Łowczyni z nad Jeziora "Epizod 4"

Łowczyni z nad Jeziora "Epizod 4"Idąc u boku Wilka wciąż nie mogła uwierzyć w to co tak niedawno usłyszała. Ludzie chcieli ją zabić, ale dlaczego? Przecież nie zabiła nikogo niewinnego, czyżby uważali że zabija tylko po to by muc ich tutaj przyprowadzić? Nie, nie miało to sensu. Oczywistym było że czekała na ich śmierć. Więc czemu?

-Naprawdę nie wiesz czemu ludzie zaczęli tak myśleć?- usłyszawszy jego głos zdała sobie sprawę że się zatrzymała.

-A powinnam?- zapytała ze złością w głosie. Nie wiedziała dlaczego ale on naprawdę ją denerwował, choćby samym tonem głosu.

-Przecież sama zabiłaś tą trójkę.- przeczesał włosy dłonią – Trójkę mężczyzn którzy nagle zniknęli bez śladu.  

-Dopuścili się bluźnierstwa, ścieli drzewo tego lasu. – nie była pewna czy tłumaczy to sobie czy jemu.

-Ludzie którzy ich szukali nie znaleźli żadnego ściętego drzewa. – uśmiechnął się do niej szeroko.

Wyczuł jej strach? Jeśli nawet w częściowej przemianie posiadał takie zdolności był naprawdę wysoce niebezpieczny. Musi mieć o tym pamiętać, nieważne czy stał po jej stronie czy nie. Zwłaszcza po tym jak na jej oczach z łatwością wypatrzył i zabił łucznika którego ona nawet nie wyczuła. Skoro Jezioro potrafi dać komuś taką potęgę dlaczego stworzyło ją taką słabą?

-Chcesz mi pokazać gdzie masz swoje mieszkanko tej nocy czy czekamy tu do jutro? – zakpił z niej ironicznie jednocześnie przypominając że wciąż stoi w miejscu.

Ze wszystkich sił starając się by nie rzucić się na niego zdzierając mu ten parszywy uśmieszek z twarzy, ruszyła przed siebie.

-Niczego nie mam zamiaru ci pokazywać, sam za mną idziesz.- powiedziała przez zaciśnięte zęby mijając go.

Na jego własne szczęście nie odezwał się już do niej. Szedł za nią w niewielkim odstępie, miała wrażenie że robi to tylko dlatego że ona tego chciała. Rozważając nad tym niemalże nie zauważyła że dotarli na miejsce. Widok jaskini przysłoniętej zaroślami lekko ją pocieszył, przynajmniej to miejsce się nie zmieni. Oczywiście nawet tą chwile nostalgii musiał popsuć.  

-Całkiem dobrze zamaskowane.- minął ją wchodząc  w zarośla – Zwykły człowiek nigdy nie znajdzie tego miejsca.

Nim zdążyła cokolwiek powiedzieć zniknął jej z oczu. Wbiegła za nim do środka ze złością wrzeszcząc że nikt go tutaj nie zapraszał. Mężczyzna z krzykiem osunął się na kolana łapiąc jednocześnie za szyje. Począł wić się na ziemi z całych starając nie krzyczeć. Nim Łowczyni zdążyła cokolwiek zrobić wszystko ustało. Wilk znieruchomiał jedynie cichym szlochem dając po sobie poznać że wciąż żyje. Podeszła do niego ostrożnie, jednocześnie przyglądając się czujnie. Łzy spływające po czerwonej twarzy z ogromem widocznych żył dawały naprawdę żałosny wygląd. Nie to ją jednak interesowało. Skierowała spojrzenie na szyje z widocznymi śladami po zaciskanych palcach. Jej oczom ukazał się bijący szkarłatną czerwieniom złożony run. Znała go doskonale, run zniewolenia przez wielu praktykantów nazywany „smyczą „ Wyjaśniało to jego zachowanie, nieświadomie go ukarał. Opuszkami palców przejechała po znaku, ten wygasł pozostawiając czarną wypaloną bliznę. Znak zmuszający do posłuszeństwa. Spojrzała na jego twarz która na powrót nabrała naturalnego koloru. Wiedząc, że nic złego mu nie grozi odsunęła się pozwalając mu wstać. Nieważne jak silny był ból wywołany pieczęcią, zaraz po przerwaniu kary ciało wracało do normalności.  

-Wybacz. – wyczuła w jego głosie nutę strachu, bał się jej – Już wychodzę.  

Odwrócił się jednak nim zdążył postawić krok złapała go za ramie. Poczuła jak cały sztywnieje.  

-Zostań.- powiedziała spokojnie, starając się by nie był to rozkaz.

Stali tak chwilę w bezruchu, ostatecznie poczuła jak mężczyzna się rozluźnia delikatnie kiwając głową. Czekała licząc że coś odpowie, w końcu jednak zrezygnowana odwróciła się przechodząc do „sypialni”. Siadła na posłaniu podciągając kolana pod brodę, była naprawdę zmęczona. Czuła jednak, że nie będzie jej dane szybko się wyspać. Miała wrażenie, iż przez kilka ostatnich kilka nocy. Popełniła więcej błędów niż w ostatnie parę dekad. Wszystko wokół niej powoli się rozpadało, a ona nie mogła nic z tym zrobić. Starając się cokolwiek naprawić jedynie pogarszała sytuacje. W dodatku Jezioro zamiast drugiej osoby której mogła by się poradzić, stworzyło jej sługusa. Łzy zaczęły spływać jej po brodzie. Czuła jak powoli opuszczają ją resztki sił. Przed wybuchnięciem płaczem powstrzymał ją odgłos kroków. Słysząc odsuwającą się kotarę spojrzała w jej stronę, wzrok Wilka uciekł przed jej spojrzeniem.  

-Wyczułem że coś jest nie tak. – przyklęknął przed nią z wzrokiem wbitym w ziemie- Co się stało?

Siedziała tak wpatrując się w niego, jak długo z nikim nie rozmawiała? Odkąd stała się Łowczynią czas przestał mieć dla niej znaczenie. Nigdy jednak tak naprawdę nie przestała jej doskwierać samotność. Mimo że okłamywała samą siebie, to taka właśnie była prawda. Spojrzała na jego białe włosy, jeżeli on również ma stać się taki jak on. Nie powinien czuć się samotny. Ściągnęła maskę. Mimo łez płynących jej po policzkach uśmiechnęła się delikatnie. Powoli, bardzo powoli przytuliła się do niego. Objąwszy jego szyje wtuliła głowę w ramię. Czuła bijące od niego ciepło, coś co ona dawno utraciła. Początkowo napiął mięśnie, później jednak również ją objął. Trwali tak w uścisku który dla niej mógłby nigdy się nie skończyć. Mimo tego musiał….




/Z dużym opóźnieniem ale w końcu mogę wam zaprezentować "część 4". Niestety całkowity brak weny sprawił że zdołałem napisać tylko tyle. Mam nadzieję że mimo wszystko się podoba. Zachęcam do komentowania./

NiktIstotny

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 1088 słów i 6011 znaków.

2 komentarze

 
  • Użytkownik emeryt

    Dziękuję Tobie za tą opowieść, na którą natknąłem się co prawda przez przypadek, lecz bardzo mnie zaciekawiła. Dziękuję Tobie za nią, a ponieważ kończy się stary rok, więc życzę Tobie aby nadchodzący był lepszy niż ten. Życzę dużo zdrowia i samych pomyślnych dni.

    28 gru 2020