Tajemnice Diany cz.1

Zobaczyłam, że w oddali pływają dwa łabędzie, udałam się ku nim aby zaobserwować je z bliska, czułam wewnętrzny niepokój i coś mówiło mi, żebym tam nie szła jednak ciekawość wygrała. Zrobiłam kilka kroków ku nim, powoli i ostrożnie aby nie wypłoszyć ptaków. Wewnętrzny głos znów się odezwał. Miałam zamiar się wycofać ale przypomniałam sobie historie kiedy to zrezygnowałam zbyt wcześnie i żałuje tego to teraz. Miałam szanse dostać się do dobrej szkoły muzycznej, o której zawsze marzyłam ale był moment kiedy po prostu dałam sobie spokój ze staraniami, olałam wszystko. Wtedy powiedziałam sobie, że nie zrezygnuje już z niczego i chciałam udowodnić to sobie nie słuchając się podświadomości. Lekko się zawiesiłam, wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w kierunku łabędzi. Byłam coraz bliżej, a cholerna niepewność i głosy w głowie mówiące "NIE" za każdym razem kiedy robiłam krok do przodu nie dawały mi spokoju. Wmawiałam sobie, że nic nie ma prawa mi się stać, to zwykłe ptaki, zwyczajne takie które widywałam na co dzień na pobliskim stawie tyko, że na tamte nawet nie popatrzyłam, a te ciągnęły mnie do siebie jak magnez. Myślę, że to było powodem strachu który we mnie narastał. Nie wiedziałam dlaczego tak bardzo chce podejść do tych łabędzi. Kolejne kroki za mną. Byłam coraz bliżej a jeden z ptaków wyczuł moją obecność, spojrzał na mnie. Miałam zamiar się wycofać ale nie mogłam zrobić kompletnie nic. Stałam jak zahipnotyzowana, nie mogłam oderwać oczu od niego. podświadomość dalej próbowała mnie ostrzec. Ale było to pewne, że popadłam w to i nic nie powstrzyma mnie abym teraz zrezygnowała. Zrobiłam kolejny krok. Drugi ptak popatrzył na mnie bardziej z irytacją i odleciał. Ja z niepokojem spoglądałam na oddalającego się łabędzia, ale mój wzrok szybko powrócił do tego który został. Już nic nie powstrzymywało mnie abym zbliżyła się do tego czego pragnęłam tak bardzo, najwidoczniej tamten osobnik był powodem mojego zawahania i to przez niego nie chciałam dalej iść. Wtedy nie myślałam o tym, liczyłam się tylko ja i on. W końcu mogłam bez zahamowań zbliżyć się do niego. Tak też zrobiłam. Kiedy tylko oprzytomniałam rzuciłam się w stronę łabędzia. Nie bałam się, że go wypłosze, byłam pewna, że mi ufa i pragnie abym się zbliżyła. Podbiegłam do niego a ten wyszedł mi na drogę. Ukucnęłam i go dotknęłam. Poczułam coś czego nie da się opisać. Taką bezpieczność i wygodę. Czułam, że się przywiązałam do niego. Nie chciałam już nigdy odejść. Pragnęłam już na zawsze być z nim i tuląc się słuchać małe bijące serduszko. Mijały dni i noce, tygodnie i miesiące a ja codziennie przychodziłam do niego. Karmiłam go i troszczyłam się. W zamian dostawałam o wiele więcej. Opiekę i uczucie, że jestem dla kogoś ważna. Stało się tak, że nie wyobrażałam sobie już życia bez tego łabędzia. Kiedy przyszłam do niego pewnego mroźnego zimowego dnia. Chciałam znowu móc poczuć się szczęśliwa i wtulić się w niego. Jednak on mnie odtrącił, zmienił się w potwora. wstał i uniósł skrzydła, miał jakieś dwa metry. Wystraszyłam się i nie wiedziałam o co chodzi, co zrobiłam nie tak. Patrzył na mnie ognistymi oczami i krzyczał. W moim sercu coś pękło, zaczęłam płakać a on był nieugięty. Zaatakował mnie. Dorwał się do mojego serca i je wyrwał. Płakałam, czułam nieustanną pustkę i ból. On odleciał w stronę dawno odeszłej samicy. Zostawił mnie bo chciał być z nią. Przychodziłam w miejsce naszego spotkania codziennie i płakałam, spędzałam tam całe dnie aż w końcu zastałam go tam ale martwego, a z oddali słyszałam tylko przeraźliwy i zwycięski okrzyk samicy. Nie wiedziałam co mam robić, przestałam płakać. Poczułam ulgę, jakąś niewyjaśnioną radochę, może potrzebowałam zemsty? Zostawiłam go tam i odeszłam. Już spokojnie, nie uroniłam ani jednej łzy.
  -DIANA! usłyszałam jakiś głos ale zignorowałam go i szłam dalej
  -DIANA! - tym razem zareagowałam, odwróciłam się i zobaczyłam mojego ojca. Stał nade mną lekko poddenerwowany.  
  - Chcesz się spóźnić ? - zapytał rozczarowany  
  -Już wstaje, już.... otarłam oczy. Były załzawione. Wtedy zdałam sobie, że to był sen.Bardzo realistyczny. Serce biło mi bardzo szybko i ciągle chciało mi się płakać. Szybko zebrałam się z łóżka i poszłam się ogarnąć do toalety. Niezdarnie rozczesałam włosy i ubrałam byle jakie ciuchy. Czułam zmęczenie i niechęć do tego dnia. Cały dzień myślałam o tym co to mogło znaczyć? Dlaczego mi się to przyśniło? Czy ten sen miał jakikolwiek sens? Czy powinien mieć dla mnie znaczenie? Może kiedyś uzyskam odpowiedź na te pytania, prędzej czy później dowiem się dlaczego mnie zadręczył.Na ogół to jestem bardzo nieśmiała. Nie raz poznałam co to życie, pewna sprawa do reszty uszkodziła moją psychikę, stałam się zamknięta w sobie jednak lubiłam mieć kogoś obok, im więcej przyjaciół tym dla mnie lepiej. Założę maskę ze sztucznym uśmiechem na twarz i będę cieszyć się z najmniejszej drobnostki, będę udawać, że wszystko jest mi obojętne, że jestem szczęśliwą osobą. Zaspana powędrowałam do nowej szkoły. Tak to mój pierwszy dzień tutaj. Przeprowadziliśmy się bo tata znalazł dobrze płatną pracę w tych okolicach, mamy dom z dużym ogrodem, bardzo szybko się tutaj zadomowiłam ale jednak nieco obawiam się nowego otoczenia, nowych rówieśników i nauczycieli. Kiedy tylko znalazłam moją klasę przyczepiła się do mnie dość ładna i zgrabna dziewczyna.

Misa

opublikowała opowiadanie w kategorii inne, użyła 1090 słów i 5767 znaków.

Dodaj komentarz