. Ktoś się dołącza?
Sz – Jasne. Już jedziemy.
E – Ja chyba już dzisiaj odpuszczę sobie tor.
B – Dlaczego?
E – Jestem trochę zmęczona godzinną jazdą a planuje jeszcze wybrać się w teren.
B – Czyli co? Jedziesz do domu?
E – Nie, zaczekam aż skończysz jeździć i dopiero wtedy pojadę z tobą.
P – Chcesz sama siedzieć? No chodź, zrób jeszcze kilka kółek.
B – Widzisz, nawet oni chcą żebyś jeszcze z nami polatała. Więc?
E – Noo ok. jeszcze kilka kółek.

Bartek pocałował Elenę w policzek i wsiadł na moto. Dziewczyna też już po chwili była gotowa do jazdy. Wjechali na tor. Gdy już guma wystarczająco się lepiła podkręcili tempo. W międzyczasie na terenie toru pojawiło się kilku innych motocyklistów. Każdy pokonywał zakręty i proste w swoim tempie. Nawet pojawiła się jakaś dziewczyna na TZR50. Widać, że pierwszy raz na torze. Nie jechała zbyt szybko, jakby chciała dopiero zapoznać się z ruchem na torze jednak po kilku okrążeniach złapała rytm.
Kiedy już cała czwórka była zmęczona jazdą zatrzymali się na niedalekim parkingu. Szymon i Paweł pojechali jeszcze chwilę polatać na mieście a Elena i Bartek ruszyli do domu dziewczyny. Gdy już byli na miejscu wprowadzili motocykle do garażu i poszli do domu się przebrać. Chłopak miał strój w teren schowany w plecaku. Jako, że byli sami w domu dziewczyna już w progu zdjęła z siebie cały kombinezon a Bartek to wykorzystał. Podniósł Elenę i ruszył w stronę basenu za domem. Protesty i krzyki były na nic. Po chwili dziewczyna wylądowała w wodzie a chłopak zanosił się śmiechem. Sam zdjął "zbroję” i wskoczył do wody.  
B – Kochanie…
E – Foch
B – Taa?
E – A żebyś wiedział.
B – Zobaczymy

Bartek przyciągnął Elenę do siebie i pocałował…

Yamaha

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1093 słów i 5925 znaków.

2 komentarze

 
  • SzalonajestemXD

    zaje***te ! z reszta jak kazde twoje opowiadanie :)
    czekam na kolejne czesci

    11 cze 2015

  • Ingrid

    Mi się podoba :)

    3 cze 2015