Niespodziewane zmiany CZ.1

Życie jest nieprzewidywalne, z dnia na dzień nasz świat potrafi stanąć na głowie, a my jesteśmy bezsilni wobec zmian. Jednak co zrobić kiedy stoi za tym wszystkim miłość?  

-Mówię Ci, to już koniec! Już nie dam mu ani jednej szansy!- płakała moja przyjaciółka Lusie, przez telefon.  
- Daj, spokój nie może być tak źle...- próbowałam ją pocieszyć, jednak moje starania nie przynosiły efektu, z dwóch powodów: tak naprawdę nasz dialog przez telefon był głośnym, płaczliwym monologiem Lusie, w którym udało mi się wtrącić dwa zdania i monosylaby. Jednak wiedziałam że nie mogę tylko jej winić za brak efektów, po prostu wiedziałam że za góra trzy dni dostanę kolejny telefon, z tą różnicą że moja przyjaciółka będzie promienna, radosna i zakochana, a ja spędzę kolejną godzinę ze słuchawką przy uchu i nie powiem nic poza niezliczoną ilością, , aha'', , , super'', , , co ty nie powiesz'' itp. Nie chodzi o to że problemy Lusie mnie nie obchodziły, obchodziły w końcu byłyśmy przyjaciółkami odkąd w drugiej klasie wysypałyśmy różowy brokat na nauczyciela ( to był rodzaj zemsty za to że nie wystawił naszych prac na tablicę na korytarzu, przez co byłyśmy złe i rozżalone), po prostu, , przeprowadzałyśmy'' taką rozmowę co najmniej raz w miesiącu i zawsze wyglądały mniej więcej tak samo. Lusie była ze swoim chłopakiem Mattem prawie trzy lata, a zrywali ze sobą średnio co miesiąc, wytrzymywali bez siebie dwa, góra trzy dni i znów zachowywali się jak najszczęśliwsza para pod słońcem. Wiem, że bardzo się kochali ale ze względu na ich ognisty temperament dochodziło często między nimi do, że tak to ujmę, , zgrzytów''.
- Cath, czy ty mnie w ogóle słuchasz?- spytała z rozdrażnieniem przyjaciółka
-Oczywiście, ale powiedz mi wreszcie co Matt znowu zrobił?
- Jak to co?! Zapomniał o naszej rocznicy, rozumiesz?! Jak on mógł?
Usłyszałam że jeszcze bardziej się rozpłakała, a najgorsze było że pomimo tego że wiedziałam jak ją pocieszyć, nie mogłam.... obiecałam to Mattowi.  
- Może z nim jutro w szkole na spokojnie porozmawiaj, co?- próbowałam załagodzić sytuację nie łamiąc danego słowa.
- Nie! Nie chce go już znać! A teraz wybacz, ale czeka na mnie facet który nie zapomina o kobietach i jego słodki kolega. Do zobaczenia jutro Cathi.
- Cześć
Rozłączyłam się i uśmiechnęłam pod nosem, jak znałam Lusie to własnie ogląda po raz setny Dumę i Uprzedzenie jedząc kubełek lodów czekoladowych- oto jej dwaj faceci pan Darcy i czekolada. Szkoda ze nie mogłam jej powiedzieć że Matt nie zapomniał o ich rocznicy, tylko chce jej zrobić niespodziankę i zabrać ją w weekend na żagle. Coś czuję że w sobotę rano dostanę radosny telefon, o ile będzie na łodzi zasięg.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nastał poranek, a ja znów zaspałam do szkoły. Bycie śpiochem było moją piętą Achillesa, co nie pomagało mi w punktualności. Piętnaście minut po dzwonku wpadłam do klasy, z łomocącym sercem oraz zgubioną śledzioną gdzieś niedaleko przystanku na który biegłam aby złapać autobus który oczywiście mi uciekł. Na progu zostałam obrzucona spojrzeniem fizyczki, które potrafi zamienić człowieka w kupkę popiołu. Przeprosiłam za spóźnienie ale oczywiście, pech tak szybko mnie nie opuścił. Jedyne wolne miejsce było w ostatniej ławce... koło Bena. Wiedziałam że fizyca się niecierpliwi więc potulnie usiadłam koło człowieka którego starałam się unikać odkąd przyszedł do naszej szkoły. I wtedy poczułam i usłyszałam coś czego nigdy w życiu nie chciałam ponownie przeżyć- usłyszałam jego myśli.

Bardzo proszę o komentarze- bardzo mi zależy :)

kujonica

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 703 słów i 3902 znaków, zaktualizowała 18 lip 2015.

3 komentarze

 
  • ~szalona~

    Kiedy następny?!!!!

    11 lis 2015

  • Julietta

    Bardzo ciekawe ... Czekam na kolejny rozdział :* <3

    20 lip 2015

  • kujonica

    Bardzo proszę o komentarze :) :)

    17 lip 2015