Sprzedawca snów

Lalka, która obdarowuje cię cudownymi snami w zamian za coś, co należy do ciebie… Dar od losu czy może śmiertelna klątwa?




Panienkę Liang od wypadku, w którym straciła rodziców i nogi nawiedzały męczące zmory senne. Jedyne co może teraz robić to leżeć na łóżku bez możliwości wstania. Jest to wielka szkoda, gdyż dziewczynka bardzo lubiła jeździć ze swymi rodzicami do różnych zakątków świata, lecz teraz pozostają jej tylko wspomnienia, które może przywoływać przeglądając zbiór ciekawych pamiątek, które urozmaicały jej czas. Temu wszystkiemu towarzyszył jej biała pocieszna kotka - Julia, jak i ja - wierny lokaj jeszcze za czasów żywotu jej zamożnych rodziców.
Już od paru miesięcy kiedy kładzie się spać, nachodzą Panienkę koszmary, nie pozwalające spędzić jej nocy spokojnie. Także na jej życzenie sprowadziłem dziś sprzedawcę snów. Tajemniczego mężczyznę odzianego w długi płaszcz z kapturem, okrywającym jego zabandażowaną twarz. Oburącz trzymał pięknie wygrawerowaną szkatułkę.  
- Proszę. Sprzedaj mi senne marzenia! - Powiedziała panienka trzymając przy piersi kotkę. Siedziała na ładnie pościelonym łóżku w swoich szatach i przyozdobionych włosach. Jej nogi przykrywał drogi materiał.- Proszę, podaruj mi szczęśliwe sny, które pozwolą mi zapomnieć o rzeczywistym świecie. Lub daj mi takie sny, dzięki którym będę miała ochotę zasypiać - Po tych słowach zrobiło mi się żal tak młodej dziewczyny. Rozumiem jej ból i wiem czemu niemożność zaśnięcia jest dla niej tak ciężką przypadłością. W snach mogłaby przecież dalej podróżować na dwóch nogach u boku swych rodziców.
- Jedyne co mogę ci sprzedać to ta lalka - mężczyzna zręcznie otworzył grawerowane pudło, w którym ukrywała się dotąd nieco szkaradna z wyglądu mechaniczna lalka.Był to chłopiec w ładnym odzieniu mogący otwierać buzię.
- Lalka? - odrzekła zdziwiona Liang.
- Jeśli dasz tej lalce coś co należy do ciebie, ześle ci jeden sen - odparł.
- Moją własność?
- Dokładnie część ubioru lub czegokolwiek. Jednak musi to należeć właśnie do ciebie. Dzięki temu będziesz miała pogodne sny.
- Panienko... - Mój głos był przepełniony niepewnością.
- Czy to aby na pewno prawda? - spytała dziewczyna, mocniej przyciskając kota do siebie, jednak Julia wymknęła jej się z rąk.
- Jeśli masz wątpliwości i boisz się, że kłamię, możesz mi zapłacić po tym jak ją wypróbujesz - zapewnił.- tylko pamiętaj, że cokolwiek dasz lalce do połknięcia musi należeć do ciebie. W świetle prawa nie odziedziczyłaś jeszcze majątku rodziców, więc te wszystkie rzeczy nie należą do ciebie, prawda? - Powiedział wręczając lalkę do rąk panienki. - Słodkich snów.
Tajemnicza postać handlarza oddaliła się wracając tylko następnego dnia po zapłatę.
Rankiem przyszedłem do pokoju Liang aby odkryć firanę. Panienka zawsze lubiła podziwiać widoki z okna. Gdy przekroczyłem próg zastałem ją siedzącą na łóżku i uśmiechającą się na mój widok. Na stoliku siedziała lalka wlepiając swój martwy wzrok w ścianę na przeciw.  
-Panienko, zdaję się, że jesteś dzisiaj w wyśmienitym humorze! - powiedziałem uradowany. To rzadkość po ostatnim wydarzeniu zastać ją tak rozbawioną. - Masz dzisiaj ochotę coś zjeść?
- Oczywiście, przynieś też trochę mleka dla Julii dobrze? - uśmiechnęła się. - Wiesz, śniło mi się dzisiaj coś miłego - przystanąłem przed jej łóżkiem i poczułem cichą ulgę na sercu. To miło popatrzeć jak od zwykłych snów człowiek znowu może się przekonać do życia. Jak widać do szczęścia nie trzeba wiele. - Spacerowałam razem z Julią brzegiem morza i zobaczyłam mamę i tatę uśmiechających się do mnie z daleka. - Liang zamknęła oczy - Gdybym mogła kontynuować ten sen, może spotkałabym się z rodzicami!
-Może... - na chwilę przestałem zwracać uwagę na opowiadania panienki i zerknąłem na lalkę wciąż leżącą na półce. W jej wielkich oczach błysnęły promienie słońca.
Z pokoju Liang dobiegało głośne, przeraźliwe skrzypienie już każdego wieczoru. To usta lalki na przemian otwierały się i zamykały. pochłaniając kolejną własność dziewczyny. Dzisiejszego dnia zrobiło mi się smutno patrząc, jak lalka chowa w ustach ładną spinkę do włosów. Była to ostatnia rzecz jaką obdarowała ją mama. Liang zawsze ceniła tę spinkę nawet przed śmiercią rodziców. Myślałem, że stanie się ona jej ulubioną pamiątką po straconej mamie. Ale czym jest taki przedmiot w porównaniu do nawet fałszywemu spotkaniu z rodzicami.
Przekroczyłem próg jej pokoju zaniepokojony. Pomieszczenie powoli pustoszało a większość rzeczy w nim to przynależność jej rodziców. Drogie suknie, które dziewczyna nosiła każdego dnia zniknęły a włosy nie były przyozdobione tylko rozpuszczone.
-Wczoraj, śniło mi się, że byłam na przyjęciu herbacianym w pięknym ogrodzie! - Zachwycała się nie mogąc się doczekać, aż opowie mi więcej - Julia i ja nawet zgubiłyśmy się przy płocie! - uśmiechnąłem się, lecz na moją twarz szybko wstąpił nie pokój - Ach gdybym tylko mogła wiecznie spać!
Te słowa napawają mnie wątpliwością. To świetnie, że to dziecko jest na nowo szczęśliwe, jednak wolałbym aby jej senne marzenia nie przysłaniały tego namacalnego życia.
-Dopóki śnie mogę swobodnie biegać... - odrzekła dalej z uśmiechem na ustach. - Ach racja poprzedniej nocy... - Ling nie miała szans dokończy, bo nagle w pokoju rozniósł się głośny szczęk. Podniosłem głowę w stronę lalki. Jej buzia była otwarta.

Minęło już trochę czasu od pojawienia się tajemniczego handlarza, który zostawił panience swoją lalkę. Od tego czasu wiele się zmieniło. Liang było coraz szczęśliwsza mimo, że straciła wiele rzeczy.  
- Hej! - Panienka zawołała z pokoju. - Nie ma już mleka dla Julii? - spytała wskazując na pustą miskę.
-Mleko nie jest już więcej potrzebne... - odrzekłem spoglądając na obstrzępioną obróżkę kota leżącą obok jednej z nóg lalki.

Tego dnia stałem przy łożu panienki bacznie ją obserwując. Jej ciało było pokryte bandażami, chciałbym ją przykryć ale nie było już czym. Jej piękne włosy zniknęły, zielone oczy także. Nie miała rąk, którymi mogła podnosić się z łóżka.  
- Wczoraj byłam na balu w naprawdę cudownym zamku. Byłam tam tak ślicznie, prawie tak jak w baśniach...
-Panienko Liang... - przerwałem jej, kładąc rękę na swej twarzy. To nie tak miało się skończyć. Teraz gdy na nią patrzę to wiem, że sny nie przyniosły jej tyle szczęścia, co tragedii.
- Czy coś jeszcze zostało? - Spytała niepewnie.
- Teraz już tylko ty sama... - odpowiedziałem.
- Więc teraz naprawdę, mogę zobaczyć rodziców...
Dzisiejszego wieczoru po raz ostatni z pokoju można było usłyszeć przeciągłe skrzypienie drewnianej lalki.

Insane

opublikowała opowiadanie w kategorii horror, użyła 1305 słów i 7033 znaków, zaktualizowała 2 kwi 2018.

6 komentarzy

 
  • AuRoRa

    Masz talent w pisaniu horrorów

    24 kwi 2018

  • ja

    Boze dziewczyno ...szalejesz

    13 lut 2014

  • iza0199

    Bardzo dobre. Uwielbiam opowiadania z (nieistniejącej tutaj) kategorii horror :)

    11 lut 2014

  • Pysia1234

    Bardzo  dobre  opowiadanie :D

    11 lut 2014

  • LittleScarlet

    Łał. Absolutnie genialny tekst...!

    11 lut 2014

  • CzarnaDama

    Świetne! :)

    11 lut 2014