Carpe diem #2

Siedziałam sobie z babcią w salonie i rozmawiałyśmy o różnych rzeczach. Z babcią zawsze mogłam porozmawiać o wszystkim. Moi rodzice to tylko o pracy albo o szkole.
- Jak tam ci w szkole idzie?- zapytała mnie.
- Dobrze, nie narzekam.- uśmiechnęłam się.- Chociaż ostatnio coś mniej się uczę.
- Przynajmniej sobie trochę odpoczniesz. Za dużo tej nauki. Non stop tylko się uczysz.- cieszyło mnie zawsze podejście mojej babci. Ona mnie nigdy nie zmuszała do nauki, wręcz przeciwnie.- Masz może jakiegoś chłopaka?- na mojej twarzy zagościł miły uśmiech.
- Mam.- babci ta odpowiedz się spodobała.
- To świetnie. Jak ma na imię?
- Daniel, właśnie od niego wracałam i postanowiłam do ciebie zajrzeć. Ostatnio cię zaniedbywałam.- uśmiechnęłam się.
- Nic nie szkodzi. Przecież też masz swoje życie. A rodzice wiedzą?
- Nie pytali.- zaśmiałam się.- Sama im nie będę mówić. Nie chce mi się wysłuchiwać że nauka jest najważniejsza. Są ważniejsze rzeczy na głowie. Po za tym ostatnio miałam już dość problemów.
- Dlaczego? Coś się stało?- zmartwiła się babcia.
- Nie, nie. Wszystko jest w porządku. Tylko Daniel jest w szpitalu i strasznie się o niego martwiłam. Ale teraz już jest dobrze.
- Co mu się stało?
- Został pobity. Ale już doszedł do siebie. Wyjdzie ze szpitala może za tydzień. Przedstawię ci go jak chcesz.- babcia się uśmiechnęła.
- Oczywiście, jeżeli to nie będzie dla niego problemem. Chodzicie do tej samej szkoły?
- Klasy.- poprawiłam ją. I tak na rozmowie spędziłam z nią resztę dnia. Gdy spojrzałam na zegarek i zobaczyłam że jest już po 20, postanowiłam wracać do domu. Pożegnałam się z nią i poszłam do domu. W domu czekali już na mnie rodzice.
-Cześć!- krzyknęłam wchodząc do domu.
- Gdzie ty byłaś? Martwiliśmy się o ciebie. Czemu nie odbierałaś telefonu?- krzyczała na mnie mama. Faktycznie wyciszyłam go jak wchodziłam do szpitala.
- Przepraszam, była u babci. Chyba nie zabronicie mi do niej chodzić. Miałam wyciszony telefon. Straciłam rachubę czasu i się u niej zasiedziałam. Przepraszam. A teraz idę się wykąpać.- przeszłam obok mamy i pobiegłam po schodach do pokoju. Wyciągnęłam telefon z torby. Faktycznie miałam cztery nieodebrane połączenia od mamy. Rzuciłam telefon na łóżko i poszłam się wykąpać. Gdy już się odświeżyłam poszłam z powrotem do pokoju i położyłam się na łóżku. Wzięłam telefon do rąk, bo przed chwilą dostałam smsa. To od Patryka.
- Hej! Może tak wreszcie spotkasz się ze swoim przyjacielem? ;P- napisał na co ja się zaśmiałam. Faktycznie ostatnio nawet w szkole z nim nie gadam.
- Hej! To możemy się spotkać jutro. W końcu weekend. Zbierzemy ekipę i idziemy ;D
- Ok. To gdzie się spotykamy i o której? Ja wszystkich powiadomię.
- No nie wiem na boisku. Może być pod LO3, o 12. Tam będzie bliżej niż pod naszą szkołę.
- Ok. To do zobaczenia. xx- byłam już bardzo zmęczona więc poszłam spać. Obudziłam się o 10. Tak mi się dobrze leżało, że wzięłam laptopa do łóżka i leniuchowałam jeszcze 20 minut. Wyczołgałam się z łóżka i poszłam wziąć szybki prysznic. Potem poszłam, nadal w piżamie na dół. Byłam głodna. Mama zrobiła mi na śniadanie jajecznice. Gdy już zjadłam pyszne śniadanie, powlekłam się do pokoju. Tam miałam jak zwykle dylemat w co się ubrać. Stałam przed wielką szafą przepełnioną ubraniami. W końcu wyciągnęłam czarne getry, różową zwiewną bluzkę i moje ulubione czarne trampki ze skóry. Gdy już była 11:45 postanowiłam iść już do znajomych. Po chwili byłam już na miejscu. Wszyscy już byli. Nie spodziewałam się że będą niektóre osoby. Mianowicie Szymon i Przemek z kolegą. Reszta mi odpowiadała. Mianowicie Martyna, Patryk, Olka, Monika i Kaśka. Przywitałam się ze wszystkimi. Siedzieliśmy na jednej z ławek. Ja siedziałam u Martyny na kolanach, bo na ławce już nie było miejsca a nie chciałam siedzieć na betonie jak reszta. Na boisku grali w kosza jacyś chłopaki. Trzeba przyznać że bardzo przystojni.
- Idziemy z nimi zagrać?- zaproponował Przemek. Lubiłam grać w kosza, więc nie miałam nic przeciwko. Po za tym umiałam.
- Ok. To idź się spytać czy możemy.- powiedział Patryk. Ten posłuchał i poszedł. Po chwili wrócił.
- Możemy. To chodźcie.- wstaliśmy z ławki. Nie wszyscy chcieli iść, a mianowicie Olka, Monika i Kaśka. To nawet lepiej, bo teraz będzie nas parzysta liczba. Tych chłopaków było dwóch.
- To co gramy mecza?- zapytał ten przystojniejszy.- Jestem Kuba, a to jest Mateusz.- wskazał na kolegę.
- Kornelia.- podałam mu rękę z uśmiechem. On zrobił to samo. Podeszłam do jego kolegi i także się uśmiechnęłam i podałam rękę.
- To jakie składy?- zapytał Mateusz.
- Ja z Martyną i Kubą na waszą trójkę. Kto za?- zaśmiałam się.
- Ja.- powiedział Kuba. Potem wszyscy się zgodzili i zaczęliśmy grać.
Grało nam się bardzo fajnie. Nawet wygraliśmy jednym punktem. Podejrzewam że fartem.
Graliśmy chyba 15 minut. Strasznie się zmęczyliśmy, więc poszliśmy trochę odpocząć.
- Świetna gra dziewczyny.- powiedział Kuba. Ja się tylko uśmiechnęłam.
Chyba ci telefon dzwonił.- odezwała się do mnie Kaśka.- Nie chciałam cię wołać bo grałaś.- podeszłam do ławki i wyciągnęłam z torby telefon. No tak to Daniel. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Kto do ciebie dzwonił?- zapytała Martyna. Ciekawska jak zawsze. Ale w końcu to moja przyjaciółka, mówiłam jej wszystko.
- Głupio się pytasz. Daniel, a kto inny.- powiedziałam i od razu do niego oddzwoniłam.
- Hallo?- odezwał się w telefonie jego słodki głos. Od razu wymalował mi się na twarzy miły uśmiech.
-Przepraszam że nie odbierałam, ale jestem na dworze ze znajomymi. Zresztą nie tylko moimi, bo i twoimi. Mianowicie Szymon też jest. Ja nawet nie wiedziałam kto będzie.- wyżaliłam mu się.-Chciałeś coś że do mnie dzwoniłeś?- zapytałam.
- Nie, chciałem tylko usłyszeć twój głos. Nic więcej. Dobra wracaj do znajomych. Pa
- To słodkie. Pa- zaczęłam się śmiać, po czym się rozłączyłam.
- Wy nie chodzicie do naszego LO?- zapytał Mateusz.
- Nie.- odpowiedział krótko Szymon.
- Idziemy grać?- zapytałam i dostałam błyskawiczną odpowiedź.
- Nie!- powiedzieli wszyscy razem. Spojrzałam na Kubę.
- Idziesz?- kiwnął głową i razem udaliśmy się na boisko. Rzucaliśmy do kosza piłką. Nawet mi to wychodziło.
- Czemu twój chłopak nie jest tu z wami?- zadał pytanie Kuba. Uśmiechnęłam się po czym mu odpowiedziałam.  
-Jest w szpitalu.
- To coś poważnego?- znowu zadał pytanie.
- Płaci za swoje błędy. Niestety takie życie.- na chwile przestaliśmy grać i stanęliśmy naprzeciwko siebie.
- Ile ty w ogóle masz lat? Tak z ciekawości pytam.
- No mam trochę.- zaśmiałam się.- W tym roku będę miała osiemnastkę. A ty, ile masz?- tym razem ja zadałam pytanie.
- W tym roku dziewiętnaście będzie. Już cię chyba tu widziałem. I to chyba nie raz.
- Możliwe, często tu przychodzimy.
- To tak jak ja.- uśmiechnął się do mnie. Przybliżył się i próbował mnie pocałować, ale ja go od razu odepchnęłam.  
- Co ty sobie wyobrażasz?- krzyknęłam na niego. Byłam wściekła.
- O co ci chodzi? Sama mnie prowokujesz.- powiedział z uśmieszkiem na twarzy.
- Jesteś żałosny.- odezwałam się i ruszyłam w stronę ławki. On złapał mój nadgarstek.- Zostaw mnie.- krzyknęłam i wyrwałam rękę. Podeszłam do ławki, zabrałam torebkę i ruszyłam w stronę domu. Znajomi coś za mną krzyczeli, ale byłam za bardzo wkurzona żeby ich słuchać. Wydawał się taki sympatyczny, a okazał się zwykłym dupkiem. Gdy zaszłam już do domu. Bez słowa poszłam do swojego pokoju. Reszta mojego dnia była okropna. Cały czas się nudziłam i moja złość jeszcze nie opadła.

*Następnego dnia*
Obudziłam się o 11. Ubrałam się i poszłam zjeść śniadanie.
- Chce iść na zakupy, dacie mi jakieś pieniądze?- zapytałam mamę.
- Ile potrzebujesz?
- No nie wiem. Kupiłabym sobie jakieś ładne ciuchy. 200?- zapytałam z głupim uśmieszkiem.
- Weź sobie z szuflady.- podeszłam do niej i pocałowałam w policzek.
- Dziękuje.- odezwałam się i poszłam zabrać pieniądze. Schowałam pieniądze do portfela i poszłam do galerii. Tam chodziłam po sklepach w poszukiwaniu czegoś ładnego. Kupiłam mnóstwo rzeczy. Kupiłam beżową sukienkę, czarne szpilki na platformie, śliczną małą torebeczkę i jeszcze parę innych rzeczy. Zakupy były jak najbardziej udane. Gdy już kończyłam zakupy kupiłam sobie czekoladowego shaka. I tak z dobrym humorem wróciłam do domu. Potem poszłam do Daniela i tak skończył się mój dzień. Nie był jakoś specjalnie wyjątkowy, ale nawet udany.

*Dwa dni później.*
Był wtorek. Ja już wracałam ze szkoły. Dzisiaj mieliśmy dwa sprawdziany. Nie uczyłam się, więc nie oczekuje jakiejś specjalnej oceny.
Postanowiłam że może dzisiaj odwiedzę babcię. Nie mam nic lepszego do roboty. W domu trochę posprzątałam i poszłam się przebrać w coś ładniejszego.
Ubrałam moją nową sukienkę. Wyglądałam w niej ślicznie. Świetnie na mnie leżała. Poprawiłam włosy i makijaż i zeszłam na dół napić się soku. Siedziałam sobie samotnie w kuchni. Jakoś bardzo mnie to nie ruszało. Non stop jestem sama w domu. Mój telefon zawibrował, dostałam smsa. Podniosłam go ze stołu i zerknęłam od kogo ta wiadomość. Oczywiście od mojego Daniela. Uśmiechnęłam się zaczęłam czytać co do mnie napisał.
- Wyjdź przed dom. ;)- po co ja mam wychodzić przed dom? Dobra posłuchałam go. Włożyłam baleriny i otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazał się piękny widok. Stał tam Daniel z śliczną czerwoną różą. Dobrze wiedział że najbardziej lubię czerwone róże. To mój ulubiony kwiat. Na naszych twarzach wymalował się ogromny uśmiech. Zeszłam szybko po schodach i podbiegłam do niego. Mocno się w niego wtuliłam. Tego mi było trzeba. Podał mi kwiat do ręki, a ja złożyłam na jego słodkich ustach namiętny pocałunek który mógłby trwać nieskończoność.
- Co ty tu robisz? Przecież powinieneś być w szpitalu.- mówiłam wpatrując się w jego piękne oczy.
- Chciałem ci zrobić niespodziankę i nic ci nie mówiłem że dzisiaj wychodzę. Jak widzę udała się.- zaśmiał się, po czym chwyciłam jego rękę i pociągnęłam za sobą do domu. Poszliśmy do mojego pokoju. Zostawiłam na chwile chłopaka samego i poszłam włożyć kwiatek do wody. Gdy wróciłam Daniel leżał na moim łóżku. Ja oczywiście szybko do niego dołączyłam. Położyłam się obok niego. Ta pozycja nie za bardzo mi odpowiadała, więc usiadłam na Danielu. Co mu się spodobało. No nie dziwie się mu.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę że tu jesteś.- pocałowałam go.
- Nawet sobie nie wyobrażasz jak się za tobą stęskniłem.- przewrócił mnie z powrotem na łóżko i przygniótł swoim ciałem. Pocałował mnie w szyję, po czym zrobił malinkę. Ja tylko chichotałam.- Mam wobec ciebie poważne zamiary.- powiedział i zaczął składać na moich ustach słodkie pocałunki.
- Na przykład jakie?- przerwałam mu.
- W szpitalu miałem tyle czasu na myślenie że mam ich parę.- zaśmiał się.- Skoro w tym roku skończysz osiemnaście lat, to chyba nie bardzo cię obchodzi zdanie rodziców. Prawda?- zapytał z szyderczym uśmieszkiem.
- Nie rozumiem do czego zmierzasz. Można powiedzieć że już mam te osiemnaście lat. Więc chyba mam prawo decydować o własnym życiu.- powiedziałam, on mnie pocałował i mówił dalej.
- Więc chyba to nie problem jak spędzisz noc u swojego chłopaka?
- A twoi rodzice? Przecież nie mieszkasz sam? Co powiedzą jak sobie przyprowadzisz panienkę do domu?- zadałam mu po kolei pytania.
- O nich się nie martw. Po za tym rozmawiałem z nimi o tym. Bez przesady mam dziewiętnaście lat.- powiedział, tym razem to ja go pocałowałam.- Podejrzewam że to znaczy tak.- zaśmiał się. Zaczął mnie gilgotać, a ja nie umiałam przestać chichotać.
- Przestań.- udało mi się od niego uciec i zeszłam szybko z łóżka.- Strzelam focha.- zaśmiałam się i po chwili znowu na nim usiadłam. Strasznie mi się wygodnie na nim siedziało.- Wygodny jesteś wiesz?
- Cieszę się.- wpatrywaliśmy się w siebie w ciszy.- Chcesz znać resztę moich niecnych planów, które zastosuje na tobie?- zaczęłam się z niego śmiać i kiwnęłam głową w odpowiedzi.- Mam zamiar z tobą zamieszkać. I co dobry plan? Wiesz jeśli się nie zgodzisz zawsze mogę cię uprowadzić.
- Dlaczego od razu zakładasz że się nie zgodzę. Powinieneś sam wiedzieć że jestem na tak. A tak w ogóle to moja babcia chce cię bardzo poznać.
- Wybierzemy się do niej w najbliższym czasie. Chciałbym cię uświadomić że jestem porządnym człowiekiem i już nie palę. Cieszysz się?
- Bardzo.- powiedziałam szczęśliwym głosem. Moje usta przywarły do jego ust. Niestety mój telefon nam przerwał. Z trudem od niego odeszłam. Wzięłam telefon. To mama, odebrałam.
- Nela, mam do ciebie ogromną prośbę kochanie. Dzisiaj ma przyjść nowa gosposia, musisz się nią zająć. Pokaż jej dom, pokój, rozumiesz o co chodzi? My z tatą nie damy rady się wyrwać wcześniej z pracy. Kochanie na pewno sobie poradzisz. Liczę na ciebie.
- No dobrze, niech będzie. A o której ma przyjść?
- Za jakieś 20 minut powinna być. Dasz sobie radę. Ja muszę już kończyć, praca wzywa. Sama rozumiesz.
- Ok. Pa.- pożegnałam się i rozłączyłam.- Mam przyjąć nową gosposię. Będzie za 20 minut, więc lepiej się ogarnę.- uśmiechnęłam się do niego i podeszłam do lustra. Poprawiłam trochę makijaż i minimalnie włosy. Daniel podszedł do mnie i przytulił od tyłu. Przyglądaliśmy się sobie w lustrze. Jesteśmy tacy słodcy.- pozmyślałam. Zeszliśmy razem do salonu i czekaliśmy na gosposię.
Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi, wstałam z kanapy i poszłam otworzyć.
- Dzień dobry!- uśmiechnęłam się do kobiety. Była to kobieta około czterdziestki. Na pierwszy rzut oka wydała się bardzo sympatyczna.- Pani ma być naszą gosposią?- zapytałam wpuszczając ją do domu.
- Dzień dobry! Tak, tak to ja.- weszła do środka. Poszłyśmy razem do salonu.
- Dzień dobry!- przywitał ją Daniel. Ta miło się uśmiechnęła.
- Dzień dobry!
- Niech pani usiądzie. Napije się pani czegoś?- zapytałam ją. Kobieta usiadła na fotelu.
- Nie dziękuje.
- Bardzo panią przepraszam w imieniu rodziców. Niestety nie mogli się wyrwać wcześniej z pracy. A tak w ogóle to jestem Kornelia.- przedstawiłam się.- A to Daniel. Mój chłopak. Niestety będzie pani musiała go czasami widywać.- zaśmiałam się. Kobieta obdarzyła mnie uśmiechem.
- Ja jestem Aleksandra.
- To co pokaże pani dom.- pani Ola kiwnęła głową. Pokazałam jej gdzie jest kuchnia, łazienka, mój pokój, sypialnia rodziców, jej pokój i pokój gościnny. Dom się jej bardzo podobał. Postanowiłam ją jeszcze zapoznać z psami. Niektórzy się ich bali.- Pokaże pani jeszcze psy. Niech się pani ich nie boi. Są bardzo przyjazne. Zamknęłam je w garażu, bo jest strasznie ciepło. W garażu jest znacznie chłodniej.- otworzyłam duże drzwi i dwa wilczury wybiegły.- To Diana i Aza.- psy chciały żebyśmy się z nimi bawili.- No i to chyba na tyle. Jak będzie miała pani jakieś pytania, niech pani pyta. Jak rodzice wrócą na pewno pani wszystko wytłumaczą. Niech się pani czuje jak u siebie w domu.-powiedziałam i wróciliśmy do domu. Ja z Danielem usiedliśmy na kanapie, a pani Ola wzięła się za małe porządki. Wtuliłam się w chłopaka. Oglądaliśmy jakiś film.
- Czyli dzisiaj moi rodzice się o tobie dowiedzą?- zaśmiałam się.- Nie będą za szczęśliwi, ale nie obchodzi mnie to. A tak w ogóle to kiedy chcesz żebym u ciebie spała?
- Dzisiaj, a co ty myślisz. Wróciłem ze szpitala i postanowiłem się tobą nacieszyć.-przytulił mnie do siebie mocno i pocałował w głowę.
- Przepraszam.- odezwałam się po chwili ciszy.
- Za co?- spojrzałam na niego, zmarszczył brwi i się mi przyglądał.
- Chciałam z tobą zerwać, bo myślałam że się od siebie oddalamy. Przemyślałam to i potem stwierdziłam że nie miałabym bez ciebie żyć. Przepraszam że taka myśl przeleciała mi przez głowę.-pocałowałam go.- A właśnie mam ci coś do powiedzenia. Rozmawiałam wczoraj z Martyną o wyjeździe w wakacje nad morze. I wpadłam na pomysł żebyś z nami jechał. Ona się zgodziła, więc decyzja należy do ciebie.
- Przecież wiesz że się zgadzam.- bardzo się ucieszyłam w tym momencie.- Co w ogóle robiłaś w weekend?- teraz mnie zatkało nie wiedziałam co powiedzieć.
- Hmm, byłam ze znajomymi na Lo3. Graliśmy w kosza.- zmarszczyłam brwi.
- Coś się stało?- zapytał.
- Nie, tak. Poznaliśmy tam takiego idiotę Kubę i Mateusza. Chciał mnie pocałować, ale ja go odepchnęłam i poszłam do domu. Przed tym jak poszłam nadarłam się na niego. Tylko proszę cię nie wkurzaj się. Chce być po prostu szczera. A do tej sprawy nie wracajmy, bo nie ma sensu.- usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. To byli moi rodzice. No i się zaczęło. Chciało mi się śmiać. Ja siedziałam wtulona w Daniela. Moja mama weszła do salonu, gdzie siedzieliśmy.
- Dzień dobry!- powiedział Daniel.
- Dzień dobry!- odpowiedziała mama, tata najwidoczniej został dłużej w pracy.
- Cześć mamo! Zajęłam się panią Olą. Teraz jest chyba u siebie w pokoju.
- Chodź ze mną na chwile kochanie.- odezwała się. Ja się uśmiechnęłam i poszłam z nią na górę.- Kto to jest?- zapytała tak jakoś normalnym głosem. Aż się zdziwiłam.
- To jest Daniel. I po to tu przyszłam z tobą żeby ci powiedzieć że to jest Daniel.- zaśmiałam się.- Jeżeli ci o to chodzi, to tak to jest mój chłopak. Już od dawna. I chciałam ci oznajmić że mam osiemnaście lat i nie będziecie rządzić z kim się będę spotykać a z kim nie.
- Przecież nic nie mówię. Nawet się cieszę że masz chłopaka. Czemu mi nie powiedziałaś?- myślałam że oczy wyjdą mi z orbit. Chyba się przesłyszałam albo matkę mi podmienili.
- To na pewno ty?- zapytałam ją ona się zaczęła śmiać.
- Przestań.- cały czas się śmiała.
- Skoro masz taki dobry humorek, to jeszcze ci coś powiem. Nie będzie mnie dzisiaj w domu. W sensie na noc. Chyba nie masz nic przeciwko?
- Masz osiemnaście lat nie możemy cię traktować jak małe dziecko. Tylko proszę cię o jedno uważajcie z niektórymi sprawami.- kiwnęłam głową i pocałowałam ją w policzek.
- Kocham cię. I wolę tą wersję ciebie.- zaczęłam się śmiać i pobiegłam ucieszona do Daniel.
Siedziałam na kanapie z Danielem.
- Mama nie ma nic przeciwko.- odezwałam się do niego.- To co idziemy do ciebie?- zaśmiał się.
- No idziemy.
- Chodź do mojego pokoju. Muszę wziąć parę rzeczy i możemy iść.- odezwałam się i poszliśmy na górę. Nie brałam dużo rzeczy, bo miałam zamiar jutro rano przyjść na chwile do domu. W końcu musiałam przyjść po torbę z książkami. Wzięłam torebkę z potrzebnymi rzeczami i poszliśmy do Daniela. Daniel przytrzymał mi drzwi jak wchodziliśmy do jego domu. Zaśmiałam się na co on się uśmiechnął.
- Dzień dobry!- odezwałam się do mamy Daniela, która właśnie weszła do przed pokoju. Kobieta uśmiechnęła się do nas.
- Dzień dobry!- powiedziała.- Jesteście może głodni?
- Ja nie.- odezwałam się.
- Ja też nie.- gdy ściągnęliśmy buty, Daniel splótł nasze ręce i poszliśmy do pokoju Daniela. Gdy weszliśmy do jego pokoju usiedliśmy na jego łóżku. Przytuliłam się do niego i pocałowałam w policzek.
- Kocham cię.- szepnął mi do ucha. Złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku.
- Nie wierzę.- powiedziałam.
- W co?
- W to że cię mam i że tu z tobą jestem.- zaczęłam chichotać.
- Obejrzymy jakiś film?
- To wybierz jakiś. Zdamy się na twój gust.- chłopak się uśmiechnął i poszedł wybrać i włączyć film. Po chwili do mnie wrócił. Położyliśmy się na łóżku i oglądaliśmy film. Wtuliłam się w niego. Było mi tak dobrze, że nawet nie zauważyłam kiedy zaczęły mi się zamykać oczy.
- Widzę że usypiasz. Wstań na chwile pościele łóżko i pójdziemy spać.- uśmiechnęłam się i posłuchałam go. Chłopak pościelił łóżko, a ja przebrałam się w piżamę. Położyłam się na łóżku i obserwowałam jak Daniel się przebierał. Miał idealnie wyrzeźbione ciało. Zachichotałam, chłopak spojrzał na mnie i po chwili położył się koło mnie.
- Masz śliczne ciało.- znowu zachichotałam i przejechałam ręką po jego torsie.
- Widzę że ci się odechciało spać.
- Możliwe.- złożyłam na jego ustach słodki pocałunek. Wszystko się zaczęło. Zaczął jeździć rękoma po moim ciele. Ściągnęłam mu koszulkę i całowała jeszcze namiętniej. On również ściągnął mi koszulkę. Chyba każdy może się domyślić co się potem działo. Po upojnej nocy rano obudził mnie telefon. Czas iść do szkoły. Wyłączyłam szybko budzik, żeby nie obudzić Daniela. Spojrzałam na niego spał tak słodko, że nie miałam serca go obudzić. Pocałowałam go delikatnie w usta. Na jego twarzy pojawił się uśmiech i otworzył oczy. Patrzyłam w jego piękne oczy. Nie umiałam uwierzyć, że mam taki skarb. Rozejrzałam się po pokoju. Panował w nim istny chaos. Skrzywiłam się.
- Trzeba to ogarnąć.- odezwałam się.
- Musimy iść dzisiaj do szkoły.- zapytał i mocno do siebie przyciągnął.
- Tak musimy i niczym mnie nie przekonasz. Wstajemy.- powiedziałam i wyszłam z łóżka. Zaczęłam zbierać ubrania po pokoju i ubrałam się. Daniel tylko się na mnie patrzył.- Wstawaj.- w końcu posłuchał i wyczołgał się z łóżka. Uczesałam włosy i zrobiłam makijaż. Daniel poszedł do kuchni zrobić nam śniadanie. Gdy już wszystko zrobiłam, poszłam do niego do kuchni. Podeszłam do niego i przytuliłam go od tyłu. W tym samym momencie weszła do kuchni mama Daniela.
- Widzę że Kornelia mobilizuje cię do pracy.- zaśmiała się i usiadła przy stole. Ja dołączyłam do niej. Po chwili i Daniel dołączył do nas. Zjedliśmy kanapki, pożegnaliśmy się z jego mamą i poszliśmy w stronę mojego domu. Weszliśmy do środka.
- O dzień dobry pani Olu.- przywitałam się radośnie.
- Dzień dobry!- uśmiechnęła się do nas. Pobiegłam szybko na górę, przebrałam się i wzięłam torbę z książkami. Po chwili zeszłam na dół i poszliśmy w stronę szkoły. Spletliśmy swoje ręce i szliśmy wygłupiając się. Pod szkołą czekała na mnie Martyna, a po prawej stronie pod szkołą stał Szymon z kumplami. Widziałam jak Szymon się w nas wpatruje ze smutną minom. Pocałowałam szybko Daniela i podeszłam do Martyny, on poszedł do chłopaków. Poszłyśmy z Martyną pod klasę.
- Nie mówiłaś że Daniel wychodzi ze szpitala.- odezwała się.
- Bo sama nie wiedziałam. Wczoraj zrobił mi niespodziankę i czekał pod moim domem z czerwoną różą. Od wczoraj dopiero się teraz rozstaliśmy. Niestety. Spędziłam z nim całe wczorajsze popołudnie, noc no i dzisiejszy ranek.- dziewczyna doznała szoku. Ja się zaczęłam z niej śmiać. Jej mina była bezcenna.
- Czyli to oznacza że ty u niego spałaś? I nie tylko u niego ale też z nim?- zaczęłam się śmiać.
- No chyba tak było. A raczej nie chyba tylko na pewno.

Już za dwie lekcje wreszcie pójdę do domu. Chodziłyśmy z Martyną po szkole. Dziewczyna wypytywała mnie o różne rzeczy. Stawało się to powoli nudne.
Zaczęłyśmy się nawzajem pytać z ostatnich trzech lekcji biologii. Miałyśmy teraz z nich kartkówkę. Nawet większość wiedziałyśmy.  
Chodziłyśmy z Martyną po szkole i niespodziewanie ktoś do nas podszedł i od tyłu mnie przytulił. Mogłam się założyć że to był Daniel. Odwróciłam głowę w bok i zobaczyłam mojego chłopaka. Pocałowałam go w policzek. On jednak mnie nie puścił.
- Przyjdź do mnie po szkole. Idź się pokazać w domu i przyjdź. Nie chce żeby twoja mama miała do mnie wyrzuty że cię jej zabrałam.- zaczęłam się śmiać.
- Oj tam, oj tam.- odwróciłam się w jego stronę i pocałowałam, a potem przytuliłam mocno do siebie i poszliśmy dalej. Tym razem splótł nasz ręce.

*Dwie godziny później*

Wyciągnęłam klucze z torebki i weszłam do domu. Od razu na wejściu poczułam cudowny zapach. Aż zaburczało mi w brzuchu. Poszłam za pięknym zapachem do kuchni.
- Siadaj zaraz ci nałożę.- odezwała się pani Ola która właśnie gotowała.
- Ale pięknie pachnie.- uśmiechnęłam się do niej i usiadłam przy stole.
- Jak w szkole?- zapytała.
- No całkiem dobrze. Do niedawna byłam prymusem, a odkąd jestem z Danielem trochę się mniej uczę. Rodzice strasznie na mnie naciskają z tą nauką.
- Oni to robią dla twojego dobra. Chcą żebyś w przyszłości była kimś.- powiedziała i postawiła przede mną talerz.
- Nawet sobie pani nie wyobraża jak się cieszę że jest pani naszą gosposią. Cały czas siedziałam sama w domu. Musiałam sama ogarnąć dom, po uczyć się i czasami nawet gotować. Samotność jest świetna, ale nie na dłuższą metę.- pani Ola się uśmiechnęła. Gdy zjadłyśmy, poszłam do swojego pokoju się przebrać. Po chwili do mojego pokoju ktoś wszedł. To był oczywiście Daniel.
- Zrobimy w moje urodziny imprezę. Co ty na to? Wiesz potrzebuje twojej pomocy.- powiedziałam z uśmiechem.
- Dobry pomysł. Kogo zaprosisz?
- Ciebie, Martynę, Patryka, Szymona, Kaśkę, Olkę, Dawida, Kamila, Przemka i jeszcze jakieś osoby. Masz może numer Oliwii?- zapytałam z nadzieją. Ten pokiwał głową i podał mi numer. Zapisałam sobie go w telefonie.- zrobimy taką domówkę że wszyscy będą ją pamiętać do końca życia.- zaczęłam się śmiać.- Nie mogę uwierzyć, że to już za tydzień. Muszę powiadomić rodziców, że potrzebuje dom do własnej dyspozycji.
- Idziemy na spacer?- zapytał Daniel.
- Idziemy.- zeszliśmy na dół i powiedziałam gosposi że wychodzimy. Chodziliśmy powoli po parku. Mieliśmy splecione ręce i tak spacerowaliśmy sobie. Daniel cały czas mnie rozśmieszał. Nie umiałam się przy nim nudzić. Usiedliśmy na ławce i po prostu siedzieliśmy i gadaliśmy raczej o głupotach. Siedzieliśmy na tej ławce do nocy. Straciliśmy rachubę czasu.
- Jest już tak późno. Zbieramy się do domu?- zapytałam ze smutną minką. Daniel się zaczął śmiać.
- No niestety idziemy.- wstaliśmy z ławki i poszliśmy w stronę domu.
- Idziemy jutro do mojej babci?- zapytałam z uśmieszkiem.
- No możemy iść. I tak nie mamy innych planów.- pod furtką mojego domu, zatrzymaliśmy się.
- To ja idę. Do jutra. Pa.- podeszłam do niego bliżej i złożyłam na jego słodkich ustach pocałunek. Potem przytuliłam go.- Mogę się tak do ciebie przytulać wieczność. A nawet dłużej.
- Ja tak samo.- uśmiechnął się i w jego policzkach ukazały się słodkie dołeczki. Pożegnałam się z nim i poszłam do domu. W domu byli już rodzice. Weszłam do salonu gdzie właśnie siedzieli. Wpatrywałam się w telefon i wybrałam numer babci. Przyłożyłam telefon do ucha i czekałam aż odbierze. Już po dwóch sygnałach odebrała.
-Cześć babciu! Możemy do ciebie jutro wpaść?- zapytałam z uśmiechem na twarzy.
- Oczywiście. Przyjdźcie, przyjdźcie. Nie mogę się już doczekać.
- Ja też. To do zobaczenia. Tylko po to dzwonie. Jutro się zobaczymy to pogadamy. Pa.
- Po kochanie.- powiedziała i się rozłączyłam. Wstałam z oparcia fotela na którym właśnie siedziałam i poszłam do kuchni.
- Zaraz, zaraz wróć tu na chwile.-powiedział tata.
- Zaraz wrócę, idę tylko do kuchni.- nie wiedziałam co mam myśleć o tym. Czego chciał ode mnie tata. Nalałam sobie soku do kubka i poszłam z powrotem do salonu. Usiadłam w fotelu i spojrzałam na tatę.
- Chcieliśmy cię z mamą zapytać co byś chciała na urodziny od nas?- zapytał. Ja się tak stresowałam tym co ode mnie chce, a to taka drobnostka.
- Hmm, no sama nie wiem. Jest taka jedna sprawa. Chciałabym zrobić sobie imprezę w urodziny. No i moglibyście w ten dzień spać u babci? Proszę was.- błagałam ich o zgodę.
- Zastanowimy się nad tym.- powiedziała mama. Uśmiechnęłam się do nich.
*Następnego dnia*

Gdy wróciłam ze szkoły, zjadłam obiad i poszłam się przebrać. Postanowiłam że ubiorę moją nową sukienkę. Gdy już się ubrałam zeszłam na dół. Usiadłam w salonie obok pani Oli.
- Ślicznie wyglądasz. To jakaś szczególna okazja?- zapytała zaciekawiona. Szeroko się uśmiechnęłam i od razu jej odpowiedziałam.
- Jeszcze pani o tym pewnie nie wie, ale ja uwielbiam chodzić w sukienkach. Mogłabym cały czas w nich chodzić. To nie jest jakaś szczególna okazja, idę z Danielem do babci. Ona bardzo chce go poznać. A zazwyczaj jak chodzę do niej to lubię ładnie wyglądać.- zaśmiałam się.
Po krótkiej chwili do salonu weszła pani Ola z Martyną. Zdziwiłam się i to bardzo. Przecież nie miałyśmy raczej nigdzie wyjść.
- Hej! Czyżbym zapomniała o jakimś naszym spotkaniu?- zapytałam z nadzieją że powie że akurat przechodziła obok.
-Hej! Nie, nie zapomniałaś o żadnym naszym spotkaniu. Przyszłam bo chciałam z tobą pogadać. W szkole nie ma miejsca na takie tematy.- trochę się przeraziłam. Miała smutny wyraz twarzy. O czym chciała ze mną porozmawiać? Zadręczałam się tym pytaniem.
- Siadaj.- wskazałam na miejsce obok.- Chcesz coś do picia?
- Nie dzięki.- odpowiedziała krótko.
- No to o czym chciałaś pogadać?- chciałam wreszcie usłyszeć co ma mi do powiedzenia. Po jej minie mogłam określić że to nic miłego.
- Jest pewna sprawa. Tylko błagam cię nie wyciągaj pochopnych wniosków. Najpierw mnie wysłuchaj. Dobrze?- zmartwiło mnie to jeszcze bardziej. Tylko przytaknęłam i słuchałam co ma mi do powiedzenia.
- No mów wreszcie.- odezwałam się niecierpliwie. Dziewczyna westchnęła i mówiła dalej.
- Daniel cię zdradza. On ma kogoś. Przepraszam że ci to mówię, ale nie potrafię patrzeć jak on cię okłamuje. Widziałam go kiedyś z jakąś laską. Przykro mi.- całą klatkę piersiową mi ścisnęło. W pewnym momencie nie potrafiłam złapać tchu. Nie wierzyłam w to co przed chwilą usłyszałam. Co?! Daniel mnie zdradza?! Jak to możliwe? Mówi że mnie kocha, a na boku umawia się z jakąś laską. Dlaczego mi to robi? Przecież jestem ładna, miła, kocham go, dobrze się uczę, mam wszystko co powinna mieć wymarzona dziewczyna. Bynajmniej ja tak sądzę. Po policzku spłynęła mi pojedyncza łza. Patrzyłam w ścianę. Mój wzrok się tam zatrzymał. Dlaczego życie musi być takie nie sprawiedliwe. Dlaczego akurat mnie to spotyka? Nienawidzę go. Nie chcę go widzieć więcej na oczy.- Nela- odezwała się Martyna. Przybliżyła się i położyła swoją rękę na moim kolanie. Wstałam z miejsca i pobiegłam szybko na górę.
- Dajcie mi wszyscy święty spokój!- krzyknęłam i weszłam z hukiem do pokoju. Wyciągnęłam telefon i napisałam babci smsa że nie przyjdziemy. Położyłam się na chwile na łóżku, po czym szybko wstałam i pobiegłam na dół. Martyny już nie było. Weszłam do kuchni. Stała tam pani Ola.
- Mam do pani prośbę. Jak by przyszedł Daniel, to niech pani mu powie że nie chce go widzieć.-kobieta kiwnęła głową i podeszła do mnie. Pogłaskała mnie po głowie i zaczęła mówić.
- Kochanie nie płacz. Na pewno wszystko się wyjaśni. Zobaczysz.- byłam wdzięczna pani Oli że mnie tak wspierała. Była to dla mnie obca osoba. Darzyłam ją ogromną sympatią. Lekko się do niej uśmiechnęłam i poszłam powoli na górę. Weszłam do pokoju i oparłam się o drzwi. Powoli zjechałam z nich na sam dół i po chwili siedziałam już na podłodze. Łzy napłynęły mi do oczu i lały się strumieniami. Użalałam się nad sobą. Cały czas wmawiałam sobie że jestem brzydka, głupia i że się do niczego nie nadaje. Nienawidzę siebie samej. Straciłam najważniejszą osobę w moim durnym życiu. Nigdy nie byłam dla niego dość dobra. Jestem wielką porażką. Siedziałam pod drzwiami dobre 10 minut, wstałam z ziemi i rzuciłam się na łóżko. Czułam jak wszystko od środka mnie boli. Teraz czuje tylko nieustający ból i żal do siebie. Pragnęłam żeby wszystko było tak jak dawniej. Zauważyłam że telefon mi dzwoni. Spojrzałam na wyświetlacz. To był Patryk. Odłożyłam telefon na miejsce. Nie chce mi się z nikim gadać. Zamknęłam oczy i próbowałam jakoś o niczym nie myśleć. Niestety nie udało się. Wszystko się jeszcze bardziej nasiliło. Dlaczego ja nic nie zauważyłam? Aż tak jestem głupia? Chodziłam do niego do szpitala. Jak bym mogła to wtedy bym siedziała 24 godziny w szpitalu. A potem ta jego niespodzianka i cudowna noc. Moje szlochy jeszcze bardziej się nasiliły. Jak on może tak mnie oszukiwać? Może lepiej było wybrać wtedy Szymona? Szkoda tylko że go nie kocham. Jest odpowiednim chłopakiem, tylko nie dla mnie.
Cały czas czułam ból, który rozpierał mnie od środka. Czułam się zraniona i oszukana. Trochę się uspokoiłam. Lecz nadal po policzkach spływały mi łzy.
Usłyszałam głośne pukanie do drzwi. Nawet się nie podniosłam. Miałam nadal wtuloną twarz w pościel. Nie widziałam kto wchodzi do pokoju. Zresztą pewnie to pani Ola. Drzwi się otworzyły i ktoś wszedł do pokoju.
- Chce zostać sama.- powiedziałam załamanym głosem. Ktoś podszedł do mnie bliżej i położył swoją rękę na moich plecach. Powoli się podniosłam i odwróciłam. Spojrzałam na osobę za mną. To był Daniel. Wszystko we mnie zadrżało. Miałam ochotę wstać i mu wydrapać oczy.- Wyjdź!- powiedziałam stanowczo. On mi się przyglądał z żalem w oczach.
- Dlaczego? Co się stało? Co ja zrobiłem nie tak?- patrzył na mnie ze znakiem zapytania. W moich oczach zebrało się jeszcze więcej łez.
- Nie udawaj. Chyba cię o coś prosiłam. Wyjdź.- powiedziałam spokojnie.
- Nie wyjdę do póki mi nie powiesz o co chodzi.
- O co chodzi?- powtórzyłam po nim.- Doskonale wiesz. Jak możesz mnie tak oszukiwać i nadal patrzeć w oczy.- znowu zaczął mi dzwonić telefon. I znowu to był Patryk. Nie odebrałam.
- Powiesz mi wreszcie o co chodzi?!- podniósł głos.
-Spotykasz się z jakąś laską. Tylko nie mów że to nie prawda. Przestań wreszcie kłamać!- krzyczałam.- Nienawidzę cię. Rozumiesz.- powiedziałam cicho. Po policzku spływały mi pojedyncze łzy. Znowu czułam ten ból w klatce piersiowej. Chłopak bacznie mi się przyglądał.
- Kto ci nagadał takich głupot?- spojrzałam na niego.
- Mógłbyś się jeszcze z honorem przyznać. Mógłbyś opuścić mój dom?
- Dziewczyno! Ja ciebie kocham nad życie. I miałbym cię zdradzić. Pomyśl co ty do mnie mówisz. Kocham cię. Nie rozumiesz tego? Świata bez ciebie sobie nie wyobrażam. Skąd ci przyszło do głowy że mam inną?- mówił tak strasznie przekonująco. Lecz nie do końca mu wierzyłam.-Proszę przestań płakać. Nie umiem patrzeć na ciebie jak jesteś w takim stanie.-zbliżył się do mnie i wytarł moje łzy swoimi palcami. Chwycił moją twarz w swoje ręce i patrzył mi głęboko w oczy.- Nie zdradziłem cię. Rozumiesz? Nigdy cię nie okłamałem. Kocham cię. Zrozum to wreszcie.- pocałował mnie i nadal patrzył w oczy.
- Wierzę ci. Co ja mam teraz zrobić?- zapytałam ze smutną miną. Znowu zadzwonił mój telefon. W końcu wzięłam go i odebrałam.
- Halo?- odezwałam się bez barwnym głosem. Nie zważając na to że dzwonił Patryk. Mój najlepszy przyjaciel.
- Była u ciebie Martyna. Słyszę po twoim głosie. Próbuję się do ciebie dodzwonić, ale ty nie odbierałaś. Mam ci coś ważnego dopowiedzenia. Co trochę namiesza.
- Wiem o tym.- odezwałam się.
- Nie o to mi chodzi. Martyna to zmyśliła. Nie mogę powiedzieć dlaczego. O tym sama z nią pogadaj. Ja nie będę się wtrącał.- mówił bardzo szybko.
- Dzięki że mi to powiedziałeś. Ty przynajmniej jesteś moim najlepszym przyjacielem. Musze z nią jak najszybciej porozmawiać. To na razie.- powiedziałam i rozłączyłam się.
- Przepraszam że…- zacięłam się.- …że zwątpiłam w ciebie. I że jej uwierzyłam.- spuściłam wzrok na ziemię.- Muszę iść z nią pogadać. Chodź ze mną. Nie chcę iść tam sama.- Daniel kiwnął głową. Wstałam z łóżka i pobiegłam do łazienki. Tam się przeraziłam. Wyglądałam jak jakiś potwór. Oblałam twarz wodą. Dokładnie wyczyściłam rozmazane od tuszu oczy i nałożyłam nowy makijaż. Gdy byłam już gotowa poszłam po Daniel i razem poszliśmy do Martyny. Zapukałam do jej drzwi i czekaliśmy aż ktoś nam otworzy. Otwarła jej mama. Powiedziałam jej że przyszłam do Martyny. Mama Martyny wpuściła nas do środka, po czym zawołała córkę. Gdy Martyna ukazała się na schodach i nas dostrzegła. Zamarła. Stanęła w miejscu i wpatrywała się w nas jaki jakaś idiotka. Nie wiedziała co ma robić. Ja myślałam tylko i wyłącznie dlaczego ona mi to zrobiła. Podobno najlepsza przyjaciółka. Nie rozumiem jej. Dlaczego ona się tak zachowała. Chciała zniszczyć mi związek? Jednak nie udało jej się zniszczyć mi związku. Chociaż udało jej się zniszczyć naszą przyjaźń, która tak długo trwała. Ufałam jej. Traktowałam jak siostrę. A ona co? Niszczy mi coś na czym mi najbardziej w życiu zależy. I to jest przyjaciółka? Widocznie nie zna znaczenia tego słowa.

Poszliśmy do pokoju Martyny. Ona stała jak osłupiała. Nie wiedziała co ma zrobić.
- Dlaczego to wszystko wymyśliłaś? Ty się chcesz nazywać przyjaciółką?- mówiłam lekko podniesionym tonem. Ona miała wystraszony wyraz twarzy.
- Możemy pogadać w cztery oczy?- zapytała spoglądając na mnie.
- Poczekaj na mnie na dworze.- powiedziałam po czym chłopak wyszedł z pokoju. Ona nie odzywała się.- No mów wreszcie.- podniosłam głos. Byłam taka wkurzona.
- No bo ja nie chciałam cię ranić. Nie chciałam żeby tak wyszło. Jest mi cholernie przykro że to zrobiłam. Żałuje tego. Nikogo nie interesuje to co ja czuje. Liczycie się tylko wy wszyscy, a ja jestem w końcu bez uczuciowym człowiekiem.- mówiła smutnym głosem.
- Ja wcale tak nie sądzę. Nadal nie powiedziałaś mi dlaczego to wymyślałaś.- odezwałam się z żalem.
- Od dawna podkochiwałam się w Danielu. Z dnia na dzień okazało się że z nim jesteś. Pomyśl jak ja się wtedy czułam. Miałam do ciebie żal. Zresztą do niego także. Bolało mnie to że wybrał ciebie. Myślisz że dlaczego byłam taka niemiła jak o nim gadałyśmy. Widzę że jesteś zaskoczona. Widzisz sama nic nie zauważyłaś. Chociaż jesteś moją przyjaciółką. Nie zauważyłaś jak na niego patrzyłam, jak o nim mówiłam, jaka byłam o niego zazdrosna. Nic nie zauważyłaś.- prawiła mi kazania. Te jej słowa strasznie mnie zabolały. Podeszłam do niej i przytuliłam mocno do siebie.
- Przepraszam cię. Przepraszam że spowodowałam ci takie cierpienia.- było mi jej żal. Ona się zakochała, a jej najlepsza przyjaciółka jej to odebrała.
- Przepraszam za to wszystko z tą zdradą. Nie umiałam patrzeć jak ty z nim jesteś, jak o nim opowiadasz. Najbardziej mnie chyba zabolało to jak powiedziałaś że spałaś u niego i w ogóle. To chyba najbardziej bolało.- przytuliłam ją jeszcze mocniej.
- Przepraszam. Ja naprawdę niczego nie zauważyłam. Inaczej bym zareagowała jak byś mi powiedziała.- dziewczyna kiwnęła głową.- Ja już lepiej pójdę.- odezwałam się i chwyciłam jej obydwie ręce.- Trzymaj się.- otworzyłam drzwi i wyszłam. Zeszłam po schodach, pożegnałam się z mamą Martyny i wyszłam. Daniel czekał na mnie. Podeszłam do niego, chwyciłam jego dłoń i odeszliśmy spod domu.- Możemy iść do parku?- zapytałam. Oczy mi się szkliły. Było mi jej tak cholernie żal. Wybaczyłam jej wszystko co mi zrobiła. Nadal była moja przyjaciółką. Może miałam maleńki uraz do niej, ale nie duży. Nadal kocham ją jak siostrę. Poszliśmy w stronę parku.
- I co dowiedziałaś się o co jej w końcu chodziło?- spytał zaniepokojony.
- Tak, dowiedziałam się. I nigdy bym się nie spodziewała takiego wyjaśnienia.- zatrzymaliśmy się na chwile. Chwyciłam jego obie dłonie i spojrzałam głęboko w oczy.- Mam do ciebie prośbę.
- Jaką?- spytał.
- Nigdy. przenigdy mnie nie zostawiaj. Błagam. Nie okłamuj, nie rań, po prostu bądź przy mnie. Zrobisz to dla mnie?- chłopak się lekko uśmiechnął i musnął delikatnie moje wargi.
- Zrobiłbym to nawet jeżeli byś o to nie prosiła. Ale ja też mam prośbę. Ufaj mi, ok?- minimalnie się uśmiechnęłam.
- Przepraszam że zwątpiłam. Już nigdy tego nie zrobię. Obiecuje. Kocham cię, wiesz?- chłopak przyłożył swoje delikatne wargi do moich i pocałował tak namiętnie jak nigdy dotąd.
- Jeszcze mi nie powiedziałaś o co chodziło?- przewróciłam oczami. Byłam trochę o to zazdrosna, że maja przyjaciółka się w nim kocha.
- Co chcesz usłyszeć? Że Martyna się w tobie zakochała i specjalnie to zaplanowała? Była zazdrosna o to, że wybrałeś mnie a nie właśnie ją. Myślisz że jest to dla mnie cudowna wiadomość. Muszę teraz mieć na nią oko. Jestem o ciebie zazdrosna. Nie oddam cię innej dziewczynie, a już szczególnie nie Martynie.- chłopakowi się najwyraźniej to spodobało.
- Możesz być o mnie zazdrosna częściej.- uderzyłam go w ramię.- Dziwne że tego nie zauważyłem. Jak bym wiedział to pewnie bym z nią teraz był. No trudno.- spojrzałam na niego. Chciałam go zabić.
- Dzięki za szczerość.- obróciłam się na pięcie i poszłam z głową do góry przed siebie. Daniel chwycił mój nadgarstek i obrócił do siebie.
- Nie obrażaj się. Przecież wiesz że sobie żartuję.
- Wiem i to mnie najbardziej boli. To mnie nie bawi. Wręcz odwrotnie.- chłopakowi uśmiech z twarzy nie schodził.
- Działasz na mnie jak narkotyk. Uzależniłem się od twojego widoku.- pocałowałam go i szybko odeszłam. Szybko pobiegłam przed siebie. Uśmiechnęłam się do siebie. Chłopak nie wiedział co jest grane. Pobiegł za mną. Szybko mnie dogonił.- Myślisz że tak łatwo przede mną uciekniesz?- wybuchłam śmiechem i się zatrzymałam.
- Szkoda, bo doprowadzasz mnie do szału.- patrzyłam na niego uśmiechnięta. Spojrzał na mnie głupią miną.- Boże jaki ty jesteś durny.- zmarszczyłam czoło i go pocałowałam. Zaczęłam się śmiać.- Czemu ja z tobą jestem?- zaczęłam się zastanawiać.
- Bo mnie tak kochasz, że nie potrafisz inaczej.- spojrzałam na niego i zaczęłam się śmiać.
- Albo dlatego że nikt lepszy mi się nie trafił.- nie umiałam się przestać śmiać.
- Chyba sobie żartujesz.
- No oczywiście że żartuje idioto.- on wziął to wszystko na serio. Naprawdę jest durny. Za to go najbardziej kochałam. Umiał mnie rozśmieszyć w każdej sytuacji.
Siedzieliśmy na ławce wpatrując się w siebie.
- Co o mnie myślisz?- zapytałam z uśmiechem.
- To głupie pytanie, ale skoro chcesz to na nie odpowiem. Jesteś miła, inteligentna, przebojowa, w twoich oczach można się utopić, zabawna, idealna, mądra, najpiękniejsza na świecie. Masz piękne błękitne oczy, włosy, rysy twarzy, całokształt. Jesteś panną idealną, nie masz wad. Może jakieś minimalne.
- A ty co o mnie myślisz - zapytał.  - Sądzę że jesteś durnym idiotą, który myśli że poderwie laskę na miłe słówka.- zaczęłam się śmiać. Jego mina była bezcenna
- Idziemy jutro do twojej babci?
- No możemy iść. Przedstawię cię dzisiaj moim rodzicom. No chyba że się boisz. Chce żeby zobaczyli jakim jesteś porządnym człowiekiem.- wybuchliśmy śmiechem.- No dobra może nie jesteś, ale nie jesteś taki zły.
- Skąd wiesz? Może jestem potworem, tylko przy tobie jestem inny.
- Aż tak dobrze na ciebie działam? No to idealnie. Przecież nie zostawię cię samego z moimi rodzicami.- zaczęłam się śmiać.
- O cześć Kornelia!- odezwał się ktoś do mnie. Spojrzałam na osobę, która się do mnie odezwała. To był Kuba.
- Cześć!- odezwałam się i zmarszczyłam czoło.  
- Co u ciebie słychać?
- Nom jak widać dobrze.- odezwałam się bez uczuciowo. Boże jak on może tak na luzie ze mną gadać. Okropny typek.
- Możemy pogadać?- zapytał prawie błagająco.
- Nie mamy o czym. Zresztą jestem zajęta, jak widać.- próbowałam mu dać do zrozumienia że nie mam ochoty nawet na niego patrzeć.
- Daj mi 5 minut. Proszę cię. Potem cię zostawię w spokoju.- bałam się że Daniel będzie miał mi to za złe, ale postanowiłam się zgodzić.
- Koleś nie widzisz że nie chce z tobą gadać.- odezwał się w mojej obronie.
- Daniel pogadam z nim i zaraz wracam.- powiedziałam do niego.- Masz 5 minut.- spojrzałam na Kubę. Odeszliśmy kawałek od ławki.
- Nadal piękna jak ostatnio.- odezwał się. Zmarszczyłam czoło.
- To tyle? Bo chce wracać do chłopaka.
- Nie, nie oczywiście że nie. Bardzo cię przepraszam za ostatnie wydarzenie. Na prawdę żałuje tego. Przepraszam cię.- wydawał się mówić to szczerze.
- Przyjmuję przeprosiny.- chłopak się uśmiechnął.
- Spotkamy się może?- chciałam mu wybuchnąć śmiechem w twarz, ale się powstrzymałam i tylko się uśmiechnęłam.
- Lepiej nie. Po za tym nie mamy po co się spotkać. Uwierz mi.- chłopak się zdziwił moja odpowiedzią.
- Dziewczyno przestań udawać że nie chcesz. Przecież wiem że chcesz się ze mną spotkać, tylko na przeszkodzie stoi ci on.- wskazał na Daniela.- Widzę jak na mnie patrzysz i się uśmiechasz. Na pewno masz ochotę się ze mną spotkać, tylko to ukrywasz.- myślałam że padnę ze śmiechu.
- Nie potrzebnie tracę tu z tobą czas. Ty się w ogóle słyszysz? Lepiej się zmywaj, bo Danie nie należy do chłopaków którzy tolerują takich jak ty. Więc pa.- zaśmiałam się i wróciłam do Daniela. Usiadłam obok niego, a on objął mnie ramieniem.
- Teraz to ja jestem zazdrosny.- pocałowałam go w policzek.- Czego ten koleś chciał? Kto to w ogóle jest?- dopytywał się. Westchnęłam i zaczęłam mu wszystko tłumaczyć.
- To jest ten Kuba. Tylko się nie denerwuj. Proszę cię. Nie potrzebuje żebyś potem miał sprawę w sądzie. Chciał się ze mną spotkać, ale ja tak jakby go wyśmiałam.- Daniel chciał już wstać i iść za nim. Chwyciłam jego rękę i pociągnęłam. Znowu siedział na ławce.- Daruj sobie. Jak pójdziesz, to możesz już nie wracać.
- Robię to tylko i wyłącznie dla ciebie. Kiedyś i tak go dorwę. Niech sobie nie pozwala. W końcu jesteś moja dziewczyna.- mówił wkurzony.
- Ojejku aż tak się przejąłeś?- zaczęłam się śmiać i go pocałowałam.- Kocham cię. Ślicznie ci ze złością na twarzy.
Wstaliśmy z ławki, chwyciłam jego rękę i poszliśmy do mnie do domu.
- Boisz się?- zapytałam głupawym głosem.
- Nie, ale widocznie ty tak.- zaczął się ze mnie śmiać.
- Nie!- krzyknęłam rozweselona.- Jestem odważna.- znowu się zaśmialiśmy. No dobra odważna może nie byłam, ale nie bałam się. Przecież nie ma czego. Chce tylko rodzicom tak oficjalniej przedstawić Daniela.  
- Właśnie co z tą imprezą?- strzeliłam głupią minę.
- Nie mam pojęcia. Jak będziesz trzepał rzęsami przed moimi rodzicami, to na pewno się zgodzą. Nie uważasz?
- Ha ha bardzo śmieszne.- powiedział ironicznie. Doszliśmy już pod mój dom. Moi rodzice już byli, bo jak zwykle nie zaparkowali aut w garażu. Poszliśmy powoli w stronę domu. Weszliśmy do środka.
- Cześć!- krzyknęłam wchodząc.
- Dzień dobry!- powiedział ciszej Daniel. Weszliśmy do salonu gdzie właśnie siedzieli moi rodzice.
- Dzień dobry!- powiedzieli razem.
- Chciałam wam oficjalnie przedstawić Daniela. To mój chłopak jak już wiecie zresztą.- uśmiechnęłam się do nich.
- To bardzo miło z twojej strony kochanie, że postanowiłaś nam go przedstawić. Miło nam cię poznać.- powiedziała uśmiechnięta mama.
- Widzę że jesteście zmęczeni po pracy.- wyglądali jakby zaraz mieli usnąć na sofie. Bardzo dużo pracowali. Byli przemęczeni.- No to tyle chciałam. Aha i co mogę zrobić ta imprezę?- zapytałam błagającym głosem.
- No zrób sobie jak ci tak zależy.- odpowiedział tata. Tak się ucieszyłam że od razu do nich podbiegłam pocałowałam obojga w policzki.
- Dziękuje wam. Nawet nie wiecie jak bardzo mi zależy. My idziemy, a wy sobie odpocznijcie.- powiedziałam i poszliśmy do mojego pokoju.- Jednak da się z nimi normalnie pogadać.- zaczęłam się śmiać.- Jeszcze dzisiaj wyśle zaproszenia gościom. W końcu impreza w tą sobotę. Przygotowania to się zrobi w jeden dzień.- uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam.- Niestety muszę cię wyrzucić.- zaczęłam się śmiać, bo zrobił smutna minkę.- Ale to tylko dlatego że muszę pozapraszać ludzi i trochę posprzątać.
- Jesteś okropna. Dziewczyna mnie wyrzuca z domu.- zaczął się śmiać. Pokiwał głową i zeszliśmy na dół. Pocałowałam go na pożegnanie.- Do widzenie!- odezwał się do moich rodziców.- A z tobą to się kiedy indziej policzę.- pogroził mi palcem. Zaczęłam się śmiać.  
- Dobrze, dobrze. Idź już.- chłopak posłuchał i poszedł. Pobiegłam na górę. Położyłam się na łóżku, włączyłam laptopa i weszłam na facebooka. Napisałam do Kaśki, Olki, Przemka, Patryka, Szymona i paru jeszcze osób. Napisałam do niech ,,Hej! Mam nadzieje że zjawisz się na mojej imprezie w sobotę. Robię sobie imprezę na urodziny. Osoby towarzyszące mile widziane. Dokładną godzinę jeszcze wam napisze. Napisz mi potwierdzenie czy przyjdziesz. Będzie alkohol, więc nie będzie nudno. ;P’’ Mam nadzieje że wszyscy zaproszeni się zjawią. Jestem po dzisiejszym dniu padnięta. Wykąpie się i idę spać. Jak postanowiłam tak zrobiłam. Położyłam się na łóżku i od razu zasnęłam.  

*Następnego dnia*

Obudził mnie budzik. Z trudem wstałam go wyłączyć. Otwarłam powoli oczy i przeciągnęłam się. Czas wstawać. Wstałam z łóżka i poszłam się ubrać. Gdy już to zrobiłam zaczęłam czesać włosy, a potem się pomalowałam. Westchnęłam i poszłam zaspana na dół, zjeść śniadanie. Po śniadaniu, wzięłam torbę i poszłam do szkoły. Ciekawe czy Martyna będzie dzisiaj na mnie czekać. Może jest na mnie trochę obrażona. Szłam dość szybkim krokiem. Gdy już dotarłam pod szkołę, ujrzałam Martynę. Podeszłam do niej i się z nią przywitałam. Daniel jak zawsze stał pod szkołą z chłopakami. Podeszłyśmy do niech. Pocałowałam Daniela.
- Hej! Przeczytaliście zaproszenie?- zapytałam z uśmiechem.
- Tak, tak na pewno przyjdziemy.- powiedział Szymon. Reszta tylko potwierdziła że przyjdzie.
- To my idziemy do szkoły.- odezwałam się do chłopaków.
- Idę z wami.- powiedział Daniel.
- Nie, nie idziesz.- zaśmiałam się i poszłyśmy z Martyną do szkoły. Nie chciałam rozbić przykrości Martynie. W końcu jest moją najlepszą przyjaciółką. To co zrobiła wczoraj jest dla mnie bardzo przykre. Zauważyłam Patryka stojącego z jakimś kolegą.- Chodź podejdziemy na chwilę do Patryka.
- Skoro chcesz.- podeszłyśmy do dwóch chłopaków, stojących na korytarzu w szkole.
- Hej!- pocałowałam Patryka w policzek. Zazwyczaj się tak z nim witałam.
- Cześć! Co do imprezy, to na pewno będę.- chłopak cały czas się do mnie uśmiechał. Na Martynę nawet nie spojrzał. Nie wiem może się pokłócili. Nie będę się wtrącała.
- Bardzo się cieszę. No to widzimy się potem.- odezwałam się i chciałam odejść.
- Poczekaj. Możemy pogadać?- spytał. Trochę się zdziwiłam o czym chce gadać.
- Jasne. Mów.- chłopak spojrzał na Martynę.
- Na osobności.- dodał. Martyna kawałek odeszła.- I co jak ci się wytłumaczyła? Powiedziała ci prawdę? Czy może wymyśliła jakąś bajeczkę?- dopytywał się.
- Aha o to ci chodzi. Pogodziłyśmy się już wczoraj. To nie jest jej wina że się zakochała.- broniłam przyjaciółkę.- A czemu wy razem nie gadacie?- zmarszczyłam brwi.
- Chodzi o ta wczorajszą sprawę. Ona chciała mnie też w to wplątać, ale się nie zgodziłem. Wkurzyła się i poszła sama. Ona straciła w moich oczach miano przyjaciela. Nie mam zamiaru z nią kiedykolwiek się pogodzić.
- Ja sama nie jestem bez winy. Ja ją rozumiem. Może to co zrobiła nie był właściwe, ale jednak to moja przyjaciółka. Skończmy już ten temat. Było minęło. Najważniejsze że nie udało jej się popsuć tego co jest między mną a Danielem. Cieszę się że się nie zgodziłeś i nie poszedłeś z nią. To oznaka że jesteś moim najlepszym przyjacielem.- chłopak się uśmiechnął.
- Jesteś dla niej za dobra.- kontynuował dalej.
- Koniec tematu. Nie słucham cię już.- mówiłam i szłam do Martyny. Poszłyśmy pod klasę. Po chwili zadzwonił dzwonek i weszłyśmy do klasy. Prawię całą lekcję patrzyłam na Daniela. Nie umiałam się na niego napatrzeć. To było śmieszne, bo chłopak nie wiedział o co chodzi. Chciało mi się z niego śmiać. Lekcja szybko mi minęła. Chyba dlatego że miałam ładne widoki. Gdy zadzwonił dzwonek, Daniel od razu do mnie podszedł.
- O co ci chodziło na lekcji? Czemu mi się tak przyglądałaś?- zaczęłam się z niego śmiać.
- A tak sobie po prostu na ciebie patrzyłam. I jak trafiłeś wczoraj do domu?- chłopak posmutniał.
- No właśnie nie. Szedłem i zabłądziłem. A rano obudziłem się na ławce.- zaczął sobie robić ze mnie jaja. Uderzyłam go w ramie i zaczęłam się śmiać z jego głupoty.- Czemu mi nie wierzysz, kiedy tak było? W ogóle nie masz do mnie zaufania.- mówił i się przy tym śmiał. Patrzyłam na niego jak na debila.
- Oj tam, oj tam. Ufam ci tylko nie na co dzień się słyszy ze twój chłopak cię zdradza.- szliśmy sami. Spacerowaliśmy sobie po szkole.
- Jak się wtedy czułaś?- to było akurat jedno z jego głupich pytań.
- Jak się czułam? Jak się dowiedziałam to na początku nie umiałam oddychać, całą klatkę piersiową mi ścisnęło. Czułam tylko ból i ból. Łzy leciały mi strumieniami. Pomyśl jak to jest dowiedzieć się że twoja ukochana osoba cię zdradziła. Od razu pomyślałam o tym że jestem beznadziejna, brzydka, głupia itp.- chłopak objął mnie ramieniem i pocałował w głowę.
- Nawet nie wiesz jak mnie to zabolało jak zobaczyłem cię w takim stanie i na dodatek chciałaś mnie wyrzucić z domu. Jesteś moją słabością i narkotykiem. Nie chciałbym cię nigdy stracić. Zmieńmy temat na jakiś milszy.- uśmiechnęłam się do niego.- Opowiem ci nasz harmonogram dnia. To tak przychodzę po ciebie po szkole i idziemy do twojej babci. Spędzamy z nią miło czas. Ona stwierdza że masz bardzo miłego, mądrego, przystojnego, inteligentnego…- przerwałam mu.
- A raczej powie że mam aroganckiego, brzydkiego, niemiłego chłopaka.- zaczęłam się śmiać. On zrobił głupią minę.
- Na pewno tak Nie powie. Raczej użyje mojej wersji. Dobra nie ważne. No i spędzamy z nią miło czas, po czy idziemy do ciebie. Ty wchodzisz do domu, bierzesz potrzebne rzeczy i mówisz że idziesz na noc do twojego cudownego chłopaka. Twoi rodzice się zgadzają i są bardzo z tego powodu szczęśliwi. Idziemy do mnie i spędzamy miło czas. Prawda że świetny plan?- zaśmiałam się.
- Powiedzmy że twoje plany są zazwyczaj świetne.- chłopak się zaśmiał.
- Wiedziałem że kiedyś mi to przyznasz. Teraz mogę być z siebie dumny. I żeby nie wyszło że jestem nie miły to przyznam że twoje też są fajne.- uderzyłam go w ramie i się zaśmiałam.
- Bardzo miły jesteś.- zadzwonił dzwonek i poszliśmy pod klasę. Dzisiaj mieliśmy mało lekcji, więc szybko nam zleciało. Po szkole poszłam do domu, zjadłam obiad, poprawiłam makijaż i włosy, przebrałam się w coś ładnego i czekałam na Daniela. Umówiliśmy się na 15. Miał przyjść za 15 minut. Siedziałam w kuchnie z gosposią i rozmawiałyśmy sobie. Daniel przyszedł po mnie punktualnie i poszliśmy do mojej babci.

Niewidzialna19

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 11012 słów i 56519 znaków.

1 komentarz

 
  • lunetka96

    świetne :) i plus za to, że piszesz długie części ;)

    10 maj 2016