Shayia VI

Z dnia na dzień, coraz bardziej chciałem wrócić do domu. Przyzwyczajenie do trybu życia w domu Bringstone, nie pomogło pozbyć się tęsknoty za domem. Podobało mi się w Grocie nawet bardzo, a wieczne czerwone światło nie było dokuczliwe. Właściwie było nawet przyjemniejsze niż to na powierzchni. Jedzenie podawane w rezydencji było dużo lepsze, niż to które gotowała mama, a członkowie klanu nie narzucali się swoją obecnością. Każdy miał swoją własną prywatną przestrzeń.
Życie w Grocie tak naprawdę było dużo wygodniejsze i przyjemniejsze niż na powierzchni, mimo wielu siniaków. Ale jednak, czułem że na powierzchni jest moje miejsce. To tam powinienem być. Przy Sarze i rodzicach. Oni mnie potrzebują, a ja ich, tylko ta myśl kołatała mi się w głowie. Nie potrafiłem jej się pozbyć. Te trzy osoby, które zostały na powierzchni były dla mnie najważniejsze.
Nagle podjąłem decyzję. Nie wytrzymam w rezydencji ani dnia dłużej.  
Zerwałem się z łóżka i zbiegłem do salonu. Nikogo w nim nie było. Poirytowany krzyknąłem na cąły głos.
- Chodźcie tu wszyscy kurwa!
Na przeciwko mnie zmaterializowała się Lucy, w swojej nieodłącznej niebieskiej sukience. Jednak zawsze w jakiś sposób upięte blond włosy, tym razem był rozpuszczone. Sięgały jej do pasa.  
- Nie kulturalnie jest się tak wyrażać - powiedziała beznamiętnie.
- Gówno mnie to obchodzi - ryknąłem. - Gdzie reszta? Dobrze wiem, że wszyscy mnie słyszycie!
Na fotelu pojawił się wyciągnięty Albert. Popatrzył na mnie znudzony. W kącie pokoju za kominkiem zmaterializowała się Shayia. Miała na sobie obcisłą bluzkę, spod której przebijał gruby bandaż na brzuchu. Rana po ostatnim wypadzie jeszcze się nie zagoiła.
- Chce wrócić do domu - powiedziałem z mocą, wwiercając swoje spojrzenie w Shayie.  
Dziewczyna wpatrywała się we mnie ze zmrużonymi oczami i delikatnym uśmiechem.
- Przykro mi ale to nie możliwe. Ty nie żyjesz w tamtym świecie, a w tym przebywasz już miesiąc.  
- Nie pierdol, bo wszystko się da. Nie wiem na ile umiecie czarować, ale wiem, że na pewno się da.
Albert wstał z fotela. Jego oczy uważnie lustrowały moją twarz.
- Nie da się - pozwiedzał akcentując każde słowo. - Miną miesiąc. To za dużo czasu. Przecież tu jest lepiej niż tam...
Spojrzałem chłopakowi w oczy. Były smutne. Skrzywiłem się.
- Może i tak, ale mam dla kogo tam być. Nie chce tu być. Nie chce żyć bez moich bliskich.
- Przykro nam Matt, ale nie możemy ci pomóc - powiedziała współczująco Lucy, kładąc mi rękę na ramieniu.
Strzepnąłem jej dłoń i odsunąłem się od niej.
- W takim razie jak mogę umrzeć?
Całą trójka spojrzała na mnie zaskoczona. Albert zaczął się trząść. Shayia zacisnęła dłonie w pięści. Twarz Lucy za to całkiem skamieniała. Ich oczy straciły na chwile na blasku, po czym zaczęły jaśnieć i gasnąć niczym psujące się żarówki.
Drzwi otworzyły się z trzaskiem. Do środka wpadł pies, a za nim powoli wszedł jego pan. Moi rówieśnicy spojrzeli na niego zaskoczeni i cofnęli się pod ścianę. Mężczyzna staną naprzeciwko mnie. Jego intensywnie niebieskie oczy patrzyły beznamiętnie na mnie.
- Shayia - powiedział bez emocji. - Odeślij, go na powierzchnię.
- Ale proszę pana... - wyrwało się dziewczynie. Pan Bringstone uniósł rękę. Czarnowłosa od razu zamknęła usta.
- Zmodyfikuj wspomnienia jego otoczenia. Mają myśleć, że miał wypadek, ale znaleziono go wcześniej i ocalono. Przez dwa tygodnie był w śpiączce. Dzisiaj lekarze pozwolili mu wrócić do domu. Z jakichś przyczyn nikt nie mógł go odwiedzać.
- Dobrze panie.
Wszyscy patrzyli na mnie smutno, jednak ich twarze pozostawały bez ruchu.
- Co się tyczy was. Chłopak wraca do starego życia, więc nas w nim nie ma. Z czasem sam o nas zapomnisz - powiedział do mnie. - Macie wszyscy kategoryczny zakaz kontaktowania się z Mathewem w jakikolwiek sposób. Nie jest to już członek klanu Bringstone.
Usłyszałem w głowie dźwięk przypominający rozbijanie szyby. Miałem wrażenie, jakby każdy w pokoju też to usłyszał. Shayia wyszła ze swojego kąta i złapała mnie za ręce. Jej oczy patrzyły na mnie beznamiętnie.
- No to żegnajcie - powiedziałem do zebranych w pomieszczeniu.
Świat zawirował. Poczułem jak się unoszę w powietrze. Po chwili stałem przed swoim domem. Sam. Z drobną torbą na ramieniu. Shayi nigdzie nie było.  
Rozejrzałem się. Do moich oczu napłynęły łzy szczęścia. Nareszcie w domu. Z uśmiechem na twarzy wszedłem do domu. Do krótkiego przedpokoju weszła moja mama. Rzuciła mi się na szyję z płaczem. Objąłem ja stękając z bólu. Coś szarpało mnie w klatce piersiowej. No tak widocznie dorobili mi gojącą się ranę postrzałową.
- Tak się o ciebie martwiłam i tęskniłam - powiedziała mama ciągnąc nosem. - Ani razu nie pozwolili nam do ciebie wejść. Zaprosiłam na kolację dzisiaj Sarę, nie masz nic przeciwko? Też się za tobą stęskniła. Codziennie przychodziła, albo dzwoniła pytając o twój stan. To taka kochana dziewczyna, trafiłeś najlepiej jak można.
Odsunąłem mamę i wszedłem w głąb domu. Nic się nie zmieniło.
- Co na obiad? Jestem strasznie głodny - mama zaśmiała się. Byłem szczęśliwy jak nigdy.
- Nic się nie zmieniłeś. Spaghetti. Idź się rozpakować, a ja skończę gotować.
Pokiwałem głową i poszedłem do swojego pokoju. Od razu opadłem na swoje łóżko. W rezydencji nawet w kilku procentach nie byłem świadomy jak się stęskniłem za domem. Wziąłem torbę i wyjąłem z niej kilka swoich koszulek i spodenek. Ku mojemu zaskoczeniu na dnie torby leżał, w pochwie prostej, srebrny sztylet, wysadzany rubinami.  
Wziąłem go do ręki. Czyli jednak ktoś ingeruje w moje życie wbrew zakazowi. Z delikatnym uśmiechem schowałem sztylet, na dno szuflady biurka.

Ojej już połowa pierwszego tomu za nami :O
W każdym razie chciałabym wam wszystkim podziękować, za czytanie moich opowiadań, komentarze i wiadomości. To po prostu niesamowite *.*
Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia w kolejnej części :*
                                                                      

Komentujcie, udostępniajcie, piszcie do mnie i najważniejsze czytajcie bo to zajebiście motywuje!!!

ChateFranciase

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1161 słów i 6291 znaków.

1 komentarz

 
  • Użytkownik nemfer

    Czyli 1tom będzie miał tylko 12 rozdziałów?? :(

    11 maj 2015

  • Użytkownik ChateFranciase

    @nemfer w  pierwotnym zarysie tak, ale w praktyce pewnie coś się przyciągnie ;)

    11 maj 2015

  • Użytkownik nemfer

    @ChateFranciase
    Yyy... No i....??

    22 maj 2015