not all Slytherin don't know love cz.1

Jak zawsze wstaję rano, uśmiecham się, ponieważ dziś jest 1 września, a co za tym idzie wracam do Hogwartu. Odrzucam kołdrę na drugi koniec łóżka i wstaje. Jak zawsze otwieram okno, aby pokój się przewietrzył i podchodzę do szafy. Wyciągam mój ulubiony zestaw.  

Czarną bokserkę, czarne rurki z dziurami na kolanach i czerwoną koszule w kratę. Jak zawsze zakładam mój pierścionek, który dostałam od mamy. Paznokcie maluje na czarno i w końcu czarne krótkie vansy.  

Związuje włosy w koński ogon i schodzę na dół

Związuje włosy w koński ogon i schodzę na dół. Mama jak zwykle stoi w kuchni. Kiedy tylko podchodzę do niej, dobiega mnie zapach moich ulubionych naleśników z nutellą. Uśmiecham się szeroko i przytulam się do mamy, o mało ją nie dusząc.  

- Dziękuje, dziękuje,dziękuje - o mało nie piszczę, ponieważ to właśnie naleśniki zostaną już na zawsze miłością mojego życia.  

- Może tak dzień dobry?- karci mnie mama z wielkim uśmiecham na ustać.  

- No ta. Dzień dobry, kocham cię, jesteś najwspanialsza na calusieńkim w świecie.  

- Dzień dobry- mówi z uśmiechem. - Kochanie ja to wiem, ale miło, że przypominasz.  

Z uśmiechem kręcę głową i siadam do stołu. Kiedy mam już nakładać pierwszego naleśnika do kuchni wchodzi Louis i Trish. Louis jest moim starszym bratem. Tak samo jak ja chodzi do Hogwartu. Jest starszy o rok, więc za 10 miesięcy kończy szkołę. Jest przystojnym siedemnastolatkiem. Mimo, że jest strasznie opiekuńczy, potrafi człowieka zdenerwować. W jakiś sposób jesteśmy do siebie podobni. I ja, i on mamy brązowe włosy po tacie i podobne charaktery. Tris jest tą najmłodszą. dziś zaczyna dopiero swój pierwszy rok w Hogwarcie. Od tygodnia martwi się, do jakiego domu przydzieli ją Tiara Przydziału. Moim zdaniem każdy dom jest w porządku. Z każdego coś wyniesiesz. Tris jest niską blondyną o niebieskich oczach. To właśnie ona jest najbardziej wrażliwa i nieśmiała. Nie ma wielu przyjaciół, ponieważ woli siedzieć w pokoju i czytać książki niż wyjść na dwór i pobawić się z rówieśnikami.  

- Dzień dobry wszystkim. -mówi Louis i siada obok mnie.

- Naleśniki!- woła Tris i ściąga samego z góry, który miał być mój.  

- Ty złodzieju!- krzyczę ze śmiechem.- on miał być mój! - mówię z poważną miną, jednak długo tak nie wytrzymuję i wybucham śmiechem. Dziewczynka po chwili do mnie dołącza.  

- Nie śmiejcie się, tylko jedzcie, ponieważ tata zaraz przyjeżdża.- mówi mama wymachując ścierką.  

Obydwie kiwamy głową i po chwili mamy pełne budzie.  

- Chodź po twoje rzeczy.- mówię i łapię siostrę za rękę.  

Ruszamy na schody i po chwili jesteśmy w niebiesko fioletowym pokoju. Podchodzę do łóżka na którym jest pełno maskotek i zabieram torbę.  

- Nie bierzesz Tomiego?- pytam i pokazuję na królika, którego dostała ode mnie na 3 urodziny.  

- O jejku, zapomniała bym.- mówi i przytula się do maskotki.  

- No dobrze, chodź. Chyba nie chcesz się narazić mamię albo Panu Prefektowi.- mówię i oby dwie wybuchamy śmiechem. W tamtym roku, kiedy Louis został prefektem nie przestawał o tym mówić. Teraz drażnimy go tym. Jednak on twierdzi, że w tym roku będzie Prefektem Naczelnym.  

- W końcu jesteście. - mówi mama, która stoi przy samochodzie i czeka na nas. Louis siedzi już w samochodzie i patrzy na nas. Tris wchodzi i siada na środkowe miejsce. Na moim fotelu jak zawsze leży książka.  

- Opowiedz mi o Hogwarcie.- zaczyna młodsza siostra.  

- O kurcze. Od czego tu zacząć. Hogwart to magiczne miejsce. Na każdym kroku czeka na ciebie przygoda. W sumie sama zaraz zobaczysz. - mówię a Tris się uśmiecha.  

- jesteśmy.- mówi tata.  

Do stacji nie mamy daleko, więc po piętnastu minutach byliśmy na miejscu.  

- Powodzenia w szkole.- mówi mama i każdego z nas całuje w czoło na pożegnanie.  

- Kocham cię.- mówię i podchodzę do taty.- pilnują ją żeby nie kupowała za wiele kwiatów.- mówię na co tata wybucha śmiechem.  

- Jasne.- mówi i puszcza mi oczko.  

- Razem?- pytam i staję obok Tris, która wygląda na zestresowaną. Uśmiecha się i razem wbiegamy w ścianę i po chwili jesteśmy na peronie 9 i 3/4.  

- Idę poszukać przedziału.- mówi i przytula się do mnie.  

- Kocham cię.- mówię i przed odejściem całuję ją w czoło.  

- Kimi!- woła ktoś za mną. Spuszczam z oczu Tris i odwracam się. W moją stronę biegnie uśmiechnięta Katy.  

- Tęskniłam.- mówi i wiesza mi się na szyi.  

- Ja też.  

Po chwili w końcu się odkleja, a ja mogę złapać spokojnie oddech.  

- Widziałaś już kogoś od nas?- pytam i spoglądam na przyjaciółkę.  

- Nie. Może są w pociągu?- sugeruje dziewczyna, a ja kiwam głową.  

- Okay, choć ich szukać.  

Zabieramy swoje rzeczy i podchodzimy do wagonu przeznaczonego dla Gryfonów.  

- Hermiona!- krzyczy Katy, kiedy zauważa dziewczynę. Ja osobiście jeszcze jej nie zauważyła. Brunetka odwraca się i o mało nie upada, kiedy Katy zawiesza się na jej szyi.  

- Wiesz gdzie są chłopacy?- pyta po chwili.  

- Tak czekamy na was w przedziale.- mówi i posyła mi uśmiech.  

- Świetnie, więc prowadź.- mówię i ruszam za nią.  

- Kimi! Katy!- krzyczy wybraniec, kiedy nas zauważa.  

- Cześć Harry.- mówię i przytulam się do chłopaka.  

- A ja ?- Pyta Ron i rozstawia szeroko ramiona. Po chwili przytulam się również do rudego chłopaka.  

- Jak wam minęły wakacje?- pyta Hermiona.  

- Co ty na to, żeby opowiedzieć to, jak tylko pójdę po jakieś słodycze?- pytam z nadzieją, że wszyscy się zgodzą.  

- Jasne kup mi czekoladę.- mówi Harry i rzuca mi kasę.  

- A mi czekoladowe żaby.- zamawia Ron i posyła mi całusa przez co wszyscy wybuchają śmiechem, ponieważ po chwili Ron robi głupią minę.  

- Jasne, zaraz będę.- mówię i wychodzę z naszego przedziału.  

Ruszam w z dłuż korytarza. Jak nie było pani z wózkiem, tak jej nie ma. Nagle drzwi za mną się otwierają. Nie obracam się. Kilka razy mówiłam zwykłe ,,cześć" na korytarzu, więc zapewne to jakiś Gryfon.  

Stawiam kolejne kroki, póki ktoś nie przyciąga do ściany. Otwieram oczy, ponieważ ze strachu je zamknęła. Przed mną stoi Malfoy. Któż by inny.  

- Kogo my tu złapaliśmy? - pyta retorycznie i uśmiecha się wrednie.  

- Odwal się Fretko!- syczę jednak to nic nie pomaga.  

- Coś mówiłaś kruszynko?- pyta.  

Coś się we mnie gotuje.  Każdy wie o tym,  że nie lubię, kiedy ludzie mówią, że jestem niska.  Wiem o tym doskonale. Po co muszą mówić to raz kolejny?  

- Spieprzaj!- syczę i chcę się wyrwać, ale jego uścisk jest za mocny. Szczelnie trzyma moją rękę.

- Co powiedziałaś skarbie?- Pyta.

- Powiedziałam ci Idioto, że masz mnie w tej chwili puścić.

- Uważaj na słowa.

Prycham pod nosem. Po raz kolejny chcę się wyrwać, jednak jego uścisk się wzmacnia. Robię jedyny krok który przychodzi mi do głowy. Podnoszę kolano i z całej siły kopie go w przyrodzenie.

Jak na komendę chłopak mnie puszcza u zaczyna tarzać się po podłodze trzymając się za klejnoty.

- Wracaj tu suko!- Syczy w moją stronę, jednak ja jestem już daleko. Biegnę przed siebie jeszcze chwilę po czym staje, aby wyrównać oddech. Ten rok zapowiada się ciekawie, jeśli przy każdym naszym spotkaniu tak ma się to kończyć.

KimiEaton143

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1425 słów i 7322 znaków. Tagi: #szkoła #miłość #nienawiść #ona #on

2 komentarze

 
  • Olifffka<3

    Eeeextra Kochana  :dancing:

    7 lis 2016

  • KimiEaton143

    @Olifffka<3 dziękuję  :kiss:

    7 lis 2016

  • Koteczka

    Już uwielbiam to opowiadanie :) Kiedy next?

    6 lis 2016

  • KimiEaton143

    @Koteczka postaram się jak najszybciej :)

    6 lis 2016