Umówiliśmy się, że moi znajomi w ciągu godziny podejmą decyzję, czy kontynuujemy wspólna przygodę. Bo real, to nie wirtual. I to, co wydaje się podniecające w fantazji, nie zawsze sprawdza się w rzeczywistości. Ola wydawała się zafascynowana, Marek nie do końca czuł się dobrze w swojej roli, choć sama myśl, że może oddawać Olę innemu kręciłaś go bardzo. Dyskomfortem było to, że podczas tego naszego pierwszego podejścia czuł się upokorzony. A na to nie chciał się godzić. Zasugerowałem im wyjście z sytuacji. Byli zaskoczeni. Tego jeszcze w swych seksualnych relacjach nie praktykowali. Wiązało się to z przekroczeniem barier, o których nigdy nawet nie myśleli. I nie byli pewni, czy chcą i potrafią je pokonać. Dlatego ustaliliśmy, że jeśli nie pojawią się u mnie w pokoju w przeciągu godziny, będzie świadczyło to, że nasza przygoda się skończyła. Czego się spodziewałem? Chyba nie zastanawiałem się nad tym. Zająłem się przygotowaniami. Wziąłem prysznic, ubrałem się. Lubię ubierać się kolorowo. Jest tylko jeden warunek, że jest to kolor czarny. Na komodzie ułożyłem sprzęt, który mógłby się przydać. Popracowałem nad nastrojowym oświetleniem. Nocne lampki przy łóżku w sypialni, w salonie stojąca lampa rzucająca światło na ścianę, świece, w tym kilka o zapachu drzewa sandałowego. W laptopie odszukałem i uruchomiłem ponad dwugodzinny set muzyczny pod hasłem sax&sex . Banalne, ale ja to lubię – każdy ma disco polo na swoja miarę . Spojrzałem na zegarek. Zostało jeszcze 10 minut. Siadłem w fotelu. Nastawiłem alarm w komórce, żeby nie przegapić momentu, kiedy czas się skończy. Przymknąłem oczy i zacząłem się zastanawiać nad sytuacją, w której znaleźli się moi znajomi. Widziałem ich zaskoczenie moją propozycją. Bardzo ogólną, dotyczącą tylko wypróbowania nowej całkowicie ich wzajemnej relacji. Bo scenariusze jakiekolwiek uważam za mordowanie autentyczności. Próbowałem sobie wyobrazić, jaki to w ich wypadku może wygladać. Nie za długo, bo rozległo się pukanie.
Zneutralizowałem alarm. Wstałem. Otworzyłem drzwi.
Powinienem być na to przygotowany, a jednak, to co zobaczyłem zrobiło na mnie duże wrażenie.
Nie sadziłem, że Ola w tym wymyślonym przeze mnie stroju, z włosami zawiązanymi w kitkę, delikatnym rumieńcem na twarzy i pełnymi ustami muśniętymi różową szminką może wyglądać tak dziewczęco. Podobała mi się szalenie. A mój kutas wyraźnie był podobnego zdania.
- Uspokój się pedofilu – strofowałbym go pewnie, gdybym w tej chwili zachował chłodny ogląd sytuacji. Gdybym…
Marek podał mi smycz bez słowa. Przeciągnąłem Olę za próg i zamknąłem drzwi.
- Wiesz po co tu jesteś? – spytałem.
- Tak, panie?
- Więc powiedz.
- Jestem tu po to, żeby ci służyć swoimi ustami, swoją cipą, swoja dupą, dla twojej przyjemności i satysfakcji mojego mężczyzny, który dzieli się mną, żeby inni wiedzieli jak wspaniale potrafi zaspokajać mężczyznę jego ukochana suka.
- Nie tylko piękna, ale i dobrze ułożona – pochwaliłem. – Sprawdzę Cię dzisiaj wszechstronnie.
Pociągnąłem za smycz. Ruszyła za mną posłusznie. Zaprowadziłem ją na środek salonu. Obszedłem dookoła. Ustami dotknąłem jej ust. Rozchyliła je lekko. Cofnąłem się.
- Pozwoliłem ?
- Nie Panie
Skarciłem ją uderzając w policzki. Lekko. Bo i wina nie była wielka, ale musiała zostać ukarana.
Znów ustami dotknąłem jej ust. Tym razem nie reagowała. Powoli przesuwałem po ustach koniuszkiem języka. Czułem, jak ta delikatna pieszczota na nią działa. Trwało to dobrą chwilę, nim ująłem ręką jej twarz i ścisnąłem policzki tak, że usta same się rozchyliły. Przejechałem kilkukrotnie językiem po ich wewnętrznej części. A kiedy zaczęła drżeć z podniecenia, przestałem, cofnąłem się. Położyłem rękę na jej udzie.
- Szerzej – powiedziałem
Posłusznie rozchyliła nogi. Powoli dłonią sięgnąłem do jej majtek. Tak jak sądziłem. Były wilgotne. Ruszyła biodrami do przodu, by mocniej poczuć moją dłoń, ale ja cofnąłem rękę. Klepnąłem ją parę razy przez majtki. Zwiększyła rozkrok, żeby mi ułatwić dojście, ale na próżno.
- Nie spiesz się suczko. – szepnąłem jej na ucho- Jeszcze cię wygrzmocę. Ale poczekasz na to. Będziesz wykręcać mokre majty, zanim ci wsadzę.
Wyjąłem rękę spod jej sukienki. Dałem palce do wylizania. Przesunąłem ręką wzdłuż szyi do dekoltu. Powoli odpiąłem pierwszy guzik bluzki, następny równie powoli i następny aż do ostatniego, w tym samym tempie. Cofnąłem się, by przyjrzeć się jej piersiom uwięzionym w staniku. Stanąłem za nią, zsunąłem z jej ramion bluzkę i odrzuciłem w głąb pokoju. W chwilę potem za bluzką powędrował stanik.
- Odwróć się.
Wykonała polecenie.
Delikatnie dotknąłem jej sutków. Pod moimi pacami rosły i twardniały. Czułem, jak zaciska nogi i walczy ze sobą, żeby nie wydać głosu. Nie wytrzymała w końcu. Jęknęła. Podszedłem do komody, wziąłem pacat i uderzyłem ją w obie piersi. Zasłoniła je dłońmi.
- Opuść ręce- powiedziałem spokojnym głosem.. Chwilę się wahała, ale wykonała polecenie. – Dostaniesz po pięć na każdy cycek i po dwa za każdą próbę osłony. Piśniesz, dostaniesz po pięć. Zrozumiałaś?
- Tak Panie.
Uderzenia nie były mocne, ale zróżnicowane i w sile i w tempie. W sutki, w piersi po ich zewnętrznej stronie, na koniec centralnie, pomiędzy obie półkule. Stresujące bardziej niż ciosy były przerwy pomiędzy nimi, kiedy przymierzałem się do uderzenia. Ola trzymała się dzielnie. A jednak nie przeszła tej próby bez wpadki. Kiedy zrobiłem mocny zamach, pisnęła ze strachu .
- Wiesz dlaczego czeka cię dodatkowa kara?
- Tak panie.
- Za co?
- Za to, że pisnęłam.
- Nie. Kara jest za to, że nie okazałaś mi zaufania. Czy skrzywdziłem Cię do teraz choć raz?
- Nie panie.
- No właśnie. Więc naucz się tego, że nawet, gdyby pozory wskazywały na moje złe intencje, to tylko pozory. Nigdy nie zrobię ci krzywdy. A teraz, przeproś i podziękuj za naukę.
- Przepraszam panie za to, że Ci nie ufałam i dziękuję za to, że wyprowadziłeś mnie z błędu.
- Ściśnij cycki.
Zrobiła jak kazałem.
Zmieniłem palcat na szeroką packę, w tren sposób mogłem trafiać w obie jej półkule.
- Licz i przepraszaj.
- Raz. Przepraszam panie.
- Dwa. Przepraszam panie.
Doliczyła do końca, bez nieposłuszeństwa. Odłożyłem packę na miejsce. Chwyciłem w ręce jej zaróżowione od klapsów piersi. Ustami dotykałem jej twardych sutków. Lizałem je , przygryzałem. Napawałem się jej podnieceniem. Drżała cała. Ściskała nogi, by zapanować nad wołającą rozpaczliwie o kutasa, lub choćby o palce, nawet jednego, najmniejszego palca, cipą.
- Szerzej nogi – poleciłem. Rozchyliła je, ale nie potrafiła opanować drżenia ud. Chyba najbardziej kręci mnie w dominacji manipulowanie nienasyceniem. I pobudzania go na wiele sposobów. Przyszedł czas na następny.
Ola stała tyłem do komody, na której rozłożyłem swoje narzędzia tortur. Nie widziała więc, jak brałem z niej klamerki. Trzy, metalowe, zakończone łańcuszkami i połączone ze sobą jednym kółkiem. Stanąłem za nią, chwyciłem jedną pierś i zapiąłem na sutku klamerkę. Zabolało ją trochę, ale nie pisnęła. Zapiąłem drugą. Trzecia swobodnie zwisała trochę poniżej jej bioder.
Siadłem na fotelu i przyglądałem się jej z uwagą.
- Spódniczka.
Zdjęła.
- Majty.
Zsunęła je powoli. Została w pasie i pończochach. Stringi naprawdę można było wykręcać.
- Wiesz po co jest trzecia klamerka?
- Tak panie.
- Więc działaj.
Nie udawało się. Klamerka wydawała się za mała.
- Nie ściskaj. Rozchyl.
Zrozumiała. Spojrzała na mnie szukając potwierdzenia. Kiwnąłem głową. Klamerki na sutkach sprawiały jej lekki ból, który bardziej podniecał niż powodował dyskomfort, ale tutaj… Trzymała klamerkę niepewnie. Z jednej strony powinna mi zaufać, z drugiej jednak obawiała się, że mogłem źle ocenić jej tolerancję na ból. Widziałem, że waha się, czy nie użyć słowa klucza. Oboje czuliśmy narastające napięcie. Wiedziałem, że jeśli przezwycięży strach, odda mi się całkowicie, jeśli nie, to znaczy, że źle oceniłem granicę. W końcu podjęła decyzję. Klamerka objęła jej nabrzmiała już bardzo łechtaczkę. I nagle poczuła wielką ulgę. Wiedziałem, że tak będzie. Klamerki mają regulowaną siłę nacisku, która w tym wypadku była niewielka. Dodatkowo spreparowałem ją zaokrąglając ostrza ząbków pilnikiem
Zamiast bólu Ola odczuła jedynie ucisk, który tylko zwiększał jej doznania. Uśmiechnęła się z wielką ulgą, szczęśliwa, że nie poddał się panice.
- Chodź tu.
Chwyciłem kółko łączące wszystkie klamerki. Wystarczyło parę pierwszych pociągnięć i Ola zaczęła się wiercić i głośno dyszeć, a w chwilę później, podniecona do granic, jęczała nie zważając na grożącą jej karę. Wyczekałem do kulminacyjnego momentu, i uwolniłem ją od klamerek. Gdy odpiąłem ostatnią, natychmiast wepchnęła palce do cipy i paroma ruchami doprowadziła się do mokrego orgazmu. Zmęczona opadła na kolana, potem zaraz zwinęła się w kłębuszek i w pozycji embrionalnej dochodziła do siebie. Wyczekałem aż się uspokoi. Wziąłem palcat. Stanąłem nad nią. Wyczuła to. Obróciła się na plecy. Kiedy spojrzała na mnie, wiedziała, co ją czeka.
- Szeroko nogi
Rozchyliła je posłusznie. Końcówką palcata delikatnie błądziłem po jej udach, brzuchu, piersiach. Powoli, omijając jej mokrą od soków cipę. Cios spadł niespodziewanie wprost pomiędzy jej uda. Nie pisnęła, ale odruchowo złączyła nogi.
- Szeroko.
Bez ociągania wykonała polecenie.
- Jak się mówi?
- Przepraszam, panie.
Tym razem dwa szybkie ciosy spadły na cycki.
- Przepraszam, panie.
Delikatne smyranie i uderzenia palcatem wolniej i szybciej mocniej i słabiej trwały aż do momentu, kiedy uznałem, że strach przed kolejnymi ciosami minął a Oli i jej moczącej się znowu cipce co raz bardziej się to podoba.
- Na kolana i ręce do tyłu.
Szybko zajęła pozycję, jaką jej kazałem. Kajdankami skułem jej ręce ciasno pod kolanami. Jej piękna, brazylijska w kształcie dupa aż prosiła się o rznięcie. Wbiłem się palcami w jej mokrą cipę i jej własnymi soczkami nawilżałem jej tylne wejście. Ruszała tym swoim seksownym dupskiem chcąc się głębiej nabić na moje palce, ale cofałem je w porę. Zacząłem się rozbierać.
- Poproś ładnie.
- Proszę.
- O co?
- O seks.
- Za grzecznie.
- O rżnięcie.
- Lepiej. Ale całym zdaniem i jeszcze wulgarniej.
- Proszę, żeby pan wyruchał moją suczą cipę.
- Tylko?
- I dupę i spuścił mi się do ust.
.Byłem już rozebrany, więc nie ciągnąłem dalej dialogu. Korek analny wylądował w dupie Oli, kilkanaście klapsów dyscypliną na jej pośladkach a mój kutas w jej gorącej cipie.
• * *
Marek od wielu już minut krążył po pokoju, jak lew w klatce. Nigdy jeszcze nie targały nim takie emocje. Rżnięcie Oli, a potem prygotowywanie jej, na końcu zaś przekazanie w ręce innego faceta, dawało mu poczucie panowania nad sytuacją, więcej nawet – władztwa.
Kiedy wrócił do pokoju zaczęła działać wyobraźnia. Starał się domyślać, co teraz robią. Jak czuje się Ola, pierwszy raz z obcym facetem w takiej sytuacji. Nie byle jakim bzykaczem, ale dominatorem. Wiedział, co on potrafi zrobić. Nie czuł jednak ani obawy, ani zazdrości. Czuł rosnące podniecenie. Wiedział, że każdej chwili może tam pójść, miał na to przyzwolenie. Tylko w jakiej roli? Posłusznego wykonawcy poleceń? W żadnym wypadku. Obserwatora, współuczestnika? Wyobraźnia działała, ale w rzeczywistości nie był na to gotowy. A w głowie roiły mu się co raz bardziej fantastyczne i co raz bardziej perwersyjne obrazy. Z plątaniny myśli wyrwał go sygnał SMS-a.
POTRZEBNY JEST DRUGI KUTAS. PRZYJDŹ NAJSZYBCIEJ, JAK MOŻESZ.
Nie czekał ani chwili. To, co zobaczył w jednym momencie postawiło mu kutasa. Na wielkim łożu Ola, z wibratorem w cipie galopowała nadziana dupą na wielkiego kutasa. Nie raz już się tak rżnęli. I dobrze pamiętał jak powtarzała, że marzy o tym, by to kiedyś były dwa prawdziwe kutasy. Rozebrał się w mgnieniu oka, wyrwał z Oli lateksową protezę i wjechał w nią swym twardym jak kij chujem.
• * *
Rznęliśmy Olę długo w noc. Na zmianę w obie dziurki, albo jedn w od dołu, drugi od góry, potem pojedynczo, na zmianę i znów we dwóch. Pod koniec, kiedy już się jej wydawało, że jej zmaltretowane otwory już mają dość, kolejny wjazd jednego z naszych kutasów, lub obydwu na raz prowadził ją do kolejnego, większego od poprzedniego orgazmu. Nim zasnęliśmy nad ranem wpompowaliśmy w nią i na nią cały zapas spermy.
• * *
Śniadanie zjedliśmy milcząc, wymieniając tylko od czasu do czasu uśmiechy. Bo o czym tu gadać po takiej nocy.
Pożegnałem się z Olą ciepłym długim całusem, z Markiem serdecznym, męskim uściskiem. I mówiąc do zobaczenia, ruszyliśmy spod hotelu każdy w swoja drogę.
Ciąg dalszy nastąpił.
Dodaj komentarz