Setariff: Wstęp cz.1.

Setariff: Wstęp cz.1.Królestwo Setariff leżące na dużym kontynencie nazwanym Atlanta, królestwo prowadzone przez wysokorozwiniętych ludzi, którzy przekuwają swoje ambicje i rządzę w wojnę-Zaczął starzec.
-Klecho, Klecho! Znamy tę historię za każdym razem to samo Setariff, Atlanta i nadchodzący zmierzch-Krzyknął przypadkowy przechodzień, który akurat szedł do stajni, aby napaść konie.
Gdybyś wyciągnął, to siano z uszu może byś wreszcie zrozumiał - Zaśmiał się starzec, tak samo zareagowali inni, którzy słuchali jego codziennej przemowy, którą wypowiadał zawsze o godzinie 6:00 przy głównym dziedzińcu stolicy Setariff, czyli Valli.
Stajenny obrócił się na pięcie i kontynuował swoją drogę do stajni.
Ehkem! Proszę o uwagę moje owieczki - dorzucił starzec, który zaczął kontynuować historię.
Mieszkańcy Valii, Wy, którzy nosicie Setariff w sercu! Słuchajcie, bo czas krwi jest bliski! Ostrze...
Hej Majes! Chodźmy już, ten starzec opowiada codziennie, to samo.
Już, już mamo idę!
Majes jest młodym, bo tylko 16-letnim chłopcem, który pochodzi z bogatej rodziny. Ojciec Majesa umarł na jednej z ofensyw królestwa Setariff na Miltenię, a więc chłopiec jest wychowywany tylko przez matkę, która mimo tego, że jest surowa, to otacza go miłością i zrozumieniem.
Mamo, dlaczego znowu idziemy do lasu? Wiesz, że wychodzenie z zamku podczas napiętej sytuacji z Miltenią jest niebezpieczne.
Twój Ojciec prosił mnie, abym prowadzała Cię do tego lasu codziennie.
Rozumiem, ale nadal nie wiem po co... - Dorzucił Majes.
Gdybym Ci powiedziała, to byś się załamał, przecież wiesz.
Ale Ja chce wiedzieć!
Dzisiaj się dowiesz... obiecuje.
Majes z matką dotarli już do pajęczego lasu, który swoją nazwę dostał z powodu dużej ilości pająków, które mają ten las za dom.
Przedzierając się przez las, Majes zauważa grymas na twarzy swojej matki.
Mamo, co się stało, dlaczego się smucisz?
Dzisiaj nadszedł dzień, kiedy się rozstajemy. - Odpowiedziała Helen.
Jak to? - Wydukał Majes
Spośród pajęczyn i liściastych drzew, których korony są pokrywane przez światła słoneczne, wychyliła się zakapturzona postać o dość szorstkim głosie i powiedziała:
Nadszedł czas mój mały, abyś spełnił swoją funkcję w tych złych i ponurych czasach, czasach, które zdobione są złotem zabranym innym.
Nic nie rozumiem! - Krzyknął Majes
Melodia zwierząt, a głównie pająków skutecznie zagłuszyła dzwięk kamienia, który ogłuszył Majesa.
Niestety, ale na rozumienie jeszcze nie przyszedł czas - Powiedziała do nieprzytomnego chłopca Helen.
Majes obudził się w małej celi, która była zbudowana w jaskini, a jedyne światło dawały pochodnie.
Daleko do wyjścia - pomyślał.
Rozglądając się po celi, zauważył, że kraty są drewniane i gdyby tylko mocniej pociągnąć prawdopodobnie mógłby je zniszczyć, a w rezultacie zniszczyć.
Szesnastolatek zakasał rękawy do realizacji swojego planu ucieczki, złapał pierwszą belkę, która wyglądała na najsłabszą. Pociągnął raz, drugi, a potem trzeci, ale bez żadnego rezultatu, gdy nagle poczuł lekkie wibracje w mięśniach swoich rąk, ale to zignorował i postanowił pociągnąć belę, która służyła za część karty. Jeszcze raz, tym razem mi się uda - pomyślał.
Czuł, jak jego mięśnie zaczynają wibrować, a następnie poczuł jak jego całe ciało, pogrąża się w jednym wielkim napięciu, co nie skutkowało niczym innym jak ponowną porażką, ale poczuł, że tym razem coś się zmieniło.
Opadający z sił chłopak usiadł na mokrych kamieniach, które były w jego celi i zaczął myśleć.
Nie dam rady tego wyrwać, mimo że to słabej jakości drewno, które wygląda na spróchniałe, ktoś narobił sobie wiele trudu, abym stąd nie uciekł - pomyślał Majes.
Rozglądając się do okoła swojego kamiennego więzienia Majes, wpadł na nowy plan.
Wziął ostro zakończony kamień i zaczął naruszać belkę w newralgicznych miejscach belki, które wyglądały na najcieńsze.
Teraz mi się uda! - Pomyślał ponownie.
Majes złapał belkę, a jego oczy zapłonęły iskra nadziei, która narodziła się w jego głowie, szarpnął z całych sił, czuł jakby pewna energia, która pochodzi z wnętrza jego ciała, pomaga mu w tym, ale szybko ją zbagatelizował i tłumaczył sobie w myślach, że to po prostu coś urojonego, ale tym razem pod naporem Majesa belka pękła, a szczelina po belce okazała się wystarczająca, aby opuścić celę.
Tak udało mi się! - Tym razem krzyknął Majes, ale po chwili skarcił się w myślach za ten krzyk radości, bo przecież ktoś mógł go usłyszeć.
Majes wziął jedną z najbliższych pochodni i zaczął chodzić po czymś, co wyglądało jak krypta wydrążona w skale.
Nic nie rozumiem... Krypta jest pusta, poza pochodniami i moją celą nie ma z niej żadnej drogi wyjścia - Stwierdził przytłoczony sytuacją chłopak.
Wtedy znów poczuł energię z wewnątrz ciała, która tym razem uderzyła w jego umysł, a nie w ręce. W rezultacie chłopak podniósł głowę do góry, gdzie zauważył okrągły wiert, który prawdopodobnie jest jego drzwiami do wolności.
Czyli spuścili mnie tutaj na linie, ale w takim razie, po co ta cała sztuka z klatką zbudowaną z drewna, nic nie rozumiem.
Nic nie musisz rozumieć, bo na pytania przyjdzie czas, a teraz chodź za mną - Powiedział starzec, który niczym największy koszmar wyszedł z cienia i stanął prosto przed Majesem.
Przecież Ty jesteś tym klechom spod dziedzińca! Dlaczego tutaj jestem? Dlaczego byłem zamknięty? Czego chcecie? Wypuścicie mnie? - Zaczął płakać załamany Majes, a jego głos jakby łamliwy wydał z siebie skowyt, nieprzerwanie zadając kolejne pytania.
Tak jak powiedziałem, to nie czas na pytania. Dojdźmy do sanktuarium, a tam przy świetle z happelów i ziołowej fajce wszystko Ci opowiem.
Starzec wyciągnął spod płaszcza jednego happela, czyli roślinę, która wydaje z siebie ogrom światła.
Jaskinia, która do tej pory była ciemna i zimna została pokryta złotym światłem, które pokazało, że znajdują się pod jednym z drzew, a bele, które uważał za kraty w celi były, to zwykłe korzenie.
Słuchaj Majes. - powiedział starzec.
Tak?
Pora, abyś zrozumiał, że to, co widzisz nie zawsze, okazuje się prawdą.
Wtedy starzec wyciągnął metalowy amulet, którym postukał trzy razy w ziemie i jaskinia zniknęła, a pojawiła się w jej miejscu jedna z największych sal w sanktuarium, która była domem starca.
Czyli, to była tylko iluzja? - Powiedział pod nosem Majes.
Oczywiście, że nie! Widzisz ten amulet? Pochodzi on z rodu Xavlingów, pradawnych krasnolodów, którzy podczas wojny łapali dusze zmarłych krasnolodów w ten kryształ, aby później wykorzystać moc poległych do swobodnej teleportacji.
Nie do końca rozumiem...
Ehh, jestem stary, a muszę Ci tyle powiedzieć, a więc od początku pierw o amulecie, a później o tym, dlaczego tutaj jesteś, zgoda?
Chyba i tak nie mam wyboru- rzucił niskim tonem Majes.
Rozpal sobie fajkę, najlepsze ziele w okolicy, bo ta historia będzie długa.
Zaczynając od początku, to tak jak wspomniałem krasnoludzi, który umarli są zamknięci w tym amulecie, a więc mogę przypuszczać, że Krylian Xaveling ten, który go stworzył, musiał użyć wysokiej klasy zaklęć, ale nie jestem pewien, bo gdy oddawał mi go na łożu śmierci, nic mi nie powiedział, a zawsze skutecznie omijał tego tematu rozmów, ale wracając do rzeczy, a więc amulet, który ma w sobie takie pokłady energii, że potrafi manipulować rzeczywistością, tworzyć w pewnym sensie gliniane klony w dowolnym miejscu na świecie, a potem dzięki zmarłym duszom przenosić duszę z żyjącego ciała do glinianego klona, a więc można powiedzieć, że to teleportacja, z tym że dusza samoistnie wraca do pierwotnego ciała po upływie 24 godzin.
Rozumiem, ale dlaczego mnie tam zamknąłeś skoro i tak bym stamtąd wyszedł?
Spokojnie, tak jak powiedziałem! Rozumiem, że masz sporo energii, ale wszystko w swoim czasie, a teraz czas na Ciebie.
Jestem przez wielu uznawany za nienormalnego, bo mówię, że Bogowie się ze mną kontaktują i powtarzają tę kwestię, która mówię codziennie pod dziedzińcem.
Mówisz o legendzie Ardeny?
Tak, tak mogę Ci przypomnieć całość w razie, gdybyś zapomniał - Powiedział starzec.
Jasne, wysłucham chętnie. Ta fajka mnie zdecydowanie zrelaksowała.
Królestwo Setariff leżące na dużym kontynencie nazwanym Atlanta, królestwo prowadzące przez wysokorozwiniętych ludzi, którzy przekuwają swoje ambicje i rządzę w wojnę. Mieszkańcy Valii, Wy, którzy nosicie Setariff, w sercu słuchajcie, bo czas krwi jest bliski! Ostrze, które jest wykute z krwi braci i sióstr chce tylko jednego! Chce ono przelewać więcej krwi, aby przebudzić najgorsze moce, które kiedykolwiek stąpały po tej planecie! Zaprzestańcie walk z innymi rasami! Zaprzestańcie wspierać akcje wojenne! Przejrzyjcie na oczy! Nasz Król dąży tylko do tego! On chce przebudzić "To", aby podbić cały świat i zniewolić wasze dusze do wiecznej posługi u jego boku!
Tak, to było zdecydowanie potrzebne, ale gdzie w tym wszystkim Ja?- Zapytał Majes.
Ta część przepowiedni jest znana powszechnie, ale jest jeszcze dalsza część.
Dalsza?
Oczywiście, a brzmi ona tak; On przebudzony, głodny i łakomy na krew i strach, pierw zabije osobę, która go obudziła, aby następnie stąpać powoli i ciężko po uprawnych gruntach zostawiając po sobie wypalony ślad podków, niosąc ze sobą choroby, nieszczęścia i katastrofy. W taki sposób przyjdzie piekelny zbawiciel świata - Allibim, który przeklnie świat.
Czyli uważasz, że Ja jestem Allibim? Bo nie widzę tutaj żadnego powiązania z moją osobą.
Gdybyś dał mi dokończyć, to byś wiedział! - Krzyknął starzec, wytrącając fajkę Majesowi.
Bogowie, widząc, co się stanie na Ziemi, postanawiają uronić boską łzę, która spadnie na wybrańca, aby ten jedyny, który wychowany w głębokiej wierze mógł obudzić boską moc, która będzie szansą dla całego świata. - Skończył starzec.
Czyli jestem szansą? - Zapytał zaniepokojony Majes.
Jak zwał tak zwał! Ja nie mam zamiaru umierać, bo Król Setariff nie chce uwierzyć w moje objawienia. - Powiedział starzec.
Twój Ojciec, odchodząc na wojnę z Miltenią, przyszedł do mnie i zostawił mi list, który miałem otworzyć w momencie, gdyby nie wrócił, a gdy już tak się stało Twój Ojciec, powiedział, że jesteś osoba, która doznała tego szczęścia i spadła na nią boska łza, powiedz mi czy czujesz czasami boską energię wewnątrz siebie, która dodaje Ci sił, motywuje Cię i czasami potrafi działać cuda?- Zapytał strzec.
W zasadzie to czasami mam lekkie mrowienia, ale pamiętam, gdy miałem około 10 wiosen na karku, to podczas podpalenia pobliskiej wioski przy zamku pomyślałem sobie, że Ci niewinni ludzie umierają przez zło, a gdy pomyślałem o wodzie, to z czystego nieba spadła ulewa, która ugasiła ogień i uratowała sporo istnień.
Więc Twój Ojciec się nie mylił, a przynajmniej mam taką nadzieję, a tak w ogóle to jestem Aburan i tak się do mnie zwracaj.
Aburan? W porządku! - Powiedział Majes.
I co dalej Aburanie?
Jeszcze mamy sporo czasu do spełnienia się przepowiedni, bo objawienia są sporadyczne, a wiemy ze starożytnych ksiąg, że czym bliżej do realizacji przyszłości tym więcej objawień we śnie kapłan doznaje, a na razie przypada, to średnio dziesięć razy na miesiąc, a więc mamy jeszcze trochę czasu - Rzekł Aburan.
Na co czasu?
Nie myślałeś, chyba że wszystko jest takie proste... Łza, spadając na ziemie, rozdzieliła się na 4 istnienia, a więc na Wybrańca, Zwierzę, Potwora i Wodę i aby mieć szanse stawić czoło komukolwiek musisz odebrać resztę kropli, aby przebudzić w sobie moc, która pozwoli Ci cokolwiek zmienić.
Zwierze, potwór i woda, to dość ogólne określenia, które nie wskazują na żadne konkretnie miejsce, a więc pozostaje nam podróżować po kontynencie i szukać - dokończył starzec.
W jaki sposób chcesz, to znaleźć? - Powiedział Majes.
Ja? Ja tego nie znajdę, ale Ty to poczujesz.
W zasadzie mam jeszcze jedno pytanie, a w zasadzie dwa.
Słucham?
Czyli moja Matka mnie oddała tutaj, bo jestem wybrańcem? - Zapytał zdenerwowany Majes.
Nie, Twoja matka Cię oddała Rabusiom, u których była zapożyczona, bo jak wiesz po śmierci Twojego Ojca, Helen żyła z majątku, który przetrwoniła na szykowne suknie, co Twój Ojciec przewidział i kazał Cię bacznie obserwować, a więc można powiedzieć, że zostałeś uratowany.
Nie, nie, to niemożliwe! Moja matka taka nie jest! I nigdy nie będzie! - Powiedział zapłakany Majes.
Świat nie zawsze jest taki jaki go widzimy, a lekcja w jaskini miała Ci to pokazać, często światem rządzi iluzja, która powoduję, że świat wygląda w taki sposób, jak chce tego osoba, która go wykreowała, często będąc już częścią tego świata, nie jesteśmy w stanie dostrzec wielu rzeczy, takich jak na przykład kraty z korzenia drzewa czy nie uważasz, że to by było wielce nieprawdopodobne, aby cela była pod drzewem, a kraty z korzenia? Przecież wydrążenie takiej jaskini czy chociażby znalezienie takiej graniczyłoby z cudem, a przecież wybudowanie takiej celi, to żadne wyzwanie. - Wytłumaczył dosadnie Aburan.
Czego nie widziałem w świecie mojej matki? - Zapytał już lekko spokojny Majes.
Zbroja, odznaczenia, kryształy mocy, pochówek, to wszystko, co Twoja matka sprzedała przed Tobą, a Twój Ojciec prawdopodobnie teraz leży gdzieś pod drzewem, bo niestety zamiast pochówku jest nowa suknia.
Hmm... Wspominałeś o dwóch pytaniach, a więc? - Zapytał tym razem Aburan, który był zaciekawiony.
A więc...
Ah przepraszam! Zapomniałem Ci powiedzieć paru ważnych faktów - Przerwał Aburan wypowiedź Majesa.
Twoja matka doskonale znała Twoje przeznaczenie, ale nie tylko ona, bo kultyści, orkowie czy inni zdegenerowani, którzy pragną anarchii i bólu na świecie, wiedzieli o Tobie, czuli to w głębi, że ktoś położy kiedyś miecz na ich sercach, dlatego też Twoja matka sprzedała Cię Rabusiom, którzy następnie oddaliby Cię Królowi, a więc prawdopodobnie czekałaby Cię rychła śmierć pod naporem bełtów straży świątynnej, a teraz mów już chłopcze.
Kiedy wyruszamy?
Po zmroku- odpowiedział starzec
Patrząc, na poczynania Twojej matki, to figurujesz jako osoba zaginiona, a patrząc na to, że stąpasz Królowi po piętach, a więc nie łatwo będzie Ci poruszać się za dnia.
Dlaczego w takim razie Król nie zabił mnie przez te szesnaście lat? - Wykrzyczał Majes, Bo według legend, dopiero gdy zdradzi Cię bliska osoba i zaznasz bólu, jaki podąża za zdradą bliskiej, a często ukochanej Ci osoby staniesz się śmiertelny, ale zdrada musi być popełniona z pełną premedytacją i z czystym sumieniem, co zdecydowanie nie komponuję się w ideologię króla, czyli zastraszanie czy przekupywanie, po prostu Król wiedział, że Helen kocha pieniądze bardziej niż Ciebie, a więc gdy zabraknie Twojego Ojca, to szybko okaże się, że będzie ich potrzebować.
Czy ty powiedziałeś, że Król chciał śmierci mojego Ojca? - Zapytał zaniepokojony Majes.
To już pogawędka na inną okazję, a teraz szoruj po schodach na górę i skręć w lewo, spotkasz tam Zumaza, który da Ci nowe ubrania i nakarmi, abyś mi nie umarł. - Zaśmiał się Aburan.
Majes opuszczając pokój Aburana, myślał tylko o tym, że Aburan popełnia właśnie największy błąd, jaki mógł popełnić.
KONIEC I CZĘŚCI WSTĘPU.
Jeżeli opowiadanie się przyjmie, a moje rozwijające się pióro wam się spodoba, to niedługo pojawi się II część.
Wstęp będzie podzielony na 3 części, a następnie ruszymy z głównym wątkiem, który będzie podzielony na około 10 części, aby zakończyć Setariff w 3 epizodowym zakończeniu.

Magik123

opublikował opowiadanie w kategorii fantasy i przygodowe, użył 2861 słów i 16122 znaków, zaktualizował 4 paź 2017. Tag: #setariff

Dodaj komentarz