Z samego rana Chmielownicę opuścił biały rumak I wóz ciągnięty przez szarą klacz. Obrali drogę na północ w las, gdzie wiódł trakt.
Z początku było niego drętwo. Kira nie odzywała się do Jonasa, udając, że go nie widzi. Najpierw rozmawiała z Gamą. Jonas w tych chwilach milczał, wsłuchawszy się w śpiew ptaków. Później jednak szatyn podjął temat szermierki, który obu młodzieńców pochłonął Bez reszty, a Kira zmuszona była do samotnego rozmyślania o rzeczach, o których Jonas nie miał bladego pojęcia. Sam natomiast przez pierwsze godziny podróży przyglądał się kruczoczarnym włosom dziewczyny rozmyślając o Jej pięknie.
-Nie nie. Wtedy lepiej odskoczyć do tyłu. zaburzysz ich zgrany rytm I zmusisz do defensywy- upierał się Gama gdy rozmawiali na temat walki z dwoma na raz
- spróbuj tak zrobić, to cię zabiją. Lepiej w bok. Musisz być szybki I defensywny. Uczył mnie szermierz na dworze Whitan.- upierał się Jonas. W kwestii walki Gama nie mógł go przegadać. Uczył się bowiem walki na dworze pod opieką rycerzy. Miał własny miecz, o którym Gama mógł jedynie marzyć.
-ach Withan. Zaiste piękne miasto. Największe na Północy. Zazdroszczę ci przyjacielu, że się wychowałeś na dworze tego miejsca. Byłem tam tylko raz I nie zapomnę tej wizyty Jako żywo.- zachwycał się Gama.
-nie ma się czym zachwycać. Withan to staroświeckie miasto zbudowane w topornym, starym stylu. Byłem parę razy na odległym południu. Zobaczyłem takie miasta jak Port Kina, czy Strażnica. Byłem również w Stolicy Gif. Największe miasto w Baturem (*nazwa państwa).- opowiadał Jonas.
- też bym chciał tak podróżować. Marzę, by zwiedzić południowe części państwa. Tu, na północy jest zimno. Teraz w maju pogoda dopisuje, ale przyjdziemy wrzesień I wszystko szron pokryje...- Gama rozmarzył się I z pewnością zatracił w swoich myślach. Nastąpiło milczenie. Słychać było tylko stukanie kopyt I kół wozu, oraz śpiew ptaków zmieszany z szumem drzew. Przejeżdżali przez gęsty, sosnowy las, jakich pełno było na północy.
Po południu cała trójka urządziła krótki postój, by napoić wierzchowce I dać odpocząć swoim obolałym zadom. Jonas, Jako że miał delikatną skórę I mięśnie, zaczął odczuwać ból w całym kroczu Od ciągłego siedzenia w siodle. Z tego faktu Zawsze nabijał się jego straszy brat Dann. Wyśmiewał jego delikatność, ale I tak kochał go całym sercem.
Gama przycupnął nieopodal uwiązanych koni I zajął się rozpaleniem ogniska, by usmażyć ryby. Kira gdzieś zniknęła a Jonas postanowił rozruszać mięśnie ćwicząc nad brzegiem niewielkiego stawu, który znajdował się w pobliżu. Dobywszy miecza wykonywał wyćwiczone ruchy I cięcia w stary, rozkładający się pień sosny. W pewnej chwili rozbolała go dłoń I zrobił sobie krótką przerwę. Usiadłszy na kamieniu, począł polerować miecz u co jakiś czas rzucać spojrzenie na delikatnie falującą wodę. Wtem jego wzrok przyciągnęła naga postać kąpiącą się w niej. Jonas wytężył wzrok I rozpoznał w niej Kirę. Widok był oszałamiający, lecz chłopak Od razu, odruchowo odwrócił wzrok. Przez jego ciało przeszła dziwna fala wstydu I nieśmiałości. Nagie ciało dziewczyny kusiło, ale zacisnąwszy powieki I usta, Jonas postanowił nie spoglądać już w tę stronę. Siedział tak w bezruchu i pogrążył się w myślach, które wciąż kłębiły się wokół jednego widoku, a ten wciąż mini wiki nie znikał z umysłu. Bił się z myślami przez kilka minut I z zadumy wyrwał go głos. Głos, który słyszał przez cały dzień, ale gdy był skierowany do niego, brzmiał zupełnie inaczej. Cieplej I milej.
-podglądasz mnie?- usłyszał Jonas I natychmiast odwrócił głowę w zakłopotaniu. Kira na szczęście była ubrana.
-znaczy.. ja.. tu teraz.. właśnie ćwiczyłem- odpowiedział niesłychanie głupim tonem
-oczywiście, że tak!- rzekła dziewczyna. Jonas z ulgą spostrzegł, że się uśmiecha.
-już niemal zapomniałem jaka jesteś piękna- wydusił z siebie Jonas, a słowa te sprawiały niezwykły trud w wypowiedzeniu.
-nareszcie ze sobą rozmawiamy! Widziałam jaki byłeś onieśmielony- na twarzy Kiry wciąż gościł uśmiech.- wstań- poleciła. Jonas posłusznie wykonał polecenie. Dziewczyna podeszła do niego I czule uściskała.- Jonas dzwońcu! Stęskniłam się za tobą, jak nie wiem co!- powiedziała radosnym głosem.
- Ja za tobą też paprotko- odparł Jonas, czując, że onieśmielenie ustępuje miejsca radości.
-Jonas! Tyle razy cię prosiłam, żebyś nie nazywał mnie paprotką! Nie znoszę tego.
- wiem. A ja uwielbiam cię denerwować- Kira zrobiła obrażoną minę, ale po chwili znów się uśmiechnęła. Później usiedli na kamieniu I zaczęli rozmawiać. Długo I z zaciekawieniem opowiadać o swoich losach. śmiali się I wygłupiali, później oboje poszli popływać w chłodnym stawie. Jonas poczuł się niezwykle szczęśliwy. Tak długo czekał na to, by z nią być, cieszyć się I rozmawiać. Ona również wyglądała na szczęśliwą. Oboje poczuli się, jak za dawnych lat.
Nastał wieczór. Oboje siedzieli na kamieniu, susząc się. Słońce miało się ku zachodowi. Długą chwilę błogiego milczenia przerwała Kira.
-wiesz.. marzyłam o tym... Byśmy znów mogli się spotkać.
-nie ukrywam, że mi też tego brakowało- odparł Jonas.
-czemu tak nie może być Zawsze?
-bo żyjemy w innych światach, idziemy różnymi drogami- popatrzyli na siebie.
-zatem. Chciałabym przywołać stare wspomnienia I przeżyć to jeszcze raz, denim skończy się ten dzień- I po chwili już się całowali. Jonas jedną ręką ją obejmował, a drugą położył na delikatnym ramieniu. Całowała go chętnie, z wprawą I wdziękiem. Ta chwila trwałaby wiecznie, gdyby na polanę nie zaszedł Gama
-Diabli nadali! Szukałem was Od paru godzin... Powinniśmy być w drodze Od dawna. Już byśmy byli w Rybim Grodzie, gdyby nie wy.- odezwał się, a Jonas I Kira odskoczyli od siebie
-Racja- powiedzieli oboje w tym samym czasie.
- nareszcie ze sobą rozmawiacie I widzę... że nie tylko!- Gama uśmiechnął się- no a teraz w drogę. Mamy wiele godzin spóźnienia.
Dodaj komentarz