Siedziała na skale, na środku oceanu. Rude loki spływały po jej plecach. Zielonymi oczami pełnymi łez, świdrowała horyzont, próbując dostrzec statek. Statek, który przed chwilą odpłyną, załoga, która zostawiła ją na skale, na pastwę losu. Tylko dlatego, że była inna niż wszyscy. Nie kontrolowała tego, co robiła. To nie miało tak wyjść. Jednak tak wyszło. Przed oczami miała obraz śmierci. Zabiła bezbronną kobietę. Całkiem przypadkiem. Nikt nie chciał słuchać jej tłumaczeń. Nikt nie wierzył, że zrobiła to niechcący. Nikt... Nie miała nikogo, kto by jej wysłuchał. Osierocona, samotna, porzucona. Tylko dlatego, że umiała robić coś czego nikt nie umiał. Zabijała umysłem. Jednak nie musiała nawet o tym myśleć, po prostu zabijała. Niekontrolowana moc dająca władzę nad całym światem i nie tylko, była w rękach czternastoletniej dziewczyny. Czemu akurat ona? Czemu nie ktoś inny, bardziej wyjątkowy?
Jednak los wybrał ją. To ona ocali istoty zza światów. Ona.
Amelia...
1 komentarz
pieszczoch45
Ciekawie się zaczyna