Wersja robocza materiału.

not all Slytherin don't know love cz.2

W końcu znalazłam panią z wózkiem. Tak jak chcieli, kupiłam im czekoladowe żaby i duża czekoladę. Sobie wzięłam gorąca czekoladę i paczkę fasolek wszystkich smaków. Dziękuję kobiecie i odchodzę.

Nucie cicho pod nosem jedną z mugolskich piosenek, którą słyszałam w radiu i pomijam ciepłym napojem. Po chwili w końcu jestem w naszym przedziale.

- Krócej się nie dało? - Pyta Ron który siedzi na podłodze i bawi się włosami Hermiony.

- Nie podoba Ci się to mogłeś iść sam.- Mówię na co chłopak wytrzeszcza się.

- No właśnie.- Mówię i podaje im słodycze. Jak na zawołanie rzucają się na przysmaki i po chwili czekolada zostaje zjedzonym przez wszystkich.  

- Nudzi mi się.- Jęczy Katy.

- Zagramy w coś. - Zaczyna Harry.

- Nigdy nie...?- Pyta Ron. Wszyscy kiwamy głowami. Po chwili Hermiona zaczyna.  

- Nigdy nie dostałam Nędznego. - Na to wszyscy oprócz Hermiony i mnie na pili się soku.

Przybijam piątkę z dziewczyną i czekam na kolejne.

- Nigdy nie widziałem bazyliszka.- Mówi Katy, a Hermiona, Ron i Harry piją po łyku.

- Nigdy nie podobał mi się nikt z domu ślizgona.- Mówi Harry a ja widząc, że zaraz koniec gry, spoglądam na swój kubek. Jest pełen. Dlaczego by nie wkręcić kogoś?

Ja i Katy podnosimy kubki i upijać łyk. Wszyscy patrzą się na mnie wielkimi oczami. Halo Katy też się na piła. Dlaczego patrzą tylko na mnie?!

- Coś się stało?- i słodko się uśmiecham.  

- Um jak... kiedy... kto ci się podoba?- Pytają wszyscy na raz. Jednak to głos Harry'ego przebija się przez wszystkie.  

- Słoneczko.-zaczyna, ponieważ jest najbliżej.- wiesz co to są żarty?- pytam i spoglądam na każdego po kolei? Wszyscy jak jeden mąż kiwają głowami.  

- Okay, a teraz Katy napiłaś się. Kto ci się podoba?- pytam i spoglądam na przyjaciółkę. Dziewczyna unika wzroku i zagryza wargę. Czyli się denerwuje.  

- No proszę cię, przyjaciołom nie chcesz powiedzieć?- pytam i uśmiecham się wrednie w jej stronę.  

Dziewczyna mruczy coś pod nosem.  

- Głośniej.-mówi Ron i kładzie dłoń na jej ramię.  

- Blaise.- mówi głośniej, a prawie wszyscy zamierają. Dlaczego prawie? Ja nie ruszyłam się nic, a nic. Dziewczyna unosi głowę i patrzy na każdego z nas.  

- Dlaczego nie jesteś zdziwiona?- pyta.  

- Katy nic mnie nie zdziwi od kiedy się dowiedziałam, że Voldemort był kiedyś przystojny.- mówię a Harry jako pierwszy parska śmiechem. Po chwili wszyscy się śmieją. Pierwsza odpadła Hermiona, ponieważ po niecałych 2 minutach płakała ze śmiechu.  

- Zaraz wysiadamy, ubierzcie się w szaty. - mówi jakiś chłopak, który otwiera nasz przedział i patrzy na nas jak na idiotów.  

- Jasne dzięki.- mówię jako jedyna w miarę ogarnięta. Wstaje na zdrętwiałych nogach i podchodzę do moich rzeczy i wyciągam szatę z przypiętym herbem Gryffindoru. Za raz po mnie wstaje Harry, a później cała reszta.  

Tak jak powiedział chłopak. Po niecałych 15 minutach pociąg zaczyna hamować, a my wychodzimy na korytarz.  

- Moim zdaniem powinniśmy mieć krótsze lekcje, poniew...- Katy nie może skończyć, ponieważ wpada na kogoś. Odwraca się i zamiera. Malfoy i Zabini stoją i uśmiechają się z wyższością. Dziewczyna nie rusza się. Wydaje się, że nie oddycha.  

- Popatrz nie dość, że szlama to jeszcze ślepa.- mówi Malfoy i łokciem trąca żebra przyjaciela. Jednak ciemnooki patrzy tylko na dziewczynę stojącą przed nim.  

- Chodź Zab.- mówi, kiedy widzi, że jego kolega nie ma zamiaru się nigdzie ruszyć.  

Dopiero, kiedy ślizgoni wychodzą z pociągu naprężone ciało dziewczyny zaczyna się rozluźniać.  

- Co to było?!- pyta Harry z niedowierzaniem.  

- Ale o co chodzi dokładnie?- pytam i spoglądam na chłopaka.  

- Nie widziałaś tego?! Zabini miał idealną okazję żeby zakpić z Katy, a nic takiego nie zrobił.  

- Masz rację, jednak jedno jest pewne. Ślizgona nie zrozumiesz, więc nie będę nad nim główkowała.- mówię i zabieram walizkę i torby i ruszam do przodu.  

Katy przez całą drogę do powozów nic się nie odzywa i jest dziwnie cicha.  

- Idźcie, dogonimy was.- mówię do przyjaciół i łapię dziewczynę za rękę. Kiedy widzę, że wszyscy są już daleko zaczynam.  

- Katy co się dzieje? Odkąd wpadłaś na Zabini'ego i Malfoy'a nie odezwałaś się słowem.  

Dziewczyna milczy, co mnie denerwuje. Od zawsze była szalona, rozgadana i to właśnie ona wpadała na te najgłupsze, a jakże zabawne pomysły. A teraz? Nie odzywa się nawet słowem. Łapię ją za ramiona i lekko potrząsam.  

- Katy cholera jasna powiedz coś!- krzyczę. Wszyscy uczniowie, którzy przechodzą obok patrzą na nas dziwnie. - Proszę cię.- mówię cicho.  

- Co mam ci powiedzieć?- zaczyna cicho.- że wpadłam na chłopaka, który mi się podoba? Czy może, że właśnie on zaczął po mnie jeździć, a ja nic nie mogłam zrobić, ponieważ najnormalniej w świecie się bałam powiedzieć choć by słowo.  

- Nie. Co ty mówisz?! Przecież Zabini nie odezwał się, ani słowem. To ten cholerny Malfoy chciał żeby coś powiedział. Jednak on patrzył tylko na ciebie. Kochanie nie możesz tak myśleć. Nie możesz się nim przejmować. - mówię.  

Dziewczyna chwilę myśli, po czym przytula się do mnie.  

- Tak masz rację. Nie mogę się przejmować kimś takim jak Malfoy.  

- Dokładnie. A teraz się uśmiechnij i ruszajmy, ponieważ odjadą i nas tutaj zostawią.  

Dziewczyna jak na zawołanie wybucha śmiechem i kiwając głową zabiera swoje bagaże i obydwie ruszamy przed siebie.  

***

- Witam was na kolejnym roku w Szkole Magii i Czarodziejstwa!- zaczyna Dumbledore - powiem na nowo dla nowych uczniów i przypominam starym, że wejście na 3 piętro i chodzenie do Zakazanego Lasu jest absolutnie zabronione.  

- Możemy zacząć jeść?- pyta się Ron, a my wybuchamy śmiechem. Ginny jest tak czerwona, że boję się, iż może się udusić.  

- Mamy 2 nowych nauczycieli- ciągnie dalej starzec.- proszę przywitajcie Magnusa Baynea nauczyciela OPCM, oraz Carolin Lwis, nauczycielkę zwierząt magicznych.  

Mężczyzna jest wysoki, ma trzy dniowy zarost i kocie oczy. Nigdy nie widziałam, żeby jakikolwiek czarodziej miał takie tęczówki. Kobieta jest wysoką, smukłą blondynką. Jej oczy są odcieniu czekoladowego i długie rzęsy, które widzę z mojego miejsca. Kobieta jakby czuła, że ktoś jej się przygląda zaczyna rozglądać się po sali, by po chwili jej wzrok padł na mnie. Patrzy się jeszcze chwilę, a z sekundy na sekundę jej oczy robią się coraz bardziej czarne. Moje oczy robią się wielkie, a ona szybko odwraca wzrok i spogląda na Dumbledore'a  

- Teraz jak co roku przydzielamy pierwszaków do ich nowych domów.- mówi, a ja spoglądam na Tris i posyłam jej uśmiech.  

- Adam Slother!- zaczyna McGonagall i nakłada mu na głowę Tiarę Przydziału. - Slytherin!  

Kolejni uczniowie po kolei siadają i wstają ze stołka i ruszają do stołu w swoim oficjalnie nowym domu.  

- Tris Eaton!- na jej imię przestaję rozmawiać z Ronem i spoglądam na przerażoną dziewczynkę, która niepewnie spogląda na nauczycielkę i siada na krzesełku.  

- Kolejna Eaton. Mądrości jest dość, współczucia i konieczności pomocy innym. Miłość, przyjaźń to jedne z głównych cech, jednak na przodzie również własne dobro. Gdzie by cię tutaj przydzielić?- pyta samą siebie.

Nie oddycham. Nie mam pojęcia gdzie trafi. Ma każdą cechę z czterech domów.  

- Już wiem!- krzyczy Tiara.- Gryffindor.  

Otwieram oczy i uśmiecham się szeroko. Tris uśmiechając się podchodzi do mnie i wtula się w moje ciało. Siada obok mnie na wolnym krzesełku, a ja podaję jej talerz z ciastkami. Bierze sobie dwa i zaczyna je jeść.  

- Gratulacje.- szepczę do siostry, a ona szeroko się uśmiecha.

- Skoro wszyscy są już w domach, życzę wam smacznego.

- Nareszcie.- jęczy Ron i zaczyna jeść.  

W połowie kolacji podnoszę wzrok, ponieważ czuję na sobie czyjeś natarczywe spojrzenie. Spoglądam na wszystkich. Przy naszym sole każdy zajmuje się sobą. Mój wzrok ląduję na stół Slytherinu, ponieważ jest najbliżej. Parkinson jak zwykle wpatruje się w Malfoya, Zabini rozmawia z Nottem. Szybko wracam wzrokiem do Fretki. Malfoy wypala we mnie wzrok, kiedy widzi, że patrzę się na niego spogląda na Tris i uśmiecha się z wyższością. Nie rozumiem o co mu chodzi i przyciągam siostrę do siebie. Dziewczynka spogląda na mnie, a ja posyłam jej nerwowy uśmiech. Podnoszę wzrok i spoglądam na brata. Patrzy na mnie, a ja gestem głowy pokazuje na stół Slytherinu. Odwraca się i spogląda w stronę blondyna. Ślizgon spogląda na niego niechętnym wzrokiem i ponownie przenosi spojrzenie w moją stronę.  

Pierwszy dzień a ja już mam dość Malfoya i jego świty.  

Hey, cześć i czołem.  

witam was w kolejnym rozdziale. Wybaczcie, że nic nie dodałam, ale musiałam się uczyć na test z anatomii i całej reszty, a tego jest w cholerę i jeszcze trochę. Także rozdział dodaje dziś i już teraz życzę wam miłego wieczora.  

Kocham was. Kimi xxx.