Wszystkich Świętych cz. II

Postawiła drugi znicz. Ten znikł w całej chmarze innych. Na pomniku lśnił kask motocyklisty i krzyczało rozpaczliwe wezwanie rodziców: „Synu, nigdy Cię nie zapomnimy! Przemierzaj niebiańskie szosy na swym rajskim rumaku.”
Ledwie skończył osiemnaście lat! Wszystko przeze mnie! – zadręczała się Marta – Był szalonym motocyklistą i szalenie ją kochał. Ba, przecież ja też się w nim zakochałam jak nastolatka…
Przypominała sobie jak mkną na jego motorze. Ona, nie mając wyjścia z powodu potężnego pędu, trzyma Łukasza mocno, niemal wtula się w niego. Nieustannie znajdowała preteksty, żeby poprosić go, żeby ją gdzieś podwiózł, bo ona nie miała swojego środka lokomocji. A to do miasteczka, a to do sąsiedniej wioski. Musiała mu się tak naprzykrzać?! Musiała za każdym razem zakładać te, wcale nie najdłuższe spódnice?! No tak, musiała. Takie skąpe, na motocyklu, chętniej podsuwają się do góry… prędzej zdradzają jej sekrety, czyli seksowne pończoszki zakończone koronkami… Dlaczego ona mu to robiła? Dlaczego kusiła na każdym kroku, skoro z góry zakładała, że do niczego nie dojdzie?
Doskonale pamięta magiczny wieczór, kiedy zatrzymali się nad jeziorkiem. Pokazywał jej baśniowy zakątek nad zatoczką. Wtedy, na pomoście, pocałował ją. Pamięta, jak protestowała. Jak mówiła:
- Nie… nie możesz… jesteś moim uczniem – gdy ustami ujmował jej usta.
Pamięta, jak oponowała, gdy chwytał ją za biust.
Pamięta, jak odmawiała, gdy jednocześnie namiętnie ją całował i obłapiał jej piersi przez materiał bluzki.
- Nie, tak nie można… nauczycielka nie może mieć romansu z uczniem.
A jednak nie opierała mu się stanowczo. Właściwie pozwoliła mu wycałować się i wypieścić biust.
Mimo trwania na stanowisku, że nie dopuści do rozwijania tej relacji, znowu za klika dni poprosiła go o podwózkę. Musiała to robić?! Absolutnie zdawała sobie sprawę, że Łukasz to chłopiec niezwykle wrażliwy, którego łatwo zranić. Nawet naukę traktował ambicjonalnie i fatalnie znosił porażki, jak tę dwóję, którą postawiła mu za sprawdzian.
W drodze z miasteczka zaskoczyła ich potężna burza z piorunami. Lało jak z cebra, ledwie zdążyli dopaść jakiejś stodoły na odludziu. Pamięta, jak przez jej kremową, cienką bluzeczkę, po tym jak została przeoczona, wyraźnie przebijał koronkowy stanik. Chłopak nie mógł oderwać wzroku.
Nawałnica, ani myślała ustąpić! Zostali zmuszeni spędzić noc w tej stodole.  
Doskonale pamięta zapach świeżego siana, na którym się pokładli.
Pamięta, jak szeptała:
- Nie.. nie… - kiedy znów ją całował.
Jak mówiła:
- Proszę, nie… - gdy rozpinał jej bluzkę.
Jak wzdychała:
-Tak nie można… - gdy wkładał dłonie w jej stanik.
Jak oponowała:
- Łukaszu… co robisz?! – kiedy podniecony macał jej piersi.
Jak protestowała:
- Proszę… przestań… - gdy podciągał jej jasną, szeroką spódniczkę.
Jak opierała się, gdy ściągał z niej majtki.
Jak prosiła:
- Nie… nie… nie… - kiedy w nią wchodził.

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 552 słów i 3122 znaków.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.