Patryk i Michalina Rozdział 4

aż w końcu zemdlałam. Obudziłam się w sali chemicznej w objęciach Andersona.
-Przyłożyć Ci w twarz czy może wolisz tak zostać?-powiedziałam z ironią do dupka. Ten jednak jak skała, ignorował mnie?-Dupku ! Żyjesz czy może nie ? -boże znów robiło mi się słabo, tylko nie to..
Dalej nic nie pamiętam obudziłam się tym razem w domu, mama siedziała przymnie na krześle , jakby były to ostatnie dni mojego życia, Ostatni raz widziałam ją taka załamaną jak obudziłam się w szpitalu po operacji.
-hej-powiedziałam lecz nawet szepnęłam-Nie mieliście być na wyjeździe ?- mama spojrzała na mnie spod łeba uśmiechnęła się do mnie podeszłą i mnie pocałowała. Nie wiedziałam co jest grane.
-Co się stało mamo odpowiedz – powiedziałam z siłą w głosie. I nie powiem czułam się o niebo lepiej.
-Martwiłam się o Ciebie kochanie-powiedziała to z taką czułością w głosie ,że nie dowierzałam . Zazwyczaj była troszkę oschła lecz kochana i miała , nigdy nie widziałam w jej oczach tyle troski i miłości.
-Co się stało to po pierwsze, po drugie ile tu leże i po trzecie gdzie jest tata ? - tyle pytań to ja w życiu naraz nie zadałam.
-A więc po pierwsze zemdlałaś i do domu przywiózł cię ten młody człowiek..
Czekaj o kim mówisz o Davidzie ?- Powiedziałam wstając. David to mój przyjaciel odkąd pamiętam
Nie ,nie on ,ma dziś przyjść do Ciebie zobaczyć jak się czujesz. Po drugie leżysz w domu dopiero dwa dni. Po trzecie tata musiał zostać jeszcze w Paryżu i zostanie tam do końca wakacji zresztą o 12.00 mam samolot do Francji. I uprzedzając kolejne pytanie jest 10.32 a chłopak przychodzi o 13.00.-znowu ! Znowu ! Myślałam ,że to już koniec ! Koniec tych wyjazdów przyjazdów, Opanuj się Miśka opanuj się ..
Dobra, możesz wyjść z mojego pokoju chce się umyć i przebrać nim przyjdzie mój ,,Zbawiciel”.-Mama wyszła z pokoju potykając się przy tym o kant wielkiego łóżka.-Pokój miałam ogromny drzwi wejściowe były czysto białe ściany czarno-białe , łóżko było jak z bajki duże, miękkie,wygodne i miały piękne zasłonki. Meble były szare. Zaraz koło drzwi na balkon stałą szafa z ubraniami . Widok miałam ładny- na podwórko w którym była fontanna. Obok kolejnych szaf było biurko zaraz obok biurka drzwi do garderoby. Tak miałam szafy i garderobę. Garderoba miała w sobie kolejne drzwi- łazienkę. Była tak samo dość duża obłożona niebieskimi kafelkami z czarnymi kwiatami, najnowszym prysznicem umywalką pisuarem , wanną i toaletą. Wracając do pokoju , na środku był milusi ciemno różowy dywan nadający dziewczęcości mojemu pokojowi .
Wstaję z łóżka i słyszę uchylające się drzwi nie była to wcale mama , a ni zbawiciel lecz mój szofer. Byłam ubrana w mini koszulkę nocną z dużym dekoltem pokaźnym na mój biust. Mężczyzna podchodzi i łapie mnie za tyłek.
Co ty robisz ?! Mark !- mężczyzna nie przestawał rozbierał mnie aż do pokoju weszła moja mama.

Przepraszam ,ze tak długo czekaliście postaram się to nadrobić. Miłego czytania :*

Misiaaa

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 591 słów i 3120 znaków.

2 komentarze

 
  • Olciiak

    Kiedy następny??

    15 lis 2015

  • Misiaaa

    @Olciiak Niebawem 8)))

    16 lis 2015

  • martt

    Zapowiada się ciekawie ☺

    13 lis 2015