Łowczyni z nad Jeziora "Epizod 3"

Łowczyni z nad Jeziora "Epizod 3"Biegła przed siebie najszybciej jak tylko potrafiła. Jej oddech już dawno stał się płytki i nieregularny, płuca paliły ją żywym ogniem…. Nie mogła się zatrzymać, nie mogła się ukryć. I tak by ją znalazł…. Przed nim nic się nie ukryje. Im dalej biegła tym las stawał się mroczniejszy, nigdy wcześniej nie zaszła tak daleko. Mimo swoich wrażliwych oczu nie była w stanie dostrzec własnych dłoni, biegnąc po omacku miała wrażenie że ciemność zaczyna ją przytłaczać. Zmęczone nogi mimowolnie zwalniają, musi biec…. Ból wyczerpanych mięśni staje się nie do zniesienia. Zahaczyła o niewielki korzeń wystający z ziemi. Siła upadku sprawił że wypuściła łuk który już po chwili przepadł w mroku. Mrok przeszył chrzęst skręcanych kości. Z jej ust wydobył się krzyk . Usłyszawszy za sobą dźwięk pękających gałęzi  momentalnie zakryła usta. Zbliżał się. Chciała się podnieść, skręcona kostka jej to uniemożliwiła. Obróciwszy się na plecy zaczęła szybko wycofywać. Serce bijące jak oszalałe zatrzymało się kiedy jej plecy dotknęły skalnej ściany. Wszechobecna ciemność uniemożliwiała znalezienie drogi ucieczki. Jej uszu dobiegło straszliwe warczenie. Nie było to stworzenie z tego świata. Miała wrażenie że serce łomoczące w piersiach już dawno powinno pogruchotać jej żebra.  

-Nie ma ucieczki. – mroczny głos uderzył w nią zewsząd.

Ostatnim co ujrzała była para przerażających, bijących czerwienią oczu….


Obudziła się zlana potem, czuła spływające jej po policzkach łzy. Gwałtowny oddech w raz z oszalałym sercem poruszał gwałtownie klatką piersiową. Brak światła zaczął jej mocno doskwierać, z pomocą przyszła druga latarenka którą trzymała przy posłaniu. Błękitny płomyczek wydawał się teraz zbawieniem. Usiadłszy skryła twarz w dłoniach. Czy ona śniła? Nie miewała snów od kiedy sięga pamięcią, zawsze kiedy o tym myślała żałowała. Po tym koszmarze wolała już nigdy więcej nie zasnąć, by nie musieć więcej tego przeżyć. Otarła twarz z łez których nie widziała równie dawno. Siedziała tak przez chwilę ostatecznie stwierdzając że i tak nie chce już zasnąć. Jej kolana były już wygojone i w pełni sprawne.  Wstała ścieląc posłanie. Dopiero wykonując tą prostą czynność zrozumiała jak bardzo jest osłabiona.  Odsłoniła kotarę oraz biorąc ze sobą światło przeszła do głównego pomieszczenia. Zabrała kubek do którego wsypała przygotowaną wcześniej mieszankę ziół. Zalała go wrzątkiem płynącym po ścianie „łaźni”. Powstała w ten sposób herbata była tym czego teraz potrzebowała. Usiadłszy w cieple zaczęła pić delektując się lekkim smakiem mięty. Przyjemność jednak szybko się skończyła. Odstawiwszy kubek ubrała się. Mimo iż las był jej, świadomość że ktoś mógłby zobaczyć ją nagą nie wydawał się pokrzepiająca. Dlatego też chwilę później, już ubrana i w masce wychodziła z jaskini. Las wydawał się żywszy niż za zwyczaj. Spowodowane było to faktem iż przyprowadziła tu wielu nowych ludzi, nawet teraz widziała ich pomiędzy drzewami. Żałowała jedynie że wkrótce zabierze ich Jezioro…

Nie mając żadnych ważnych zajęć pomyślała o tym żeby poprzyglądać się ludziom. Problem polegał na tym że był środek nocy, większość ludzi najpewniej spało. Problem ten jednak  rozwiązał się równie szybko. Jezioro ją wzywało. Nie uśmiechało jej się to, ale musiała wypełnić polecenie. Niechętnie skierowała się w jego kierunku. Będąc blisko wyczuła coś dziwnego, miała wrażenie jakby nad jeziorem był człowiek którego zaprosiła jednak. Inny… Zaciekawiona przyspieszyła kroku wybierając drogę na skróty. Im bliżej była tym wyczuwana aura stawała się silniejsza, czuła że z skądś ją zna. Zatrzymała się w miejscu z którego miła doskonały widok na całe jezioro. Wtedy zrozumiała, nad jeziorem stał człowiek. Ten sam którego niedawno przegnała. Woda ciemności go odmieniła. Piękną czerń włosów zastąpiła biel, ta sama która zdobiła całe ciało Łowczyni. Tworzyła ona silny kontrast z czernią jego płaszcza który zdawał się pochłaniać część mroku nocy.. Jego aura zyskała na sile, teraz biła od niego z niesamowitą potęgą. Również coś co wcześniej nazwała nieludzkim było w nim dużo silniejsze, właśnie dlatego była pewna że to on.

-Wreszcie jesteś.- usłyszała jego donośny głos niesiony wiatrem.

Odwrócił się w jej stronę składając głęboki ukłon. Zdenerwowana i jednocześnie zaciekawiona zeszła do niego. Kroki stawiała powoli i niepewnie  jednak ostatecznie stanęła przed mężczyzną.  

-Czekałem na ciebie Łowczyni.- powiedział uśmiechając się do niej.  

-Nie powinno cię tu być. – powiedziała, mając wrażenie że w głosie nieznajomego jest coś co kiedyś już słyszała.

-Ono mnie zaprosiło.- wskazał na Jezioro- I kazało na ciebie czekać.

Więc miał prawo tu być, ale dlaczego? Nie był przecież martwy, co prawda jego cząstka była już w świecie dusz jednak nie upoważniało go to do przebywania tu. Zastanawiała się nad tym  nagle zdając sobie sprawę że milczy.

-Mam stać się łowcą. – powiedział ten fakt równie obojętnie jak gdyby wypowiadał się o pogodzie.

-Nie! – powiedziała nieco głośniej niż zamierzała.  

Przecież nie mógł zostać strażnikiem tego miejsca, ona nim była. Jezioro obiecało że będzie jedyną…

-Tak Kind, najwyraźniej Jezioro uznało że przyda ci się pomoc.- mówiąc to przybliżył się do niej niemalże jej dotykając- Będzie nam tu razem bardzo przyjemnie.

Jej serce zabiło szybciej, nie rozumiała dlaczego. Mimo że przewyższał ją o głowę nie bała się go. Więc dlaczego? Nie miała czasu nad tym pomyśleć, zaczął ściągać jej maskę. Odtrąciła gwałtownie jego dłoń, to że Jezioro go zaakceptowało nie znaczyło że ona musiała. Cofnęła się o krok gdy jedno z jego oczu błysnęło czerwienią, znała tą czerwień. On jednak ją zignorował, jego wzrok skierowany był gdzieś między drzewa. Był dla niej za szybki, nie była w stanie dostrzec jego ruchów. Jedynym co zobaczyła było martwe ciało człowieka spadające z  
drzewa. Zaraz po nim na ziemie zeskoczył on.

-Twój las chyba przestał być bezpieczny. – rzucił ciałem pod jej nogi – kiedy znaleźli się ludzie szukający zemsty.  

-Zemsty? – mimo widoku ciała nie wierzyła w to co się dzieję- Kto miałby się na mnie mścić?  

-Wśród ludzi zaczęła krążyć plotka że strażnik  lasu zaczął zabijać niewinnych. Mówi się że trzeba go zabić by Lustro Cienia wybrało nowego.- mówiąc to na powrót do niej podszedł.

Zignorowała jego dłoń odgarniającą jej włosy za ucho. Nachyli się nad nią szepcząc jej do ucha.

-Jezioro postanowiło stworzyć potwora który będzie cię chronił- powiedział cicho a ona poczuła że się uśmiecha – Miło cie poznać Owieczko, możesz mnie nazywać Wilkiem. Przyrzekam ci śmierci wszystkich którzy podniosą na ciebie rękę.

NiktIstotny

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 1322 słów i 7157 znaków.

3 komentarze

 
  • Użytkownik Koteczka

    Super. Bardzo ciekawe :)

    17 paź 2016

  • Użytkownik Koteczka

    @NiktIstotny W takim razie czekam. Na pewno przeczytam ją z radością :)

    17 paź 2016

  • Użytkownik blogerka

    Ciekawe :)

    16 paź 2016