Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.

20 październik

Chociaż tytuł opowiadania sugeruje 20 październik to muszę się cofnąć do wtorku wieczorem. Było około godz.22, gdy zadzwonił mój telefon.  
  -Tak słucham?
  -Iza czy mogła byś jutro przyjechać na szóstą i otworzyć sklep? Muszę rano jechać z mamą do lekarza.
   -Nie ma problemu dam radę.
   -To jestem ci wdzięczna postaram się być około dziewiątej i dam ci wtedy wolne.
Rozłączyłam się i poszłam sprawdzić rower by rano jechać do pracy. Kuba miał być w domu po próbie dopiero około pierwszej w nocy więc stwierdziłam, że nie będę go ciągnąć rano by mnie zawiózł.
Wstałam o wpółdo piątej założyłam stringi, spodnie rowerowe, koszulkę, kurtkę i buty i ruszyłam do pracy. Droga do pracy zajmuje mi rowerem około 40 min.  
Otworzyłam oczy i patrzę jakoś tak jasno myślę: zaspałam poderwałam się i poczułam silny bul. Rozejrzałam się wokół, gdzie ja jestem? Okazało się że leżę na sali szpitalnej jestem w samych stringach przykryta prześcieradłem.
   -Pani leży spokojnie jest pani w szpitalu.
   -Jak to w szpitalu co ja tu robię?
   -Przywieziono panią z wypadku zaraz poproszę do pani lekarza to wszystko pani powie. Panie doktorze pacjentka się wybudziła.
Wszedł do sali pan doktor i poprosił bym usiadła na łóżku. Usiadłam obolała na łóżku i próbując osłonić się prześcieradłem dopiero zauważyłam, że mam dwa palce lewej ręki w gipsie. Pan doktor nie patrząc na moje nagie ciało osłuchał mnie i spytał:
   -I jak się pani czuje?
   -Czuje się obolała co się stało? Chyba zwymiotuję.
  Pielęgniarka podłożyła mi pojemniczek do którego zwymiotowałam. Podała mi kubek z wodą.
  -Została pani potrącona przez samochód, ma pani złamane dwa palce, wstrząśnienie mózgu i przeszła pani operację musieliśmy zatamować krwawienie wewnętrzne.  
  -Przecież jechałam drogą dla rowerów i muszę otworzyć sklep, szefowa prosiła.
  -Czy jest pani w stanie odpowiedzieć na kilka pytań policjanta? Czeka już kilka godzin by panią przesłuchać.
   -Jak to kilka godzin? Która jest godzina?
   -Czternasta dwadzieścia.
   -Przecież miałam otworzyć sklep o szóstej.
   -To jest teraz nie ważne. Ważne jak się pani czuje.
   -Tak jak mówię jestem obolała, ale niech pan poprosi tego policjanta.
Pielęgniarka przykryła mnie prześcieradłem i poprosiła policjanta.
   -Dzień dobry jak się pani czuje?
   -Dzień dobry jestem obolała, ale mam nadzieję że pan mi powie co się stało?
   -To pani nic nie pamięta z wypadku?
   -Lekarz mówił, że zostałam potrącona przez samochód, ale co ja robiłam na ulicy przecież do pracy jadę drogą dla rowerów.
   -Jechała pani drogą dla rowerów to kierowca był pijany i moi koledzy go gonili i to on nie wyrobił się na zakręcie i wjechał w panią na drodze dla rowerów. Nic pani nie pamięta?
   -Teraz jak pan to mówi coś mi się wydaję, że z prawej strony widziałam jakieś niebieskie światła. A co z moim rowerem?
   -Rower niestety jest całkowicie zniszczony, ale najważniejsze, że z panią jest ok. Koledzy mówili że wyglądało to strasznie i chyba miała pani szczęście, że jeździ pani w kasku.Czy kogoś powiadomić, że jest pani w szpitalu?
   -Miałam plecak i w nim telefon muszę zadzwonić do męża i szefowej.
   -Pani szefowa jest na korytarzu, przyjechała na komisariat zgłosić że musiało się pani coś stać bo nie otworzyła pani sklepu a ja akurat miałem jechać do pani do szpitala i skojarzyłem fakty. Była pani jakieś 200 metrów przed sklepem.
   -A co z moim plecakiem?
   -Jest plecak u nas na komendzie, ale niestety telefon jest połamany. Jak pani zna numer do męża to może pani zadzwonić z mojego.
Podszedł do mnie i podał mi telefon. Zadzwoniłam do Kuby i się okazało że czeka już na korytarzu bo zadzwonił do mojej szefowej.
Policjant zostawił swoją wizytówkę życząc powrotu do zdrowia i prosił bym  zadzwoniła jak by mi się coś przypomniało. Zaraz po nim wszedł Kuba i moja szefowa. Oboje przepraszali mnie za wypadek jak by to była ich wina. Szefowa że musiała jechać do lekarza z mamą a Kuba za to że mnie nie zawiózł do pracy.
   -Przestańcie już to ja przepraszam że nie otworzyłam sklepu.
   -Tym się nie przejmuj dziś zamknięte i tylko ważne byś się wykurowała.
   -Coś potrzebujesz kochanie?
   -No chyba rower bo ten policjant coś mówił że mój się już nie nadaje do jazdy.
   -Jak na razie to rowerem i tak nie pojeździsz.
   -To ja was zostawię samych, jutro wpadnę i podrzucę ci Iza jakiś telefon.
   -Dziękuję szefowo.  -Kubuś nie wiesz co z moimi ciuchami poszli byśmy na kawę.
   -Przywiozłem ci szlafrok i zapytam lekarza czy możesz już wstać i napić się kawy.
Po chwili Kuba wrócił z dobrą nowiną, że jeśli ja się czuje na siłach to mogę przy jego pomocy iść do bufetu na kawę. Kuba pomógł mi wstać i założyć szlafrok.
   -Chyba sam pójdę do bufetu i przyniosę ci kawę, zapomniałem przywieść ci klapki a przecież nie pójdziesz boso.
   -A czemu nie? Tak bardzo mam chęć się napić kawy z tobą w bufecie, że nawet jak bym miała iść owinięta tylko prześcieradłem to bym poszła.
Kuba pomógł mi założyć szlafrok i poszliśmy jak mi ta kawa smakowała. Wracając na salę dostałam ochrzan od pielęgniarki, że poszłam boso bo dała by mi jednorazowe klapki. Odpowiedziałam że wolę chodzić boso.

izabela

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1005 słów i 5370 znaków.

1 komentarz

 
  • eksperymentujacy

    Kurcze Iza :( szybkiego powrotu do zdrowia i do opisów przyjemniejszych przeżyć

    26 paź 2021

  • izabela

    @eksperymentujacy Dziękuje bardzo może jutro opiszę co jeszcze się działo, ale jeszcze jestem obolała.

    26 paź 2021

  • eksperymentujacy

    @izabela  :przytul: - nie ma ikonki z kwiatami to chociaż cię przytulę

    26 paź 2021