Hikikomori V

Mira zatrzymała się przed osiedlem złożonym z kilku wieżowców. W każdym oknie świeciło się światło, przez co, budynki wyglądały jakby jarzyły się na złoto. Wzdłuż chodników między blokami, rosły wiśnie, których gałęzie były ozdobione świecącymi, złotymi wężami, jakie w okresie świątecznym, wywiesza się na balkonach dla ozdoby.
- Witaj w Kruczym Szponie, największym osiedlu widmie na świecie – powiedziała wesoło, rozkładając ramiona, tak jakby chciała objąć osiedle.

- Widmie? – zapytałem podejrzliwie.
Srebrnowłosa pokiwała głową energicznie idąc jedną z alejek. Lotna szybowała ponad jej głową. Ruszyłem za nimi trzymając Yukiko za rękę.
- Osiedle istnieje tylko po zmroku. W dzień to tylko wielki plac budowy. Wszystko, co znajduje się w obrębie osiedla, gdy wzejdzie słońce, znika na zawsze... Chyba, że jest się w domu Mamy Hany, ewentualnie możesz ją nazywać Sakura – Yukiko, nagle ścisnęła moją rękę, - ale to tylko, jeśli ci pozwoli.
Mira zatrzymała się przed małym czteropiętrowym blokiem, w którym nie paliło się żadne światło i który wyglądał na najbrzydszy i najbardziej zniszczony z nich wszystkich. Lotna przemieniła się z powrotem w człowieka.
- Miejcie szacunek do Sakury, a będzie wam dane – powiedziała cicho.
Mira podbiegła do podniszczonych drzwi i zadzwoniła dzwonkiem. Otoczyliśmy ją półkolem. Za drzwiami usłyszeliśmy jakiś ruch. Po chwili drzwi się uchyliły i pokazała się w nich, na oko ośmioletnia dziewczynka, o azjatyckiej urodzie. Miała na sobie blado niebieskie kimono, a na nim coś co przypominało płaszcz, który zsunął jej się z jednego ramienia.
- Yuriko, to ja Mira i Lotna. Czy Mama Hana, ma czas się ze mną spotkać? Chciałabym jej kogoś przedstawić i potrzebuję jej pomocy.
Dziewczynka zniknęła za drzwiami, które się zamknęły.  Spojrzałem na Mirę. Tylko wzruszyła ramionami.
- Braciszku? – spojrzałem na maleńką, była czerwona jak burak. – Sakura lubi takich chłopców jak ty.
Nasze towarzyszki wymieniły spojrzenia i wybuchnęły śmiechem.
- Skąd to wiesz? – zapytałem rzeczowo spuszczając wzrok.
- Yukiko i Sakura kiedyś się przyjaźniły, braciszku. Były nierozłączne.
Coś mi nie pasowało. Spojrzałem pytająco na Mire. Odpowiedziała mi Lotna.
- Sakura jest zjawą. Żyje trochę inaczej. Też się wiąże z ludźmi, tylko że ona porywa wybrane dziecko i sama nadaje mu imię.
- Czekaj, to nie jest niezgodne z prawem? Porywanie ludzi, to coś złego.
Mira pokręciła głową. Opierając się o framugę drzwi.
- Mama Hana, jest ekscentryczką, ale i bardzo potężną zjawą. Do tego, potrafi przewidzieć przyszłość, jest oszałamiająco piękna, inteligentna, no i bogata. Gdyby podeszła do człowieka na normalnych zasadach, stracilibyśmy potężną osobę. Porywa te dzieci, sprawiając że wszyscy zapominają o tym dziecku. Potem wychowuje je jak matka. Posyła do szkoły, uczy walczyć, wróżyć, wszystkich obowiązków typowo kobiecych, no i wielu umiejętności. Gdy dziewczynka kończy dwadzieścia jeden lat może zadecydować, czy wraca do rodzinnego domu i zapomina o nas, czy dalej zostaje pod skrzydłami Mamy Hany. Bez względu na to co zadecyduje, zawsze później kończy studia z wysokim wynikiem, zdobywa świetną pracę, znajduje wspaniałego męża i hipnotyzuje wszystkich, wokół swoją osobą. Wiadomo jeśli zostanie tu, to może zawsze liczyć na pomoc Mamy Hany. Oczywiście co dwadzieścia jeden lat zjawa pozyskuje i tak nową podopieczną. Wszystkie dziewczynki zabiera w dniu czwartych urodzin.
- Yukiko, gust Sakury przez ostatnie lata, bardzo się poszerzył. Gdyby częściej wiązała się z kimś, to by nie była już znana, jako Kwiatowa Matka, tylko Burdel Mama – powiedziała Lotna chichocząc. – Niestety nie dostała zgody na więcej podopiecznych.
Moja zjawa cicho prychnęła zmieniając postać na starszą. Spojrzałem na nią zdziwiony.
- Sakura woli, gdy jestem starsza – wyjaśniła. – Znając ją, to pewnie, w którymś z tych budynków ma burdel. Jak nie ludzki, to ze zjawami.
- Otóż to, moja Królowo Śniegu.
Wszyscy spojrzeliśmy na drzwi. Stała w nich około dwudziestoletnia azjatka, w różowym kimonie, zdobionym kwiatami wiśni, które niebezpiecznie rozjeżdżało się na pokaźnym biuście. Czarne długie włosy, częściowo przykrywały dekolt. Usta miała krwiście czerwone, a oczy różowe. Uśmiechała się delikatnie. Wszystko w niej hipnotyzowało i przyciągało.
- Mogę wiedzieć jakie tym razem nosisz imię kochana? Zgaduje, że pewnie coś związanego ze śniegiem. Zawsze coś takiego jej dają, ale lepsze to, niż to, co otrzymała biedna Cleopatra. Ta przeklęta blondyna, powinna być dumna z posiadania mumii, a nie wciskać jej na siłę, że jest Krwawą Marry. Więc jak się nazywasz?
- Yukiko – powiedziała cicho. – To jest mój pan – wskazała na mnie. – Chcemy cię prosić o schronienie.
Sakura momentalnie spoważniała. Otworzyła szerzej drzwi, zapraszając nas gestem do środka. Mruknęła coś pod nosem, żeby zdjąć buty. Zamknęła za nami drzwi, na wszystkie zamki, po czym poprowadziła nas długim korytarzem, do schodów na jego końcu. Wprowadziła nas na pierwsze piętro i otworzyła jedyne drzwi, w małym korytarzyku.
Znaleźliśmy się w sporym pokoju. Na jego środku stał wielki szezlong. Przed nim niski kwadratowy, stolik. Na ścianach widniały napisy po japońsku. Wszystkie, okna były zakryte grubym materiałem. W powietrzu unosił się zapach kadzidełka. Za szezlongiem stała ogromna komoda, z setkami zwojów, a po jego obu stronach masywne drzwi. Pokój oświetlały świece.
- Co się stało? – zapytała ostro Sakura, siadając na szezlongu.
- Znowu Ann – mruknęła Mira. Mama Hana wymruczała coś pod nosem. – Wczoraj pojawiła się w ich domu i próbowała zwerbować… Właśnie jak ty się nazywasz?
- Art – mruknąłem. – Pojawiła się wczoraj w moim domu. Nic wcześniej nie wiedziałem o bramie. Po prostu prowadziłem spokojne życie, a tu ona mi się zwala do domu. To ją wyrzuciłem. W nocy pojawiła się jej mumia i mnie zmusiła do spotkania z tą cholerną blondyną.  Gdy szedłem na spotkanie, zgubiłem się i cóż wtedy poznałem Mirę i Lotną. Kiedy wróciłem do domu ta debilka, próbowała mnie zabić.
- Znowu ona? – Sakura wyglądała, jakby wszystkie siły ją opuściły. – Mówiłam, żeby ją zatłuc kiedy był czas. Wiesz, że nie popieram takich metod, ale… - zawiesiła głos, patrząc na Mirę. – Oczywiście, że możecie zostać. Możecie, też korzystać ze wszystkich dóbr mojego osiedla. Tylko nie opuszajcie tego bloku, w ciągu dnia. Radzę wam w nocy nie opuszczać osiedla. Ta cholerna blondyna, nigdy się tu nie zapuszcza. Na szczęście, jeszcze się mnie boi. Może i młoda Yuriko jeszcze jest do niczego, bo to dziecko, ale piękna Amane jest wciąż młoda i silna. W jej rękach jestem nie do pokonania.
- Wybacz siostro, ale twoje kwiaty, na niewiele zdadzą się przeciwko lodowi – powiedziała miękko Yukiko. – Ale nie przeczę ta blondyna, nie ma szans przeciwko tobie. Tym bardziej, że mumia ma jej dość.
Sakura roześmiała się wdzięcznie. W jednych z drzwi pojawiła się Yuriko, tym razem bez płaszcza. Wyglądała na bardzo śpiącą. Podeszła do swojej zjawy i coś szepnęła. Mama Hana spojrzała na nią ciepło i kiwnęła lekko głową.
- Wybaczcie macierzyństwo wzywa – powiedziała uśmiechając się przepraszająco. – Zajmijcie sypialnie na piętrze wyżej. Ta na końcu korytarza, to twoja sypialnia Yukiko, powinna ci się spodobać. Art, proponuje ci, żebyś spał razem  ze swoją Królową Śniegu. Mira, Lotna jeśli chcecie, możecie też zostać, na noc. Te same pokoje co zawsze. Jak zawsze proszę was wszystkich, byście nie wchodzili na trzecie i czwarte piętro, no i do pozostałych pokoi. Nie chce żebyście przeszkadzali Amane i Yuriko. Na śniadanie, ktoś was obudzi. Dobrej nocy.
Zjawa wyszła, za dziewczynką. Mira zaprowadziła nas na drugie piętro. Zniknęła razem z Lotną, za którymiś drzwiami. Razem z moją zjawą, znaleźliśmy nasz pokój, za pierwszym razem. Wszystkie meble były białe, a ściany podobnie. Okna były zasłonięte grubymi błękitnymi zasłonami. Łóżko było zasłane błękitna pościelą. Pokój rozświetlały nieliczne świece.
Rzuciłem się na łóżko.

Komentujcie, piszcie do mnie, bo to strasznie motywuje :*

ChateFranciase

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1520 słów i 8556 znaków.

2 komentarze

 
  • Użytkownik Vinyl3

    Pisz dalej :kiss:

    27 kwi 2016

  • Użytkownik tolson

    Boskie *-* pisz dalej!

    12 paź 2015