Było nam pisane- cz.5

Późno w nocy, około trzeciej postanowiłam położyć się spać. W drodze do mojej nowej sypialni przypomniałam sobie, że nie mam łóżka. Zawróciłam i ustałam przed drzwiami moich rodziców zastępczych. Miałam pukać do sypialni, ale na pewno już śpią i nie będę im przeszkadzać. Zeszłam do salonu i pomyślałam że mogę  tu spać, tylko załatwię jakiś koc. Natan chyba nie śpi, więc się go zapytam.  
         Pierwszy raz jak go spotkałam nie wydawał się przyjazny. Patrząc na jego sylwetkę, styl ubierania i tatuaże nie dziwię się, że tak myślę. Później na dachu malinki na szyi i papierosy. Jednak kiedy spędziłam z nim dwie godziny nie jest taki straszny. Właściwie bardzo miły, a jego żarty nie mają równych. Zaraz po tym jak zepchnął mnie z łóżka, chcieliśmy obejrzeć film.  Nie mogłam się skupić, bo co chwilę łaskotał mnie lub pstrykał w ucho. Oddawałam mu tym samym, jednak jego to nie ruszało w przeciwieństwie do mnie.  Ostatecznie film wyłączyliśmy a  i dostaliśmy głupawki.  
         Przez te kilka chwil zachowywałam się jak nastolatka. Nie przejmowałam się przeszłością, ani tym, że to nie jest moja prawdziwa rodzina. Nie zwracałam uwagi, że nasze krzyki mogą kogoś drażnić. Nie przeszkadzało mi, że cieszę się jak mała dziewczynka. W tamtym momencie chciałam być szczęśliwa  i chyba pierwszy raz od 15 lat byłam. To były najlepsze urodziny.  
      Na szczycie  schodów zderzyłam się z  Klaudią. Na głowie miała  biały puchowy ręcznik, czarną halkę, przez którą było widać bieliznę, a na twarzy miała jakąś zieloną maseczkę przez co wyglądała komicznie. Spojrzała na mnie z pogardą, ale nic nie powiedziała i poszła do kuchni. Pewnie nie chciała kolejnej awantury.  
    Nie pukałam do pokoju Natana, po prostu weszłam. Leżał na łóżku w samych dresach, jednak mi to nie przeszkadzało, nie zarumieniłam się jak wszystkie laski widząc umięśnionego chłopaka.  Spojrzał na mnie nieznacznie i podciągnął się do pozycji siedzącej.    
-Co jest?-  ściągnął brwi i przyglądał mi się badawczo.-Miałaś iść spać.  
-Cóż... Masz dwie opcje. Albo dasz mi koc i pójdę do salonu albo odstąpisz mi swoje łóżko i sam pójdziesz do salonu- powiedziałam z uśmiechem. On również lekko podniósł prawy kącik ust nadal się na mnie patrząc. Po chwili podszedł do szafy i z górnej półki wyciągnął koc. Szczerząc się jeszcze bardziej podszedł do mnie i wepchnął mi go do rąk.  
-Proszę bardzo- oczy błyszczały mu się z rozbawienia. Pewnie zobaczył niedowierzenie na mojej twarzy. Szczerze, liczyłam na to, że on pójdzie do salonu.  
-Ale ty wredny jesteś- mimo lekko ostrego tonu, nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Kiedy wychodziłam z pokoju, pociągnął mnie za włosy. Odwróciłam się żeby lekko go walnąć, ale nim zdążyłam zareagować Natan wyrwał mi koc z dłoni i wyszedł z pokoju uprzednio wołając "dobranoc".  
        Chwilę później leżałam już w łóżku. Mówią, że w  nowym miejscu trudno zasnąć, ale to chyba bujda. Pięć minut później oddałam się w objęcia Morfeusza.  
***  
Nazajutrz obudziły mnie wlewające się do pokoju promienie słońca.  Śpiewy ptaków zagłuszały dźwięki gry. Na konsoli grał Natan siedząc plecami do mnie na kanapie. Wstałam cicho z łóżka i odczekałam moment na jakąś ważną akcje. Kiedy zaczął gorączkowo naciskać przyciski zasłoniłam mu oczy  
-Co do...- Wstał gwałtownie i spojrzał się na mnie śmiejącą się głośno. Towarzyszyła mi muzyka, która oznaczała że przegrał grę. W oczach miał rozbawienie i wściekłość, jednak wiedziałam że to pierwsze dominuje.- Wiesz, że ci nie  odpuszczę.  
          Natychmiast przestałam się śmiać i zaczęłam się cofać, chwilę później moje plecy zderzyły się ze ścianą, a Natan zaczął się zbliżać z uśmiechem. Kiedy był metr ode mnie zaczęłam krzyczeć. Złapał mnie w pasie i przerzucił sobie przez ramie kierując się w stronę ogródka. Biłam go po plecach, a on odpowiadał mi śmiechem. Przechodząc przez kuchnie zobaczyłam resztę rodziny przy stole, pomachałam im i zobaczyłam pełen pogardy wzrok Klaudii i rozbawione spojrzenie  Lewandowskich.  
-Bawcie się dobrze!-krzyknął pan Marek.  
       Wyszliśmy z domu i chłopak postawił mnie na trawniku. Popatrzył na mnie i się odwrócił, a ja zaczęłam wracać biegiem do domu. Chciałam otworzyć drzwi tarasowe, ale  okazało się, że są zamknięte, a zza nich patrzą się rodzice zastępczy. Posłałam im błagalny wzrok, a oni jeszcze szerzej się uśmiechnęli. Odwróciłam się do Natana, który stał naprzeciw mnie z wężem ogrodniczym w dłoni. Wycelował we mnie. I chwilę później poczułam jak zimna woda napiera na moje ciało, mocząc moje ubranie. Zaczęłam piszczeć i biegać po ogródku z nadzieją, że uda mi się uniknąć tej wody.    
      Przestałam czuć na sobie strumień i obejrzałam się za siebie, teraz jakaś nieznana mi dziewczyna trzyma wąż i oblewa nim Natana, śmiejąc się głośno. Zaczęłam biec w stronę chłopaka, który chciał się chować za drzewem. Chciałam  przewrócić go na ziemię i ułatwić  dziewczynie zadanie, ale złapał mnie w pasie i przyciskając do siebie zaczął się osłaniać co niewiele mu dało. Teraz znów ja byłam celem, ale już przyzwyczaiłam się do wody. Zaczęłam się wyrywać i się pośliznęłam upadając na ziemię. Woda przestała się lać, a nasze krzyki ucichły. Wstałam i spojrzałam na Natana całującego nieznajomą, nie wiem  dlaczego, ale serce jakby zaczęło mi się kurczyć.

Ksiazkoholiczka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1040 słów i 5629 znaków.

Dodaj komentarz