Mona Lissa cz.5

Powoli otworzyłam oczy. Strasznie było zimno. Zauważyłam że leżę na swoim łóżku, choć wolała bym leżeć w swoim prawdziwym domu, ale nie ma co wybrzydzać. Ważne przecież że wygodnie. Był dzień, ale nie było jasno. Na dworze szalał burza. Powoli usiadłam i rozglądnęłam się. Wszyscy siedzieli na swoich łóżkach i coś czytali. Po chwili zauważyli że wstałam. Oczywiście pierwszy zerwał się Mateusz.  
-wstałaś, jak dobrze, jak się czujesz? Wszystko w porządku? Potrzebujesz coś?- zadawał miliony pytań na sekundę, ale w jego głosie  było zmartwienie.
Nagle chciałam odpowiedzieć ale nie było tak łatwo.
-wszystko okej- odpowiedziałam słabym i ochrypłym głosem-ile spałam?
-dwa dni- odpowiedziała Rora.
-trochę za długo. Jak Franek ??
-och tak mi przykro, ale .....- rycerz nie skończył, jego oczy nagle zgasły, a mi poleciała łza. Moje starania poszły na marne, ale próbowałam. Próbowałam ocalić kogoś.  
Po chwili ciszy do namiotu wszedł z uśmiechem na twarzy Franek. Bardzo się zdziwiłam. Przed chwilą umarł a tu nagle taka niespodzianka. Byłam taka szczęśliwa że zamiast użyć drabinki, aby zejść z łóżka piętrowego, postanowiłam zejść bez niej. Oczywiście wylądowałam na ziemi w jednej sekundzie, ale przynajmniej byłam już na dole. Mateusz pomógł mi wstać. Jaki on miał niesamowity dezodorant. Pachniał tak cudowni że aż zaciągnęłam się głębiej. Rycerz na mnie popatrzył z lekkim zdziwieniem, a potem wybuchł śmiechem. Musiał usłyszeć mój głęboki wdech. Powoli podeszłam do Franka i go uścisnęłam.  
-nigdy wam nie wybaczę że mnie tak nastraszyliście.
-oj, nie marudź. Trochę dramaturgi ci się przyda- powiedziała Rora i usiadła na swoim łóżku.  
Spokojnie się przebrałam i założyłam buty do biegania. Wszyscy popatrzyli na mnie ze zdziwioną miną.  
-nie mogę przecież stracić formy.
-nie ma mowy abyś poszła biegać. Po pierwsze dopiero co się ocknęłaś, a po drugie jest burza- powiedział zatroskany Mateusz.
-ooooooo, martwisz się o mnie. Jakie to słodkie.
-a żebyś wiedziała.
-po pierwsze jeżeli się gdzieś nie ruszę to oszaleje, a po drugie idę biegać do hali w której nas przydzielali.  
-idę z tobą- powiedział stanowczym głosem mój kapitan.
-zapomnij- szybko mu odpowiedziałam i wyszłam. Po minucie na deszczu byłam już w hali. Nikogo w niej nie było. Zaczęłam się rozciągać, kiedy nagle koło mnie pojawił się Mateusz. Czemu on jest taki uparty. Ruszyłam truchtem, a ob dorównał do mnie. Nie odzywał się. To nawet lepiej bo chciałam w spokoju pobiegać. Po około pół godziny biegania i ciszy między nami, zatrzymał się. Zdziwiło to mnie wiec też stanęłam.  
-brakuje ci tchu- zapytałam z lekką ironią w głosie.
-usiądźmy na chwilę, chcę z tobą pogadać.  
Jak to usłyszałam to lekko mnie to zdziwiło, ale zrobiłam to o co mnie poprosił. Usiadłam na jakieś skrzynce koło niego a on się lekko do mnie przysunął.  
-mogłaś zginąć. Moja matka mogła cie utopić, a ty po prostu wstajesz i idziesz biegać.  
-gdybym umarła nie musiałabym jeść nadal tej okropnej paciaji na śniadanie.
-tak się o ciebie martwiłem- powiedział bardzo smutnym głosem.
-przepraszam, ale musiałam to zrobić.  
Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Odległość teraz miedzi nami była mała. Czułam na swojej twarzy jego głęboki oddech. Cały czas nie odrywaliśmy od siebie wzroku. Mateusz po chwili lekko się przysunął i dotknęliśmy się ustami. Chciałam aby ta chwila trwała wieczność, ale musiało coś pójść nie tak.  
-Mateusz !!- krzyczała jakaś dziewczyna.  
Rycerz się zerwał i popatrzył na mnie z przerażeniem. Nagle odwrócił się i poszedł do dziewczyny. Nie wiedziałam co myśleć. Zerwałem się ze skrzyni i poszłam zobaczyć kto krzyczał. Kiedy wyszłam zza rogu, ujrzałam długowłosą blondynkę z niesamowitym ciałem, całującą się z Mateuszem. Zamurowało mnie. Nie wiedziałam co się dzieje. Przed chwilą całował się ze mną a teraz obściskuje się namiętnie z jakąś laską. Nie wiedziałam co zrobić więc wybiegłam z hali. Jak już wyszłam usłyszałam, tłumaczącego się kapitana. Powiedział że jestem tylko szeregową i nic nie znaczę dla niego. To był ogromny ból. Czemu on to zrobił? Dlaczego ?

Mivia

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 780 słów i 4361 znaków. Tagi: #oboz #milosc

2 komentarze

 
  • Użytkownik Christina

    Będziesz kontynuować? Opowiadanie jest naprawdę super i chcę by dobiegło końca. <3

    26 sty 2017