Mona Lissa cz.4

Nie mogę na to pozwolić aby umarł. Bitwa myśli trwała z trzydzieści sekund. Dobra raz się żyje. Wskoczyłam do wody i pomogłam mu się wynurzyć na powierzchnię. Reszta miała takie miny jakbym posłała się na śmierć. Potem pozwoliłam mu wejść na ląd. Oparłam się o pomost aby chwile poczekać, bym mogła po Franku wyjść z wody. Nagle poczułam jak potwór chwycił moją rękę i wyciągnął z wody. Pomyślałam że chce mi pomoc ale to nie było to. Kiedy byłam już na pomoście, nie pozwolił mi wstać, tylko zaczął ciągnąć po ziemi. Kamienie raniły mnie w plecy. Widziałam pod nogami czerwone ślady krwi. Dotaszczył mnie do ciemnego pokoju i zamknął. Nie wiedziałam o co chodzi. Wrota się zamknęły. Zostałam sama w ciemności, czekając aż w końcu ktoś otworzy te nieszczęsne drzwi. Czas tu leciał strasznie wolno. Zmarznięta po kąpieli w jeziorze, leżałam na metalowej posadzce.  
  Bałam się co się stanie jak otworzą te drzwi. Byłam nie posłuszna rozkazowi, ale musiałam go przecież uratować. Nagle usłyszałam głośne skrzypnięcie. W końcu otworzyły się. Bardzo się cieszyłam. Po chwili wszedł rycerz i mnie wziął pod ramie. Byłam trochę słaba.  
- co tys narobiła ? Jakaś ty blada.  
- widzisz teraz to ty się o mnie martwisz. Pewnie dostałam karę za twój rozwalony nos w autobusie. Nie mogło to ujść karmie- powiedziała dygoczących i słabym głosem.
- jesteś nie możliwa- z lekkim uśmiechem odpowiedział mój kapitan- musiałaś go ratować?
- mówiłeś że jesteśmy rodziną. Rodziny się nie zostawia.  
- ale miałaś rozkaz- powiedział ze zmartwieniem w głosie.
Prowadził mnie do białego budynku. Nigdy go nie widziałam. Wiem że jestem tu dopiero drugi dzień ale jakoś trzeba
sie orientować. Dlatego zawsze obserwowałam wszystko jak się przemieszczałam po obozie. Ten budynek był oddzielony murem o wysokości trzech metrów.  
- nigdy tu nie byłam, fajnie że mogę zwiedzić kolejna część tego obozu.
- niektórzy przez cały swój pobyt tu nie trafiają, ale ty jesteś mistrzem. Trafiłaś tu po dwóch dniach. Ustanowiliśmy rekord i będzie go trudno pobić.
- widzisz jestem najlepsza- powiedziałam ze zmęczeniem.
- czy ty musisz być taką optymistką.
- taka to moja misja w życiu. Przeze mnie masz teraz lekki uśmieszek na twarzy.  
Po chwili jego uśmiech się rozszerzył ukazując jego śnieżnobiałe zęby. Weszliśmy powoli do budynku i zaprowadził mnie do pomieszczenia z jakimś małym basenem. Położył mnie na podłodze i popatrzył na mnie z politowaniem.  
- synu to twoja szeregowa ?
- tak matko- odpowiedział lekko przestraszonym głosem.
Jej włosy były śnieżnobiałe a usta czerwone. Spojrzenie miała jak lód. Nowa królowa śniegu. Super. Nie mogłam trafić lepiej.  
- Mateuszu wyjdź !- krzyknęła, a chłopak wyszedł.
Podeszli do mnie dwóch facetów, wyglądem przypominający trochę goryle. Złapali mnie za nogi i ręce. Unieśli i popatrzyli na swą królowa.
- wrzucić ją- powiedziała to z takim spokojem że mi nawet to zaimponowało. Zero w tym emocji. Niezła jest.  
Po chwili byłam już w wodzi. Była zimniejsze od tej w jeziorze. Ścianki tego basenu były przeźroczyste.  
- ta woda ma cztery stopnie. Nie jest przyjemna, prawda ?
- troszeczkę- odpowiedziałam z trzęsąca się szczęką.
- jeżeli będziesz sobie w niej trzy minutki wpadniesz w hipotermia. Pod wodę !
Wiedziałam co się zaraz stanie. Nie chciałam tak umrzeć. To jeszcze nie mój czas. Chyba. Poczułam jak obaj mężczyźni trzymają mnie. W głowie odliczałam sekundy do zanurzenia. Oddechem spowolniłam lekko bicie serca.  
- dobra jestem gotowa- wypowiedziałam ostatkami sił.
Woda otulinka całe moje ciało. Nie wyrywałam się. Wiedziałam ze zmarnuje tak siły, wiec spokojnie przyglądałam się przez wodę na królowa śniegu. Powoli jednak brakowało mi tlenu. Czułam jak płuca zaczęły mnie palić. Na szczęście wynurzyli mnie.
- jak tam zimna kąpiel ?
- cudownie- odpowiedziałam tak cicho ze sama prawie się nie usłyszałam.
- w dół.
Kolejny raz zostałam zanurzona aż po czubek głowy. Ledwo utrzymywałam przytomność. Wiedziałam ze nie mogę się poddać. Nagle wszedł do pokoju rycerz. Wymachiwał rekami i kłócił się ze swoją mamą. Tak byłam zmęczona. Straciłam przytomność. Ciemność otulina mnie do snu. Poczułam jak woda wdziera się do płuc. Moim ostatnim wspomnieniem były oczy rycerza. Tak bardzo czarne oczy.

Mivia

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 833 słów i 4507 znaków.

Dodaj komentarz