Tajemnice Diany cz.2

Od razu piszcie czy się podoba. :P  



   - Cześć, Vanessa jestem jeżeli chcesz mogę oprowadzić Cię po szkole.
   - O hej, dziękuję było by mi miło  
   sprawiała pozory sympatycznej osoby, więc postanowiłam pozwolić się oprowadzić. Opowiadała mi dużo ciekawych i mniej interesujących rzeczy. W większości jej nie słuchałam, mówiła stanowczo za dużo i za szybko. Bardziej interesowała mnie nowa szkoła a nie kto z kim się pokłócił. Tyle, że nie chciałam stracić osoby która może być moją kolerzanką już pierszego dnia no i nie chciałam zrobić jej przykrości dlatego przytakiwałam. Szkoła jest dość duża, jest mnóstwo pomieszczeń, boję, że się pogubię. Co prawda wszystkie sale były ponumerowane ale miałam obawy. Czułam niepokój i strach, popatrzyłam na nią a ta mówiła z zafascynowaniem jakby od tego zależało jej życie. Uśmiechnęłam się i na moje szczęście zadzwonił dzwonek. Vanessa złapała mnie za rękę i pobiegłyśmy na pierwszą lekcje. Serce mi szybciej zabiło, bałam się wejścia do klasy, obawiałam się, że będę musiała się przedstawić a ja będę stała jak słup soli nieruchomo próbując cokolwiek z siebie wykrztuścić. Ogólnie nie lubie mówić o sobie. Są rzeczy których powiedzieć nie mogę. Dlatego boję się odpowiadać na różne pytania bo mogę się wygadać. Moje rozmyślenia przerwała mi Vanessa, stanęłyśmy przed klasą. Czułam, że serce zaraz wybije mi żebra, oddech miałam przyspieszony, panicznie się bałam.  
   - Nie bój się, to naprawdę sympatyczna klasa. Nic Ci nie grozi poprostu się uśmiechnij i idz na wolne miejsce, możesz siedzieć koło mnie, sprawiajpozory szczęśliwej.  
   Sprawiać pozory szczęśliwej ? Myślałam, że już to robie ? czyżbym słabo udawała? Czy Vanessa coś wyczuła? Tysiąc myśli przeleciało mi przez głowę, myślałam, że potrafie udawać w starej szkole nikt nie wiedział, że cierpie, a może tak naprawdę nikt tego nie chciał widzieć ? Tego się pewnie nie dowiem, nie chciałam także dążyć tematu mojej osoby.
- Dobrze, dziękuję- odpowiedziałam nieśmiało    powstrzymując łzy. Głos mi zadrżał, odruchowo popatrzyłam na nową kolerzankę, ona chyba zobaczła moje wilgotne oczy. Przytuliła mnie. Trochę mi ulżyło, cieszę się, że mam kogoś z kim mogę wkręcić się w życie ten szkoły. Chwyciłam za klamkę, zawahałam się, wzięłam głęboki oddech i otworzyłam drzwi. Stało się to czego najbardziej się obawiałam. Wszystkie oczy zostały skierowane w moją stronę, przęłknęłam ślinę i wydusiłam z siebie słowa "dzień dobry" Szybkim krokiem udałam się na wolne miesce koło Vanessy, popatrzyłam na nią i rzuciłam sztuczny uśmiech. Na tej lekcji czułam się bardzo niekomfortowo, miałam wrażenie jakby każdy spoglądał na mnie. Za jakie grzechy ja musze przeżywać to wszystko? Wiem, że postąpiłam nieodpowiednio ale nie miałam innego wyjścia. Nie mogłam zrobić nic innego a w takich sytuacjach się nie myśli, nie mogłam postąpić inaczej, nie po tym co mi zrobił. Moje przemyślenia przerwała nauczycielka, przyłapała mnie na nieuwadze i kazała mi iść zrobić zadanie na tablicy.Super, ostatnie czego pragnęłam to iść i zbłaźnić się przy tablicy na oczach całej klasy już pierszego dnia. Na szczęście był to materiał powtórkowy i przerabiałam go w starej szkole. Kiedy pani sprawdzała moje zadanie, ja rzuciłam okiem na moją nową klasę. Oczywiście dzieliła się na grupy, jak to jest prawie wszędzie. tapeciary trzymały się z tapeciarami i tylko obczajały innych ale mnie ignorowały, czyżby się bały? Może byłam trochę inna niż wszyscy, ubierałam i malowałam też się inaczej ale czy budziłam grozę w tych lafiryndach? Czy panny "najlepsze" i " niepokonane" wystaszyły się mnie? Dziewczyny, która bała się wejść do klasy? W sumie podobało mi się to, wiem już, że one mi nie zagrażają. Teraz wzięłam się za obczajanie innych. Było chyba z trzech typowych kujonów. W chwili kiedy pani była zajęta czymś innym, oni robili sobie powtórki z innych przedmiotów. Obiegłam tak całą klasę, inni wydawali się zwyczajni, nie różniący się niczym szczególnym oprócz pewnego dresa który cały czas na mnie patrzył. Spoglądnęłam na niego, nie odrywał wzroku. Mało mi się to spodobało i on chyba to wyczuł. Po paru sekundach spasował i się wycofał. Ale kiedy ja spoglądnęłam gdzie indziej ten znowu myśląc, że nie widzę rozbierał mnie wzrokiem. Moją uwagę zwrócił także chłopak, siedział sam odizolowany od innych, był podobny do mnie. Miał podobny styl i w jego oczach dostrzegłam ból, unikał mnie wrokiem ale ja chciałam mu pomóc, widziałam, że cierpi. Potrzebował pomocy i ja chciałam mu ją dać. Wkońcu doczekałam się na wyniki mojego zadania, zrobiłam je dobrze i mogłam usiąść na swoje miejsce. Vanessa mi pogratulowała i dała jakąś kartkę, otworzyłam ją i zaczęłam czytać:

Misa

opublikowała opowiadanie w kategorii inne, użyła 943 słów i 5065 znaków.

Dodaj komentarz