Wadliwy Kod cz.1 "Początek końca"

Plantacja 13, Rok 2036

- Co się stało z 522? Kiedy wróci? Gdzie jest? - To tylko kilka z pytań które 7 letni chłopiec był w stanie wymyślić.. Mimo to nigdy nie dostawałem odpowiedzi. Jako jedyny pytałem. Wtedy jeszcze nie wiedziałem co oznacza grymas na twarzy "Dorosłych" ale teraz po tych wszystkich latach dostaje odpowiedzi. Było to zaniepokojenie, w końcu zakazane było zadawanie pytań, w końcu NIE powinienem tego robić, byłem wadliwy. Bardzo wadliwy. Potrzebowałem naprawy. Nie długo po tym gdy objawiła się moja ciekawość do świata postanowili podać mi "Elixir", eksperymentalną formułe która miała mnie zmienić na stałe. Wkrótce miałem przestać zadawać pytania.. Przestać wyróżniać się od grupy.


- 017, chodź ze mną. - Powiedział wręcz lodowatym tonem powoli wyciągając w jego strone dłoń. Doskonale pamiętam, że chwile nie byłem pewien co zrobić. Z jednej strony Musiałem słuchać się poleceń ale z drugiej czułem.. Coś dziwnego. Mimo to szybko wybiłem to sobie z głowy i ruszyłem w strone wysokiego mężczyzny, ubranego w śnieżnobiały kombinezon. Kilka razy pytałem się dlaczego noszą te stroje, nigdy nie dostawałem odpowiedzi. Kazali się nazywać "Dorosłymi", my natomiast byliśmy "Dziećmi", każdy miał nadany swój numer, bez wyjątku. Mój to 017, byłem specjalny, jak każdy poniżej numeru 020. Najpewniej tylko to zadecydowało o tym, że dalej żyje. Gdy inni się psuli natychmiast znikali. Numer 703, 095, oraz numer 522. Mimo to nikt nigdy o to nie pytał.. Oprócz mnie.  
- Gdzie idziemy? - Zadałem kolejne pytanie zmierzając przez jasny biały korytarz. Nigdy nie byłem w podobnym miejscu, wszystko było takie czyste i schludne. Rozglądałem się po miejscu w tym samym czasie podążając za "Dorosłym", dalej czekałem na odpowiedź więc postanowiłem spróbować jeszcze raz.
- Gdzie idziemy? - Znowu nie dostałem żadnego odzewu, planowałem zadać pytanie trzeci, ostatni raz ale zamiast tego wsłuchałem się w nagły hałas. Widziałem jak kolejna dwójka mężczyzn tym razem w ciemnych strojach wbiega do jednego z pomieszczeń. Spojrzałem na swojego opiekuna, nie wyczytałem na jego twarzy żadnej rekacji. W końcu zbliżyliśmy się do pomieszczenia, przez szybę położoną tuż obok drzwi coś zauważyłem.. Po chwili to coś okazało się osobą, konkretniej dziewczyną. Widziałem jak "Dorośli" ją trzymają i powalają na ziemie.
- Co oni robią? Krzywdzą ją! - Krzyknąłem jak nigdy dotąd pierwszy raz okazując własną wole i starając się wyszarpać.
- Przestań. - Mruknął tym samym chłodnym tonem w odpowiedzi bardziej ściskając moją dłoń. Wiedziałem, że nic nie zdziałam więc tylko się przyglądałem. Nagle dziewczyna podniosła nieco głowe opierając się brodą o podłoge. Spojrzała na mnie, od razu zauważyłem jej małe rogi. Nigdy wcześniej nie widziałem dziewczyny z rogami! Chciałem się bardziej przyjrzeć ale w końcu skończyła mi się szyba, znowu chciałem się wyszarpać.. Ale tym razem prawie od razu odpuściłem. Po krótkim czasie dotarliśmy na sale, dostrzegłem, że oprócz nas na sali bylo jeszcze trzech "Dorosłych", dwie kobiety oraz mężczyzna. Każde w tym samym białym stroju i z tym samym martwym wyrazem twarzy. Przypieli mnie do fotela, procedura nie była jednym z tych przyjemnych wspomnieć, szczerze mówiąć prawie żadne wspomnienie związane z tym miejscem nie było przyjemne. Wprowadzono mi dożylnie jaskrawy, żółty płyn. Zapewne tym był ten cały "Elixir", po zabiegu nie pamiętam nic. Po prostu zamknąłem oczy a gdy znowu je otworzyłem byłem w swojej grupie. Czułem się dobrze, już nie zadawałem pytań, bawiłem się z innymi. Tak przez kolejne kilka lat, w wieku 10 lat mogłem opuścić przedszkole i pierwszy raz pozwolono mi wyjść na zewnątrz. Mimo to nie czułem wtedy ekscytacji, tak naprawdę nie czułem wtedy nic. Zostałem odpowiednio przygotowany i ruszyłem na przygotowany teren. Wszędzie była biała twarda woda, mineła dłuższa chwila kiedy dowiedziałem się, że nazywa się to "śniegiem", oprócz niego było też samotne wysokie drzewo skierowane na okna budynku. Czasem lubiłem się na nie wspinać gdy nikt nie patrzył i oglądać innych. Nie wiem czemu tak robiłem, po prostu miałem taką potrzebe. Mijały kolejne lata, uczyłem się jak każdy inny, wtedy też dowiedziałem się, że ludzkość na początku 2020 roku odkryła sposób na wydobywanie energi z jądra ziemi, mówiono mi też, że każdy urodził się do konkretnego zadania. Mimo to nie mogli mi tego narazie zdradzić, wkrótce po tym objąłem za cel naukę, miałem cel. Chciałem poznać do czego zostałem stworzony. Przez wiele ciężkich lat robiłem to samo każdego dnia. Wszystko dokładnie zaplanowane co do minuty, nauka, posiłki, ćwiczenia, spanie. Każdy kto się nie stosował został usuwany.
Życie toczyło się tak jak mi to zaplanowali, ale w jednym dniu coś się zmieniło.  
- Numer 017. Chodź ze mną. - Stwierdziła swoim typowym tonem. Była kolej na moją rutynową kontrole, co tydzień każdy z numerów składał raport, przechodził przez testy oraz dostawał zastrzyk żółtego płyni o nieznanej nazwie. Byłem w drodze do sali, numer 052 prowadziła mnie, miałem wtedy 16 lat, wystarczający wiek żeby zaprzestać prowadzenia za ręke. Droga się ciągneła, w końcu jednak usłyszałem krzyki i płacz. Postanowiłem nie reagować podobnie jak 052, mimo to gdy dotarłem do szyby sali zauważyłem coś.. Intrygującego. Minimum tuzin dorosłych uważnie obserwowali przykutą do szpitalnego łóżka dziewczynę. Jeden z nich nacinał jedną z jej dłoni i cubkiem skalpela pokazywał jak rana się sklepia w nie ludzkim tempie. Nie mineła chwila a ten ponownie zaprezentował czynność tym razem całkowicie przebijając dłoń. Krzyki się nasilały ale nikogo to nie obchodziło, ani tuzin dorosłych, ani 052, ani.. Mnie. Chwile tylko obserwowałem, dosyć ciężko było cokolwiek zauważyć. Mimo tego w końcu ujrzałem jej twarz.. I jej rogi.  
- Huh? - Mruknąłem pod nosem, w tym samym czasie naszedł mnie silny ból głowy. Złapałem się za głowe a drugą ręką oparłem o szybę.
- Wszystko gra 017? - Spytała przystając na chwilę i nieco odwracając głowe w jego strone.
- Mhm. Tak. Ruszajmy. - Stwierdziłem odpychając się od szkła i ruszając dalej. Pierwszy raz od wielu lat skłamałem, nie wiedziałem czemu ale tak po prostu było. Czułem jak głowa mi pulsowała ale starałem się tym nie przejmować. Gdy dotarłem na sale zasiadłem na miejscu. Po przejściu stosunkowo krótkich testów nadeszła pora na zastrzyk. Igła zbliżała się w moją strone.. Tym razem odważyłem się ją zatrzymać łapiąc za ręke 052.
- Co to właściwie jest? Faszerujecie mnie tym od wieków a nawet nie powiecie mi co to? Kim jesteście? Kiedy ja będe dorosłym? Gdzie są inni? Do czego mnie stworzono!? - Wybuchłem gniewem stosunkowo szybko. Historia ponownie się powtarzała.. Zacząłem zadawać pytania. Gdy chciałem coś jeszcze dodać poczułem uderzenie w tył głowy. Najwidoczniej jeden z Dorosłych postanowił mnie uciszyć. W tym momencie straciłem przytomność.. Ale mimo to.. Dalej nie dostałem odpowiedzi.

ChokeMeUp

opublikował opowiadanie w kategorii fantasy i inne, użył 1348 słów i 7418 znaków, zaktualizował 31 paź 2018.

Dodaj komentarz