Hawajskie Szczęście rozdział 4

-Podstawą jest utrzymanie równowagi.Jeśli to opanujesz reszta pójdzie łatwo-Steen dawał mi wszelkie wskazówki pomimo tego, że ćwiczyliśmy na "sucho" czyli na plaży traktował tą lekcję bardzo poważnie.
-Na piasku jest łatwo i wiem, że może Cię to śmieszy ale uwierz na falach bardzo przydadzą Ci się moje lekcje-Dodał w 100% poważnie tak bym każdą radę wzięła do serca.

Pierwsza lekcja surfingu była bardzo przyjemna, ale chyba minię trochę czasu zanim Steen pozwoli mi spróbować sił na wodzie.

-A więc po tak udanym porannym treningu należy się porządne śniadanie.Jeśli pozwolisz ja i laluna zapraszamy Cię do nas, chyba że masz inne plany to zrozumiemy.  
-Jeśli nie będę przeszkadzać to czemu nie i tak nie mam innych planów- Spojrzałam na lalune która grzecznie zawsze stała przy Steenie i zachowywała się tak jakby wszystko rozumiała.
-No więc chodźmy, laluna pewnie umiera z głodu- Pies pobiegł w stronę domu, a ja i Steen spakowaliśmy cały sprzęt i ruszyliśmy za psem.

Mieszkanie było położone przy głównej alei nad plaża.Wejście frontowe było od strony alei.Już na samym wejściu przywitała mnie ściana na której wisiało pełno zdjęć Steena i jego zmarłej żony.Było widać że w tym domu tętniło kiedyś życie a miłość do drugiej osoby była na pierwszym miejscu.
-Wejdź śmiało nie krępuj się.-Głos Steena prowadził mnie przez hol do dużego pokoju.Pomimo starszego wieku w domu były nawet wieże stereo i lepszej jakości telewizor w oczy również rzucił się komputer na biurku.
-Trochę piszę czasami.Najczęściej nowele- Zostałam przyłapana na patrzeniu w monitor komputera.-Lepiej się piszę na komputerze ale klawisze są trochę małe.
Salon poza tym był klasyczny, kanapa, fotele, lampka, gazety nic nadzwyczajnego.
Z salonu było przejście do tarasu całego oszklonego.Na samym środku stał duży okrągły stół na którym już stało przygotowane śniadanie.  
-Dziś serwujemy naleśniki oraz omlety, jak kto woli-Uśmiechnął się do mnie wskazując na krzesło na którym miałam usiąść.-Do tego świeżo wyciskany sok lub herbata.Częstuj się śmiało.-Brzmiało jak zwykłe śniadanie, ale nie dla mnie.  
Od tak dawna nie jadłam porządnego śniadania, że aż szok.Na stole były idealnie okrągłe naleśniki oraz pulchne ale nie za pulchne omlety do tego pełno dodatków od orzechów i suszonych owców po świeże, które wyglądały rewelacyjnie.Świeży sok i herbata czułam się jak w raju, jak w domu. Tego mi najbardziej brakowało jeśli chodzi o dom, wspólnych rodzinnych śniadań.Zazwyczaj od kiedy jestem na Hawajach jem coś w barze przed pracą albo coś "śmieciowego" ze sklepu za rogiem.

Całe śniadanie przebiegło w ciszy.
-Było prze pyszne.Dziękuję bardzo-Ostatni łyk herbaty i śniadanie skończone.
-No powiem Ci, że jak na taką kruszynkę to bardzo dużo zjadłaś.- Lekko się zaśmiał przez co ja poczułam się nie zręcznie.Swoją drogą na prawdę dużo zjadłam : Trzy naleśniki, jeden omlet, do tego sok i herbata. -Ale to dobrze, świadczy to tylko o tym, że Ci smakowało a to mnie bardzo cieszy - Steen wstał i zaczął zbierać naczynia. Od razu od ruchowo wstałam by mu pomóc.  

Podczas sprzątania.Zaczął się temat mojej przeszłości co sprawiło, że się tu znalazłam i jakie mam plany na przyszłość.Nie zabrakło również pytań o zmarłej żonie Steena oraz o całym tym zamieszaniu jak on się tu znalazł.  

-O zaraz 11 pora na leki.
-Choruję pan?- trochę zmartwiłam się gdy usłyszałam o lekach, przecież zdrowi ludzie ich nie biorą.
-Tak, wiesz w moim wieku już nie jest się jak młody Bóg.- Było czuć w jego głosie, że chciałby być jeszcze młody.-To nic wielkiego problemy z sercem, do tego dochodzi jeszcze arytmia serca.Leki które biorę przyśpieszają bicie serca, bez nich nie było by w stanie dobrze pompować krew. -Brzmiało poważnie a po wyrazie twarzy Steena wiedziałam, że takie też jest.
-Oh a to nie powinien się pan przemęczać, może lepiej żebyśmy nie powtarzali naszych lekcji.
-Nie nie! -Zaprotestował -Czuję się dobrze chcę w pełni wykorzystywać swoje życie i chcę Cię nauczyć serfować- Wiedziałam że Steen chce mnie uspokoić i sprawić bym nie zaprzątała sobie tym głowy.
-No dobrze to na mnie już pora.Dziękuję za śniadanie i za naukę było mi bardzo miło-Wyciągnęłam rękę w ramach podziękowania.
-Następna lekcja za dwa dni czyli czwartek?
-Ale pan....  
-Bez żadnego ALE- Szybko przerwał mi to co chciałam powiedzieć.-Czuję się dobrze tak jak mówiłem.
-W czwartek mam na drugą zmianę, więc może być o 10.
-To jesteśmy umówieni
Steen odprowadził mnie do drzwi jeszcze raz podziękowałam pożegnałam się z nim oraz z laluną i ruszyłam na małe zakupy spożywcze bo moja lodówka była pusta.  


Resztę dnia spędziłam w domu.Wolny dzień to coś czego było mi trzeba.Wieczorem wyszłam na spacer.Na ulicach było już ciemno, ulice oświetlały latarnie oraz księżyc, który dziś był w pełni.Jak zwykle na głównej alei o tej porze był mały ruch.Nasze miasteczko to nie centrum wiec nigdy nie ma tu tłumów.Dzielnice są spokojne głównie bez większych zamieszek, poza tą zamieszką która działa się tego wieczoru.  
Na powrocie do domu w jednej z bocznych uliczek usłyszałam dość poważną kłótnię dwóch chłopaków.Nie widziałam ich twarzy było dość ciemno ale za to było ich słychać głośno i wyraźnie.Miałam tylko przejść obok niezauważona.... W pewnym momencie chłopcy rzucili się sobie do gardeł, wyglądało dość poważnie.

-Ej Ej! Przestańcie-Zaczęłam krzyczeć mając nadzieje, że przestaną....IDIOTKA na co ja liczyłam?
-Halooo Koniec!-Byłam coraz bliżej całego tego zamieszania a na asfalcie było już widać krople krwi.  
-Ej WY!- Mój ostatni okrzyk który nadal nic nie zmienił.
-Odejdź to nie twoja sprawa.ROZUMIESZ wynocha stąd- Bili się i krzyczeli a jednak faceci mają podzielną uwagę.Ich uwagi mnie nie powstrzymały.Byłam już na tyle blisko by zobaczyć ich twarze jeden z nich to średniego wzrostu blondyn, który krwawił z nosa a drugi to wysoki brunet z poszarpaną koszulką obitą kością policzkową i przetartym łukiem brwiowym.
Koniec.Chciałam już stanąć między nimi, ale nie zdążyłam.Brunet uderzył blondyna ostatni raz.
-Spierdalaj i się więcej na oczy nie pokazuję razem z tą dziwką-Warknął przez zęby to blondyna który leżał od uderzenia na ziemi -A ty nic tu nie widziałaś i lepiej wracaj do domu -Skierował wzrok na mnie dając mi do zrozumienia, że już czas na mnie.
-Ale tak nie można- NIE WIEM po co to powiedziałam samo ze mnie wyszło -On krwawi i leży na ziemi.
-To mu pomóż jak taka z Ciebie dobra dusza-Brunet zadrwił ze mnie odchodząc od miejsca akcji.
-Nic mi nie jest to tylko krew z nosa- Blondyn nagle odezwał się próbując wstać.Pomogłam mu otrzepał się i poszedł.
-To kurwa męska takim się nie pomaga -Splunął brunet patrząc na blondyna, który odchodził w swoją stronę.
Pech chciał, że mój dom jest w tą samą stronę co szedł brunet.Szłam więc za nim w pewnej odległości żeby sobie nie pomyślał, że go śledzę.
-Chodzisz za mną czy jak to jest?-Jego ton nic się nie zmienił ciągle był oschły i spięty.
-Oh nie ja po prostu mieszkam w tamtą stronę- Wskazałam ręka na drogę przed sobą i poczułam się niekomfortowo.
-O tej porze nie powinno chodzić się samemu- Miał racje było już sporo po 23.Straciłam poczucie czasu przez całe to zamieszanie.-Ale masz szczęście jestem tu ja -Brunet cały czas szedł przede mną ale tym razem jego ton był bardzo pewny siebie.

Miałam już skręcać w swoja uliczkę, lecz nagle przyjechały trzy motocykle z których łącznie z siadło 5 chłopaków tym blondyn, który wcześniej oberwał od bruneta.  
Rzucili się wszyscy na bruneta jak stado dzikich zwierząt.Szarpali się rzucali na ziemie krew była wszędzie a moje krzyki i protesty na nic się nie dały.Brunet z całych sił się starał nie upaść ale 1 na 5 to nie równa walka.Szybko opadł na ziemie.W ataku paniki i ilości krwi zaczęłam grozić telefonem na policje.Numer miałam już wybrany, cały "gang" szybko wskoczył na swoje motocykle i odjechali.To wszystko działo się tak szybko.  
-Nie dzwoń- Ostatkami sił brunet zaprotestował -NIE DZWOŃ KURWA! -powtórzył.  
Odłożyłam telefon i podeszłam do niego.



----------------------------------------------------------------------------------------------------

KONIEC TEJ CZĘŚCI. Nowa postać może namieszać :D :D

Keinyy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1627 słów i 8703 znaków, zaktualizowała 17 paź 2016.

3 komentarze

 
  • Użytkownik NikStar

    Kiedy następna część? Bo jest super ;)

    30 paź 2016

  • Użytkownik Olifffka<3

    Suuper

    23 paź 2016

  • Użytkownik Nataliiia

    Kiedy następna część  :)

    19 paź 2016