Q. Prolog

Q. PrologRozejrzałam się po tłumie wiwatujących ludzi. Wśród nich były dzieci, dorośli, i ludzie tak starzy, że cudem trzymali się na nogach. Chorzy, zdrowi, bogaci, biedni, brudni, wygłodzeni, połamani, pokaleczeni. Żadna z ich dolegliwości nie przeszkodziła im w pojawieniu się tu dzisiaj. Setki pochodni trzymanych przez wątłe ręce otaczały górę ze wszystkich stron, księżyc blado oświetlał scenę toczącą się na jej szczycie. Wydarzenie tak szczęśliwe dla wszystkich zebranych. Wszystkich oprócz jednej osoby.

Twarz skryta pod kapturem czarnej peleryny, drobna postać ciasno opatulona materiałem. Ostre paznokcie wbijała w swoje dłonie powodując drobne krwawiące rany, usiłowała zachować kontrole.

Wszyscy oprócz jednej osoby. Mnie.

Na szczyt wyszedł on. Przywódca Rady. Ludzie zamilkli nagle wpatrując się w centrum tego wszystkiego. Mężczyzna stary jak świat, sama jego postać budziła przerażenie, przemówił:
-Zebrani! Dzisiejszej nocy dokonamy aktu kary! Emeralh z rodu Demerii skazana za oddanie duszy diabłu i posługi czarną magią! - to mówiąc odwrócił się, chwycił podaną mu pochodnię i bez zawachania podpalił stos. Wielki zbiór gałęzi otaczający pal do którego przywiązana była kobieta, jej piękną twarz okalały srebrne włosy. Wyprostowała się, podniosła głowę i wpatrzyła się w jedyne oczy przepełnione bólem, oczy swojej córki. Moje oczy. Wokół ponownie wybuchły krzyki i wiwaty. Płomienie pięły się w górę, łapczywie pochłaniając kolejne partie drewna, z sykiem sięgnęły stóp oskarżonej. Moja matka zaczęła krzyczeć, rozdzierając moją duszę na kawałki. Świat zawirował, krzyki przybrały na sile, tłum zdawał się naciskać z każdej strony. Do końca utrzymywałyśmy kontakt wzrokowy. Do końca. Przekazała mi całą swoją moc. Czułam ją buzującą w żyłach. Kiedy ogień sięgnął jej twarzy nie wytrzymałam. Wybuchłam. Cały mój ból znalazł ujście, to ja stałam się pochodnią. Z mojego ciała buchła fala ognia rozchodząc się okręgiem niczym kamień rzucony w niezmąconą tafle wody. Minęła sekunda może dwie... Zapadła głucha cisza. Świat spowił popiół wolno opadający na ziemię.
***
Z powracającego koszmaru wyrwał mnie mój własny krzyk.

Q

Prunella

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 409 słów i 2303 znaków, zaktualizowała 22 mar 2017. Tagi: #magia #wiedźma #stos #ogień #prolog #q

4 komentarze

 
  • agnes1709

    Nie lubię takiej tematyki, ale to, o dziwo, bardzo mi się spodobało. Tak fajnie zaczęłaś, dlaczego nie kontynuujesz? Szkoda by było...!;)

    16 mar 2017

  • Prunella

    @agnes1709 Coś mi sie wydaje, że główną przyczyną jest brak motywacji, ale skoro ma to jakiś potencjał to może powrócę do pisania...

    18 mar 2017

  • agnes1709

    @Prunella Brak motywacji?!!!:spanki: Poczytaj komentarze, które otrzymałaś!!!

    18 mar 2017

  • Prunella

    @agnes1709 Ojjj no :D Dobrze dobrze, postaram sie coś napisać, i mam nadzieje, że będziesz pierwszą która wyrazi konstruktywną krytykę :D

    19 mar 2017

  • Paula13

    Wow, mega

    24 wrz 2016

  • andrewboock

    Hmm... bardzo ciekawie się zapowiada :) mam nadzieję, że nie porzucisz tematu tego opowiadania i potoczysz fabułę dalej. Bardzo podoba mi się scena ludzkiej pochodni, która wybucha i zdmuchuje swoją mocą inne osoby :)

    20 wrz 2016

  • Dream

    Wow! Czekam na cd  :cool:

    18 wrz 2016