puk puk, szczęście? cz1

puk puk, szczęście? cz1Z PUNKTU WIDZENIA LENY:
Sama nie wierze, że dałam się namówić na lot samolotem. Od dziecka się tego bałam. Pewnie dla tego, że właśnie w katastrofie lotniczej zginała moja bliska Ciocia. Wszystko zaczęło mi się przypominać… Najgorsza była chwila, gdy rodzice mi o tym powiedzieli, miałam wtedy zaledwie 7 lat, nie wiele rozumiałam, ale dotarło do mnie, że już nigdy nie zobaczę Cioci Mary.  
Patrzyłam w błękitną przestrzeń za oknem jeszcze przez chwilkę, gdy nagle z transu wyrwał mnie głos stewardessy.
-Proszę zapiąć pasy, za chwilę będziemy lądować
-Dobrze  
Zrobiłam to o co mnie poproszono i odpędziłam od siebie złe myśli, w końcu to miał być jeden z najlepszych moich dni. To właśnie dziś, po dwóch miesiącach rozłąki miałam spotkać się z Alexem! Na samą myśl o nim zrobiło mi się weselej na sercu. Alex to mój chłopak, jesteśmy ze sobą od roku. Nie widzieliśmy się przez całe wakacje, ponieważ musiałam wyjechać z rodzicami do Włoch. Bardzo brakowało mi jego obecności, zapachu, czułości… Dość już rozczulania się, nie mogę się rozkleić, bo w końcu zaraz lądujemy i nie chcę by on widział mnie w takim stanie.  
__________
Jestem już na lotnisku, cała i zdrowa! Jakoś zniosłam ten lot. Odebrałam bagaż, teraz pozostaje mi znaleźć mojego ukochanego. Usiadłam na chwilę, bo zakręciło mi się w głowie, od niedawna zdarza mi się to dość często.
Nagle poczułam czyjeś dłonie na moich oczach, odwróciłam się i zobaczyłam Jego!
-Lena, jak ja się cieszę, że Cię widzę!
Wstałam szybko i dosłownie rzuciłam mu się na szyje. Przez chwilę nie mogłam nic powiedzieć. Czułam, że serce wali mi jak oszalałe, to pewnie z tych emocji. Naprawdę bardzo się cieszyłam, że mogłam zobaczyć swojego chłopaka po tak długiej rozłące. Pocałowałam Go w usta. Z początku czułam się dziwnie, trochę nie swojo, lecz następny pocałunek był już cudowny. Zupełnie taki jak zawsze. Alex świetnie cłauje!  
-tęskniłam za Tobą, bardzo mocno!
Ledwo powstrzymałam łzy radości
-ja za Tobą też, kocham Cię
Musnął mój policzek, dokładnie tak jak lubiłam  
-Chodźmy już, jestem trochę zmęczona po podróży  
Alex jak na prawdziwego dżentelmena przystało wziął moją walizkę i skierowaliśmy się w stronę wyjścia. Swoją drogą nie mam pojęcia jak udało mi się upchać tyle ciuchów w ten bagaż.W między czasie odebrałam telefon od mojej mamy, która chciała upewnić się, że dotarłam na miejsce i czy mam jak dojechać do domu.
__________

Z PUNKTU WIDZENIA ALEXA
Staliśmy już pod jej domem. Wreszcie mogłem ją zobaczyć, dotknąć, a nie tylko rozmawiać przez telefon.
-Może wejdziesz do mnie, zrobię herbaty  
-Chętnie, ale wolałbym żebyś poszła spać, musisz przecież odpocząć  
-Masz rację, ale i tak jeszcze będę musiała wszystko opowiedzieć babci zanim się położę
-Dobrze idź już do domu, widzimy się jutro, jak tylko wstaniesz daj znać  
-Jasne. Chodź tu, muszę Cię wytulić porządnie  
Lena przytuliła się do mnie mocno, kątem oka widziałem jej piękne usta. W życiu nie spotkałem osoby o tak czarującym i szczerym uśmiechu jak jej. Nie chciałem już jej dłużej zatrzymywać, tym bardziej, że robiło się już coraz później. Pocałowałem ją namiętnie na pożegnanie po czym odszedłem. Trudno było mi się na to zebrać, bo w końcu nie widzieliśmy się przez dwa miesiące, ale jutro się nią nacieszę, gdy tylko się spotkamy.
Z PUNKTU WIDZENIA LENY:
Weszłam do domu i już w progu powitała mnie moja kochana babcia.  
-cześć babciu!  
-Lenka! cieszę się, że już jesteś, martwiłam się o Ciebie
-nie potrzebnie, ale dziękuję  
Poszłam z babcią do kuchni, gdzie na stole leżały faworki. Babcia od zawsze lubiła mnie rozpieszczać. Zjadłam łapczywie dwie sztuki i popiłam kompotem domowej roboty. Pycha!
-Lenka, czy rodzice mówili, kiedy wrócą?
-nie. Babciu, a tak właściwie dlaczego oni nie przylecieli razem ze mną? Przecież mieliśmy jechać tylko na dwa miesiące
-wiesz, powinnaś ich sama o to zapytać
-oni mnie zbywają, gdy tylko zadam to pytanie, myślałam, że ty mi powiesz
-jak wrócą pewnie Ci wyjaśnią, a teraz kładź się spać, moja wnusia pewnie jest bardzo zmęczona
-o tak. Boli mnie głowa, dobranoc babciu.
Poszłam na górę do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Przebrałam się i położyłam do łóżka. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Z PUNKTU WIDZENIA ALEXA:
Wstałem rano, zjadłem śniadanie, które zrobiła mi moja mama przed wyjściem do pracy. Ona nawet w niedzielę tam chodzi, straszna z niej pracoholiczka. Kiedyś bardzo mi to przeszkadzało, odkąd Ojciec od nas odszedł mama całkiem oddała się swojej pracy. Z czasem gdy dorosłem, przyzwyczaiłem się do tego. Teraz nawet widzę tego plusy, często mam wolną chatę, nikt się mnie nie czepia wszystkiego na okrągło. Nie jest aż tak źle. Włączyłem telewizor, zacząłem oglądać jakiś nudny serial, bo nic ciekawego nie było, gdy zauważyłem nową wiadomość na telefonie. Dziwne nie znam tego numeru.  
"musimy się spotkać…


Cześć! dopiero zaczynam, więc jestem przygotowana na krytykę, bo zdaję sobie sprawę, że nie jest to najlepsze opowiadanie. Czekam na Wasze szczere opinie w komentarzach:)

chocolate

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 981 słów i 5347 znaków.

1 komentarz

 
  • Użytkownik Misia

    Mi się podoba. ;)

    9 mar 2014