To był moment, którego nie zapomnę...

Dla Pani Joanny, nauczycielki języka polskiego, która, ucząc mnie niecały rok, pobudziła mnie do życia… Pani Joannie, która przeczytała ten opis, jako pierwsza.
Dziękuję.  


Jest chłodna, jesienna noc. Stoję w parku z zadartą głową. Czuję delikatny powiew wiatru na ciele, wywołujący na nim gęsią skórkę. Otaczają mnie jedynie nieliczne pary, zjawiskowo przycięte drzewa, krzewy, które nieciężko dostrzec w tak jasnym blasku księżyca, oświetlającym znacznie więcej, niż można by się tego spodziewać. Bezchmurne niebo uwidacznia niezliczone dotychczas lśniące gwiazdy i cudownie oznaczający się księżyc. Ten, na którego właśnie spoglądam, co chwilę błądząc po niebie, niby przypadkowo gubiąc go. Obracam się wokół własnej osi, wyszukując gwiazdozbiory, by po pewnym czasie znów wbić w niego wzrok. Przyprawia mnie to o dreszcze. Jest niesamowity. Jest niczym klejnot architektury renesansowej. Od zawsze mnie fascynował. Można by się zastanawiać, dlaczego tak bacznie go obserwuję. Dziś ósmy października. Jedyna taka noc w roku. Jedna z wyjątkowych. Pełnia Księżyca Myśliwych. Zakochani, siedzący na ławkach, chichoczą, szepczą, patrzą, to na siebie, to na oświetlone, kolorowe fontanny, które z każdym kolejnym wybiciem osiągają wyższe wysokości. Nie spojrzą na to, co się właśnie dzieje. Na to jakże urzekające zjawisko. Ogarnia mnie zażenowanie. Serce każe wykrzyczeć: "Spójrzcie ku górze! Popatrzcie na księżyc! Radujcie swoje oczy…!”, jednak rozum podpowiada, że nie powinnam, że to nie moja sprawa, że to po prostu głupie… Gotuję się. Wewnętrznie. Z przemyśleń wyrywa mnie niewielka, prawie niewyczuwalna kropla deszczu, która wylądowała właśnie na moim lewym policzku. Spływa po nim w dół niczym łza. Nie wzrusza mnie to jednak. Wręcz przeciwnie – przywraca do obserwacji. Masuję prawą dłonią obolały kark, jednak nie zniechęca mnie jego ból. Moje oczy lśnią blaskiem gwiazd, pojąc się widokiem kosmicznego nieba. Pragnę się śmiać, jednak nie potrafię. Początkowo niewielkie, pojedyncze krople deszczu zaczynają się dwoić i troić, zwiększając swoją objętość. Opadają coraz mocniej na moje ramiona, włosy, twarz, przesiąkając przez cienkie materiały ubrań, nawilżając kruche ciało, chłodząc je jeszcze bardziej. Leciutko unoszę kąciki ust. Wiatr wieje ze wzmożoną siłą, jakby chciał mnie porwać, przenieść. Nie daję się jednak. Z jednej strony nie mogę oderwać wzroku od księżyca, z drugiej – martwię się o siebie. Szarpię się z myślami. Sama nie wiem, co mam robić. "Jeszcze minutka…” – myślę. Przemoknięta do suchej nitki w końcu powracam na ziemię. Wszyscy się rozeszli. Próbuję przecierać oczy, jednak za chwilę znów lepią się od kropli. Chowam twarz w dłoniach. Drżę z zimna. Staram się analizować sytuację. Co mam robić? Zamieram z przerażenia, kiedy przestaję czuć na sobie krople deszczu, lecz słyszę ich charakterystyczny stukot na parasolu. Czuję ciepły oddech na szyi. Kolana uginają się pode mną. Nie jestem sama. Bez zastanowienia, czując obecność drugiej osoby, mozolnie obracam się na pięcie. Wilgotnymi dłońmi ocieram twarz, skupiając się na oczach. Unoszę powoli głowę. Mimo rozmazanego obrazu, dostrzegam obcego mężczyznę, przyglądającego się i skupiającego swój wzrok na mnie. Nie wiem, czy mam uciekać czy zostać. Moje odczucia są mieszane. Robię niewielki krok w tył. Widzę teraz jego sylwetkę. Moje serce łomocze. Nie mogę się odezwać. Nie potrafię. Może przez chłód, może przez zaistniałą sytuację nie zdołam nic z siebie wykrztusić. Rozwiewa moje wątpliwości, przykładając swój palec do moich ust, wyciągając jednocześnie uchwyt parasola w moją stronę. Nieśmiało łapię go, tuż nad jego dłonią. Uśmiecha się. Czuję rosnące napięcie. Przymykam na chwilę oczy. Na dłuższą chwilę. Z trudem przełykam ślinę. Uspokajam się. Zbierając myśli, otwieram ciężkie powieki. Już zamierzam coś powiedzieć, podziękować… Nie ma go. Zniknął. Rozpłynął się. Zostawił samą, w ulewę, z granatowym parasolem, na środku pustego, mrocznego parku.

Eos

opublikowała opowiadanie w kategorii inne, użyła 714 słów i 4275 znaków, zaktualizowała 4 lut 2022.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik agnes1709

    Bardzo, bardzo ładnie, świetne zakończenie!:bravo:

    8 sie 2017

  • Użytkownik agnes1709

    @Eos Whitestok rządzi:D

    8 sie 2017

  • Użytkownik KochamDaniela

    Wow ale piekne opowiadanie <3

    3 lis 2015

  • Użytkownik Malolata1

    Zgadzam się z komentarzami poniżej. :) Dobra robota. :)

    2 lis 2015

  • Użytkownik nienasycona

    Przepięknie napisane. Brakuje tylko jednego przecinka- a to jest cudem na tej stronie. Jest tajemniczo, rzewnie, magicznie...Mam tylko dwie uwagi- kropla deszczu brzmiałaby lepiej, niż "kropka deszczu" i mówimy "ósmy (dzień) października; "ósmy październik" oznacza, że jest mowa o ósmym roku, lub ośmiu latach. Poza tym- cudownie. Brawo

    31 paź 2015

  • Użytkownik BigLovee

    Genialne! Intrygujące! Brak mi słów.. Jestem Ciekawa co będzie dalej.. :)

    31 paź 2015

  • Użytkownik BigLovee

    @Eos licze na to, że jednak będziesz kontynuować ;)

    31 paź 2015