Niespodziewane cz. 2

Mary obudziła się rano w swoim niewygodnym łóżku w taniej noclegowni. "W końcu czego się nie zrobi, żeby zarobić parę złotych", pomyślała.  
Miała jeszcze godzinę do rozpoczęcia swojej zmiany, więc postanowiła poleżeć trochę i się rozbudzić. Rozejrzała się po pomieszczeniu, w którym znajdowała się szafa, łóżko, szafka nocna i lustro. Tapeta koloru łososiowego całkiem ładnie współgrała z ciepłym światłem czterech kinkietów na ścianach. Podsumowała w myślach, że pokój nie wygląda aż tak źle.  
Przypomniały jej się wydarzenia z poprzedniego wieczora i przywoławszy idealny wygląd chłopaka zastanawiała się, czy aby na pewno jej się to wszystko nie przyśniło. Ale było to zbyt wyraźne wspomnienie, żeby być nieprawdziwym.
Wstała z łóżka i poszła do małej łazienki, całej w białych kafelkach. Spojrzała krytycznym wzrokiem w lustro.  
O Mary można było powiedzieć dużo rzeczy. Na przykład, że ma ładne włosy, albo że jest inteligenta. Ale na pewno nie można było powiedzieć, że jest piękna. Jednak w jej pospolitej, przeciętnej urodzie było coś, co sprawiało, że na jej twarzy wzrok zatrzymywał się na dłużej. Nikt nie potrafił nazwać tej rzeczy, ale każdy ją dostrzegał. Można by rzec, że Mary była wyjątkowa w swej normalności.  
Uczesała włosy w luźny kok, lekko się pomalowała i założyła luźny t-shirt i jeansy, oczywiście po uprzednim ocenieniu pogody.  
Wyszła z pokoju, zostawiła klucz w recepcji i ruszyła w stronę restauracji, w której przyszło jej pracować. Nie miała specjalnego wyboru, ale nie narzekała. Ludzie tam byli na prawdę zgrani, komunikatywni i mili. Przyjęli ją od razu z otwartymi ramionami, nawet jeśli Mary nie była do nich przekonana.
Dziś mijał dziesiąty dzień, w którym przemierzała dwudziestominutową drogę do restauracji.
Szła jak zwykle ze słuchawkami w uszach, kiedy w tłumie w oddali mignęła jej znajoma czarna czupryna. Przyglądała się temu miejscu przez chwilę, po czym przyspieszyła kroku, aby dogonić Jacka. Niestety już go tam nie było. (Albo człowieka, który wyglądał identycznie jak on.)
Dziewczyna lekko się zawiodła, ale później poczuła ulgę, no bo przecież co by mu powiedziała? Byłoby jej głupio, że za nim biegła.
Przepracowala swoje osiem godzin jako pomoc kuchenna i pospiesznie ruszyła w stronę miejsca, w którym umówiła się z Jackiem. A może raczej to on umówił się z nią. Dosyć kategorycznie się umówił.
Siedemnastolatka nie było jeszcze w pobliżu, ale Mary pamiętała, że wczoraj była to troszkę późniejsza godzina.
Niesamowicie stresowała się spotkaniem. Rozbolał ją brzuch, a nogi zaczęły się trząść.
Minęło kilkanaście minut, a jego jeszcze nie było. Ma jeszcze tylko kolejne pięć, aby się pojawić. Cztery... Trzy... Dwie... Jedną...  
Nic.
Przecież mogło mu coś nagle wypaść, chwila nadprogramowego czekania jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
Mary nerwowo spoglądała na zegarek. Jack spóźnił się już pół godziny.  
Nie przyszedł.
Piękny zachód słońca w tym momencie stał się dla dziewczyny bardzo smutnym widokiem.

Cirilla

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 577 słów i 3195 znaków.

1 komentarz

 
  • Marlens

    Fajne, a kiedy następna część? ;) ciekawa jestem jak się rozkręci ta znajomość. Jack wydaje się być bardzo intrygująca postacia;)

    31 lip 2015

  • Cirilla

    @Marlens następna część będzie dokładnie wtedy, kiedy będę miała wenę :D to może być dzisiaj, jutro, a może być za miesiąc ;) we'll see

    31 lip 2015