-Twoim koszmarem- powiedziałam rzucając na niego wredne spojrzenie pomieszane ze śmiechem.
-To nie może być prawda...nie możesz być...- krzyknął.
-Kim? -zapytałam zdziwiona.
-Wampirem i wilkołakiem w jednym- rozszerzył oczy. Jestem Michael.
-A ja Emilia, Emi- odpowiedziałam cicho.
-To Henry, Mati, Matt , Maciek, Adi i Siger.
-Aha fajnie -przewróciłam oczami.
-Ja jestem ich alfą- popatrzył mi głęboko w oczy. Ty też jesteś w połowie alfą. Popatrzył na mnie a ja parsknęłam.
-Ja alfą? -roześmiałam się.
-I pół wampirem- powiedział. Jesteś piękna.
-Kolejny kochaś- pomyślałam.
-Masz cechy wampira i wilkołaka . Jesteś urodzoną przywódczynią. Jesteś bardzo niebezpieczna. Bardziej niż ja i jakikolwiek wampir.
-Ej Michael- powiedział jeden z nich chyba Adi. Ty potrzebujesz swojej alfy.
Reszta parsknęła śmiechem. A ja się zaśmiałam i próbowałam wydostać się z jego uścisku.
Póścił mnie a ja odeszłam szybkim krokiem. No to straciłam kolejną lekcje. Ehh...
Po lekcjach zauważyłam Nicolasa. Chyba na mnie czekał.
-Czego chcesz? -spojrzałam gniewnie.
-Wilki dziś polują- powiedział i patrzył na swój zegarek.
-I?
-I nie chcę aby ci się coś stało.
-Co ty się mną tak przejmujesz?- ruszylam w stronę domu a on za mną.
-Jest w tobie coś wyjątkowego. Coś innego...-spojrzał na mnie.
Nie wiem o co chodzi w tych słowach ale nie mam zamiaru się nad tym zastanawiać. Robiło się coraz ciemniej.
-Czuje je- powiedział i zatrzymał się na chwilę.
Chwile potem widziałam w świetle księżyca jego czerwone oczy i białe długie kły. W lesie usłyszałam szelest. Nicolas rzucił się w tamtą stronę. Z lasu wyłonił się wielki wilk. Zaczęla się bójka.
Pomyślałam chwilę i zastanawiałam się gdzie jest wataha. Bo ten kto walczył z wampirem nie był alfą. Wtedy coś mnie ukuło i nie czułam już nic.
Obudziłam się rano w jakimś dosć dużym pokoju, ale nie większym niż mój. Wyglądał na pokój jakiegoś chlopaka. Usiadłam na łóżku i próbowałam sobie przypomniec wczorajszą noc. Przypomniałam sobie wczorajszą bójkę. Po chwili słyszalam jak ktoś wchodzi po schodach. Ja udawałam że śpię. On otworzył drzwi i wszedł do środka.
-Jesteś taka piękna- powiedział i przejechał dłonią po moich włosach. Mogłabyś być moją samicą alfa...
-Jeszcze czego! -pomyslałam w duchu.
-Nie oddam cię im- powiedział niby do mnie.
Przeciągnęłam się i udalam że niby dopiero się obudziłam.
-Yy...gdzie ja jestem?- zapytałam zdenerwowana.
-U mnie w pokoju- uśmiechnął się Michael.
-Dlaczego?- przestraszyłam się.
On nic nie odpowiedział. Podał mi cos do jedzenia. Dostałam jakieś mięso i mleko.
-Fee nie lubię mięsa!- odepchnęłam tacę.
Roześmiałam się jak zobaczyłam jego minę. Był bardzo slodki i przystojny. Mial żółte oczy. Jego mina byla niezadowolona, przerażona i zdziwiona.
-No co?- zapytałam.
-Jak to nie jesz mięsa? Musisz coś zjeść!- powiedział ale po chwili dodał - a no jesteś tym i tym. Przecież nie musisz pić krwi żeby nie umrzeć na wieki. I nie potrzebujesz koniecznie mięsa. Ale dobrze by ci zribiło pare kęsów- polatrzył na mnie z litością.
-Nie patrz się tak na mnie- zakryłam twarz.
-Dlaczego?- zaoytał zdziwiony.
-Bo widzę w twoich oczach litość- dodałam.
-Pff- prychnał.
-Mogę iść do domu?- pomyślałam o mamie.
-A chcesz? Nie rozmawiaj już z tymi wampirami- na jego twarzy malowała się wściekłość.
-Tak chcę. Bo co?
-Bo jesteś moją alfą.
Nie wiedziałam o co chodzi mu z ta alfą ale miałam go trochę dość.
-A spadaj!
-Zawiozę cię- zaproponował.
-Nie!
-Tak!
-Nie chcę!
-Nie będziesz rozkazywać swojej alfie- przygniutł mnie do łóżka swoim ciałem.
-Nie zapomnij że i ja nią jestem. I to ta z silniejszych- odepchnęłam go.
-I tak cię odwiozę- stawiał na swoim.
No tak alfy nie ulegają. Będzie trudno.
-Nie Michael!
-Bo co?
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Może po prostu nie chciałam go fatygować. Nie wiem sama.
-Bo nie!
-Jakaś ty wrednaa- przekręcił oczami.
-Spadaj!- krzyknęłam zła.
-I tak ci nie odpuszczę- na jego ustach pojawił się hytry uśmieszek. Podszedł do mnie i zarzócil mnie sobie na plecy.
-Puszczaj mnie potworze- krzyczałam.
-Ani mi się śni- potrząsnąl mną.
-Dupek.
-Pff- prychnął.
Zaniósł mnie do swojego samochodu i posadził na fotel jak małe dziecko. Ja gapiłam się w szybę i nic nie mówiła. Byłam zła. Nie lubię jak ktoś ze mną wygrywa.
-Co zła jesteś?
Nic nie odpowiedziałam i dalej obserwowałam cudowny krajobraz za oknem. Wlaścowie nie można tego nazwać cudownym krajobrazem bo wszędzie ciągnęły się kałuże i byla bardzo brzydka pogoda.
-Dojechaliśmy- powiedział słodko.
-Ja wyszłam i zatrzasnęłam drzwu. Wbiegłam do domu i zastanawiałam się nad cala sytuacją. Dziwne że Nicolas mnie nie szukał- pomyślałam.
Wydawał się taki ciepły i opiekuńczy.
******Nicolas******
Wiedziałem że te wilki jej nic nie zrobią. Ale bylem zły że mi ja wzięli. On chciał by ona byla jego alfa. Niee nie pozwolę na to. Ona jest wyjątkowa. Gdybym teraz ruszyl jej na ratunek nie miałbym szans. Naszczęście Michael nic jej nie zrobi. Gdyby jednak było inaczej rozszarpałbym go na małe strzępybi zakopał szczątki w innych miejscach.
******
Obudziłam się następnego dnia. Była niedziela. Zdziwiła się że nie ma mojej mamy. Zauważyłam kartkę na stole; "Córciu musiałam wyjechać w pilnej spraiw nie wiem kiedy wrócę. Kocham cię mocno pa". No to miałam spokój przez pare dni. Zobaczyłam że mi zostawiła pienuądze.
Był już wieczór około 18:30 postanowiłam zjeść pizze i pooglądać film. Około 22;00 zasnęłam. Sniło mi się coś dziwnego.
"Emi!- woła alfa. Krwiożercze bestie schodzą się ze wszystkich stron.
Ja ruszyłam w stronę Michaela w wilczej postaci.
-Emi jesteś wilko- wampirem. Jesteś najsilniejsza z nas wszystkich. Pokonamy ich -mówił do mnie Michael.
-Ja zawarczałam i ruszyłam w stronę jednego z wampirów. Miałam najwięcej mocy z nich wszystkich. Posiadałam to co mają wilki i wampiry. "
To, to było dziwnee pomyślałam.
Wstałam około 12;00 poszłam do lazienki i się ogarnęłam. Ubrałam krótkie spodenki, air maxy i krótką bluzkę do pępka z adidasa. Postanowiłam iść pobiegać. Była nawet ładna pogoda. Biegnąc myślałam nad tym wszystkim. Dlaczego ja jeszcze się nie zamieniłam? Nie odczuwam jakoś w sobie tej wielkiej mocy. Pewnie jest gdzieś w głębi. Musiałabym uwolnić ze mnie potwora. Muszę zacząć jeść mięso.
Po godzinnym bieganiu wróciłam do domu. Wzięłam pare złote i poszłam do sklepu kupić coś do jedzenia. Kupiłam to mięso i poszłam do domu.
Patrzałam się na nie długo i zastanawiałam się czy je zjeść czy nie. Strasznie mnie kusiło. W końcu się poddałam i zaczęłam je jeść. Smakowało jak ambrozja. Nigdy nie jadłam niczego lepszego.
Materiał zarchiwizowany.
Dodaj komentarz