Można kochać kogoś, kogo się nie pamięta? #cz. 3

~No tak, mam prośbę... - złamałam się, i nie dokończyłam, nie mogłam przecież prosić mojej najlepszej przyjaciółki, o taką rzecz... To, powinnam zrobić sama, przecież to moje życie, i moje decyzje... Ech... To wszystko jest takie skomplikowane...  
~No mów, bo kombinujesz. - zaśmiała się Kar.
~Ten... No.. Chciałam soku, żebyś mi kupiła.. - wymyśliłam coś na poczekaniu, bo przecież nie mogłam jej powiedzieć prawdy...  
~Lia, co się dzieje? Widzę, że coś jest z Tobą, nie tak jak powinno... Czy, to przez Dylana? - gdy Kar to powiedziała, spanikowałam! Nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć?  
Miałam powiedzieć? - Kar, kochanie to wszystko przez mojego przyjaciela, to przez niego leżę w szpitalu, nie pamiętam nic, i mam ochotę umrzeć, bo zakochałam się we własnym przyjacielu? Nie, nie, nie! Tak nie mogło być, nie mogłam jej tego powiedzieć... Ona by się wściekła... Załamała! Nie mogę do tego dopuścić. Jedyne co mi pozostało, to kłamać...  
~Nic się nie dzieje kochana, mam gigantyczną ochotę na sok pomarańczowy! - odpowiedziałam jej sztuczną radością... Ale i tak nie było mi dobrze, że okłamywałam moją najlepszą przyjaciółkę.
~No dobrze Li, przyniosę Ci sok, a Ty odpoczywaj. - odpowiedziała Kar, choć w jej głosie było czuć, niepokój? Troskę? Sama nie wiem.

Następne pięć dni, upłynęło tak samo, chociaż odwiedzali mnie przeróżni ludzie, odpowiadali mi różne rzeczy. Ogólnie mam wielki mętlik w głowie, i teraz to ogólnie sama nie wiem jak się nazywam! To wszystko jest tak skomplikowane...  
Dylan nie odwiedził, ani nie dał znaku życia, odkąd tylko wybiegł, taranując na przejściu Kar. Strasznie z tego powodu było mi przykro, ale co ja mogłam zrobić?  
Dzisiaj mnie wypuszczają, do ''domu''. Choć i tak się boję, że go nie poznam, że nie będę pamiętała nawet własnego pokoju, jeżeli go mam. Ale mama i tata zapewniali mnie, że jak tylko wejdę do swojego pokoju, to wszystkie wspomnienia, całe dzieciństwo, i życie przed wypadkiem powróci. Oby - pomyślałam, gdy tylko otwierali mi szczęśliwi drzwi.  
Gdy weszłam do domu, z początku niczego nie pamiętałam, nie pamiętałam salonu, jadalni, kuchni i łazienki które były na parterze. Na pierwszym piętrze był pokój mój, mojego brata, rodziców i łazienka, tego też nie poznawałam! Boże! To było okropne... Pierwsza noc w tak obcym domu... Chciałam żeby to się skończyło jak najszybciej, żebym sobie przypomniała wszystko. Lekarze mówili, że pamięć powinna mi wrócić do 2 miesięcy, czas pokaże...
Tego wieczora siedziałam u ''siebie'' w pokoju, na łóżku z laptopem i przeglądałam ''Facebook'a''. Dobrze, że miałam zapisane hasło, bo inaczej bym nie weszła. Ale gdy tylko przeczytałam hasło, znów wróciły mi wspomnienia. Momenty w których ja i Kar płakałyśmy ze śmiechu... Dla takich chwil, to nawet się cieszę, że straciłam pamięć.  
~Lia, skarbie choć na kolację. - powiedziała moja mama wchodząc do pokoju.  
~Już idę mamo. - opowiedziałam jej, po czym zamknęłam laptopa i położyłam się na plecach, gdy zobaczyłam co mam na suficie, przestraszyłam się.  
- Ktoś włamał się do mojego pokoju! - pomyślałam. Ale... Za chwilę zakręciło mi się w głowie, i upadłam, do pokoju wbiegł David, ja leżałam na ziemi, zaraz zawołał rodziców i gdy już chcieli mnie wieźć na pogotowie zaprotestowałam.
~Nic mi nie jest, na prawdę. - tłumaczyłam im.  
~Skarbie, ja nie mogę Cię po raz kolejny stracić zrozum! - mówił przerażonym głosem tata.  
~Ale tato, ja tylko za szybko wstałam z łóżka, zakręciło mi się w głowie i upadłam. - tłumaczyłam, ale oni nie chcieli tego słuchać.
~To po co tak szybko wstawałaś? Dobrze wiesz, że nie wolno Ci się przemęczać! - mówił, i mówił aż w końcu przestałam go słuchać.  
- co robią te wszystkie fotografie w moim pokoju? Skąd one się tam wzięły? One są moje? Zaraz... Przecież... Tak! Teraz pamiętam! To te same fotografie, które widziałam u Dylana w pokoju!  
Przez moją głowę przechodziło tysiące różnych myśli.  
Aż w końcu zdecydowałam się, że pójdę do Dylana i z nim porozmawiam, zażądam wyjaśnień skąd wzięły się te fotografie u mnie w pokoju... On musi mi to wytłumaczyć!
~Tato, mamo, ja na prawdę dobrze się czuję, a teraz przepraszam, ale muszę wyjść. - mówiłam uspokajając mamę i tatę.  
~Gdzie idziesz? Akurat teraz? O której wrócisz? - wypytywała mama.  
~Mamo, gdybyś nie wiedziała to do czegoś istnieją komórki, jak będziesz chciała to zadzwonisz. - odpowiedziałam żartobliwie. No dobra, a teraz na poważnie, to idę do Dylana, muszę z nim porozmawiać. - opowiedziałam, po czym założyłam buty i wzięłam torebkę i wyszłam.  
Doskonale pamiętałam drogę do domu Dylana, jak mogła bym zapomnieć, drogi do najważniejszej osoby w moim życiu?  
Zaraz co? Czy ja powiedziałam najważniejszej? Boże... Ja go na prawdę kocham!  
Nie mogłam w to uwierzyć...  
Gdy dochodziłam do domu Dylana, zatrzymałam się jak wryta! Dylan stoi sobie z jakąś dziewczyną i się całują!  
Poczułam ukucie w sercu... To nie możliwe! Mój Dylan, z jakąś lafiryndą?! Ooo nie! Ja tego tak nie zostawię!  


--- KONIEC CZĘŚCI TRZECIEJ ---

nataaliaax3

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1001 słów i 5390 znaków.

3 komentarze

 
  • Mrs.

    Świetne,kiedy mogę się spodziewać kolejnej części?

    4 sie 2013

  • nataaliaax3

    Jutro! ;)

    31 lip 2013

  • sweetkicia

    Cudowne <33333 Kiedy kolejna część????

    31 lip 2013