Bestiariusz cz.II „Prawda”

Prawda  

- Serino, to ostatni moment na powiedzenie prawdy!
- Cicho! Ściany maja uszy, a Fabrycy może wrócić w każdej chwili - zniżyła głos do ledwie słyszanego szeptu - nie zrobię mu tego w urodziny - dodała po chwili  
- Dobrze wiesz, że takie jest jego przeznaczenie, a dzisiaj jest ostatni moment, później to co się w nim gromadziło przez całe życie może zniknąć bezpowrotnie - ton Maury zaczął się niezauważalnie podnosić - jeżeli Ty tego nie zrobisz, to nie zostawiasz mi innego wyjścia, sama będę musiała z nim porozmawiać, a obydwie dobrze wiemy, że to od Ciebie powinien się o wszystkim dowiedzieć.  
- Nie chce go stracić - obróciła głowę w stronę zdjęcia wiszącego na lodówce - tak bardzo nie chcę go stracić - przetarła oczy chusteczką, straciłam już zbyt rwiele. Damien i Jane już nigdy nie wrócą, a mi został tylko on.  
- Ale to jego dziedzictwo, ma prawo poznać prawdę o sobie - uniosła nos ku górze i odwróciła się za siebie - o wilku mowa - węch Maury jak zwykle okazał się niezawodny.
- Babciu - skinął głowa w stronę starszej kobiety- Ciocia Maura, a to niespodzianka - rzucił żartem - a wiec od czego zaczynamy moje Panie? - spytał z uśmiechem na twarzy i ruszył w stronę ogródka  
- Musisz to zrobić dzisiaj Serino - rzuciła szeptem i ruszyła za chłopcem
stała przez chwile wpatrując się w zdjęcie, próbując podjąć decyzje, która podjąłby jej zmarły syn.  

Maura ma racje, Fabrycy ma prawo do poznania prawdy o swojej rodzinie, a co najważniejsze o sobie. Zbyt długo zwlekałam z powiedzeniem prawdy, Aria przez tyle lat była uwięziona w ciele pluszaka, a Fabrycy powinien mieć prawo wyboru, ale z drugiej strony jak mogłam ryzykować, że go również stracę? Tak bardzo przypomina Damiena te zielone oczy jakby stworzone były ze szkła, wiecznie niesforne włosy, zawsze odrobine zbyt poważny i zbyt szczupły jak na chłopca w jego wieku. Muszę wziąć księgę i zaparzyć dla nas herbatę z Agrymony, przyda się na przełamanie strachu. - Wyszła z ogrodu, w którym odbywało się przyjęcie z okazji siedemnastych urodzin Fabrycego, które powoli dobiegało już końca. Ruszyła w stronę gabinetu we wschodnim skrzydle domu, w drodze przemknęła szybko przez spiżarnie i złapała saszetkę z Agrymonem i korytarzem ruszyła w stronę pomieszczenia do, którego nie wchodziła już zbyt długo, dotarła pod zwykle, drewniane drzwi, sięgnęła pod dekolt sukienki i razem z łańcuszkiem wyciągnęła klucz, wsadziła go w dziurkę i praktycznie bez żadnego wysiłku przekręciła klucz, pchnęła drzwi i odżyły w niej wszystkie wspomnienia, przed którymi starała się chronić Fabrycego, miała nadzieje, że jeżeli nie będzie o niczym myśleć to prawda po prostu zniknie. Weszła do środka, podeszła do biurka wykonanego z zaklętego drewna kasztanowca, palcami przejechała po gładkiej powierzchni i nie dając się porwać emocją uklękła przy wgłębieniu na nogi, uniosła klucz, trzy razy uderzyła w środek pomiedzy jedna stroną biurka, a drugą i kawałek podłogi uniósł się lekko w górę, podniosła wystający kawałek i sięgnęła po Bestiariusz. Na jego widok zabrało jej dech w piersi, nie widziała go od dziewięciu lat, od momentu gdy załamana, poddała się i przestała mieć nadzieje na to, że Damien i Jane kiedykolwiek wrócą. - nie ociągając się wstała i ruszyła w stronę wyjścia, zamknęła drzwi i ruszyła tym razem na poddasze, zaparzyć Agrymon, powtórzyć sobie to co powinna powiedzieć Fabrycemu i poczekać aż ostatni goście opuszczą ogród. Wspomagając się barierka dotarła na poddasze gdzie czekała na nią już Maura patrząca przez okno w dół jak Fabrycy żegna swoich gości.  
- Wszystko sprawdziłam, nikt wam nie przeszkodzi - zostawiła widok za oknem i odwróciła się w stronę przyjaciółki - dobrze postępujesz Serino, jestem z Ciebie dumna - ruszyła w stronę wyjścia, a po drodze przytuliła pokrzepiająco przyjaciółkę - też się boję, dla mnie również byli jak dzieci, ale taką decyzję podjęliby Damien i Jane - zamknęła drzwi i ruszyła do ogrodu powiedzieć, Fabrycemu, że babcia oczekuje go na poddaszu.  
Serina ruszyła szybko w stronę drzwi, otworzyła je i pewnym siebie głosem powiedział - poproś go proszę aby przyniósł Arie, swojego pluszaka. Później przyjdź proszę jak zobaczysz błysk. - i zamknęła drzwi.  
Zaparzyła herbatę, usiadła w fotelu z księga na kolanach i w spokoju czekała, aż wnuk przyjdzie do pokoju na poddaszu. Po pewnym czasie usłyszała dwa stuknięcia i drzwi się otworzyły. Do pokoju wszedł uśmiechnięty Fabrycy.  
- Ciocia Maura mówiła, że chcesz mi coś powiedzieć, a więc jestem - spojrzał na książkę babci, zatrzymał na chwile na niej wzrok i dodał - padam z nóg po przyjęciu, mam nadzieję, że Ci się podobało.  
- Usiądź proszę - od momentu gdy postanowiła ujawnić prawdę nie czułka lęku, aż do tego momentu - przyjęcie było wspaniałe, ale teraz chodzi o coś innego, proszę daj mi swojego pluszaka. - wyciągnęła rękę po pluszową sowę, która wyglądała tak autentycznie, że często gdy Fabrycy był mniejszy i przyprowadzał do domu znajomych, kończyło się płaczem, ponieważ inne dzieci również chciały tak autentyczna zabawkę, ale drugiej takiej nie było, a przynajmniej miała nadzieje, że nie. - musisz mnie wysłuchać, trochę to zajmie więc zaparzyłam nam herbaty, wypij proszę.  
Wziął herbatę i powąchał - Agrymon, co masz mi do powiedzenia, że już teraz planujesz mnie uspokoić? - roześmiał się i upił łyk herbaty.
- Prawdę, mam zamiar powiedzieć Ci prawdę - zobaczyła zaskoczona minę chłopca i zaczęła opowieść - nie wiem od czego zacząć, ale mówi się, że najlepiej robi się to od początku, więc może tam powinnam zacząć, a wiec - napiła się herbaty, poczuła jak ciepły płyn przepływa jej przez organizm, wzięła głęboki oddech i zaczęła - Na początek muszę Cię przeprosić, że nie powiedziałam Ci tego wcześniej, masz prawo być na mnie zły po tym co usłyszysz, ale pamiętaj, że zawsze dbałam o Twoje dobro.  
- Baciu, ale co się.. - nie zdążył dokończyć zdania gdy babcia spokojnie powiedziała  
- wysłuchaj mnie proszę, a później będzie czas na pytania - skinął lekko głowa, czując, ze będzie to dłuższa rozmowa poprawił się na fotelu i czekał, aż babcia zacznie obiecaną opowieść.  
- Jak wiesz, a przynajmniej jak myślisz, że wiesz Twój dziadek był myśliwym, czego nauczył go jego ojciec, a ja byłam Zielarka po mojej mamie, jednak prawda jest nieco inna. Twój dziadek był dzielnym wojownikiem, polował na stworzenia, które zakłócają spokój tego świata i kryją się w mroku by zaatakować w odpowiednim momencie i tego właśnie nauczył go ojciec, Twojego pradziadka jego ojciec i tak przez wieki- przejechała ręka po księdze i otworzyła ją- tutaj są zawarte informacje o wszystkich istotach, które udało się do tej pory zidentyfikować. - przerzuciła kilka stron patrząc na zamieszczone tam ręcznie informacje i podobizny wielu przeróżnych stworzeń - Twój dziadek nie zginął od rany, której nabawił się gdy podszedł zbyt blisko do małych dzików, a ich matka szarżowala na niego, tylko przez jedną z tych istot, a dokładnie przez Strzygę.  
- Babciu, ale co to za historia? Chcesz mi dać ta książkę, w której jest coś takiego opisane?  
- Fabrycy proszę. - głos jej się lekko załamał  
- Dobrze, kontynuuj  
- Dziękuje, a więc dziadka zabiła Strzyga podczas jednego z polowań, a moja mama nie była zielarka, a wiedźmą po prostu wiedźmą, która pracowała głównie przy ziołach. Musisz sobie zdawać sprawę, że były to ryzykowne rzeczy. Te dwie rodziny połączyły się gdy z dziadkiem zakochaliśmy się w sobie i tak już zostało. Mężczyźni walczyli, a my tworzyłyśmy czary ochronne, tropiące. - przerwała na chwilę opowieść, upiła łyk herbaty i podjęła na nowo - gdy byliśmy z dziadkiem krótko po ślubie, urodził nam się syn, który miał jak się było można spodziewać smykałkę do obydwu tych rzeczy, walczył i zarazem całkiem zręcznie radził sobie z czarami, i poznał Twoja matkę, Jane, która wywodziła się z rodu czarownic, bardzo potężnych czarownic.  
- Nie bym w coś wątpił, ale chcesz mi wmówić, że mama i tata mieli nadnaturalne moce i, że Ty również je posiadasz? To dlaczego nigdy niczego nie widziałem? - zaśmiał się i czekał na kolejka dawkę bajecznej opowieści babci, której się chyba pomyliło i nie pamięta, że dzisiaj kończy siedemnaście, a nie siedem lat.  
- Oczywiście to naturalne, że mi nie wierzysz, bo dlaczego byś miał, ale proszę ponownie o to byś pozwolił mi skończyć. Twoi rodzice byli parą łowców, o której mówiono w naszym otoczeniu na całym świecie. Ludzie szeptali że, skoro ta dwójka jest tak potężna to jakie będzie ich dziecko. Polowali razem osiem lat gdy pojawiłeś się Ty i wtedy wszyscy postanowiliśmy, że to odpowiedni czas by Twoja matka dała sobie spokój z ratowaniem świata, oczywiście nie obyło się bez kłótni, kochała to co robiła i chciała by to Damien zajmował się Tobą, ale wszystko się zmieniło gdy urodziła i ujrzała Cię pierwszy raz, wtedy zrozumiała, że nie ma nic ważniejszego niż jej mały skarb i zakończyła swoją karierę. Tradycją jest, że każdy łowca dostaje swojego stróża w postaci zwierzęcia, - rzuciła okiem na pluszaka, którego położyła na kanapie - który w przyszłości będzie jego najlepszym przyjacielem i kompanem. Twój ojciec miał za przyjaciela orła, a Twoja mama sowę, po odejściu Jane Percy przez pewien czas polowała z ojcem i Tristianem, ale pewnego dnia słuch po niej zaginął i pomimo poszukiwań nie udało się jej odnaleźć, Twój ociec i Tristian mieli dużo roboty i pewnego razu potrzebowali do pomocy Twojej mamy, miałeś wtedy sześć lat i od momentu Twoich narodzin Jane nigdy wcześniej nie zdecydowała się Cię opuścić - głos się jej załamał i poczuła jak zaczynają ją piec oczy - postanowiła pójść z nimi, ponieważ bała się, że tym razem w dwójkę mogą sobie nie poradzić, a przecież dopiero co zaginęła Percy. Wyruszyli pod koniec sierpnia, a Ciebie zostawili w domu z ciocia Maurą, ja byłam w tym czasie u siebie próbując rozwikłać tajemnice gdzie zaginęła Percy, bo Twoja matka umierała z rozpaczy. - poczuła jak łzy zaczynaja płynąć jej po policzkach.  
- Babciu nie płacz, przecież to tylko opowieść.
- Nie skończyłam jeszcze! - przez buzujące w niej emocje, uniosła się - przepraszam, a więc wyruszyli na polowanie, na które Twoja mama się zdecydowała, ponieważ w tamtym czasie zaginęło bardzo wielu ludzi i mieli nadzieję raz na zawsze to zakończyć, jednak w nocy gdy wyruszyli słuch o nich zaginął, ciocia Maura obchodziła teren, czuła Twój zapach z daleka, ale postanowiła nie wracać dopóki nie skończy obchodu, bo nie czuła innych zapachów jej węch jest niezawodny, więc zadzwoniłeś do mnie. - z kieszenie marynarki wyciągnęła chusteczkę i przetarła sobie oczy - przepraszam Fabrycy, że mówię Ci to dopiero teraz. Twoi rodzice nie zginęli tylko zaginęli, próbowałem ich odnaleźć bardzo długo, ale to wszystko na marne i w końcu się poddałam. Musiałam Cię wychować nie mogłam ryzykować, ze stracę również Ciebie.  
- Babciu, ale o co w tym wszystkim chodzi? - chłopak miał zaniepokojona minę jakby myślał, że babci na stare lata brakuje jednej klepki.  
- Chodzi o prawdę, o to że jesteś jednym z wojowników, a ja ukrywałam to przez tyle lat. Oczywiście byłam przygotowana na to, że moja opowieść sprawi, że weźmiesz mnie za starą wariatkę, ale nie tak szybko mój drogi - wstała, podeszła do kanapy, z której wzięła pluszową sowę i postawiła ja na środku pokoju - teraz uwierzysz  
- podłoga jej brudna, podnieś ją!- już ruszył w kierunku sowy, ale usłyszawszy głośny i stanowczy głos babci zatrzymał się na chwile.  

22:04 od słów usłyszanych przez babcie przeszły mu ciarki  
  
By być wojownikiem potrzeba dwojga
Gdy jedno się zrodzi, powstaje drugie  
Bez drugiego pierwsze nie istnieje  
Gdy poczują wieź staną się jednością  

Jedno zrodzone, drugie powstaje  
Jedność powstaje poprzez więź  

Z czasów popielich powstaje drugie  
Pierwsze staje się drugim  
Drugie staje się pierwszym  
Więź połączy was, a z dwojga powstanie jedność.  

Przybądź na moje skinienie
Przybądź by powrócić do jedności  
Przyzywam Cię Ario  
Przyzwalam

22:05 Fabrycy czuje ukłucie, które po chwili przemienia się w przeszywający ból w okolicy prawego nadgarstka  

22:05 Widzi jak z ziemi unosi się jego pluszowa sowa  

22:06 Od pluszowej zabawki zaczyna roztaczać się oślepiający blask  

22:06 W pokoju w mgnieniu oka pojawia się ciocia Maura

22:07 Słychać ogłuszający wrzask sowy  

22:07 W powietrzu unosi się ogromna, żywa sowa  

22:07 - Wróciłam Kochane - przemawia Aria  

22:08 Fabrycy upada na ziemie i traci przytomność

Dodaj komentarz