Kobiety VIII

Noc jest okropnie smutna. Mam wrażenie, że samotność wyrywa się z mojego wnętrza razem z sercem. Spacer miał uspokoić, a jedyne, co robi, to pozwala mi znów myśleć. Niepotrzebnie błądzić myślami, tam, gdzie zabroniłem im podążać, ale one wcale nie chcą mnie słuchać.
"Pójdziemy ze sobą powoli obok"
Te usta, lekko rozchylone, rozkładające wachlarz doznań, prowokujące a zaraz tak delikatne, ciepłe.  
"Do końca wszystkiego żeby zacząć na nowo"
Zielone oczy, w których nadzieja pali się mimo wyrządzonych ran, otwierające furtkę do lepszego świata, zapraszające, a jednocześnie te spojrzenie, jest tak dalekie, obce i zimne.  
"Bez słowa i snu w zachwycie nocą a bliskość rozproszy nasz"
Wzdycham, przymykając oczy.
"strach przed ciemnością"
Ten głos, jak jedyna, paląca się latarnia wśród ciemności przywołująca bezpieczeństwo, wskazująca drogę.
"Będziemy tam nago biegali po łąkach okryją nas drzewa gdy"
Zagryzam wargi, bojąc się własnych myśli.
"zajdą wszystkie słońca"
Ciało wyśnione z najwspanialszych snów a zarazem straszliwych koszmarów, przeplatających z erotyką.  
"I czując cię obok opowiem o wszystkim jak często się boję i"
Zanikam, niknę na oczach witającego mnie księżyca.
"czuję się nikim"
Duszę śmiech, duszę łzy, duszę wszystko to, o czym próbowałem i dalej próbuję zapomnieć.
"Twoje łzy miażdżą mi serce"
Tracę, a może straciłem już na dobre to, co chroniło mnie przed wszystkimi.
"i opadam i wzbijam się i ciągle chcę więcej"
Mur ogrodzony wokół mojej własnej postaci, burzy się na moich oczach.
"Po drugiej stronie na pustej drodze"
Coś, co wypracowałem sobie od lat, obojętność, dystans, to wszystko znika, jakbym nigdy nie był tym, kim myślałem, że jestem.
"tańczy mój czas w strugach deszczu dni toną"
Tonę sam, w basenie swoich złudzeń.  
"dotykam stopą dna"
Głęboko pod masą pozorów, ukrytych głęboko, wyrzuconych na strych, na stos zakurzonych wspomnień.
"Po drugiej stronie na pustej drodze"
Czuję się sam, cholernie sam, odkryty ze wszystkiego, z czego tylko można było mnie odkryć.
"czy to ty, ktoś głaszcze mnie po włosach nie mówiąc prawie nic"
Nie mogę się dłużej oszukiwać. Potrzebuję jej.  
"Pójdziemy ze sobą powoli obok do końca wszystkiego żeby"
Nieświadomie, z lekkością, łatwością oswoiła mnie, dzikiego lisa, płoszącego się na widok zbliżających się, wielkich kroków przywiązania, zaangażowania.
"zacząć na nowo"
Wzdycham.
"W deszczu maleńkich żółtych kwiatów w spokoju przy sobie nie"
Wpatruję się w połówkę białego rogala osadzonego w górze, w ciemnościach.
"czując czasu"
Chowam twarz w dłoniach, nie mogąc odpędzić od siebie znanych, sprawiających bólu słów.
"Twoje łzy miażdżą mi serce
i usycham i kwitnę i ciągle chcę więcej
Po drugiej stronie na pustej drodze
tańczy mój czas w strugach deszczu dni toną, dotykam stopą dna
Po drugiej stronie na pustej drodze
czy to ty, ktoś głaszcze mnie po włosach nie mówiąc prawie nic"




- Gerard, człowieku, będzie wesele! - krzyczy mi do ucha Jeremy, kiedy siedzimy w naszym ulubionym barze i popijamy whiskey. To już chyba nasz znak rozpoznawczy. Kelnerka podchodzi do naszego stolika i zawsze wie, co podać, uśmiecha się i odchodzi, kręcąc chudym tyłkiem.  
- Bredzisz - macham ręką, nie oszczędzając swojej wątroby, biorę solidnego łyka.
Przyjaciel naburmusza się, przybiera kolor buraka i wpatruje się we mnie swoim znanym, oskarżycielskim spojrzeniem.  
- Gówno wiesz, Gerard. Kto, jak kto, ale jesteś ostatnią osobą, która powinna wypowiadać się na temat obejmujący sferę uczuć - wywraca oczami. - Bardzo POWAŻNYCH uczuć - podkreśla, jakbym naprawdę nie znał tego słowa.  
Uśmiecham się od niechcenia.  
- Ach tak? - mrużę oczy, nie mogąc ukryć rozbawienia. - W takim razie, kim jest ta szczęściara?
Jeremy nie zauważa, że drwię.  
- Ma na imię Angela - zachowuje się tak, jakby zapomniał, że siedzę obok niego, wskazuje na to żałośnie rozmarzony, mdły widok jego rozanielonej gęby. - Co prawda nie znamy się długo, ale cholera, jest taką wspaniałą kobietą. Naprawdę nie sądziłem, że jeszcze będę miał możliwość kogoś takiego poznać, rozumiesz? Mamy tak wiele wspólnych zainteresowań, poglądów. Znamy się ponad tydzień, ale mam wrażenie, jakbym znał ją o wiele, wiele dłużej - mówi to wszystko na jednym wdechu, zapominając, że czasami warto byłoby zrobić przerwę.  
Kiwam głową.
- Angela, Angela, dotknij mego przyjaciela - nucę, sprawiając, że twarz Jeremy'ego przybiera jeszcze intensywniejszą barwę purpury.  
- Nigdy nie możesz być choć trochę poważny, prawda? - podnosi głos, zapominając, że jesteśmy tutaj po to, aby się zrelaksować, napić, a nie rozmawiać o kobietach.  
Mam dość kobiet.
- Mogę, jeśli sytuacja tego wymaga - śmieję się. - Nie sądzę, żeby teraz nastąpił ten moment - szturcham go w bok, ale przytrzymuje mój łokieć z wypisaną irytacją na twarzy.  
- Jesteś dupkiem, mówił ci już ktoś? - wywraca oczami, biorąc w dłoń szklankę z alkoholem.
- Owszem, zbyt wiele razy - śmieję się. - Traktuję to już, jak komplement.



Ruszyliśmy z przyjacielem na parkiet i choć bronił się, zapierał rękami i nogami, aby nie wyjść, wmieszać się w masę spoconych, wijących ciał, sytuacja zakończyła się sukcesem. Moim sukcesem.  
Mężczyzna po kilku drinkach zapomina o tym, że przed chwilą marudził, kilkakrotnie wymamrotał, że to głupie, że nie będzie się błaźnił i sam zaczął wywijać biodrami, czego nie powstydziłaby się pewnie żadna szanująca się dziewczyna.  
- Masz to we krwi - śmieję się, chwaląc kumpla. W odpowiedzi dostaję długiego, chudego, środkowego palca wystawionego w moim kierunku.  
- Pierdol się, Gerard - bełkocze, nie przejmując się coraz to nowszymi, zaciekawionymi spojrzeniami. Pewnie nawet nie zdążył się zorientować, ile kobiet spogląda w jego kierunku, wysyłając między sobą znaczące spojrzenia, pojedyncze uśmiechy.  
- Kochanie? - czerwony paznokieć, blada dłoń, ciemne włosy, zdezorientowane spojrzenie.  
Jeremy nie musi wcale się obracać, poznaję tę twarz. Wyrasta zza jego pleców niczym niechciany chwast. Przyjaciel kończy swój popisowy taniec i choć jest zdziwiony jej przybyciem, tak samo, jak ja, uśmiecha się na jej widok.  
- Angela - wypowiada mechanicznie jej imię, a potem widzę, jak zerka w moją stronę. Jej wzrok podąża za nim i wtedy nasze oczy się spotykają i dostrzegam, jak na jej twarzy pojawia się jeszcze większy szok.  
Jeremy nie zauważa, nie odczuwa napięcia, które powstaje między nami i nasila się pod wpływem każdej sekundy.  
- My się już znamy - mówię.  
- Tak, powiedzmy - skwitowała brunetka, przenosząc wzrok na marszczącego czoło Jeremy'ego.
Jestem ciekaw, jaką minę będzie miał przyjaciel, kiedy powiem mu, że ta oto niewiasta chciała poderwać mnie w pubie, spędzić ze mną noc, a kiedy odmówiłem, nazwała mnie dupkiem i odeszła.  
- Skąd? - niewygodne dla Angeli pytanie sprawia, że jej usta zaciskają się wąską, śmieszną kreskę. Wcale nie jest tak atrakcyjna, jak wydawało się mojemu mózgowi kilka dni temu, ale zupełnie na mnie nie działa.  
- Wymieniliśmy niedawno kilka zdań w piątkowy wieczór, w pubie - pędzi z odpowiedzią, abym nie mógł jej wyręczyć. Uśmiecham się, widząc, jak twarz przyjaciela blednie.  
- Mówiłaś, że nie chodzisz do takich miejsc - kolejne niewygodne słowa dla biednej, kłamliwej Angeli. Z pewnością nie powiedziała mu jeszcze wielu rzeczy.  
- Nie chodzę, kotku, po prostu miałam zły dzień i chciałam napić się drinka - spogląda w jego stronę, po czym wspina się na palcach, by pocałować jego blady policzek. - To co, zatańczysz ze mną? - dodaje, jakby wszystko było jasne, wyjaśnione.  
Jeremy odsuwa od siebie jej drobne ciało.  
- Dziś też masz zły dzień? Mówiłaś, że jesteś poza miastem - głos kumpla poważnieje a po imprezowym nastroju nie pozostało nic.  
- Idę zamówić drinka, będę na zewnątrz - przerywam to urocze przedstawienie, nie chcąc być dalej jego świadkiem.  



Będzie wesele, będzie się działo, już się dzieję.
Drink jest mocny, kolorowy i smakuje, jak chwilowa odskocznia od myśli.  
Konkretnych myśli, których nie chcę wpuścić do głowy.  
- Gerard? - słyszę zasapany oddech przyjaciela, a potem dostrzegam czerwoną twarz.  
Uśmiecham się.
- Tak? Jestem zajęty - unoszę szklankę, wyobrażając sobie, jaką minę musiała mieć Angela, kiedy pogubiła się w swoich kłamstwach.  
- Spałeś z nią? - pyta poważnie.  
- Serio? - śmieję się, kręcąc z niedowierzaniem głową.  
- Skoro zadaję ci pytanie, chcę również odpowiedzi - nie wygląda w tym momencie na kogoś, kto miałby ochotę na żarty, ale cała ta sytuacja mnie bawi, równie mocno, jak jego mylne podejrzenia.  
- Nie, nawet, jeśli byłaby ostatnią kobietą na ziemi, nie przeleciałbym jej - odpowiadam, po czym moczę usta w płynie.  
- Gerard, proszę, bądź szczery - szepcze, chowając twarz w dłoniach.
Chyba śnię.  
- Mówię prawdę, a jeśli nie jesteś w stanie w nią uwierzyć, twoja sprawa. Sądziłem, że z perspektywy czasu, patrząc na naszą długoletnią przyjaźń, jesteś mi w stanie zaufać - odstawiam drinka na stolik.  
- Też tak myślałem.
Czas przeszły w jego zdaniu sprawia, że coś we mnie wybucha.  
Czym sobie na to zasłużyłem?
Dlaczego mój jedyny, najlepszy przyjaciel nie jest mi w stanie uwierzyć?
Nigdy go nie zraniłem, a to, co robiłem w łóżku było moją prywatną sprawą.
- Nie wiem, co od niej usłyszałeś, ale żałuję, że w takim razie mnie było mnie przy tej rozmowie i żałuję, że nie zauważyłeś jej spojrzenia, kiedy nas zobaczyła, gdy doszło do niej, że jestem tam z tobą - prycham, nie mogąc w to uwierzyć. - W takim razie wracaj do niej, nie mam ci nic więcej do powiedzenia - dodaję, chwytając znów drinka.  
- Gerard..
- Spieprzaj, Jeremy. Nigdy nie dałem ci powodu, abym mógł stracić twoje zaufanie - unikam jego spojrzenia. - A teraz, nie mamy o czym rozmawiać, skoro w ogóle go nie było - dodaję, ukrywając rozżalenie i rozczarowanie jego osobą.  
Spojrzał na mnie pijanym wzrokiem, westchnął i odszedł tam, gdzie czekała na niego kłamliwa, chora Angela.  
Jego wybór.



W mieszkaniu czekała na mnie znów cisza.  
Po drodze do domu zaczepiło mnie kilka pijanych dziewczyn. Uśmiechały się, wypinały te duże cycki ledwie trzymające się w stanikach, podciągały wyżej sukienki, spódniczki odsłaniające różne rodzaje majtek, ale skwitowałem to tylko głośnym parsknięciem.  
Pocałowałem jedną, ale jej lepki, dziwny język wywołał odruchy wymiotne w moim ciele i kiedy go tak wpychała, czekałem tylko na to, aż ją obrzygam.  
Tak, nazwały mnie dupkiem, kiedy zlekceważyłem prośby.
Śmieciem, kiedy odsunąłem od siebie ich napalone sylwetki.  
Mam ochotę tylko na jedno ciało. Tak bardzo i rozpaczliwe, że aż boli.  
Biorę prysznic, owijam ręcznik wokół bioder i spoglądam na siebie w lustrze.  
Nie jest tak źle, ale w środku, głęboko wewnątrz, jestem kompletnym słabeuszem.  
Wzdycham, kiedy słyszę dzwonek do drzwi.  
Nie chcę widzieć ani Jeremy'ego ani żadnej kobiety, którą gościłem u siebie w łóżku.  
Kto pragnie zakłócać mój spokój?
Najpierw mrugam kilka razy, aby uwierzyć w to, co widzę a potem dolatuje do mnie obraz pięknych, zielonych oczu.  
Uśmiecha się, przyciskając czarny płaszcz do drobnego ciała.  
- Cześć - wita mnie szerokim, wspaniałym uśmiechem, a potem rozpina guziki okrycia.  
Materiał zsuwa się z ramion, by odsłonić sterczące, kształtne piersi.  
Nim zdążę zebrać szczękę z podłogi i wybudzić się z zachwytu, rzuca się na mnie i zachłannie, łapczywie całuje.  
- Wpuść mnie. Nie chcesz chyba, żeby ktokolwiek inny mnie zobaczył? - śmieje się, widząc, że dalej nie mogę otrząsnąć się z szoku.  
Chwytam jej twarz w dłonie i przysysam się do tych ciepłych, miękkich ust, nie dając jej powiedzieć niczego więcej, a potem łapię ją w pasie, podnoszę i zamykam drzwi.

Malolata1

opublikowała opowiadanie w kategorii inne i erotyczne, użyła 2248 słów i 12462 znaków, zaktualizowała 8 wrz 2017.

2 komentarze

 
  • Petrix

    Brawo, w tej części przeszłaś samą siebie :) :bravo:
    Na samym początku jak to czytałem to miałem wrażenie, że sam jestem pijany ... Idealnie oddałaś sytuacjię emocjionalną. Dosyć szybko nasz bohater przeszedł tą metamorfozę, ale trochę szkoda jego relacji z Jeremym.
    Zaskakuje mnie jakie powód miała Emma, że tak nagle wparowała do niego i to jeszcze w taki sposób ;)
    Cóż powiedzieć więcej ... doskonale ukazane uczucie Gerarda, które cały czas się pogłębiało.
    Mówiąc wprost opowiadanie 11/10 ;)
    Ps liczę na jeszcze 1 rozdział jako zwieńczenie dzieła i pokazanie ich już szczęśliwych i razem z Happy Endem :)

    9 wrz 2017

  • Malolata1

    @Petrix co będzie dalej, tego nie wie nikt :D

    10 wrz 2017

  • Petrix

    @Malolata1 to nie będzie kolejnej/ostatniej części? :sad:

    10 wrz 2017

  • Malolata1

    @Petrix będzie, będzie, jeszcze owszem, ale co się zadzieje, sama nie wiem :D

    10 wrz 2017

  • Somebody

    Aww... Ależ się podziało! Ta część wyjątkowo mocno rozpaliła moją wyobraźnię. Dziękuję <3

    8 wrz 2017

  • Malolata1

    @Somebody to ja dziękuję ;*

    8 wrz 2017