Zamiana ról

To była czwarta, a może nawet piąta nasza „wspólna” delegacja, a ja pierwszy raz zaznałem odrobiny przyjemności z tego powodu. Wspólna piszę w cudzysłowie, bo Aleksandra była na tyle zadufana w sobie, że powiedzenie „cześć” czy „dzień dobry” swojemu podwładnemu (nie tylko mi) było dla niej poniżające. Do punktu docelowego dojeżdżaliśmy każdy we własnym zakresie i spotykaliśmy się tylko w czasie pracy. Nie lubiłem jej za humory i to poczucie wyższości z jakim traktowała wszystkich wokół, a ona nie lubiła mnie, co akurat było dla mnie dość niezrozumiałe. Miałem wrażenie, że odkąd dołączyłem kilka miesięcy temu do firmy zobaczyła we mnie zawodowe zagrożenie. Oczywiście było to całkowicie irracjonalne, bo na moim etapie świeżo ukończonych studiów i początku poważnej pracy zawodowej ona była jakieś 15-20 lat temu. Trudno nawet stwierdzić ile Aleksandra ma lat, nie wie tego chyba nikt z szeregowych pracowników firmy. Podobno 43, podobno jest bezdzietną podwójną rozwódką, podobno… wszystko „podobno”. Moim zdaniem o ile wiek pewnie faktycznie oscyluje w granicach 40-45 lat, o tyle nie sądzę, żeby jakikolwiek normalny facet chciał mieć za żonę taką nadętą cipę. Kiedy dojechałem do hotelu na drugim końcu Polski i wybrałem się do dostępnej w nim siłowni nie miałem nawet pojęcia, że pani dyrektor (nawet z prezesem byliśmy wszyscy na ty) też dotarła już na miejsce. I o to właśnie to przyjemnie zaskoczenie. Oczywiście nie dlatego, że w ogóle ją zobaczyłem, ale dlatego że pierwszy raz zobaczyłem ją… inną. W legginsach, t-shircie, adidasach i włosach upiętych w kok sportową gumką wyglądała zupełnie inaczej niż w biznesowych mundurkach. Prawdę mówiąc kiedy tak biegała na bieżni, a jej opięte sportowym strojem ciało rytmicznie podskakiwało wyglądała zajebiście. Nie wyglądałem pewnie zbyt poważnie wpatrując się w jej falującą, zgrabną, wysportowaną dupę, ale udało mi się przestać to robić dopiero kiedy zeszła z bieżni i po chwili odpoczynku wzięła się za inne ćwiczenia. Dość dobrze udawała, że mnie nie widzi, co akurat wcale mi nie przeszkadzało. Seksowne jak się okazuje ciało nie zmieniało faktu, że jest niesympatyczną jędzą. Kiedy zniknęła w damskiej szatni mogłem wreszcie skupić się na treningu.

- Śpisz?

Tekst na ekranie smartfona wyrwał mnie z trwającego od kolacji pracoholicznego letargu. Spojrzałem na zegarek, 23:30. Od czterech godzin siedziałem przed komputerem przygotowując się do warsztatów w dniu następnym. Aleksandra dość często pisała do swoich podwładnych smsy, ale w sprawach typowo zawodowych i nigdy o tej porze. „Nie myśl sobie, że teraz każesz mi coś jeszcze przygotować na jutro”- pomyślałem i odłożyłem telefon. Minęło dziesięć minut kiedy dźwięk smsa rozbrzmiał ponownie.

- Może drink?

Prawie spadłem z krzesła. To pytanie było w jej przypadku tak nieprawdopodobne i tak oderwane od rzeczywistości, że tym bardziej utwierdziłem się w przekonaniu, że chce mi zlecić jakąś pilną, niespodziewaną robotę. Nie to, żebym nie miał ochoty na drinka, ale na pewno nie w jej towarzystwie. Nie miałem poza tym ochoty ubierać się w bardziej formalny strój, żeby zjechać do hotelowego baru. Nie zdążyłem jednak odłożyć telefonu, bo znów zadzwonił…

Kiedy spuszczałem się w  jej rozgrzaną do czerwoności, tryskającą sokami namiętności cipę wciąż nie do końca byłem przekonany co do szczerości jej intencji, ale nie zamierzałem się nad tym zastanawiać. SMS z numerem pokoju oraz tekstem „przeleć mnie w sposób o jakim myślałeś na siłowni” sprawił, że stanąłem pod jej drzwiami w dwie minuty później. Tej nocy to ja byłem szefem.

Martysia

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 691 słów i 3835 znaków.

2 komentarze

 
  • enklawa25

    Imponujące  :zakochany: lubie tego typu opowiadania erotyczne

    25 gru 2019

  • jacek795

    krótkie, ale fajne;)

    20 gru 2019