Można kochać kogoś kogo się nie pamięta?

*dzwoni dzwonek w telefonie*  
Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek, była 8.00
Przetarłam oczy, wyciągnęłam się i wstałam w bardzo dobrym humorze.
Ostatni dzień szkoły! Tak! Bardzo się cieszyłam z tego powodu, i chciałam jak najwięcej czasu spędzić z moimi najlepszymi przyjaciółkami! Codziennie basen, imprezy, chłopaki...
Mmm! Zapowiadały się cudne wakacje!  
W piżamie, rozczochrana, nie umalowana i nie umyta weszłam do kuchni. Tam czekała na mnie moja mama i mój starszy brat David.
David to osiemnastoletni chłopak, który kocha grę na gitarze elektrycznej. Mój kochaniutki starszy braciszek, którego najchętniej utopiła bym w łyżce wody... Ach...! Ile miłości między nami szaleje, czyż nie?
Dobra koniec z żartami. Moja mama...  
Zaraz zaraz! Ja się wam nie przedstawiłam! A więc mam na imię Lia i mam 15 lat, nie jestem jakoś nad zwyczajnie piękna, jestem przeciętną nastolatką, o niskim wzroście, jasnych i długich włosach na których zrobiłam ombra, zielono-niebieskich oczach, i zwyczajnej sylwetce. Każdy zachwyca się moimi oczami, włosami i sylwetką, ale ja i tak uważam siebie za zwyczajną dziewczynę...  
Mieszkam za granicą, a dokładnie w małym miasteczku Masterville, nie daleko Nowego Jorku.  
Ale dość o mnie, wróćmy do śniadania, bo moja kochana mamuśka zrobiła mi naleśniki! Mmm! Za to ją kocham!  
*dzwonek do drzwi*
Zdziwiłam się, ale gdy spojrzałam na zegarek widziałam już 8.30!
Och nie! Jestem w kompletnej rozsypce! A o 9.15 zaczyna się zakończenie!  
Do kuchni weszła moja najlepsza przyjaciółka Karla, osobiście mówię na nią Kar, ale to mniejsza.  
-Hej... Ty jeszcze nie gotowa?! Ubieraj się szybko bo nam autobus ucieknie! ~ z lekkim szokiem wypowiedziała Kar.
-Daj mi 10 minut i będę gotowa! ~ odpowiedziałam jej gdy z naleśnikiem w dłoni szłam do łazienki.
Ubrałam śliczną białą i zwiewną bluzeczkę, czarne szorty, i trampki. Dodałam do tego lekki makijaż a włosy dałam rozpuszczone.  
Razem z Kar, rzuciłyśmy mojej mamie krótkie 'cześć' i praktycznie wybiegłyśmy z domu.  
Gdy dotarłyśmy do przystanku okazało się, że właśnie odjechał.
-No to super... Ciekawe co my teraz zrobimy?! ~ zaczęła panikować Kar.  
-Nie mam bladego pojęcia.. Przepraszam... To moja wina.. ~ przepraszającym wzrokiem patrzyłam na nią.  
-Dobrze już... Przyjedzie po nas Alan z Dylanem i tyle. ~ odpowiedziała trzymając mnie za rękę Kar.
Z oddali było słychać głośną muzykę, odwróciłam się by zobaczyć co to takiego, z myślą, że to może chłopaki. No i tak! Miałam rację! Tylko oni dwaj mogą jeździć tak po mieście.  
-Co jest laleczki? Autobus wam uciekł? -Zapytał nabijającym się z nas głosem Dylan.  
Dylan to wysoki chłopak o przepięknych praktycznie czarnych oczach, krótkich włoskach świetnie ułożonych w róg do góry, przypominający trochę fryzurę tego tam Justina Biebera. Dylan od lat mnie podrywał, ale ja zawsze uważałam go za brata...  
-No niestety tak, więc może nas podrzucicie? ~ rzuciłam do chłopaków po czym odwróciłam się bo jakiś szaleniec jechał jakieś 150 km na godzinę.  
-Co za idiota! ~ krzyknęła Kar.
-Dobra lalki, wsiadacie czy mam ruszać? ~ powiedział do nas Alan.  
Alan.. No właśnie. To bardzo przystojny chłopak, wysoki, szczupły, a można nawet powiedzieć, że chudy, ma piękne brązowe oczy, i śliczne loczki układające się w grzyweczkę, jego loki, nie są gigantyczne lecz takie leciutkie... Ma dobry styl i jest najpopularniejszym chłopakiem w... Przepraszam trzecich klas...  
Najpopularniejszy chłopak w naszej szkole to Marcel, ma tą ''słodką''.. No dobra, o nim potem... Teraz śpieszymy się do szkoły!  
-Wsiadamy! ~ krzyknęłyśmy na równo z Kar, po czym wsiadłyśmy do samochodu, a Alan ruszył z miejsca.  
Do szkoły jechaliśmy jakieś 3 minuty, po drodze, pełen luz i wygłupy.  
Gdy wysiadłyśmy pod szkołą, Dylan pociągnął mnie za rękę i wziął w bardziej ''ustronne'' miejsce. Po czym patrzył mi głęboko w oczy i zaczął tą swoją gadkę..  
-Lia, masz jakieś plany na ten wieczór? Bo ja chętnie Ci je popsuje... ~ oboje zaczęliśmy się śmiać.  
-Nie mam, więc nie masz czego psuć i nie, Dylan nie umówię się z Tobą, i przestań już o tym gadać, bo to na serio denerwujące! ~ odpowiedziałam, a w sumie to odkrzyknęłam poddenerwowana.  
-Ale.. ~ Dylan nie zdążył dokończyć gdy mu przerwałam.  
-Nie Dylan, nie ma żadnego ale! Daj mi spokój! ~ odpowiedziałam mu już całkiem zdenerwowana, po czym odeszłam stamtąd szybkim krokiem w stronę szkoły, ponieważ zadzwonił dzwonek.  
Dylan przez resztę dnia nie odezwał się do mnie słowem, miałam wyrzuty, że tak go potraktowałam.  
Po zakończeniu, cała moja klasa poszła na piwo, ale ja wróciłam do domu, nie miałam ochoty na piwo, czułam się źle, że potraktowałam w ten sposób mojego najlepszego przyjaciela.  
-Co ja zrobiłam?! ~ pomyślałam wieczorem, gdy leżałam na łóżku i odpisując na esy.
-Zadzwonię do niego! ~ pomyślałam, po czym chwyciłam telefon i wybrałam numer.  
Niestety, Dylan olał mnie i nie odebrał... Wiedziałam, że jest mu przykro, że tak go potraktowałam...
-Muszę do niego iść. ~ pomyślałam, po czym przebrałam się w bluzkę na ramiączkach, bo chociaż to był wieczór, to był nieziemski upał, krótkie spodenki i moje ulubione Conversy, włosy spięłam w kitkę, i poprawiłam delikatnie makijaż.  
Zeszłam na dół i zobaczyłam moją mamę siedzącą w salonie przed telewizorem, wtuloną w mojego tatę...  
-Ooh, jakie to słodkie, że oni nadal się tak kochają... ~ pomyślałam, po czym podeszłam do nich.  
-Mamuś, tato mogę wyjść do Dylana? ~ powiedziałam, lekko zdenerwowanym głosem.  
-No jasne słoneczko, tylko nie wracaj zbyt późno, dobrze? ~ opowiedziała mi mama.  
-A jak będziesz chciała wrócić później to zadzwoń, to przyjadę po Ciebie ~ dodał mój tata.  
-Spoko, poradzę sobie, ale dzięki! ~rzuciłam im po czym wyszłam z domu.  
Z racji tego, że Dylan mieszkał nie daleko, nie szłam zbyt szybko. Gdy doszłam na miejsce i zadzwoniłam do drzwi, ku mojemu zdziwieniu w drzwiach stał tata Dylana. Ale.. Przecież jego rodzice mieli wyjechać? Może mi się daty pomyliły.. Nie wiem...  
Stałam tam jak jakaś idiotka i zaczęłam się jąkać po czym wydusiłam z siebie kilka słów.  
-Jest Dylan?  
-Tak, zaraz go zawołam. Wejdź proszę. ~ odpowiedział z uśmiechem jego tata, po czym zawołał go. Tata Dylana to przystojny biznesmen z przepięknym uśmiechem. I wiadomo po kim odziedziczył go Dylan..  
Gdy Dylan schodził po schodach, i zobaczył mnie, stanął jak wryty. Podszedł bliżej, a tata Dylana odszedł.
-Co Ty tu robisz? ~ łamiącym się głosem zapytał mnie Dylan. -Najlepiej nic nie mów i chodź ze mną ~ po czym chwycił mnie za rękę i pociągnął do swojego pokoju.  
Zrobił mi miejsce na krześle, a sam usiadł na łóżku, które stało obok biurka z komputerem.  
-A więc? Co Ty tu robisz? ~ spytał ponownie Dylan.
Patrzyłam przez chwilę na niego, po czym wydusiłam z siebie
-Przyszłam Cię przeprosić..  
-Nie potrzebnie... ~ odpowiedział mi Dylan, łamiącym się głosem, po czym odwrócił wzrok i patrzył w ziemię.  
-Potrzebnie... Zachowałam się jak skończona idiotka... Przepraszam Cię... Dylan... - zacięłam się, bo mój wzrok przyciągnęły fotografie przyklejone na wewnętrznej stronie drzwi od szafy. Wstałam, podeszłam do szafy, otworzyłam ją i moim oczom ukazały się fotografie moje i Dylana, gdy razem wygłupialiśmy się... To były wszystkie zdjęcia odkąd tylko się poznaliśmy... Przestraszyłam się...  
Czy to znaczy, że mój najlepszy przyjaciel ma na moim punkcie obsesje? Czy to znaczy, że on mnie... Kocha na prawdę?!  
Wybiegłam szybko z jego pokoju, zbiegłam po schodach w dół i bez pożegnania wybiegłam z jego domu, stanęłam na ulicy i nie wiedziałam co się dzieje...
Dylan oczywiście wybiegł za mną tłumacząc się, ale ja go nie słuchałam, tylko dalej stałam tam jak wryta, po czym odwróciłam się w jego stronę, on zaczął się do mnie zbliżać z wytłumaczeniami, ale ja szłam do tyłu, gdy nagle... Potrącił mnie samochód..
Pamiętam tylko, że Dylan przez dłuższą chwilę krzyczał moje imię, i tyle... Za chwile przyjechała karetka i zabrała mnie na oiom, podobno było ze mną bardzo źle.  

--- KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ ---

nataaliaax3

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1526 słów i 8504 znaków.

10 komentarze

 
  • Użytkownik nataaliaax3

    Przepraszam za błędy! To moje pierwsze opowiadanie od bardzo dawna! Tym bardziej, że ja sama nie mieszkam w Polsce, i mam delikatne trudności...

    30 lip 2013

  • Użytkownik ktoś

    trochę błędów. ombre się nie odmienia bo to słowo z angielskiego.

    29 lip 2013

  • Użytkownik zossa

    super!!! chyba zła kategoria ale naprawdę boskie :smile:

    29 lip 2013

  • Użytkownik Zauroczona

    Ciekawie sie zaczyna, pisz dalej ;>

    29 lip 2013

  • Użytkownik M

    Kurna na **** piszecie o zagranicy jak gówno o niej wiecie, styl pisania fajny nie czepiam się ale równie dobrze miejscem akcji mogła być warszawa.

    29 lip 2013

  • Użytkownik sweetkicia

    Pisz szybko kolejną część!!!!!

    28 lip 2013

  • Użytkownik hdfhd

    1,piwo w ameryce od lat 21
    2,Mieszkam za granicą, a dokładnie w małym miasteczku Masterville
    trochę błędow

    28 lip 2013

  • Użytkownik nataaliaax3

    Dzięki wielkie! ;)

    28 lip 2013

  • Użytkownik nataaliaax3

    Ojej... Dzięki! To na serio mega motywujące! Ale następną część dodam jutro... ;)

    28 lip 2013