Skóra uwidzicielki pachniała wiśniami, Anna nie wiedziała jak wygląda w całkowitej ciemności. Na nowe doświadczenie nie była gotowa, pozwoliła aby kobieta pieściła czułe miejsca. Zimna, straszna, przyciągała do siebie bez skrupułów wątłe ciało nieświadomej niewolnicy czasu. Popchnęła Annę na aksamitną kołdrę, zdzierając z niej resztki odzienia. Nie protestowała, wisiała nad nią groźba. Nie chciała skończyć jak inni uczestnicy wycieczki. Poddając się dzikim pocałunkom, dotknęła zimnego ciała kobiety.
- Ty jesteś lodowata - wydobyła z siebie.
- Nie zwracaj uwagi, złożyłaś obietnicę, czekam.
Anna nieśmiało pozbawiła kobietę sukienki. Pod spodem nie miała nic, wyczuła jędrne piersi, spodziewała się co ma robić. Usta lawirowały po krągłościach, zatrzymując się w kulminacyjnym punkcie. Językiem pieściła sutek, nie poznawała sama siebie. Chłonęła zapach wiśni, próbując ją po kawałku. Zatrzymała się przy brzuchu.
- To koniec?
- Nie wiem co mam robić.
- Wiesz, pomogę ci.
Umysł Anny wyostrzył zmysły, wbrew swojej woli schodziła niżej i niżej. Dotknęła rozchylonego kwiatu kobiecości uwodzicielki. Wilgotne palce zagłębiły się dalej, słaby jęk rozkoszy zachęcił ją aby zabłądzić tam ustami. Odgłosy zadowolenia wypełniły pokój.
- Potrafisz, nie przestawaj.
Ręce ugniatały nabrzmiałe sutki, a język krążył coraz szybciej wokół punktu spełnienia. Krzyknęła wijąc się z rozkoszy, Anna przestała. Uwodzicielka zachłannie zaczęła ją całować, rozlała się po niej fala gorąca. Ustami zeszła w okolice szyi, wtedy przeszył ją ból. Kobieta wpiła się, wysysając z żyły krew.
- Nie zabijaj.
Anna broniła się, bijąc pięściami po plecach uwodzicielki. Oderwała się zostawiając ją osłabioną całkiem nagą.
- Nie zginiesz, wywiązałaś się, skosztowałam jak smakujesz. Gdybym zrobiła to do końca, byłabyś taka jak ja. O świcie stąd pójdziesz i nie wrócisz tu nigdy.
- Mogę odejść?
- Tak. Jad będzie krążył w żyłach kilka dni. To co zrobisz wtedy, podyktuje ci instynkt. Po tym czasie wszystko wróci do normy.
- Nadal będziecie zabijać?
- To nie mój pomysł, gdybyś tu nie weszła poradziłabym sobie bez nich. To nie mój styl polowania.
Anna nie odezwała się więcej, zebrała odzież, wyczekując poranka. Gdy świtało kobieta wypuściła ją z pokoju i zamknęła się na klucz. Ze służby nikogo nie było, pozaszywali się w ciemnych miejscach. Mijała ciała pogryzionych znajomych, widok przyprawiał o mdłości. Wybiegła na świeże powietrze. Kierowała się drogą do miasteczka, nie miesciło się w głowie, jak mogła skończyć. Po godzinnym marszu dotarła do zabudowań, zgłosiła tragedię napotkanym ludziom. Nikt nie chciał jej uwierzyć, wytykano ją palcami. Młody pracownik sklepu zadeklarował sie pomóc zagubionej. Ugościł ją w domu, częstując obiadem. Zniszczone ubranie odkrywało zadbane ciało w miejscach, od których robiło mu się gorąco.
- Co się wydarzyło?
- Wszyscy z wycieczki zostali zabici, widziałam krew, trupy.
- Jak tego uniknęłaś?
Anna nie mogła mu opowiedzieć, że to zasługa kobiety, z którą robiła rzeczy lubieżne.
- Uciekłam, miałam szczęście.
- Zostań na noc, jutro cię odwiozę do domu.
Młody ekpedient wzbudził w niej zainteresowanie. Śniada cera, czarne włosy, obłędne oczy i ciało kuszące umięśnieniem. Na chwilę ją zamroczyło, widziała ich kochających się bez opamiętania pod prysznicem. Za chwilę otrzeźwiała, przypatrywał się Annie, czekał ąz mu odpowie.
- Co o tym sądzisz?
- O czym?
- Pytałem czy chcesz się położyć. Wyglądasz blado, masz podkrążone oczy.
- Dobry pomysł.
Pomocny ekspedient użyczył Annie sukienki, którą zabrał z pokoju siostry. Podziękowała mu wskakując pod prysznic, zbliżała się noc. W nowym ubraniu położyła się, nie mogła usnąć. Słyszała lejącą się wodę, wkradła się do łazienki, gdzie młody mężczyzna brał prysznic. Zrzuciła sukienkę, odezwał się nieproszony instynkt. Weszła do niego nieproszona.
- Co ty robisz?
- Spełniam twoje fantazje. Wiem, że tego chcesz.
Nie wygonił Anny, chwyciła go ręką za męskość.
- Jak to? Nikomu nie mówiłem nigdy, że chcę to zrobić.
- Weź mnie tak jak lubisz, zanim się rozmyślę.
3 komentarze
zen
weź anonim albo bolec stolec jak cie tam zwą przeglądaj internety i się brandzluj przy każdym błędzie zjedzonej literze. świat jest pełen tępych pał - a opowiadanie ok
Robert72
Czekam na dalsze części. Błędów nie robi ten co nic nie robi.
Anonimm
Doslownie drugie słowo i już błąd. Uwidzicielka?